Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Krzyki

felicia61: Jeśli przyjmujesz prompty to ja poproszę! Harry i Louis dawno się nie kochali więc postanowili poświecić na to ubiegłą noc. A na rano podczas śniadania Harry’ego zasypują pytaniami ich dwie 6 letnie córki o nocne krzyki Louisa? :)

*************************************

Louis opadł na kanapę w salonie, obok swojego męża i wtulił się w jego ciało. Harry objął szatyna ramieniem przyciągając go bardziej do siebie i składając czuły pocałunek na czubku jego głowy.

 - Zasnęły?

 - Tak – szatyn pokiwał głową – Sam w to nie wierzę, że tak szybko padły. Chyba częściej będziemy je podrzucać Zaynowi i Niallowi. Nie mam pojęcia co oni z nimi robili, ale wróciły zmordowane.

 - Cisza, spokój - westchnął - Mamy czas tylko dla siebie. Nareszcie. Już nie pamiętam, kiedy ostatni raz mogliśmy wieczór spędzić sami.

 - Ja też.

 - Masz ochotę na wino?

Louis pokiwał głową. Loczek odsunął się od ukochanego i ruszył do kuchni po kieliszki i butelkę wina.

*****

Do połowy pusta butelka stała na stole, razem z kieliszkami. Mężczyźni leżeli wtuleni w siebie na kanapie. Cieszyli się swoją obecnością i możliwością spędzenia czasu tylko we dwójkę. Odkąd pojawiły się ich córki mieli dla siebie naprawdę mało czasu. Przez cały dzień byli na nogach pracując lub opiekując się córkami, a wieczorami byli tak wykończeni, że od razu kładli się spać.

Sami nie pamiętali, kiedy ostatni raz się kochali. Jednak w tej chwili postanowili to nadrobić.

Ręka Louisa znalazła się pod koszulką męża, wodząc po jego umięśnionym ciele. Swoje usta z kolei przyssały się do szyi loczka gdzie po chwili powstał czerwony ślad.

 - Lou – jęknął, przyciągając do siebie ukochanego i łącząc ich usta w pocałunku.

Louis usiadł na biodrach Harry’ego, przygryzając jego dolną wargę. Mężczyzna jęknął, a Lou wykorzystał to wsuwając swój język do ust męża. Szatyn dołożył drugą rękę pod bluzkę loczka, błądząc po jego ciele i zahaczając o sutki, na co ust zielonookiego wydobywały się ciche jęki. Harry umieścił swoje dłonie na pośladkach Tommo, ściskając je i masując. Niebieskooki poruszył się na biodrach młodszego ocierając się wypuklenie w jego spodniach, które zaczynało się tworzyć. Sam czuł, że jego penis robi się coraz bardziej twardy.

 - Lou – sapnął na to przyjemne doznanie.

 - Sypialnia – wychrypiał nie zaprzestając swoich ruchów.

 - Tak – jęknął.

Podniósł się z kanapy razem z Lou owiniętym dookoła niego i skierował się do właściwego pokoju.

*****

 - Dzień dobry – złożył pocałunek na czole ukochanego widząc, że się budzi.

 - Dobry – mruknął mocniej wtulając się w swojego męża.

 - Jak się spało?

 - Bardzo dobrze – wychrypiał – Chciałbym, aby nasze noce częściej tak wyglądały.

 - Ja też  - mocniej objął starszego i zaczął kreślić wzroki palcem na jego ramieniu – Dziwię się, że dziewczynki się nie obudziły. Byłeś dość głośno Lou.

 - Co poradzić, że tak na mnie działasz – odchylił lekko głowę, przysuwając ją do twarzy loczka i składając na jego ustach pocałunek.

*****

 - Cześć skarby – Harry wszedł do kuchni, gdzie czekały na niego jego dwie córki. Liz i Darcy były 6-letnimi bliźniaczkami. Loczek podszedł do dziewczynek i ucałował je w czoło.

 - Cześć tato – odpowiedział chórem.

 - Co na śniadanie?

 - Naleśniki! – wykrzyknęły.

Harry spodziewając się takiej odpowiedzi sięgnął po potrzebne składniki.

 - Tato? – Liz spojrzała swoimi zielonymi tęczówkami na ojca.

 - Tak księżniczko? – zerknął na małą szatynkę.

 - Gdzie tatuś?

 - Tatuś jeszcze jest w łóżku – wyjaśnił.

 - Czy tatusiowi coś się stało? – głos zabrała Darcy.

 - Nie, czemu tak myślisz?

 - Słyszałyśmy w nocy jak tatuś w nocy krzyczał. Wołał twoje imię.

Loczek słysząc to mało nie wypuścił z dłoni miskę z ciastem na naleśniki. Czuł jak na jego policzki wkrada się rumieniec. Wiedział, że Lou był głośno i to cholernie głośno, ale miał nadzieję, że dziewczynki wykończone całym dniem wrażeń, nie obudzą się.

 - Tatusiowi nic się nie stało. Po prostu… - zastanawiał się nad jakąś szybką wymówką, w którą bliźniaczki mogłyby uwierzyć – miał zły sen.

 - I wołał cię, abyś go przytulił? – spytała Darcy.

 - Dokładnie – pokiwał głową - Wy też jak macie zły sen wołacie nas, abyśmy was przytulili.

Dziewczynki przytaknęły Harry’emu.

 - Dzień dobry – do kuchni wszedł Louis z szerokim uśmiechem na ustach. Wyglądał na wypoczętego i zrelaksowanego. Podszedł do córek całując je w czoła, tak samo jak Harry. Podszedł do swojego męża i cmoknął go w usta.

 - Tatusiu, co ci się stało? – głos Liz był zaniepokojony.

 - Nic, wszystko dobrze – nie rozumiał o czym dziewczynka mówi.

 - To dlaczego masz na szyi dużo czerwonych plam? – spytała Darcy.

 - Czerw… - zatrzymał się, kiedy do niego dotarło o czym mówiły dziewczynki – um…dostałem jakiejś wysypki. Nie ma się czym martwić – aby potwierdzić swoje słowa szeroko się uśmiechnął.

 - A czy tata ci pomógł? – dopytywała jedna z bliźniaczek.

 - Pomógł?

 - Kiedy przyśnił ci się koszmar – wytłumaczyła druga.

 - Koszmar? – dalej nie rozumiał.

 - Słyszałyśmy jak krzyczałeś w nocy – Lou poczuł jak jego policzki robią się czerwone – Tata powiedział, że przyśnił ci się koszmar i musiał cię przytulić.

 - Pomogło? Nie miałeś już koszmarów – dopytywała Darcy.

 - Tak, pomogło. Jak tata mnie przytulił nie miałem już koszmarów – uśmiechnął się do córek, po czym spojrzał na swojego męża, który właśnie puścił do niego oczko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro