Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Sex, drugs and Niall Horan (Nouiam cz.2)

Część 2/3 

Błędy niesprawdzone!!!

O ile nie zgubiłam żadnej treści prompta, to postaram się dodać wszystkie zaległe w czasie mojej przerwy od zajęć. 

Bardzo Proszę o nieprzysyłanie mi kolejnych propozycji do czasu aż OTWORZĘ SKRZYNKĘ.  Jeśli dotrze do mnie teraz jakieś zgłoszenie, to przeproszę pomysłodawcę i je usunę. 

Mam pięć promptów w skrzynce, a miałam już tylko trzy... Jakim cudem???


***

Bar był zapełniony po brzegi i Niallowi dłuższą chwilę zajęło dotarcie do stolika przy którym siedziała grupka jego znajomych. Ed jak tylko go zobaczył zaczął wymachiwać rękami i szczerzyć się jak idiota.

- Horan! - przybił mu piątkę na przywitanie, rozlewając przy tym piwo ze swojego kufla - Co tak długo?! Nie mogłeś się wyszykować czy odkleić się od lodówki? - zakpił.

- Haha. Aleś ty zabawny... - Niall przewrócił oczami, bo ten żart o jego dużym apetycie powoli go już nudził i może nawet czasami irytował. Lubił jeść, co w tym złego, jeśli nie było tego po nim widać?

- No wiem. - to było do przewidzenia, że kumpel potraktuje jego uwagę jako komplement.

- Hej wszystkim - wita się z resztą towarzystwa. - Niall - podaje rękę blondynce siedzącej z brzegu.

- Gigi - dziewczyna odpowiada z uśmiechem - Jesteś przyjacielem Zayna?

- Tak... a ty jego dziewczyną? - Ed śmieje się pod nosem na wyraźną niechęć w jego głosie.

- Jeszcze nie, ale kto wie co będzie dalej? - wydawała się sympatyczna, ale mimo to Niall jakoś jej nie polubił. Tak zwany szósty zmysł podpowiadał mu, że ta dziewczyna oznacza kłopoty. 

- W sumie teraz to ja już sam nie wiem czego mam się spodziewać po Maliku - mruknął pod nosem, co reszta towarzystwa wzięła za całkiem niezły żart. 

Usiadł obok Gigi, bo tam było jedynie wolne miejsce, a na przeciwko niego siedzieli jego dawni kumple z liceum. Nie wiedział jak się ma czuć w ich towarzystwie, kiedyś dogadywali się całkiem nieźle, ale prawie trzyletnia rozłąka sprawiła, że wydawali mu się niemal obcy.

- Dobrze was widzieć chłopaki - Uśmiechnął się szczerze - Czyżbyście zatęsknili za wiecznie pochmurną ojczyzną?

- Można tak powiedzieć... - odparł Liam przypatrując mu się z uwagą, co nieco go dezorientowało. Przecież nie powiedział nic złego ani wrednego! - Bardziej chodziło o ludzi, których tu zostawiliśmy niż o samo miejsce. - wzruszył ramionami

- Jakbyś przynajmniej raz na tydzień nie narzekał, że Ameryka jest szalona, a Nowojorczycy stuknięci - zakpił Tomlinson. Ten to się nic nie zmienił... - Mówiłeś, że Big Ben śni ci się po nocach... 

- Chyba wiem o czym mówisz - wtrącił zanim Louis miał szanse na dobre się rozkręcić - Niby mieszkam tu już tyle czasu, ale jak jadę do rodziców, do Irlandii to za cholerę nie chce mi się tu wracać.

- Widzisz Tommo? On mnie rozumie - zawołał triumfalnie Payne - A tak poza tym Niall, to już widzieliśmy się po powrocie... na tej imprezie u Ed'a.

- Tak? Cholera, przepraszam was chłopaki, ale tak się wtedy schlałem, że mniej więcej od północy niczego nie pamiętam.

- Niczego?! - zapytali chórem 

- Uhm - potwierdził z grymasem niezadowolenia na twarzy - Wygląda na to, że w moim przypadku zmieszanie alkoholu z trawką nie jest najlepszy pomysłem. Nie dość, że miałem takiego mega kaca, to jeszcze zastanawiałem się czy nie nawyprawiałem żadnych głupot. 

- Cóż... - mruknął Ed w zamyśleniu. - wydawało mi się, że słyszałem cię nad ranem w jednym z pokoi, ale uwierz nie zostałem tam na tyle długo żeby mieć stuprocentową pewność, że to ty, a tym bardziej nie wiem z kim się zabawiałeś. 

- Cudownie. - sapnął i stuknął czołem o blat stolika - Problem w tym, że sam nie wiem.

- Jak ty to zrobiłeś? - zaśmiała się Gigi

- Piwo, wódka znowu piwo - wyliczał na palcach - dodatkowo moja koszulka i włosy przesiąknięte były zapachem trawki - popatrzył na nią bezradnie wzruszając ramionami - Tak mniej więcej to było.

- Oi Horan, Horan... - zakpił Louis 

- Nie moja wina, okay? - próbował się bronić - Świętowałem zakończenie sesji... i to nie tak, że przez ostatni tydzień nie próbowałem sobie przypomnieć czegokolwiek na temat tej osoby z którą poszedłem do łóżka. - przyznał - Niestety w mojej głowie z tamtej nocy została jedna, wielka czarna dziura. 


*** 

Liam miał ochotę palnąć Louisa w ten durny łeb za ten cały pomysł z paleniem trawki. Jednak to i tak by nic nie pomogło na ich obecny problem, więc sobie odpuścił. Spojrzał na niego i okazało się, że Tomlinson też na niego zerka.

- Um - odchrząknął - Idę po piwo dla siebie, ktoś coś chce? - zapytał

- Dzisiaj spasuje - mruknął Niall z uśmiechem, który wyglądał na lekko wymuszony. Za to reszta towarzystwa chciała następną kolejkę shotów, a Gigi jakiegoś drinka... podobno "Zayn będzie wiedział co dla mnie". Co najdziwniejsze Horan wyglądał na mocno poirytowanego zachowaniem blondynki. Jakby już jej nie lubił... a przecież poznał ją tego samego wieczoru co oni. Jak mógł tak szybko wyrobić sobie o niej negatywne zdanie?

Payne zaciągną ze sobą Louisa pod bar. Po pierwsze sam nie zabierze się z tym wszystkim, a po drugie musieli pogadać o Niallu. 

- Widziałeś to? - zapytał Tommo od razu jak oddalili się od stolika. 

- Co? 

- Horana i to, że wyraźnie nie przepada za dziewczyną Malika. - mruknął, stając tuż obok niego w kolejce. Zerknął na znajomego barmana, który posłał im niewielki, przyjazny uśmiech - Myślisz, że Niall jest zazdrosny o niego? 

- Mam nadzieję, że nie. - odpowiedział zgodnie z prawdą. Gdyby Horan nie lubił blondynki przez zazdrość o Zayna, to ich sytuacja wyglądałaby beznadziejnie. Już nie wspominając o tym, że chłopak nie pamięta nic z tego, co wydarzyło się po imprezie u Ed'a. 

- Co dla was? - głos Malika nie zmienił się za bardzo od czasów szkolnych. Jednak jego wygląd... cóż, bar zdecydowanie zyskuje na zapatrzonych w niego klientach. - I miło was widzieć ponownie. 

- Ciebie też - pierwszy ocknął się Louis - Osiem shotów, dwa piwa i Gigi chce jakiegoś twojego drinka. 

- Już się robi - zasalutował i zaczął oczywiście od napoju dla swojej pani, a następnie nalał piwa. 

- Zaniosę im to, a potem wrócę i pomogę ci z resztą. - zdecydował Tomlinson - Podpytaj go o Horana - szepnął mu do ucha. 

Liam popatrzył za oddalającym się chłopakiem, kręcąc głową ze zrezygnowaniem. Niby o co miał zapytać? 

- Więc... jesteście razem? - Malik uratował go swoją ciekawością

- Yup - przytaknął - A ty i Gigi to świeża sprawa, no nie? 

- Tak trochę - westchnął barman - Dlaczego pytasz? 

- Niall wydaje się jej nie lubić. - stwierdził - Myślałem, że może coś było między wami... szczerze to byłem pewien, że w liceum

- Ja i Niall? - upewnił się Malik - Cóż... to dziwna sprawa. Kiedyś byłem może odrobinę zauroczony, ale kto by nie był? - wzruszył ramionami i tutaj Liam musiał się z nim zgodzić. Horan był tak pozytywną osobą, że przyciągał innych jak jakiś cholerny magnes. - To już przeszłość - zapewnił - Jeszcze na tej imprezie tydzień temu miałem chłopaka... ale on spieprzył i to bardzo. Niall po prostu martwi się, że Gigi to reakcja na to co stało się pomiędzy mną, a Harrym.

- Przepraszam, że to wywlekłem. - wydukał - Tylko, to wyglądało jakby on był zazdrosny czy coś - Liam starał się uspokoić, bo wiedział, że jeszcze chwila a zarumieni się jak dorodny pomidor.

- Nic się nie zmieniłeś. - zaśmiał się Malik - Nie masz za co przepraszać, zapytałem pierwszy o to co łączy cię z Tommo.

- Obgadujecie mnie? - zakpił Louis gdzieś zza jego pleców - Jak za starych czasów, co? - Tomlinson miał rację, bo kiedyś trzymali się we czwórkę, ale jak on miał jakieś spięcie z Lou to żalił się Zaynowi. 

- Może trochę - odpowiedział - Łap się za kieliszki i wracajmy do stolika. - Wolał być już z powrotem w pobliżu Nialla nawet jeśli ten niczego nie pamiętał - Za ile kończysz zmianę? - zapytał jeszcze Malika

- Jakieś pół godziny - odparł z uśmiechem - Przyjdę do was, a tymczasem nie daj mojemu wojowniczemu przyjacielowi odstraszyć mi dziewczyny, okay?

- Zobaczę co da się zrobić. 


*** 

Niall nie wiedział jak ma przetrwać kolejne kpiny Ed'a i Nicka na temat swojej krótkiej pamięci. Prawdopodobnie powinien sobie poszukać nowych, lepszych znajomych, którym jego nieszczęście nie będzie dostarczać tyle rozrywki. Dodatkowo Gigi jak już przestała na niego patrzeć z obawą, to starała się na siłę z nim zaprzyjaźnić. Czuł się źle z tym, że jej nie lubi, bo w zasadzie nic złego mu nie zrobiła. Nie była taka zła... Gdyby nie to, co stało się w poprzednim tygodniu i gdyby nie była potencjalną dziewczyną jego najlepszego przyjaciela, to sam mógłby się nią zainteresować. 

Starał się więc nie pokazywać już tak bardzo tej swojej nieuzasadnianej niechęci. Rozmawiał z nią i nawet kilka razy zażartował, uśmiechnął się kiedy przyznała, że na początku obawiała się wyjść z nimi. Na szczęście nie musiał na to odpowiadać, bo do stolika wrócili Lou i Liam robiąc wystarczająco dużo zmieszania z rozstawianiem odpowiednim osobom shotów. 

- Cholera mogłam wsiąść dwa razy to samo - westchnęła dziewczyna orientując się, że w jej szklance są już pustki. Niall zerknął w kierunku baru i ocenił długość kolejki... Przynajmniej zrehabilituje się za początkowe uwagi pod jej adresem i od razu odpocznie trochę od kumpli i przymilającej się Gigi.

- Chcesz takiego samego drinka? - upewnił się podnosząc się ze swojego miejsca 

- Tak - uśmiechnęła się do niego radośnie i może odrobinę zbyt szeroko. Przecież to nie tak, że będzie zapieprzać po ten alkohol na drugi koniec miasta... - Dziękuję Niall!

- Uhm - mruknął zabierając opróżnione szkło ze stolika - Ed?

- A weź mi jeszcze jedno - odparł trochę niewyraźnie 


Czekał tylko kilka minut. Gdy stanął już oko w oko z Zaynem ten wyglądał na lekko zaskoczonego.

- Przecież zarzekałeś się, że przez najbliższy miesiąc nie tkniesz alkoholu?

- To nie dla mnie  - prychnął - Twoja dziewczyna skończyła drinka. - Rzucił z lekko kpiącym uśmieszkiem, bo cholera nie mógł się powstrzymać - Kto wie może ma jakieś irlandzkie korzenie?  

- Haha.

- Sheeran też już wyżłopał swoje piwo. - dodał  z cichym westchnięciem i wsunął się na jeden ze stołków przy barze.

- Niall? - przyjaciel brzmiał na lekko zaniepokojonego - Coś się stało? 

- Nie... znaczy się trochę docinają mi przez to, że się tak wtedy schlałem. Ed słyszał mnie w jednym z pokoi... sam wiesz. Ale nie wie z kim byłem... 

- Liczyłeś, że coś będzie wiedział, prawda?

- Ta... - zabrał z kontuaru zamówienie i zostawił odliczoną kwotę - Bez napiwku skarbie, bo i tak płace za niewdzięcznego kumpla i twoją pannę - mrugną żartobliwie, a Zayn parsknął śmiechem.

- Horan! - zawołał za nim. Niechętnie, bo niechętnie ale się wrócił.

- No co? - Malik wychylił się przez bar i rozejrzał dookoła.

- Liam wypytywał czy coś nas łączy - oznajmił, a Niall uniósł brew jakby pytając: no i co z tego? - Nie wydaje mi się, żeby chodziło mu o mnie... 

- A-ale on i Louis?

- Wiem. Cholera, wiem. - sapnął ciężko - Byli na tamtej domówce.

- Myślisz, że on to był on?

- Nie wiem... poobserwuj ich dyskretnie - doradził 


*** 


To co powiedział mu Malik krążyło w jego głowie w tą i z powrotem nie dając mu się odprężyć nawet na chwilę. Do jasnej cholery, to miało być luźne wyjście z przyjaciółmi, a czuł się jakby siedział na tykającej bombie! 

Liam i Louis nie wyglądali jakby w ich związku coś nie grało. Wręcz przeciwnie zachowywali się jak taka typowa zapatrzona w siebie para zkochańców. Horan już był gotów stwierdzić, że tym razem Zayn się pomylił, gdyby nie fakt, że albo Tomlinson albo Payne zerkali na niego od czasu do czasu. Starali się wciągać go do rozmowy... 

- Co jest Niall? - oczywiście, to Tommo jako pierwszy zauważył, że coś było nie tak. - Siedzisz taki zmarnowany i prawie wcale się nie odzywasz. Normalnie jak nie ty!

- Sorki, ale nie mam najlepszego humoru dzisiaj. - westchnął z przepraszającym uśmiechem - Chyba będę się zbierał do domu... ale chętnie spotkałbym się z wami kiedyś w wolnym czasie.

- Ale ty dopiero przyszedłeś?! - fuknął Ed obrażonym głosem - Jak nie pijesz, to jesteś straszna zrzęda - wytknął mu.

- Zostań jeszcze - Payne popatrzył na niego tym swoim szczenięcym wzrokiem - Niaaall, no!

- Cholera. - przeklął pod nosem - Niech wam będzie... ale - nie dokończył, bo przy barze zrobiło się jakieś zamieszanie i skupił swoją uwagę na tym co się dzieje. Może mu się wydawało, ale gdzieś w zbiorowisku dostrzegł znajomą głowę pełną loków. 

Wstał szybko i ruszył w kierunku baru, a Louis wyskoczył zaraz za nim. Normalnie jak w liceum. Niall wyszczerzył się do niego, bo to zdecydowanie była ich rzecz... kiedyś zawsze byli tam gdzie coś się działo. Liam i Zayn zostawali z tyłu, ale oni musieli mieć jak najlepszy widok, a zdarzało się, że sami odwalali różne numery. 

Przepchnęli się przez przypadkowych gapiów. Jednak się nie pomylił. Harry naprawdę przyszedł do baru w którym pracuje Zayn. W Niallu aż się zagotowało.

- Co ty tu kurwa robisz?! - warknął i to takim tonem, że stojący obok niego Louis spojrzał na niego z lekką obawą. Styles tylko schylił głowę i wzruszył ramionami jakby nie chciał się wysilać by udzielić mu odpowiedzi. - Nie zbliżaj się. - ostrzegł 

- To nie ty o tym decydujesz - odpowiedział młodszy i chyba starał się brzmieć na pewnego siebie, ale to, że nawet na niego nie patrzył psuło cały efekt. Rozglądał się po barze nerwowo i jakby niecierpliwie. Nagle jego spojrzenie utkwiło w czymś za plecami Horana. 

Odwrócił się szybko i też zamarł, bo Zayn właśnie wyszedł z zaplecza, przebrany już w swoje ciuchy i uśmiechnął się do zmieniającej go barmanki. Jednak tak szybko jak zobaczył Harry'ego od razu spoważniał, a  jego pięści zacisnęły się na trzymanej w rękach skórzanej kurtce. Powoli wyszedł zza baru i starając się więcej nie patrzeć na Stylesa ruszył do ich stolika. 

Zazwyczaj gapowaty loczek wyrwał się do przodu i zanim Niall zdążył cokolwiek zrobić chwycił Malika za łokieć. 

- Zayn daj mi... - Nie dokończył, bo dłoń mulata z głośnym paskiem zatrzymała się na jego twarzy. Horan żałował, że przyjaciel nie użył pięści, ale może też trochę rozumiał... Malikowi wciąż zależało na tym pokręconym chłopaku. - Zayn... 

- Nie.

 - Ale-a naprawdę - Niall zdołał do nich dotrzeć i stanąć za plecami Malika - Wiem, że to źle wyszło... ja 

- Czy ty siebie słyszysz? -  prychnął Zayn - Niby ze mną byłeś, ale cały ten cholerny czas miałeś też dziewczynę. 

- Tak, ale - Styles sapnął nerwowo pociągając za włosy - Możemy iść gdzieś porozmawiać bez świadków? - dodał ciszej

- Kpisz?! - warknął Horan, wyrywając się do przodu. Na nieszczęście Louis zdążył go przytrzymać.

- Zayn... proszę - westchnął - Kilka minut i dam ci spokój, okay?

- W porządku - odpowiedział Malik równie cicho. 


*** 

- Kto to był? - zapytała Gigi od razu jak tylko wrócili z Tomlinsonem do stolika - I gdzie jest Zayn?

- To Harry, były chłopak Maika - mruknął Nick

- Co?! - pisnęła oburzona - I gdzie oni do cholery poszyli?

- Coś sobie wyjaśnić - tym razem odpowiedział Tommo i widać było, że lekko wstawiona dziewczyna zaczyna działać mu na nerwy.


Godzinę później Zayn wciąż nie wrócił, a Niall zasypywał mu skrzynkę wiadomościami, które miały na celu jedno: zorientowanie się czy ten cholerny egoista nie potrzebuje pomocy. Powoli zaczynał też tracić cierpliwość do wszystkich obecnych. Zaczynając od mocno pijanych Ed'a i Nicka, aż do zrzędzącej mu za uchem wstawionej Gigi. Nawet Liam irytował go tymi swoimi troskliwymi spojrzeniami, które wcale nie tak dyskretnie wymieniał z Louisem...


Po kolejnych piętnastu minutach w końcu zadzwonił jego telefon.

- Tak? - odebrał niemal natychmiast

- Jestem z w jednym kawałku, nikt mnie nie porwał i nie musisz ruszać z odsieczą. - rzucił do słuchawki Malik.

- Zabiję cię. - syknął oddalając się nieco od reszty ich grupy - I co ja mam niby zrobić z twoją dziewczyną? Pomyślałeś o tym w ogóle, jak to wyglądało?

- Kiedyś wiedziałbyś co masz z nią zrobić - zakpił rozbawiony przyjaciel - Możesz ją pocieszyć. 

- Pieprz się - warknął i się rozłączył. 


Ruszył z powrotem do stolika i od razu zorientował się, że Lou wpatruje się w niego ze zrozumieniem.

- Nie zamierza wracać, co? - parsknął śmiechem

- Nie. - ton Nialla chyba zaalarmował resztę na tyle, że nawet najbardziej pijany z ich towarzystwa Nick momentalnie się rozbudził.

- Jakass gruu-ubsza sprawa... nie widziałem Nialla tak wście-ekłego od czasu tej akcji z Barbs - wydukał urwanym głosem, bo czkawka co nieco utrudniała mu mówienie.

- Barbs? - zaciekawiła się Gigi

- Jego była - wtrącił Ed pomocnie, a Niall miał ochotę udusić ich wszystkich i po prostu iść do siebie. Zakopać się pod kołdrą i stertą kocy i nie wyjść stamtąd aż do poniedziałku.

- Byłam pewna, że jesteś gejem! - wykrzyknęła dziwnie przejęta. Nie miał ochoty tego komentować, więc tylko wzruszył ramionami i uśmiechnął się sztucznie. - Cholera... Zayn mnie olał, co nie? - zapytała już znacznie smutniejszym głosem. No i co on jej miał niby powiedzieć?!

- To od początku była dziwna sprawa... dlatego tak na ciebie na początku warczałem - zaczął trochę nieskładnie - Niecały tydzień wcześniej rozstał się z Harrym... i on... cholera zabije go, że zostawił tłumaczenie na mojej głowie! - warknął - Od zawsze wolał chłopaków, okay? A tu nagle przedwczoraj wyskoczył do mnie z tekstem, że poznał świetną dziewczynę. - dodał - To nie mogło skończyć się dobrze.

- Szkoda, że nie wiedziałam... - mruknęła zawiedziona. Jednak nie była aż tak smutna jak Niall się obawiał. Chyba dobrze, że to wyszło tak szybko. 


- Zamówię wam taksówkę, co chłopaki? - zapytał ledwie kontaktujących kumpli

- A zaplacis? - wybełkotał Ed - Boo ja ta jakby nie mam czm

- Niech wam będzie.

Takim oto sposobem pozbył się kolejnych piętnastu funtów z portfela i kierowca ostrzegł go, że jak któryś zapaskudzi mu tapicerkę, to go znajdzie i zmusi do sprzątania. 

- Nie jedziecie z nimi? - zapytał Liama i Louisa, przypominając sobie, że podobno zatrzymali się u Ed'a. 

- Pomożemy ci z Gigi - odparł Tomlinson wskazując ręką na coś za nim. Niedoszła dziewczyna Zayna spała sobie w najlepsze na ławce pod barem.

- Nie mam pojęcia gdzie ona mieszka! - jęknął 

- A daleko masz do siebie?

- Kilkanaście minut spacerkiem... - westchnął - Malik zapłaci mi za to. - dodał pod nosem, ale Liam i tak go usłyszał, bo zachichotał krótko. 

- Prowadź - rozkazał Louis - Payno wykorzysta na coś te swoje bicepsy i ją zaniesie. 

- Okay - zaśmiał się z ich wymiany spojrzeń - To naprawdę blisko, obiecuję. - powiedział do Liama - A gdybyś czuł, że jest za ciężka to ją obudzimy i będziemy prowadzić... 

Ludzie dziwnie się im przyglądali. Niall musiał przyznać, że mieli powód... bo Liam wyglądał trochę tak jakby dźwigał zwłoki, by zostawić je w najbliższym zaułku. Gdy Niall wpisał kod i otworzył im drzwi do odpowiedniej klatki, wszyscy trzej odetchnęli z ulgą.

- Mieszkam na pierwszym piętrze. 

- Chwała najwyższemu - sapnął Payne, poprawiając sobie śpiącą dziewczynę na rękach. - Gdybyś powiedział, że na trzecim, to po prostu bym ją tu zostawił.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro