"Impreza dla nowego Kazekage!"
-Otóż zostałeś mianowany piątym Kazekage!- powiedziała Temari, przytulając go.
-Jak to?- zapytałam ze zdziwieniem, ale i nieukrywaną dumą z czerwonowłosego.
-Twoje marzenie się spełniło, Gaara!- powiedział lalkarz.
Niebieskooki, nadal z niedowierzeniem ścisnął jeszcze bardziej moją dłoń.
Magia czasu
Rozejrzałam się po nowym gabinecie Gaary. Przestrzenne, okrągłe pomieszczenie. Na środku jest biurko, a za nim ogromne okno wielkości prawie 1/3 ściany. Po prawej stronie znajduje się sporo regałów z książkami i segregatorami wypełnionymi przeróżnymi dokumentami. Po przeciwnej stronie pod ścianą jest kilkuosobowa sofa, a przed nią niewielki stolik.
-Podoba ci się?- zapytałam czerwonowłosego, na co on przytaknął.
-Ja muszę coś jeszcze obgadać ze starszyzną, ale ty już możesz wracać do domu.-powiedział niebieskooki.
-Na pewno? Może jest jeszcze coś w czym mogłabym ci pomóc?- zapytałam z troską.
-Nie wszystko jest już gotowe.- podszedł i pocałował mnie w czoło.- a teraz idź i zobacz jak się nasze stare mieszkanie trzyma.
Uśmiechnęłam się i z delikatnym robieniem na twarzy opuściłam gabinet.
Magia czasu
Przekroczyłam próg mojego starego mieszkania. Ku mojemu zdziwieniu z wnętrza sypialni dobiegały dźwięki rozmów. Ostrożnie uchyliłam drzwi.
-Myślicie, że ten potwór sprawdzi się w roli Kazekage?- usłyszałaś głos.
-Tego nie wiemy, ale przynajmniej będzie cały czas w tym swoim gabinecie i nie będzie straszył naszych dzieci.- odpowiedział inny.
-Mam nadzieje, że chociaż jego umiejętności się przydadzą...- powiedział jeszcze inny.
-A co myślicie o tej dziewczynie? Ten No jak jej tam... Kirishima Kimi, czy jakoś tak...- powiedziała jakaś kobieta.
-Jak dla mnie to tylko kolejny potwór, z którym będzie się trzeba zmagać.
-Nie ładnie tak obgadywać kogoś za jego plecami!- powiedziałam wchodząc do pomieszczenia. Nałożyłam na swoją twarz chytry uśmieszek, choć wewnątrz mnie gotowało się i tylko siłą woli powstrzymywałem się od skrzywdzenia osób w owym pokoju.
-N-naczynie na dwuogoniastą?! C-co ty tutaj r-robisz?!- zapytał brązowowłosy mężczyzna z krótkim zarostem, siedzący na moim starym łóżku.
-Co ja tutaj robię?! To jest moje mieszkanie!- powiedziałam z nieukrywaną irytacją.
-Już tutaj nie mieszkasz... zostałaś wyeksmitowana, ponieważ zalegałaś z rachunkami.- odparła blondwłosa kobieta, siedząca przy moim starym biurku.
-W-wyeksmitowana?- wyszeptałam zaskoczona.- Kiedy?
-Nie zapłaciłaś podczas pobytu na misji i po powrocie również przełożyłaś na inny termin. Wczoraj był ostatni dzień na spłatę.- powiedział poważnie siwowłosy mężczyzna w podeszłym wieku stojący obok blondynki.
-A-aha...- wydukałam zmieszana.
-Teraz ten dom należy do Izumi Kame- wskazał na blondynkę- i do Hoshiego Kame- pokazał na bruneta.- A teraz wynocha!- krzyknął starzec, zapominając chyba o tym, za kogo jesteś przez nich uważana.
-To zabiorę swoje rzeczy i idę do Gaary.- syknęłam przez żeby. Nowi lokatorzy wzdrygnęli się.
Zabrałam tylko swoje ubrania, broń oraz zwoje i książki z technikami mojego klanu. Przed drzwiami wyjściowymi spojrzałam na nowych lokatorów z mordem w oczach. Ich wyraz twarzy był bezcenny!
Porządnie wkurzona, weszłam do mieszkania czerwonowłosego. Nie zastałam nikogo.
-Zrobię mu niespodziankę!- wyszeptałaś- Za zostanie następnym Kazekage i za to, że od teraz mieszkam z nim... Tak swoją drogą to Nie powinien mieć z tym problemu.
Magia czasu
-Baner- Jest! Tort- Jest! Hmm... co jeszcze?- zapytałam Temari.
-Alkohol!- krzyknął Kankuro.
-Za młodzi są! Piccolo jak już!- odparła, wyraźnie zirytowana, blondynka.
-No i co?! Mu sobie popijemy, a oni wypiją piccolo!- powiedział, wyraźnie zadowolony ze swego planu, brunet.
-Kimi ty decydujesz.- zmieniła temat zielonooka- Koniec, końców to przecież twój chłopak!- na jej twarzy zagościł "lenny-face". Spaliłam buraka.
-Nie jestem jego dziewczyną!- powiedziałam zmieszana.
-Jeszcze nie... nasz braciszek jest baaaardzo nieśmiały.- dodał Kankuro- Więc sobie trochę poczekasz.
-Niech będzie jedna butelka alkocholu. Wiem, że tego pożałuje, ale Kankuro ty wybierasz. Macie w końcu 18 lat.- wypowiedziałam zażenowana.
-No to jazda! Ja do sklepu, a wy tu dziewczynki ogarnięcie!- powiedział rozweselone moją decyzją chłopak.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo momentalnie zniknął w kłębie dymu.
Magia czasu
-Już wszystko gotowe!- krzyknęła Temari.- Kimi, idziesz po Gaarę!
-Dobra!- powiedziałam, kierując się do gabinetu Kazekage.
Ostrożnie zapukałam.
-Wejść!- krzyknął znany mi już głos. Weszłam do pomieszczenia, uprzednio otwierając drzwi.
-Ah, to ty Kimi!- powiedział podchodząc do mnie i całując mnie w w policzek. Zarumieniłam się.
Miał na sobie strój typową dla swojego stanowiska. Mianowicie zieloną tunikę przewiązaną białym materiałem, służącym jako pas. Na sobie miał jeszcze białą szatę do kostek oraz zielono-biały, kapelusz z symbolem wioski piasku.
-Witaj Gaara-sama.- pochyliłam głowę w geście szacunku.
-Nie, nie! Nie musisz się mi kłaniać, Kimi. Nawet jeśli zostałem Kazekage, to nadal jesteśmy przyjaciółmi... Nie zmieni tego stanowisko.- powiedział trochę zmieszany czerwonowłosy.
-Dobrze... Gaara.- odparłam.- Mam pewną sprawę.
-Jaką?
-To niespodzianka. Choć!- złapałam go za rękę i zaczęłam ciągnąć w stronę jego mieszkania.
-A-ale o co chodzi? Dlaczego prowadzisz mnie do mojego domu?- zapytał zaskoczony moim zachowaniem chłopak.
-Zobaczysz!- odparłam z chytrym uśmieszkiem.
Przez resztę drogi nikt z nas się nie odezwał. Gdy w końcu byliśmy na miejscu zasłoniłam Gaarze oczy.
-C-co ty robisz?- zapytał zmieszany czerwonowłosy, rumieniąc się.
-Zobaczysz!- odparłam również z czerwonymi policzkami, czego on już nie widział.
Powoli uchyliłam drzwi do salonu.
-Jesteśmy!- krzyknęłam.
Nie minęła sekunda, a rozległo się głośne:
-Niespodzianka!- krzyknęła grupa ludzi składających się z: Temari, Kankuro, Baki- opiekun rodzeństwa piasku oraz, oczywista oczywistość, JA!
-Wy... zrobiliście to dla mnie?- wyszeptał zaskoczony Gaara.
-To był pomysł Kimi!- powiedział uśmiechnięty Kankuro.
Podrapałam się zakłopotana po karku.
-Dziękuje...- wyszeptał czerwonowłosy namiętnie mnie całując.
-Gorzko! Gorzko!- krzyczały inne osoby w pomieszczeniu.
Wasze twarze przybrały kolor włosów Gaary. Szybko się od niego odkleiłam i poszłam kroić tort.
Było to jednopiętrowe, truskawkowo-waniliowe ciasto z śmietankową polew i truskawkami na wierzchu. Na samej górze napisane było: "Wszystkiego najlepszego dla nowego Kazekage!"
Rozpoczęliśmy imprezę! Kankuro, jak przewidywałam, po kilku minutach leżał nieprzytomny na podłodze obok Temari, którą zachęcił do spróbowania, wcześniej kupionego, alkocholu.
Baki zajadał się w najlepsze przekąskami, kupionymi przez bruneta.
Gaara zaś, pod tymczasową niedyspozycję starszego rodzeństwa, wypił już pół kieliszka alkocholu. Zdenerwowana podeszłam do niego zabierając mu naczynie z ręki. Czerwonowłosy spojrzał na mnie, uśmiechając się chytrze. Złapał mnie za rękę i pociągnął tak, że siedziałam mu na kolanach.
-Dlaczego mi to zabrałaś?- wyszeptał mi do ucha.
-A jak myślisz?- wydukałam zmieszana.
Zamiast odpowiedzi czerwonowłosy mnie pocałował.
-Nie jestem pijany.- powiedział z wyrzutem, odrywając się ode mnie.
-Na pewno? Bo ja coś czuje, że jednak jesteś.- droczyłam się z niebieskookim.
-Nie chce przeszkadzać, ale Gaara-sama ma swoje obowiązki jako Kazekage. Musi już iść.- przerwał wam Baki.
-Dobra. Jak Temari i Kankuro się budzą, powiedz im, że jestem w gabinecie i, że mają być jutro trzeźwi.- odpowiedział, wyraźnie zawiedziony, czerwonowłosy.
-Ok...- wydukałam zmieszana.
Obaj mężczyźni opuścili mieszkanie, zostawiając mnie z nieprzytomnym, starszym rodzeństwem piasku.
-No to trzeba się zająć tą dwóją... -powiedziałam przeciągając się.- Ale to jutro...- wzięłam losowy kocyk z jednej z szuflad w sypialni Gaary i przykryłam Temari i Kankura. Sama rozłożyłam łóżko czerwonowłosego i się na nim położyłam z zamiarem zaśnięcia, co nie wychodziło mi najlepiej.
-No i nie zasnę... a już 2:00... eh no cóż... nie zostało mi nic innego jak odwiedzić czcigodnego Kazekage.- wzruszyłam ramionami i ruszyłam do wyjścia z mieszkania.
Magia czasu
-Hej... znaczy dzień dobry wieczór? No cholera, która godzina!- powiedziałam zaraz po przekroczeniu progu biura Gaary. Co dziwne nie otrzymałam odpowiedzi.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu.
Było puste.
-Gaara? Jesteś tu?!- nawoływałam. Odpowiedziała mi tylko głucha cisza.- Coś się stało? Gdzie on jest? Może ma kłopoty?- pytania zaprzątały mi głowę.
Wtem rozległ się potężny wybuch. Potem następny i jeszcze następny.
W końcu do mnie dotarło...
Jesteśmy atakowani!
Po raz kolejny krótki rozdział, ale to dlatego, że chciałam go skończyć w tym momencie. Następny będzie dłuższy, ponieważ mam już na niego pomysł. Spróbuje go jak najszybciej przenieść na wattpada, a jak na razie: przepraszam za błędy!
Pozdrawianiu serdecznie!
Anonimek
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro