Sex, drugs and Niall Horan (Nouiam cz.1)
KONTYNUACJA " Skutki picia wódki"
Mam nadzieję, że będzie wam się podobać :)
*Piosenka tak mi się skojarzyła z tą częścią. Cóż bardziej jeśli chodzi o przyjaźń Nailla i Zayna :)
Prompt sprawdzony przez: fine-by-me
Wattpad mnie kurwa znowu nie lubi! Nie chce mi opublikować oznaczenia :-/
***
Przebudzenie się w czyimś łóżku... cóż, właściwie na materacu, wśród skotłowanej i cuchnącej seksem pościeli nie było dla Niall niczym nowym. Po rozstaniu z dziewczyną mocno sobie pofolgował i często bywał gościem w obcych mieszkaniach. Zaskakujące było uczucie lepkości między pośladkami i dokuczliwe drapanie w gardle.
- Co do chuja? - wychrypiał siadając. - Auć. Kurwa, kurwa, kurwa!
Zdecydowanie ta noc różniła się od wszystkiego, co robił wcześniej, a jego bolący tyłek był tego doskonałym dowodem. Wytłumaczenie było jedno: dał się przelecieć jakiemuś facetowi. Czysto teoretycznie zastanawiał się czasami, jakby to było. Szkoda, że nic nie pamiętał, bo przynajmniej miałby swoją odpowiedź. Tak nie zostało mu nic oprócz zajebistego kaca i trudności z chodzeniem.
Zlokalizował większość swoich rzeczy. Na co komu były jego bokserki w koniczynki? W sumie chyba wolał tego nie wiedzieć...
Nie miał pojęcia, jak miałby się zachowywać przy tym chłopaku. Może on specjalnie się ulotnił, żeby zasugerować mu, że powinien spadać? Raczej nie miał co liczyć na śniadanko i tabletki przeciwbólowe. Powoli zszedł po stromych schodkach i ze zdziwieniem uświadomił sobie, że nadal był w domu Eda. Miał tylko nadzieję, że przyjaciel nic nie widział ani nie słyszał.
***
Louis i Liam trochę przesadzili z długością prysznica, a później postanowili jeszcze zatroszczyć się o jakiś posiłek dla ich wymęczonego gościa. Zanim wrócili na poddasze, po Horanie został tylko ślad odgnieciony na poduszce.
- Fajnie - westchnął zrezygnowany Louis. - A zapowiadał się taki piękny dzień...
- Trzeba było może poczekać aż się obudzi? - Payne też nie był zbyt szczęśliwy z powodu ucieczki Horana. Myślał, że wreszcie udało się im go zdobyć. On jednak znowu wysmyknął im się z rąk. Świadomość, że po wspólnej nocy on tak po prostu zniknął, nie wpływała zbyt dobrze na pewność siebie.
- Taa. Teraz nie mamy z nim żadnego kontaktu, nawet pieprzonego numeru telefonu czy adresu!
- Przyjaźni się z Edem, więc może jeszcze kiedyś gdzieś a niego wpadniemy.
- Oby wcześniej niż później - sapnął wkurzony Tomlinson - cholera, a mogłem go jednak zamknąć na klucz.
- Mam nadzieję, że on cokolwiek pamięta. Był dosyć mocno pijany, później ty jeszcze przed drugą rundą wymyśliłeś palenie skręta...
- Jak trzeba będzie, to mogę odświeżyć mu pamięć...
***
Niall wrócił do własnego mieszkania całkowicie wykończony. Pieprzony tramwaj wlókł się tak, że nawet na piechotę byłby chyba szybciej. Niestety nawet z siedzeniem miał pewne problemy, a szybki spacer mógłby być ponad jego siły.
Jedyne czego w tamtej chwili chciał, to gorący prysznic i zakopanie się we własnym łóżku. Chciał przespać najgorsze godziny życia, bo kac w parze z kompletną pustką w głowie i bolesnymi dolegliwościami czterech liter nie kojarzyły mu się specjalnie dobrze. A co jeśli ktoś mu coś dosypał? Pił wczoraj jak szalony! Piwo, wóda jakieś kolorowe, słodkie drinki... chyba był w tym Red Bull... dodatkowo jego koszulka pachniała też ziołem...
- Niall? - odezwał się ktoś z kanapy. JEGO kanapy! Przez, co prawie dostał zawału. Z wrzaskiem odwrócił się do intruza. Oczywiście, że był to nie kto inny tylko Zayn. Jednak coś bardzo nie pasowało Horanowi w zachowaniu kumpla. Wczoraj przecież wyszedł z imprezy z chichoczącym Stylesem na rękach.
- Jezu, chcesz mnie zabić! Pieprzony ninja czy co?! Jak ty się w ogóle dostałeś do mieszkania?
- Dałeś mi zapasowy klucz, żebym w razie czego miał jak odtransportować twoją schlaną dupę do domu?
- A faktycznie! - Klepnął się w czoło, co nie było dobrym pomysłem przy jego kacu. - Kurwa.
- Czyżby główka cię bolała? - Złośliwe bydle Malik, zachichotało.
- Żeby tylko to... - westchnął cierpiętniczo Horan. Zayn wpatrywał się w niego, czekając na jakiś dalszy ciąg opowieści. - Pogadamy, bo widzę, że ciebie też coś gryzie.
- Taaa.
- Tylko najpierw to naprawdę potrzebuję prysznica.
- Czuję. - Mulat zatkał sobie nos i pomachał ręką przed twarzą.
- Kutas.
***
Jakieś pół godziny później czuł się o wiele lepiej. Przynajmniej nie śmierdziało od niego jak z miejskiego klopa. W głowie nadal łupało go, jakby ktoś od środka rozbijał mu czaszkę młotkiem. Pozostałe dolegliwości też nie zniknęły od tak jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Przynajmniej mógł spłukać z siebie zaschniętą spermę, pot i cholera wie co jeszcze. Szybko przebrał się w luźne dresy, jeden ze swoich ulubionych T-shirtów i ciepłe skarpety. Na plecy zarzucił koc, a drugi wyciągnął z szafy dla Malika.
- Łap! - Oczywiście najpierw rzucił, a potem krzyknął. Miał tak trochę frajdy, kiedy Zayn przez swoje zamyślenie skończył z ohydnie kolorowym welonem na łepetynie. Pognał do kuchni, cały czas śmiejąc się pod nosem. Zalała wcześniej wsypaną kawę. Tę dla Zayna tylko posłodził, a do swojej wcisnął pół cytryny. Nienawidził tego ohydztwa, ale nic tak nie pomagało mu na kaca.
- Niall!
- No, co? - udawał niewiniątko. - To tylko koc, a nie pięciokilowy odważnik. Spokojnie, Malik,Nie zabiję cię kawałkiem materiału...
- Jakbyś się uparł, to zawsze możesz mnie tym udusić. - Przyjaciel niby żartował i nawet lekko się uśmiechał, ale gdzieś pod tym wszystkim był bardzo podminowany. Horan bez problemu mógł to dostrzec. Lata praktyki. Jedyną wadą było to, że mulat równie dobrze znał jego. Kiedy któryś coś ukrywał, to drugi doskonale o tym wiedział. - Kto wie, może to byłoby jakieś wyjście? - dodał już dużo ciszej. Prawdopodobnie tylko do siebie, ale pech chciał, że blondyn doskonale usłyszał kazde słowo.
- Co ty pieprzysz? - zapytał, wciskając chłopakowi jego ciepły napój w ręce. Malik upił łyczek i natychmiast się skrzywił.
- CO TO JEST?
- Hm? - Skosztował swoją kawę i wszystko jasne. - Pomyliłem kubki... to coś pomaga w takie poranki jak ten.
- Aż tak zaszalałeś wczoraj? Jak wychodziłem jeszcze całkiem nieźle się trzymałeś.
- Na to wygląda - mruknął.
- Horan, co ty tam na wyprawiał?
- Cóż... chciałbym to wiedzieć, przyjacielu. Problem w tym, że mam kompletną pustkę w głowie. Ostatnie co pamiętam to, że z kimś tańczyłem.
- I?
- Rano obudziłem się sam na poddaszu... nieumeblowanym, jeśli nie liczyć wielkiego materaca i bardzo wiekowego stołu i koślawych krzeseł.
- Zaliczyłeś znowu jakaś przypadkową pannę? Niall, to za długo trwa...
- Może dasz mi skończyć? - Malik od razu zamilkł. - Nie mam pojęcia, co się stało, bo nic nie pamiętam! Twarzy ani imienia! NIC! - Zacisnął ręce na kubku i zagryzł wrgę, bo czuł, że jeszcze chwilę i się rozklei.
- Ni?
- Uh - sapnął. - Tym razem, to chyba... ktoś zaliczył mnie.
- CO?!
- Ta. Uwierz, moja reakcja też była podobna.
- Ale jesteś pewny?
- Tyle na ile mogę być... tyłek mnie boi. Cały jestem w malinkach, a po przebudzeniu ledwie mogłem powiedzieć słowo... o tym, co z siebie zmyłem, wolałbym nie wspominać.
Cisza trwała już dobrych kilka minut, a Zayn miał taką minę, jakby przestał kontaktować z rzeczywistością. Horan nie wiedział, jak ma interpretować zachowanie przyjaciela. Sam nie czul się w tamtym momencie zbyt dobrze w swojej skórze. Nie potrzebował jeszcze oceniającego wzroku Zayna.
- Nie mogę wyobrazić sobie, jakim cudem wylądowałeś w łóżku z jakimś przypadkowym gościem... Nie obraź się, ale wydawałeś się lekko panikować po tym, co się między nami stało. Myślałem, że prędzej świnie zaczną latać niż ty przyznasz się sam przed sobą, że nie jesteś stuprocentowo heteroseksualnym facetem.
- Hej! Nie jestem idiotą... po tamtej rozmowie zacząłem zastanawiać się i zauważać pewne rzeczy - parsknął oburzony. - Tak dla twojej wiadomości, to wtedy nie panikowałem przez to, że spałem z facetem, tylko że akurat z tobą.
- Aha, dzięki? - Mina Malika była bardzo komiczna.
- Za długo cię znam, żeby to popsuć w tak durny sposób. Możesz się śmiać do woli, ale po prostu bałem się, że to ty ucierpisz najbardziej.
- Awww.
- Idiota. - Malik tylko zaśmiał się krótko, ale zaraz całe jego rozbawienie gdzieś znikło.
- Niall, a ty no wiesz... nie boisz się, że ktoś po prostu...
- Mnie naćpał? Myślałem o tym, ale wydaje mi się, że nie. Pamiętam w jakim tempie wczoraj chlałem. Może puściły mi wszystkie hamulce jakie mam na trzeźwo? Chciałbym chociaż pamiętać twarz tego gościa albo imię.
- Uhm, znam to. Może nigdy nie zaszalałem do tego stopnia, żeby mieć całonocny zanik pamięci, ale jakieś luki owszem. To nie jest przyjemne.
- Zdecydowanie. A jak tam twoja nocka? Nie wyglądasz na specjalnie tryskającego optymizmem i energią. Coś się stało?
- Harry Styles się stał.
- Pokłóciliście się?
- Żeby tylko... rozstaliśmy się.
- CO?
- Chociaż nie wiem, czy to dobre określenie. Upicie tego idioty jednak na coś się przydało... wypaplał, że w rodzinnym mieście ma dziewczynę, z którą chodzi na niedzielne obiadki do mamusi.
- Serio? Wydawał się taki...
- Zakochany i szczęśliwy ze mną?
- Dokładnie. Stary, nawet nie wiem, co powiedzieć!
- Nie musisz, ale mogę mieć prośbę?
- Jasne.
- Mógłbym zostać tu jakiś czas? Cisza mi nie służy, a ty jesteś jak samo nakręcająca się katarynka. Nie ma szans na nudę i zbytnie myślenie...
- Nawet nie musisz pytać. Kanapa nie ma nic przeciwko. - Mrugnął zaczepnie.
- Liczyłem bardziej na twoje łóżko. - Zayn udawał bardzo zawiedzionego.
- Nah. Nic z tego, panie Malik.
***
Jakby ten tydzień nie był wystarczająco ciężki, to w czwartkowe popołudnie wpadł jeszcze na swoją byłą dziewczynę. Ręka przystojnego szatyna była ciasno owinięta dookoła jej zgrabnej tali. Oboje wyglądali na obrzydliwie szczęśliwych i to spowodowało, że żołądek Nialla nieprzyjemnie się skręcił. A może to raczej głupie serce, które nie potrafiło zapomnieć o tym, co ta dziewczyna mu zrobiła.
Po powrocie do mieszkania miał doła i to monumentalnych rozmiarów. Nic mu się nie chciało... no może oprócz zwinięcia się w kłębek i użalania się nad swoim życiem. Zayn widząc go tylko westchnął ciężko i zaproponował mu, żeby poszedł z nim do pracy. Malik dorabiał sobie czasami jako barman w jednym z popularniejszych barów. "Neptun" nie był typowym gej barem. Bawili się tam wszyscy, to miejsce dobre na spotkanie z paczką przyjaciół, wypad na drinka po pracy, czy nawet spontaniczną randkę. Atmosfera była nie do podrobienia.
- Innym razem, Z - mruknął po krótkim zastanowieniu.
- Na pewno?
- Yeah. Nie mam siły się dzisiaj już ruszać z tej kanapy.
- Niall, wiesz, że cokolwiek...
- Wiem - uciszył przyjaciela, zanim ten zdążył przedstawić mu kolejny, długi monolog o zaakceptowaniu swojej orientacji. Wysłuchał już dwóch i był całkowicie pewien, że kolejny doprowadziłyby jego mózg do wrzenia. - Autobus ci zaraz ucieknie. - Zayn pospiesznie wygrzebał z kieszeni telefon.
- Kurwa. Musze lecieć, ale jakby co to zapraszam... może nawet dostaniesz piwo na mój koszt.
- Tylko jedno?
- Nie stać mnie na to, żeby cię schlać. Masz łeb jak ruski żołnierz.
- To mój wrodzony talent i irlandzka krew płynąca w mych żyłach!
- Jasne - zakpił brunet, przewracając oczami. Można powiedzieć, że słyszał tą formułkę za każdym razem, jak Horan namawiał go na picie w środku tygodnia.
***
Na zewnątrz powoli robiło się ciemno, a Horan ze znudzeniem wpatrywał się w telewizor, średnio raz na minutę zmieniając kanał. Jakoś nic nie mogło go zainteresować. Po kolejnym kwadransie molestowania pilota dał sobie spokój. Po wyłączeniu urządzenia w mieszkaniu zapanowała nieprzyjemna cisza. Zerknął na zegarek. Nawet jeszcze nie było osiemnastej. Co on miał, do cholery, ze sobą zrobić przez te kilka godzin, zanim zmorzy go sen?
Z westchnieniem podniósł się z wysłużonej kanapy i poczłapał do swojego pokoju. Rzucił się na łóżko, zakopując twarz w pościeli. Od tamtej cholernej imprezy był nieco rozstrojony i niespokojny. Wkurzało go to, że nic nie pamięta. Może kiedyś gdzieś spotkać tego chłopaka i nawet o tym nie wiedzieć!
- Tak, to tylko ja potrafię się załatwić - mruknął.
Leżał tak przez jakiś czas, starając sobie przypomnieć cokolwiek, ale tak jak wcześniejsze próby, ta też nie poskutkowała.
Zgarnął z krzesła swoją prowizoryczną piżamę, czyli stary poprzecierany w kilku miejscach T-shirt i szare dresy. Powlókł się do łazienki z zamiarem wskoczenia pod szybki prysznic, ale po krótkim namyślę wybrał tym razem wannę. W końcu po coś ona była, a odkąd się wprowadził użył jej może ze trzy razy i to jeszcze wtedy, gdy chodził z Barbarą...
Zayn nastawiał na brzegu masę swoich kosmetyków, a Niall w zasadzie nie miał nic przeciwko zadomowieniu się przyjaciela. Od czasu do czasu coś tam mu podkradał, a Malik nigdy nic na ten temat nie narzekał.
Zanurzył się w ciepłej wodzie aż po szyję i aż zamruczał, czując jak dziwne napięcie nagromadzone w jego mięśniach powoli odpływa, pozostawiając go zrelaksowanym i może nawet nieco śpiącym. Dlatego dla rozbudzenia używał ostrej strony gąbki i żelu o mocnym miętowym zapachu. Nie miał najmniejszej ochoty na opuszczenie wygodnego miejsca, więc raz po raz dolewał gorącej wody... do tego stopnia, że musiał trochę upuścić, żeby nie wypłynąć poza wannę.
Wyszedł, a właściwie wyskoczył jak oparzony, kiedy zaczęło mu się przysypiać. Nie chciał się utopić we własnej łazience. Nah... to zdecydowanie zbyt mało widowiskowe jak na niego. Okręcił się wielkim kąpielowym ręcznikiem i oczywiście strącił nim niemal wszystkie kosmetyki. Przez chwilę rozważał opcje pozostawienia tego bałaganu na kafelkach, ale niestety Zayn zamierzał wrócić nad ranem z pracy i z całą pewnością nie byłby zachwycony takim artystycznym nieładem w łazience...
- Takie uroki mieszkania z najlepszym kumplem - westchnął. Nieco się osuszył, wciągnął na siebie spodnie i zaczął ustawiać wszystko na swoich miejscach. Prychnął, kiedy wśród tego wszystkiego wypatrzył wiśniowy lubrykant. - Już wiem, co mu tak długo zawsze schodzi w kiblu...
Lekko rozbawiony wrócił do swojej sypialni i włączył laptop z zamiarem obejrzenia jakiegoś filmu albo kilku odcinków serialu. Otworzył przeglądarkę i już miał wpisać nazwę jakiejś strony z nowościami, ale jakimś cudem wystukał: "gej porno". Kliknął w drugi od góry link. Odetchnął głęboko i zerknął na korytarz. Dla upewnienia się podreptał jeszcze i sprawdził czy na pewno zamknął mieszkanie, a następnie po chwili namysłu przekręcił też klucz w drzwiach od pokoju. Przecież Zayn mógł wrócić wcześniej... wolał nie ryzykować. Czuł się, jakby znowu był gówniarzem i ukrywał się przed matką z przeglądaniem pisemek Grega.
Zaśmiał się ze swoich myśli, ale gdzieś tam w jego głowie czaiło się podekscytowanie i nerwowa niecierpliwość.
- Horan, ogarnij się, masz dwadzieścia trzy lata, a ekscytujesz się jak trzynastolatek - westchnął, powoli przeglądając kategorie. Zawahał się i przygryzł wargę, ale i tak wybrał tą, do której jak na razie najbardziej go ciągnęło. Cóż, to trochę tak, jakby wybrał instrukcję krok po kroku...
Gapił się w ekran, z sekundy na sekundę robiło mu się coraz cieplej, a w luźnych spodniach wyraźnie odznaczała się już erekcja. Kiedy filmik się skończył, mógł stwierdzić jedno: z całą pewnością nie był heteroseksualny.
Wybrał kolejny, nieco krótszy. Tym razem aktor był młodszy i chyba trafił w jego gust: szatyn, szczupły, ale z widocznie zarysowanymi mięśniami brzucha i kilkoma drobnymi tatuażami na całym ciele. Właściwie to chłopak kogoś mu przypominał, ale jakoś nie mógł sobie skojarzyć kogo. Przestało byś to istotne w tej samej chwili, w której usłyszał w słuchawkach pierwszy jęk.
Pięć minut. Tyle wystarczyło, żeby jego ciało zaczęło boleśnie domagać się jakiejkolwiek ulgi. Zamknął zakładki i zatrzasnął laptopa, może z odrobinę większą siłą, niż to było konieczne. Szarpnął za szufladę od szafki nocnej i, niestety, nie znalazł tam tego czego szukał. Podreptał do łazienki po ten nieszczęsny wiśniowy lubrykant, jednocześnie notując w pamięci, by uzupełnić własne zapasy. Zazwyczaj używał go przy obciąganiu lub gdy lądował z jednonocnymi przygodami we własnym łóżku. Ostatnio zdarzało się to dosyć często, więc nic dziwnego, że zużył całe opakowanie.
Zsunął z siebie dresy i rzucił je niedbale na koniec łóżka. Wylał na palce trochę nawilżenia, a słodkawy, owocowy zapach szybko dotarł do jego nosa. Skrzywił się lekko, ale cóż, trzeba było pomyśleć wcześniej o zakupach. Przecież myślał o tym odkąd tamtego ranka wrócił do domu... Położył się na łóżku z nogami ugiętymi w kolanach i rozsmarował lubrykant wokół wejścia.
***
Kolejnego dnia zaspał do pracy, ale mimo wszystko raczej nie żałował i zdecydowanie zamierzał powtórzyć to w najbliższej przyszłości. Stwierdził, że może szef go nie wywali, jeśli zadzwoni i powie, że coś mu wypadło. W końcu to pierwsza taka sytuacja od niemal roku... Jeff nie był zachwycony, że sam musiał otworzyć księgarnię, ale na szczęście nie miał do niego jakiś wielkich pretensji.
- Poznałem kogoś - mruknął Zayn przy śniadaniu.
- Szybki jesteś... więc jak ma na imię twój nowy wybranek?
- Gigi. - Blondyn opluł siebie i połowę stołu herbatą.
- CO?
- Uhm... wydaje mi się, że jestem nią zafascynowany?
- Zayn - jęknął Horan. - Wiedziałeś, że jesteś gejem od początku średniej...
- Tak samo jak ty byłeś pewien swojej orientacji, a teraz co się dzieje?!
- Nie warcz na mnie! Jak chcesz, to możesz się nawet spotykać z kosmitą, proszę bardzo. Chodzi mi raczej o to czy to nie przez Stylesa?
- Nie...
- A ja jestem primabaleriną. Kurwa. Jak go spotkam, to osobiście podziękuję za to zamieszanie. Pięścią.
***
Malik znowu musiał iść do pracy, co właściwie bardzo odpowiadało Niallowi. Miał w planach trochę... hm... eksperymentów? Po południu udał się na szybkie zakupy do najbliższej apteki.
Godzinę później było już po wszystkim. Leżał na plecach, oddychając tak, jakby przebiegł pieprzony maraton. Prawą rękę lepką miał od lubrykantu, a lewą od własnej spermy. Przygryzał wargę niemal do krwi, żeby jakoś powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem. Właściwie nie wiedział, co go tak bawiło, ale może to zasługa zajebistego orgazmu albo jakiegoś hormonu, który krążył teraz w jego organizmie? Nieistotne.
Gdzieś na podłodze rozdzwonił się jego telefon i przez chwilę rozważał zignorowanie natręta. Jednak gdy ta sama melodia rozbrzmiała drugi i trzeci raz poddał się z westchnieniem. Wytarł ręce w ręcznik papierowy poniewierający się obok jego komody i podniósł smartfona.
Ed.
- Co tam?
- No nareszcie! Coś ty, kurwa, robił?! Dzwonię i dzwonię, a tu cisza. Już myślałem, że ktoś ci komórkę zapierdolił.
- Spałem...
- Jest piątkowy wieczór, a ty śpisz... dobrze się czujesz, Horan?
- Mów czego chcesz - westchnął, siadając na brzegu materaca.
- Jak to czego? Jest fajna impreza w tym barze, gdzie pracuje Zayn... będziesz? - Niall zerknął na wyświetlacz. Prawie siódma wieczorem. Nie bardzo chciało mu się już gdzieś ruszać, ale z drugiej strony... mógłby podpytać Eda z kim balował tydzień wcześniej.
- Tylko nie wcześniej niż za godzinę, muszę jeszcze się ogarnąć. Przede wszystkim coś zjeść.
- Jasne, głodomorze. Siedzimy przy tym stoliku co zawsze...
- Kto jest oprócz ciebie?
- Nick, Josh z jakąś panną, Gigi, a Zayn za jakąś godzinę kończy zmianę. Dwóch moich nowych współlokatorów: Louis i Liam... mówią, że chodziliście do jednego liceum.
- Serio? Wrócili ze Stanów?
- Yeah... nie widziałeś ich tydzień temu?
- Nie.
- W sumie to ty miałeś już nieźle w czubie, jak oni dotarli na imprezę...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro