Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VIII

- Wszystko, co wiecie jest kłamstwem. - Mruknąłem, rysując z tyłu zeszytu portret "uroczej" chemiczki.

- Bill... - Dipper posłał mi ostrzegawcze spojrzenie.

- Rzeczywistość jest iluzją, a świat hologramem.

Dorysowałem jej wąsy. Nie mogli mnie posądzić o przesadę, no bo naprawdę je miała.

- Błagam, zamknij się.

- Nje. Będę mówił co chcę. Wolność słowa!

Dipper położył mi dłoń na ustach. Chemiczka odwróciła się i zmierzyła klasę surowym spojrzeniem.

- Czi ja tu słyszała rozmowy? - Spytała okropnym angielskim. Wszyscy wstrzymali oddech z wyjątkiem mnie. Nauczycielka już odwracała się do tablicy, kiedy na sali rozległ się piskliwy głos:

- To on, ten co siedzi z Pinesem!

Namierzyłem kapusia, którym okazał się Gideon i wkurzony wysłałem w jego stronę ogień. Jego cudowne włosy zaczęły się fajczyć. Chemiczka zrobiła wielkie oczy, Dipper ukrył twarz w dłoniach a ja podziwiałem swoje dzieło. Po kilku minutach ktoś z klasy wstał i poszedł po gaśnicę. Po ugaszeniu Gideosia chuda jak śmierć (chociaż śmierci nie znam, może być gruba) baba podeszła do naszej ławki i stanęła centralnie przede mną, opierając dłonie na biodrach.

- Jak się nazywa?

- Bill Cipher. - Odpowiedziałem, dumnie unosząc głowę.

- Chiper, tak...

- Nie. Cipher. Ci - pher. Ty rozumieć? - Upewniłem się, a ktoś z tyłu parsknął krótkim śmiechem. Kobieta gwałtownie odgarnęła szary kosmyk włosów z czoła.

- Dobrze. Pan Cipher widać nudzi się tu. Proszę do tablicy iść.

- Oczywiście. - Wstałem i grzecznie ruszyłem za panią profesor. Dipper odsłonił twarz i spojrzał na mnie z nadzieją. Uśmiechnąłem się do niego pocieszająco.

- Ty tą reakcje rozwiązać masz.
- Nauczycielka postukała palcem w tablicę. Prychnąłem i wziąłem kredę, a potem bez problemu uzupełniłem równanie. To się jej nie spodobało. Napisała kolejną, i kolejną, i kolejną...

- Nic pani nie wskóra. To demon umysłu, wszystko wie - Pacyfika znudzona żuła gumę, pokazując coś Pyronicy na komórce.

- Nie mów do mnie teraz! - odpowiedziała wzburzona i zaczerwieniona już chemiczka, a widząc mój wzrok kontynuowała batalię. Miała strasznego pecha, że trafiła akurat na mnie. Ale cóż...

- Możemy już iść? - spytał Will, kiedy rozbrzmiał dzwonek na przerwę. Uczniowie zaczęli się pakować.

- Nie! Proszę siedzieć i zostać!

Z ust wydobył się zbiorowy jęk.

Skończ już to. Błagam.

Drgnąłem i rozejrzałem się po sali. Ten głos... To przecież Dipper. Najwyraźniej opanował też kontakt myślowy. Interesujące...

- Ty pracować dalej!

- Tak, tak... - mruknąłem. Głos chłopaka był coraz głośniejszy.

Skończ to! Proszę! Ja chcę iść do łazienki, a ona mnie nie puści! Bądź człowiekiem! Zaraz się posi...

- HA!!! - wrzasnęła kobieta, prawie przyprawiając mnie tym o zawał. Spojrzałem na nią.

- O co...

- Napisał HO zamiast OH na koniec! Pomyłka!

- No dajcie spokój...

Nikt mnie już nie słuchał. Klasa zerwała się i pognała wykorzystać resztę wolnego czasu. Pierwszy z sali wybiegł Dipper. Chyba naprawdę musiał już iść. Wkrótce w sali zostałem tylko ja i straszna babka z chemii.

- Będę oko na ciebie mieć, Chip.

- Cipher - powiedziałem zrezygnowanym tonem. Tylko machnęła ręką.

- Wszystko jedno.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro