Prezent urodzinowy
Anonim: Hej ja z propozycją prompta:) No to Louis jest w ciąży i jakaś urocza scenka gdzie leżą na kanapie a Harry obcałowuje całą twarz Lou. +dodaj coś od siebie<3
Uwagi: mpreg
*******************************************
Ułożył się wygodnie na kanapie i położył dłoń na odznaczającym się brzuszku delikatnie go gładząc. W pomieszczeniu panował przyjemny półmrok i jedynym źródłem światła był ogień wesoło trzaskający w kominku. Nad nim wisiały dwie świąteczne skarpety. Na stoliku przed nim stały dwa kubki z gorącą czekoladą z piankami. W rogu pomieszczenia, obok okna – za którym wirowały płatki śniegu – stała duża, pięknie przystrojona choinka. Jedyna czego jej brakowało to zapalonych, kolorowych lampek. W tle leciały świąteczne piosenki, a powietrzu można było wyczuć zapach przypraw korzenych, to wszystko jeszcze bardziej nadawały cudownej atmosfery.
- Gotowy? – usłyszał głęboki, zachrypnięty głos i spojrzał na mężczyznę, który kucał przy choince. Jego brązowe loki były związane w kucyk. Zielone oczy błyszczały, kiedy spoglądał na swojego ukochanego, a na twarzy pokazał się uśmiech razem z uroczymi dołeczkami.
- Tak – pokiwał wesoło głową.
Harry podłączył wtyczkę do kontaktu, a choinka zaczęła się mienić setkami małych, kolorowych lampek.
Przez chwilę siedzieli w bezruchu podziwiając ten piękny widok.
- Chodź tu – powiedział zniecierpliwiony Louis – Kiedy dostanę mój prezent urodzinowy? – przesunął się odrobinę na kanapie, robiąc miejsce dla chłopaka, aby mógł usiąść za nim.
Harry z szerokim uśmiechem usiadł przy szatynie, zakładając mu na głowę czapkę świętego Mikołaja, okrywając ich kocem i zamykając go w uścisku. Pozwolił, aby Louis oparł się o jego pierś. Dłonie Stylesa powędrowały na brzuch ukochanego lekko go gładząc
– Harry – jęknął szatyn, coraz bardziej się niecierpliwość – No co z tym prezentem? Obiecałeś, że wieczorem go dostanę – marudził.
Loczek zachichotał, cmokając chłopaka w policzek i zabrał jedną dłoń, sięgając do kieszeni, z której wyjął małe pudełeczko.
- Proszę – wyciągnął dłoń przed szatyna.
- Co to? – zmarszczył brwi, odbierając przedmiot. Pudełeczko było małe, okrągłe i białe z czerwonymi, świątecznymi rysunkami.
- Otwórz.
Louis podniósł wieko i zajrzał do środka. Wewnątrz, na małej kremowej poduszeczce leżała srebrna obrączka ze szmaragdem.
- Jest piękny – westchnął, a jego twarz rozświetlił szeroki uśmiech, kiedy spojrzał na swojego chłopaka.
- Wyjdź za mnie – powiedział wprost, gdy tylko ich tęczówki się spotkały.
- Co? – czy on dobrze usłyszał? Harry mu się oświadczył?
- Zostań moim mężem Lou – uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki.
- Tak! O mój Boże, tak! Harry zgadzam się! – wykrzyczał. Harry pochylił się łącząc ich usta w pocałunku. Przez ciała obojga przeszedł przyjemny dreszcz, czuli jak wypełnia ich szczęście.
- Kocham cię, kocham was – wymruczał składając pocałunek na jego czole. Następnie przeniósł się na jego pliczki, powieki, brodę, nos i z powrotem na czoło.
- My ciebie też – zachichotał, kiedy Harry obcałowywał całą jego twarz.
Ostatecznie Styles połączył ich wargi w czułym pocałunku.
Nagle Louis odsunął się od ukochanego. Jego oczy błyszczały, a twarz rozświetlał szeroki uśmiech.
- Lou, co jest? – nie bardzo rozumiał zachowanie chłopaka.
- Rusza się – odpowiedział.
- Co?
- Rusza się! – wziął dłoń młodszego i przyłożył ja do brzucha.
Twarz Stylesa od razu się rozpromieniła, a jego wzrok przepełniony miłością przenosił się z twarzy szatyna na jego brzuch, gdzie pod gładką, opaloną skórą, ich dziecko właśnie dawało o sobie znać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro