Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Malinki

Anonim: Larry. WWA Tour. Louis bardzo lubi robić Harry’emu malinki, a on nie moze potem ubierać tank topów jak inni. Jakieś narzekanie ich stylistki i Lou (Teasdale), że nie da rady ukryć wszystkiego makijażem, cięte komentarze reszty załogi (+ błagam, coś od Paula i Stana xD) Takie ogólnie ubieranie i szykowanie się do występu :D

**************************************

Piątka chłopaków weszła do garderoby, gdzie czekała już na nich reszta załogi, której zadaniem było pomóc w przygotowaniu się do koncertu.

 - Niall ty pierwszy – Lou zawołała ze swojego stanowiska.

Blondyn podszedł do kobiety i zajął miejsce na krześle. W tym czasie Zayn i Liam podeszli do Caroline, która podała im ich zestaw na dzisiejszy koncert. Z kolei zarówno Harry’emu jak Louisowi nie śpieszyło się do przygotowań. Wtuleni w siebie usiedli na kanapie, co chwilę skradając sobie całusy. Chcieli wykorzystać ten czas, zanim będą musieli wyjść na scenę i udawać, że nic pomiędzy nimi nie ma. Louis ukrył twarz w zgłębieniu szyi ukochanego, gdzie zaczął składać pocałunki. W pewnym momencie przyssał się do fragmentu gładkiej skóry.

 - Ani mi się waż! – Lou i Caroline wykrzyknęły równocześnie.

Zaskoczony szaty oderwał się od swojego chłopaka.

 - Co?

 - Przestań Harry’emu robić malinki – warknęła blondynka.

 - Wiesz jak ciężko ukryć to pod ubraniami? Są rzeczy, których nie może nosić, ponieważ malinki będą widoczne – Caroline była oburzona.

 - Makijażem też nie wszystko da się zakryć – spojrzała groźnie na Tommo – Musisz się kontrolować Lou.

 - Nie wiem czy to możliwe – zaśmiał się Stan, siadając obok Louisa – Mam pokój obok nich, a ściany nie należą do najgrubszych. Na podstawie tego co słyszę dochodzę do wniosku, że kiedy się pieprzą Louis nie potrafi się kontrolować, a obstawiam, że to wtedy powstaje najwięcej malinek – spojrzał na chłopaków posyłając im złośliwy uśmiech, podczas gdy pozostali zaczęli chichotać.

Na twarzy loczka pojawił się lekki rumieniec zażenowania, z kolei Louis posłał swojemu przyjacielowi spojrzenie godne mordercy.

 - Mogłeś to zachować dla siebie  - wycedził przez zęby.

 - A po co? – przebrany już Zayn usiadł na innej kanapie czekając na swoja kolej, aby Lou go uczesała – I tak wszyscy wiedzą kiedy się pieprzycie, między innymi dlatego, że jesteś wtedy cholernie głośny Tommo – również postanowił podrażnić się z przyjaciółmi.

 - Ty też przeciwko nam? – wymruczał Harry, czując jak jego policzki pieką.

 - Niektórzy mieli przyjemność nawet to zobaczyć – do rozmowy dołączył się Paul, który kilka chwil wcześniej wszedł do garderoby – Do dziś nie mogę wyrzucić z głowy was w kantorku – wzdrygnął się na to wspomnienie.

Twarz loczka teraz naprawę przypominała dorodnego pomidora.

 - Ej, przeprosiliśmy i obiecaliśmy więcej tego nie robić w miejscach publicznych – szatyn próbował się bronić.

 - Czego i tak nie dotrzymaliście – parsknął Niall, lekko odwracając głowę w ich stronę.

 - Zamknij się – warknął Louis.

 - O co chodzi? – pozostali się zaciekawili.

 - No bo… - zaczął.

 - Obiecałeś, pamiętaj jakie będą tego konsekwencje. Też mam coś oznajmić?

 - No dobra – burknął oburzony, zakładając ręce na piersi. Wyglądał teraz jak pięcioletnie dziecko, które nie dostało lizaka - Nie umiesz się bawić.

 - Ej, powiedzcie – Liam był ciekawy.

 - Nie! – szatyn zaprotestował wstając z kanapy – Chodź Haz, idziemy stąd inaczej się od nas nie odczepią – pociągnął za sobą ukochanego.

 - Wróćcie za pół godziny, musicie się przygotować – Paul krzyknął za nimi.

 - I żadnych malinek – zdążyła jeszcze zawołać Caroline, zanim drzwi za nimi zostały zamknięte.

 - Mówię wam – Niall zszedł z krzesła robiąc miejsce Liamowi – Poszli się pieprzyć.

Pozostała część towarzystwa wybuchła śmiechem zgadzając się w blondynem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro