Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prezent urodzinowy

Anonim: Hej ja z propozycją prompta:) No to Louis jest w ciąży i jakaś urocza scenka gdzie leżą na kanapie a Harry obcałowuje całą twarz Lou. +dodaj coś od siebie<3

Uwagi: mpreg

*******************************************

Ułożył się wygodnie na kanapie i położył dłoń na odznaczającym się brzuszku delikatnie go gładząc. W pomieszczeniu panował przyjemny półmrok i jedynym źródłem światła był ogień wesoło trzaskający w kominku. Nad nim wisiały dwie świąteczne skarpety. Na stoliku przed nim stały dwa kubki z gorącą czekoladą z piankami. W rogu pomieszczenia, obok okna – za którym wirowały płatki śniegu – stała duża, pięknie przystrojona choinka. Jedyna czego jej brakowało to zapalonych, kolorowych lampek. W tle leciały świąteczne piosenki, a powietrzu można było wyczuć zapach przypraw korzenych, to wszystko jeszcze bardziej nadawały cudownej atmosfery.

 - Gotowy? – usłyszał głęboki, zachrypnięty głos i spojrzał na mężczyznę, który kucał przy choince. Jego brązowe loki były związane w kucyk. Zielone oczy błyszczały, kiedy spoglądał na swojego ukochanego, a na twarzy pokazał się uśmiech razem z uroczymi dołeczkami.

 - Tak – pokiwał wesoło głową.

Harry podłączył wtyczkę do kontaktu, a choinka zaczęła się mienić setkami małych, kolorowych lampek.

Przez chwilę siedzieli w bezruchu podziwiając ten piękny widok.

 - Chodź tu – powiedział zniecierpliwiony Louis – Kiedy dostanę mój prezent urodzinowy? – przesunął się odrobinę na kanapie, robiąc miejsce dla chłopaka, aby mógł usiąść za nim.

Harry z szerokim uśmiechem usiadł przy szatynie, zakładając mu na głowę czapkę świętego Mikołaja, okrywając ich kocem i zamykając go w uścisku. Pozwolił, aby Louis oparł się o jego pierś. Dłonie Stylesa powędrowały na brzuch ukochanego lekko go gładząc

– Harry – jęknął szatyn, coraz bardziej się niecierpliwość – No co z tym prezentem? Obiecałeś, że wieczorem go dostanę – marudził.

Loczek zachichotał, cmokając chłopaka w policzek i zabrał jedną dłoń, sięgając do kieszeni, z której wyjął małe pudełeczko.

 - Proszę – wyciągnął dłoń przed szatyna.

 - Co to? – zmarszczył brwi, odbierając przedmiot. Pudełeczko było małe, okrągłe i białe z czerwonymi, świątecznymi rysunkami.

 - Otwórz.

 Louis podniósł wieko i zajrzał do środka. Wewnątrz, na małej kremowej poduszeczce leżała srebrna obrączka ze szmaragdem.

 - Jest piękny – westchnął, a jego twarz rozświetlił szeroki uśmiech, kiedy spojrzał na swojego chłopaka.

 - Wyjdź za mnie – powiedział wprost, gdy tylko ich tęczówki się spotkały.

 - Co? – czy on dobrze usłyszał? Harry mu się oświadczył?

 - Zostań moim mężem Lou – uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki.

 - Tak! O mój Boże, tak! Harry zgadzam się! – wykrzyczał. Harry pochylił się łącząc ich usta w pocałunku. Przez ciała obojga przeszedł przyjemny dreszcz, czuli jak wypełnia ich szczęście.

 - Kocham cię, kocham was – wymruczał składając pocałunek na jego czole. Następnie przeniósł się na jego pliczki, powieki, brodę, nos i z powrotem na czoło.

 - My ciebie też – zachichotał, kiedy Harry obcałowywał całą jego twarz.

Ostatecznie Styles połączył ich wargi w czułym pocałunku.

Nagle Louis odsunął się od ukochanego. Jego oczy błyszczały, a twarz rozświetlał szeroki uśmiech.

 - Lou, co jest? – nie bardzo rozumiał zachowanie chłopaka.

 - Rusza się – odpowiedział.

 - Co?

 - Rusza się! – wziął dłoń młodszego i przyłożył ja do brzucha.

Twarz Stylesa od razu się rozpromieniła, a jego wzrok przepełniony miłością przenosił się  z twarzy szatyna na jego brzuch, gdzie pod gładką, opaloną skórą, ich dziecko właśnie dawało o sobie znać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro