Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VII

Nigdy nie lubiłem zamkniętych pomieszczeń i ograniczeń. A teraz byłem zamknięty w windzie i  w głowie siedział mi jakiś głos. Fatalna sytuacja.

Zamknąłem oczy i odetchnąłem głęboko, starając się znaleźć wyjście z sytuacji. Najprościej byłoby wołać o pomoc, ale moja godność mi na to nie pozwalała.

Żałosne ścierwo... Powinieneś był zginąć już wieki temu.

Byłem coraz bardziej wkurzony. W końcu walnąłem pięścią z całej siły w drzwi, jednak to nic nie dało. Nagle usłyszałem ciche brzęczenie w kieszeni spodni. Sięgnąłem do niej i wyciągnąłem niebieską zawieszkę w kształcie sosny. Świeciła lekko, a z drugiej strony usłyszałem znajomy głos.

- Bill, jesteś tam?

- Dipper! - odpowiedziałem z ulgą. - Tak, to ja. Winda się zacięła i... - przełknąłem ślinę i resztę zdania wymamrotałem. Tak jak się spodziewałem, nie zrozumiał.

- Co?! Sorry, ale nic nie zrozumiałem... Mógłbyś powtórzyć?

- P...Pomożesz mi?

- Pewnie! Wciśnij ten zielony guzik.

- Tu nie ma zielonego! - odpowiedziałem, patrząc na urządzenie przyczepione do ściany.

- No to czerwony!

Czerwony guzik zwykle prowadzi do autodestrukcji. Czyżby chciał cię wykończyć?

- Zamknij się! - syknąłem do głosu w mojej głowie.

- Co takiego?! - Dipper wydawał się być urażony.

- Nic... Jesteś pewien, że to czerwony guzik? - spytałem z wahaniem. Chłopak miał wiele powodów ku temu żeby wysadzić mnie w powietrze.

- Tak. Wciśnij go.

To pułapka jak nic. 

- A może po prostu zadzwoń po kogoś?

- Po kogo niby?!

- Nie wiem... - odparłem niechętnie. - Wychowawczynię?

- Po prostu go wciśnij! Kurde, czy z tobą zawsze muszą być takie problemy?!

- Nikt ci nie kazał przywracać mnie do życia! - wrzasnąłem, a moje dłonie zapłonęły błękitnym ogniem. Usłyszałem szuranie i dźwięk przecinania sznurów. Moje źrenice rozszerzyły się.

- Dipper...

- Zamknij się! Boże, dlaczego musiał mi się trafić taki POPSUTY DEMON?!

Popsuty demon... Nawet ten dzieciak tak uważa.

- Dipper! Ktoś tu jest... - szepnąłem i przyłożyłem dłoń do drzwi. Po drugiej stronie poczułem ciepło.

- Oczywiście, że jest. To ja, debilu!

- Nie... Ktoś jest na dachu windy. Przecina liny. Musisz się teleportować.

- Nie dam rady... - zniżył głos, słychać było w nim wahanie.

- Dasz. Oczywiście, że dasz. Zaufaj mi.

Mój głos był dziwnie spokojny i miły, jakbym wierzył w to, co mówię. A może faktycznie tak było?

Odpowiedź nie nadeszła, za to usłyszałem szarpaninę na dachu i ciche przekleństwo. Po kilku sekundach Dipper stał obok mnie i nacisnął ten czerwony guzik. A potem oparł się o moją klatkę piersiową i zemdlał.

                                                                                                           ***

Siedziałem na twardym krześle i czekałem niecierpliwie na Sosenkę. W końcu wyszedł blady jak ściana i usiadł obok mnie.

- Dlaczego nie jesteś na zajęciach?

- Nawet nie wiem, jakie mam - westchnąłem cicho. - To znaczy mamy.

- Czyli teraz jesteśmy my?

- Nie widzę innego wyjścia. Dipper, w tej windzie... Twoje rany...

- Nie były zadane przez człowieka. Wiem.

- Ale...

- Przyzwyczaiłem się.

Zamilkłem. Siedzieliśmy przez kilka minut w ciszy, słuchając tykania zegara.

- Wielu ludzi nie przepada za mną. Ludzi i nie tylko.

- Pewnie uznasz mnie za wariata... Ale... Słyszałem głosy.

- Głosy? - spojrzał na mnie z zaciekawieniem. Pokiwałem głową.

- Tak. One... Próbują mnie złamać. Sprawiają, że...

- Czujesz się niepewnie?

- Dokładnie.

Odwróciłem wzrok. Dipper zamknął oczy i położył głowę na moim ramieniu. Zesztywniałem.

- Dalej to robisz. Nie lubisz czuć ciepła innego ciała.

- Bo to nienormalne... - wywróciłem oczami. - To znaczy... Nigdy tego nie lubiłem. Poza tym...

- Boisz się. Wciąż boisz się tego, że wykorzystam twoją słabość.

- Och, zamknij się już.

Brunet uśmiechnął się i przytulił do mnie. Odchyliłem głowę i oparłem ją o zimną ścianę. Stopniowo zacząłem się rozluźniać i uspokajać.

I wtedy zadzwonił dzwonek na lekcje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro