Rozdział 2
~P.O. V. Lotus~
Gdy tak chodziłem i rozglądałem się w ogóle nie ogarniałem gdzie jestem, ale w końcu stanąłem przed długą, rozwiniętą taśmą policyjną... No i... Było też dużo tabliczek... Mówiły o niebezpieczeństwie, które tam jest...
Spojrzałem na jedną żółtą, prostokątną tabliczkę i ją przeczytałem. "Możesz zginąć"... I to właśnie dało mi motywację aby przejść przez tą taśmę i zobaczyć to "niebezpieczeństwo".
Zaśmiałem się cicho i ruszyłem przed siebie pewnym krokiem. No i to był błąd... Przez utratę krwi zakręciło mi się w głowie i stawając na jakiś dość duży kamień wywaliłem się i sturlałem się na sam dół... A przynajmniej mi się tak wydaje bo już mój łeb nie wali o wszytko...
Chwilę leżałem i zaraz wstałem do siadu... Siedziałem na nogach i trzymałem się za głowę, ale zaraz postanowiłem się rozglądnąć. Było tutaj wiele fioletowych kwiatów, a ja na nich siedziałem... Niszcze swoim cielskiem tą piękność... Ehhh...
Wziąłem w rękę jeden mały kwiatek.
- I to ma mnie niby zabić? - Zaśmiałem się i zaczął się przyglądać tej roślince... - Hmmm... A jakby go tak zjeść...? Może mnie zabije... Będę miał chociaż spokój... No bo... Przecież trujące, na przykład owoce trzeba zjeść aby zabiły... - Spojrzałem przed siebie aby sprawdzić czy nikogo nie ma i zaraz mój wzrok wrócił na tą roślinę. Powoli i delikatnie włożyłem kwiat do buzi. Zamknąłem mocno oczy jakby ten kwiat miał okropny smak i ugryzłem go, ale żadnego smaku... - Ufff... - Wziąłem ręce przed siebie i na nie spojrzałem. - Nic się nie rozmazuje... - Spojrzałem w niebo i zmrurzyłem oczy i położyłem się na kwiatach - Może ten jeden kwiat to za mało...? - Spojrzałem na kwitnące kwiaty obok i wyrwałem garść tych roślin i wziąłem je do buzi. Zacząłem je gryźć i zaraz polkanalem z trudnością. Zacząłem kaszleć, złapałem się za szyję. Kwiat przykleił mi się do gardła. Połknąłem więcej śliny i na szczęście kwiat się odkleił... - Cz-czy to tak miało mnie zabić...? - Ciężko oddychałem i dalej trzymałem się za szyję. Usiadłem i spojrzałem na kwiaty - Nie... Tak nie chce umierać... - Wstałem powoli i zacząłem wspinać się na górkę z której się sturlałem.
~~~
[słów ~344]
~~~
[rozdział wcześniej: Mam już trochę tych rozdziałów! Więc aż tak długo czekać nie będziecie! ^^]
Tia... Nie będziecie aż tak długo czekać... Brawo ja kufa! Przepraszam... . _ .
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro