Good Omega, Just For Liam
Pomysł od anonima: nie dodaję opisu na prośbę pomysłodawczyni.
Mam nadzieję, że Ci się spodoba <3
Cri, ta część ze smut'em wyszła kijowo, także przepraszam ;-;
2,7k słów
-----
Mimo później pory, jaką była północ, wraz z czwórką chłopców siedzieliśmy w salonie, agresywnie poruszając palcami na padach, lub komentując rozgrywkę swoich przyjaciół w Fifie. Louis zajmował się rzucaniem popcornu w Irlandczyka, dekoncentrując go podczas meczu, podczas gdy Harry śmiał się do ucha Liam'a, aby i ten przepuścił choć jedną bramkę. Często spędzaliśmy razem czas, zazwyczaj w tej samej, monotonnej formie. Zazwyczaj potem na stół wchodził alkohol. Jakieś Whiskey, trochę Irlandzkiej wódki, a dalszy los był nieunikniony. Niall szeptał czułe słówka do pustej butelki Jack'a, Louis i Harry wcale, powtarzam, ale to wcale się o siebie nie ocierali, myśląc, że nikt tego nie widzi, podczas gdy Liam patrzył na wszystkich z zażenowaniem, rękę trzymając na swoim kroczu, a w drugiej mając kolejną szklankę gorzkiego trunku. Co ja wtedy robiłem? Zazwyczaj przyglądałem się Payne'owi i jego dziwnym wyrazom twarzy, jakie robił podczas bycia lekko upitym. Robiłem to nawet, kiedy nie był przypity, jego twarz była interesująca.
Wszyscy w tym gronie byli stuprocentowymi alfami, oprócz Niall'a jako bety, choć Louis i Harry dla zabawy nieraz się o siebie ocierali, ale miejmy nadzieję, że tylko do tego doszło. Obaj są zbyt agresywnymi dominantami na seks, bo ich duma zostałaby brutalnie zszargana będąc na dole, prawda? Absurd. Fanki szalały za nami, wiedząc, jakie z nas są potężne i władcze alfy, rządne seksu, potu i potomstwa. Może nie byłem taki sam, częściowo inny, a zarazem podobny. Byłem Omegą, a nikt w tym gronie nie wiedział o tym. Dostałem gorączki dwa razy od przemiany, na szczęście podczas trwania tych dwóch sytuacji, byłem u rodziny, mogąc spokojnie się zaspokoić samemu, choć nie należało to do najprzyjemniejszych obowiązków. Strach ogarniał moją głowę na myśl reakcji chłopców, kiedy dowiedzieliby się o Omedze, która skrywa się w środku mojego ciała.
- Chłopcy, ktoś chciałby mi zdjąć te cholernie upierdliwe rurki i zamienić je na dresy? - Liam ziewnął po przegranym meczu z Irlandczykiem.
Blondyn spojrzał znacząco na mnie, a ja szybko zaprzeczył głową, pokazując, że odetnie głowę Niall'owi jeśli mu to powie.
- Zayn na pewno by chciał. - Horan uśmiechnął się uroczo w moją stronę, kiedy na moich policzkach wykwitły pelargonie – No już Zee, nie wstydź się – blondyn zaśmiał się, widząc, jak Harry ma wielkie ze zdziwienia oczy. - Wiem, że chcesz zerwać mu te spodnie, najchętniej na kolanach.
Pieprzony Irlandczyk. Pewnej federalnej nocy, kiedy wraz z Niall'em udaliśmy się do gejowskiego klubu w miejscu jego narodzenia, przy mocnym alkoholu, wygadałem mu całą sprawę z zauroczenia Liam'em, bo cholera. Ten chłopak wyglądał jak Bóg w ludzkiej skórze, z głosem mężczyzny na seks telefon, który karzę Ci się dotykać w pewnym miejscach, nie to, że do takiego dzwoniłem. Czasami naprawdę miałem ochotę wziąć jego bicepsa w swoje dłonie i ścisnąć jak małą pompkę, może nie byłby na mnie zły.
- Uhm, Zayn – Liam zaczął z śmiechem, siadając na wygodnym fotelu naprzeciwko mnie. - Chcesz mi o czymś powiedzieć?
Wszyscy w pokoju zaczęli chichotać. Coraz głośniej, więcej szmerów i histerycznego śmiechu. Moje oczy napełniły się łzami, widząc jak Niall zwija się na podłodze razem z Harrym, kiedy Louis posyła mi jedynie pocieszające spojrzenie. Bałem się spojrzeć przed siebie, ale gdy tylko to zrobiłem, wszystkie łzy wypełzły z moich oczu, prosto przed twarzą śmiejącego się ze mnie Payne'a.
- O Boże, Zz-ee, haha, nie obrażaj się – złapał mnie za nadgarstek, kiedy z płaczem wstałem z kanapy, jednak szybko wyspowodziłem się z jego uścisku, biegnąc do pokoju.
***
Moje nogi były podkulone, kiedy leżąc na łóżku, cicho szlochałem w puszystą poduszkę, na której jeszcze wczoraj spał Liam. Pachniała zupełnie jak on, a moje nozdrza pieściły się od tego zapachu, jak i oczy wydawały więcej płaczu. Za kogo on mnie teraz będzie uważał? Odrzuci mnie, uważając za dziwny aspekt to, iż po pierwsze udaję Alfę, a po drugie jesteśmy zespołem, zgraną drużyną, paczką przyjaciół. Jeżeli cokolwiek między nami miałoby zaiskrzyć wyszłoby to na niekorzyść grupy, tak myślę. Chociaż jest też trzeci fakt, którego nie wymieniłem, a mianowicie Payne nic do mnie nie czuję. Zaśmiał mi się prosto w twarz, prosto w serce moich uczuć.
- Zayn, kochanie – usłyszałem przy swoim uchu szept i poczułem uginające się łóżko. Zacząłem się trząść, kiedy chłopak głaskał dłonią po moich plecach. Nie chciałem żeby tu wszedł i widział, jak bardzo mi na nim zależy, podczas gdy ja wydawałem z siebie żałosne dźwięki smarkania i stan podczkawkowy, o ile taki wymyślono. - Shh, proszę Zee, musimy porozmawiać.
Przełknąłem coś dużego zalegającego w moim gardle, co zapewne było wielkością mojego dzisiejszego zażenowania, a następnie podniosłem się do siadu. Włosy Liam'a były rozwichrzone, a usta trochę spierzchnięte. Najpewniej po tym, co się stało poszedł zapalić, jak zawsze. Nie odczuwałem już tak mocno tego kąśliwego zapachu, jednakże nie przepadałem za oglądaniem zmarnowanej twarzyczki osoby, na której tak bardzo mi zależy.
- Naprawdę coś do mnie czujesz? - można powiedzieć, że Liam nie patyczkuję się w tych sprawach, ale co ja mam w tym kontekście do powiedzenia? Tak, Liam, szaleję za Twoim uśmiechem od lat, umieram z wrażenia za każdym Twoim ruchem na scenie, a na dodatek marzę o tym aby pocałować Twoje pełne usta. Wizje senne i marzenia, surrealizm.
- Uhm, Leeyum – bąknąłem jego imię, jakby każda literka w nim wymiana zostawiała w moim sercu małą, cienką igiełkę, rozrastającą się z sekundy na sekundę, aż nie zamieni się w wampirzy kołek. - J-ja, Niall nie mówił tego na poważnie – spuściłem wzrok na jego flanelową koszulę oraz szarą bluzkę, gdzie na szerokim dekolcie było widać wystające kędziorki chłopaka. - Nic a nic do Ciebie nie czuję.
Już dawno doszedłem do wniosku, iż czas przestać okłamywać siebie, więc może przejdźmy o krok dalej i nie mówmy kłamstw innym? Gorzej być nie może.
- Och, to dobrze – Liam fuknął, sięgając dłonią do mojej twarzy i ścierając z niej łzy. Jego żylaste dłonie zazwyczaj przerastały moje, więc jak jeszcze kilka miesięcy temu spoczywały one na jakiejś dziewczynie, mogłem wyszarpać jej oczy spojrzeniem. - Zee, ja nie chcę się wiązać z Alfą, wiesz to, prawda?
Potrząsnąłem lekko głową, po czym poczułem lekkie klepnięcie na plecach. Ał, to zabolało. Nie fakt, że Liam mnie poklepał zbyt mocno, a aspekt, iż on mnie poklepał. P o k l e p a ł. Nie przytulił. P o k l e p a ł. Czy to już czas, aby nazwać to friendzone'm?
- Więc, mam nadzieję, że się zrozumieliśmy.
Liam oddalił się w stronę drzwi, a jego rurki opinały masywnie umięśnione nogi. Jednak po chwili się zatrzymał. Zaczął węszyć, kiedy ja skuliłem się w sobie. Alfy miały wyostrzony węch tylko podczas gorączki Omegi w pobliżu, albo okresu, kiedy ta gorączka się zbliża.
Chłopak zaczął węszyć i wytężać zmysł węchu. Po chwili ustąpił.
- J-ja przepraszam. Wydawało mi się ... – podrapał się niezręcznie po głowie, spoglądając na mnie z góry. - Nie ważne.
Trzask drzwi był jedynym odgłosem jaki pozostał mi w pamięci. Nie było to rozwścieczone trzaśnięcie, nie to miłe, ale to niepokojące, intrygujące. Czy Liam zaczął coś podejrzewać?
***
Następnego dnia dawaliśmy koncert w San Diego, gdzie Liam standardowo przesadził. On złapał za rękę jakiejś dziewczyny, śpiewając prosto do niej swoją zwrotkę, co było nie do pomyślenia! Przecież, ona za pewnie woli Harrego, a jej ranking odnoście naszego zespołu właśnie kończy Payne, jako ten nieprzystojny dla niej, czy cokolwiek. Niedorzeczne było też to, jak bardzo się tym zasmuciłem. Musiałem zejść na chwilę ze sceny, aby ochłonąć i móc wypłakać się za kulisami. Liam przejął się tym, a gdy mnie znalazł głośność mojego płaczu, mogła zagłuszyć aktualnie wyśpiewywany refren przez Louis'a, Niall'a i Harrego, co było bardziej niż tylko możliwe. Po tym, jak dostrzegłem, że starszy przytula mnie do swojego boku, dając mi pełne pole do popisu, mocząc jego podartą przez fanki bluzkę, zacząłem na niego krzyczeć. Zwyzywałem go, powiedziałem, iż jest najgorszym przyjacielem, a także wyśmiałem jego strach przed łyżkami. A co było potem? Zacząłem się śmiać. Przeprosiłem starszego, całując go w czoło, a następnie ze śmiechem wyszedłem na scenę, kiedy otumaniony Liam próbował zrozumieć, co właśnie miało zdarzenie.
Hormony tu, hormony tam. Pełno ślicznych Alf na widowni. Niektóre kobiety, inni mężczyźni, ich partnerzy. Boże, jak oni cudownie pachnęli.
- Zayn – ktoś mnie klepnął w ramię, a moje oczy Omegi szybko zmieniły się w te normalne, nie zwierzęce – Coś nie tak? Jesteś nieobecny – Louis stwierdził, podając mi wodę, a moje jakby dziecięce spojrzenie otuliło jego twarz. Poczułem jak moje nozdrza zalewa zapach Alfy, ale nie był to Louis, a Liam, który siedział na kanapie scenowej tuż obok.
- N-nie, to tylko ... - nie dano mi skończyć, kiedy cichutkie skomlenie wydostało się z moich ust. Szybko zacisnąłem mięśnie swojej dziurki, tak, aby płyny się nie wylały. Louis zaczął węszyć, ale zaciskając swoje płyny, podczas głośnego koncertu, nie wywąchał we mnie Omegi. Wrócił więc do śpiewania, wciskając mi wodę do ręki.
***
Cały koncert przesiedziałem śpiewając, aby nie zrobiło mi się mokro. Gdy tylko przekroczyliśmy szatnię, pobiegłem do garderoby i zamknąłem się tam. Zacząłem oddychać miarowo, kładąc się na podłużnej kanapie.
- Boże, co ja ze sobą robię – warknąłem, ściągając z siebie spodnie w lekkim dyskomforcie, kiedy były one tak ciasne, że musiałem robić niezłe wygibasy na tej kanapie, aby ściągnąć je w dół.
Od razu, kiedy leżałem w samych bokserkach, poczułem rozlewającą się ulgę. Ciepły, śliski płyn wylał się z mojej dziurki, brudząc przy tym moje spodenki. Cholera, nie przemyślałem tego, a co jeśli któryś z chłopców będzie chciał się przebrać? Cóż, są w szatni, jednak ja jestem w tej ekskluzywnej garderobie. Nie miałem czasu na myślenie, kiedy moje palce dotknęły już stojącego członka. Masowałem go przez cienki materiał bokserek, pojękując w poduszkę.
- Liam, robisz to tak dobrze – szeptałem do siebie, podczas gdy moja dłoń wpełza pod bokserki, paluszkami zataczając kółka przy otworku. - Och, Liam – definitywnie powinienem przejść terapię antyLeeyumową.
Podniosłem się lekko aby zdjąć spoconą z gorączki bluzkę, a następnie rzuciłem ją gdzieś w kąt, pomijając fakt, że była jedną z moich ulubionych. Teraz najważniejsze było zaspokojenie siebie, swoich potrzeb. Garderoba nie była zbyt przestronna, a to czyniło ją przytulną, co teraz nie ma znaczenia, ale chciałem o tym wspomnieć, dla zapomnienia o sytuacji w jakiej się znajduję.
Zsunąłem z siebie mokre bokserki, a następnie jęknąłem głośno, kiedy więcej śluzu wyleciało pod moją pupę, tworząc kanapę brudną i śliską. Nie wiedziałem, co dokładnie mam zrobić w takiej sytuacji. Będę musiał radzić sobie z samymi palcami? Przecież to będzie trwało wieki, one są za krótkie i zbyt mało mnie wypełnią.
Rozszerzyłem nogi, leżąc na kanapie i powoli wsunąłem w siebie dwa palce. Weszły całkiem luźno, możliwe, że ze względu na poślizg, jaki dał mój własny śluz. Po chwili mogłem nimi swobodnie poruszać w sobie, a moje głośne jęki wypełniały cztery ściany.
- Kurwa, Zayn – usłyszałem jakiś głos koło siebie, wydawał się Liam'em. Myśląc, że to tylko kolejna halucynacja i uszne omamy, dalej szybkimi ruchami pieściłem swoją dziurkę, po sekundzie strzelając na swój brzuch. - Och, Boże – kolejny raz jego nieprawdziwy głos otulił moje uszy, a nieprawdziwe ręce odepchnęły te moje z dziurki.
To całkiem dziwne. Czułem jakby Liam naprawdę dotykał mojej skóry, głaszcząc ją pieszczotliwie.
- Skarbie, czemu mnie okłamałeś? - pytanie zostało skierowane w moją stronę, kiedy zdałem sobie sprawę, że to nie jest cholerny sen, ani wizja. To był Payne, który składał ciepłe pocałunki na moich udach, a duży namiot odstawał w jego jeansach. Nie mogłem uwierzyć zaistniałej sytuacji, dlatego skomlałem w odpowiedzi na jego pytanie. - Śliczny chłopiec, ale mogłeś mi powiedzieć, że jesteś Omegą Zayn, wtedy nie krępowałbym się z moimi zapędami.
Czyli chłopak także czuł jakieś zapędy do mnie, mimo iż myślał o mnie, jako o Alfie. To było swego rodzaju urocze, ale niedostępne. Teraz jednak, kiedy leżałem rozłożony przed twarzą chłopaka, czułem, że bycie Omegą ma swoje duże, ogromne, gigantyczne, jak penis Liam'a, plusy.
- Liam, wejdź we mnie – mruczałem, czując nieznośne mrowienie u dołu brzucha, a także duże palce zahaczającego o mój otworek. - Liaś! - krzyknąłem, kiedy chłopak wbił we mnie swoje dwa długie palce, poruszając nimi szybko, rozciągając mnie na wszystkie strony. - Leeyum, nie przestawaj! - warknąłem, ale kiedy ten zgromił mnie swoim spojrzeniem, zapiszczałem gubiąc dominację. Cholerny instynkt Omegi. Jednak Liam zadowolony był z mojego posłuszeństwa, bo już po chwili poruszał we mnie swoimi trzeba palcami, dając dziwny odgłos przez gromadzący się śluz.
Nie trwało to długo, kiedy mężczyzna przestał bawić się moim otworkiem palcami, a zastąpił to językiem, kiedy mój śluz wystrzelił prosto na niego. Dochodziłem już po raz ęty w coraz to nowy sposób. Liam potrafił pozytywnie zaskakiwać.
- Chodź, skarbie, na kolanka – chłopak usiadł na kanapie, kiedy ja wsunąłem się na jego kolana, brudząc śluzem nowe, markowe spodnie ciemnego blondyna. - Jestem zmęczony, dziecinko. Zrobisz sobie i mi przyjemność, ujeżdżając mojego kutasa, słoneczko?
***
Z zagryzioną do krwi wargą, nabijałem się na kutasa Liam'a, czując wypływając ze mnie śluz. Co jak co, ale bycie Omegą miało dodatkowy plus, jakim było nie wydawanie oszczędności na kupno lubrykantu, cóż, niestety jedynie podczas gorączki. Z początku powoli wsuwałem członka chłopaka do swojego odbytu, jednak po dłużej chwili było to coś szybkiego, bez umiaru. Mimo, że moje uda trzęsły się pod naporem siły, dalej nabijałem się na sterczącego 'przyjaciela' chłopaka. Alfa trzymała moją pupę, od czasu do czasu dając jej siarczyste klapsy, kiedy z pożądaniem patrzyła na mojego ciągle odbijającego się od brzucha penisa, który stawał się wciąż twardy.
- Leeyum, nie dam rady, pomóż mi – zaskomlałem w jego ucho, kiedy ten był w trakcie pieszczenia czubka mojego penisa.
Już po chwili chłopak złapał moją pupę w swoje ręce, lekko ją unosząc, a cały mój ciężar opierając na swojej klatce piersiowej, podczas gdy wchodził we mnie głęboko. Dosłownie minęły sekundy od tej pozycji, kiedy ja wystrzeliłem na jego brzuch, sprawiając, że sperma przetoczyła się, aż do włosów łonowych Liam'a (au: cri, ale zawsze mi się zdawało, że Liam ma taką mega dżungle tam xD).
- Skarbie, czujesz, że to koniec? - chłopak zapytał, a ja tylko zachlipałem w odpowiedzi. – Maluszku, płaczesz? - pokiwałem twierdząco główką, opierając ją na ramieniu Liam'a, a ten przestał mnie pieprzyć, mimo że nie osiągnął szczytu, a jego instynkt Alfy działał, on przejął się mną, troszczył moim stanem. - Czemu moja niunia płacze?
- K-kocham Cię, Leeyum i chcę się z Tobą połączyć.
Chłopak nic nie odpowiedział, tylko wbił się w moje usta, znowu zaczynając gonić swój szczyt. Kiedy dochodził wbił się w moją skórę na szyi, łącząc nas ze sobą, jako Alfa i jej Omega, już na zawsze.
- Jesteś już tylko mój, skarbie – chłopak szepnął w moje włosy po skończonej gorączce, kiedy obaj zdyszani i szczęśliwi leżeliśmy na kanapie w garderobie. - Chłopcy najpewniej już pojechali do hotelu. Jak przyjdziemy wyczują na Tobie mój zapach – chłopak lekko się speszył, a ja pierwszy raz zobaczyłem małe rumieńce na jego władczej twarzy. Nie wspominajmy tutaj o mojej twarzy pomidora, która po tak głębokim seksie, musiała wyglądać jak niezły produkt na sałatkę warzywną. - Chcesz im, no wiesz ...
- Tak chcę im powiedzieć, nawet bardzo – uśmiechnąłem się do Liam'a, całując lekko jego napuchnięte, od różnych wcześniejszych czynności, usta.
***
Wchodząc do hotelowego pokoju, który wręcz zioną ogniem dwóch Alf i jednej Bety, nie mieliśmy konkretnego pomysłu, jak najlżej przekazać naszym przyjaciołom o tym fakcie. Cholera jasna, właśnie połączyłem się z moją miłością, którą adorowałem od kilku lat, nie mam zamiaru tego w jakikolwiek sposób ukrywać.
Kiedy przekroczyliśmy próg pokoju, gdzie znajdowała się trójka chłopaków, każdy z nich spojrzał na nas znacząco.
- Hej, w końcu jesteście – Harry burknął, dalej przewijając programy w telewizji. Jednak po chwili Alfy zaczęły węszyć, a ich nozdrza zalał zapach Liam'a na moim ciele oraz najprawdopodobniej woń seksu i potu, ale to pomińmy. - Cholera jasna! - loczek krzyknął wstając z kanapy, a w jego oczach było widać jakby łzy, słone łzy szczęścia. - Jesteś Omegą, Zayn!
Od razu po słowach Harrego, Niall i Louis wstali z wcześniejszych miejsc, wpatrując się w nas, jak sroki w gnat.
- Uhm, tak – podrapałem się niezręcznie po głowie, patrząc z otuchą na Liam'a. - Jestem Omegą, ale bałem się wam tego powiedzieć.
Wszystkie trzy buzie rozdziawiły się. Harry jakby myśląc' „co tu się odpierdala?", Louis coś w stylu „jestem z Ciebie taki dumny", a Niall „ale, że jak to Nando's są już zamknięte?". Liam dodając mi otuchy, złapał moją małą dłoń w swoją dużą, całując jej wierzch.
- Połączyłem się z Zayn'em, jakąś godzinę temu i powiem wam, że nie żałuję, ani sekundy.
Cóż, można powiedzieć, że było dosyć ckliwie, ponieważ Louis już na wstępie się rozpłakał, przez co Harry musiał go uspokajać całą godzinę, podczas gdy Niall usiadł na sofie z uśmiechem na pół twarzy, mrucząc coś do siebie. W końcu ja i Liam byliśmy kimś więcej niż tylko przyjaciółmi. Byliśmy parą, Alfą i dopełniającą Omegą, a nasz związek był dużo bardziej ekscytujący, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać.
- Zayn – Niall zapytał – A kiedy dzieci?
---
Dziękuję za wszystko <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro