Pomocni przyjaciele cz.2 (Scott/Stiles/Derek)
Więc to jest kiepskie porno... ostrzegam w obawie o wasza psychikę i gałki oczne
Treść prompta zgubiłam, a byłam pewna, że gdzieś mam ją zapisaną. Idk. Wydaję mi się, że napisałam mniej więcej co było w zamówieniu :)
Jak zawsze nie obrażę się za komentarze :)
***
Scott od razu zorientował się, że coś jest nie w porządku. Nawet gdyby bardzo się starał to nie mógłby tego zignorować, bo uczucia Stilesa były tak wyraźne i silne, że mieszały mu w głowie. Normalnie McCall o wiele lepiej wyłapywał nastroję przyjaciela niż kogokolwiek innego. Były dla niego charakterystyczne i potrafił wyłapać cień zdenerwowania Stilinskiego nawet w szkole gdzie roiło się od innych rozpraszających bodźców. Nie wiedział, dlaczego tak się działo, albo może nie chciał tego wiedzieć.
- Co tak naprawdę się stało? Nie mówcie, że nic.- Warknął jak tylko dotarli do mieszkania Hale'a- Nie jestem kompletnym idiotą.
- Jesteś pewny Scott?- Parsknął szatyn, a Derek nawet zaśmiał się pod nosem. Gdyby to był ktoś inny to Scott przynajmniej by na niego warknął, tym razem tylko przewrócił oczami pozostawiając to bez komentarza.
- Czuje zdecydowanie za dużo żebyście mogli mi dalej ściemniać.
- No tak twój psi węch...
- Stiles- Brunet chciał brzmieć na urażonego, ale był bardziej rozbawiony.
- Możliwe, że wpadłem na inkuba i mnie dziabnął, przez co teraz mam w żyłach jego jad, który działa tak jakbym łyknął pół opakowania viagry...
- CO?! Gdzie ty do diabła spotkałeś inkuba?!
- W klubie... Serio nie miałem pojęcia, że koleś jest demonem, a jak się zorientowałem to już tak jakby było po ptakach.
- Słowo daję to mogło przytrafić się tylko tobie.- Jęknął McCall opadając na najbliższy fotel.- Co teraz?
Derek unikał zaniepokojonego wzroku drugiego alfy, który przeskakiwał spojrzeniem z niego na Stilinskiego i tak w kółko. Prawie mógł usłyszeć wnioski, jakie wyciągnął młodszy z całej sytuacji. Nie wróżyło to nic dobrego. Nie chciał walczyć, ale sądził, że z nim nastolatek jest bezpieczniejszy, bo umiał się kontrolować. Nie ulegał instynktowi, jeśli nie było to konieczne. Chociaż zapach szatyna z minuty na minutę stawał się intensywniejszy, bo jad dostał się już prawdopodobnie do każdego zakamarka ciała człowieka. Gdyby był sam to już dawno wrzuciłby chłopaka pod prysznic i uciekł z mieszkania. Siedziałby gdzieś w pobliżu dbając o bezpieczeństwo, ale nie narzucając się. Jednak teraz był w środku burzy hormonalnej, a Stiles działał na niego zbyt mocno. Wiedział, że jeśli zaraz nie wyjdzie...
- Ugh!- Nastolatek wręcz zaskomlał, a wilkołakowi aż pociemniał przede oczami. Bał się tego jak wpłynęło to na drugiego o wiele młodszego alfę. Przecież ten sam był gówniarzem.
- Scott!- Warknął ostrzegawczo, kiedy McCall zaczął wstawać z fotela a jego tęczówki żarzyły się niczym dwie diody.
- Już, już- chłopak pokręcił głową zdezorientowany i wbił pazury we wnętrze dłoni.
- Co się dzieje?- Stilinski patrzył na nich nieco zdezorientowany.- Derek?
- Lepiej będzie jak zamkniesz się gdzieś... moja łazienka, albo dawna sypialnia Petera są najdalej.
- Co? Czemu?
- Głupiejemy przez twoje uczucia... To wszystko jest tak ciężkie i intensywne, że unosi się w pomieszczeniu jak mgła. Osiada nam na skórze i wdychamy ją razem z powietrzem... przez to tracimy kontrolę.
- Chcecie powiedzieć, że jakby nieświadomie was molestuje?
- Stiles... idioto. Powstrzymywałem się dwa lata. Jak myślisz jak długo wytrzymam, jeśli jedyne, co teraz od ciebie czuć to twoje pożądanie, pragnienie, zdesperowanie, zainteresowanie, potrzebę, podniecenie... czekaj skąd zadowolenie?- Chłopak podniósł się ze swojego miejsca, ale zdążył zrobić w jego kierunku tylko krok zanim Scott nie złapał go za ramię i nie przytrzymał w miejscu.
- Stój.- Przyjaciel popatrzył na niego z wyrzutem- To przez inkuba... Stary ty nie jesteś gejem. Jutro będziesz żałował i miałbyś pretensję, że cię nie powstrzymałem.- Osiemnastolatek chciał chyba coś powiedzieć, ale wilkołak nie przestawał nadawać tym razem przenosząc wzrok na drugiego alfę.- A ty? Zwariowałeś? Chcesz go przelecieć, kiedy on nie kontaktuję z rzeczywistością?! Czy ty jesteś normalny?
- Scotty...- Mruknął uspokajająco szatyn, ale to chyba nie wiele pomogło.- Nie odebrało mi całkiem rozumu... fakt, że jestem napalony jak nigdy wcześniej, ale nie rzuciłbym się na kogoś, kim nie jestem w żaden sposób zainteresowany tylko żeby sobie ulżyć.- Hale wpatrywał się w niego z rosnącą nadzieją.
- Tak to może powiesz mi w takim razie, co z Malią? Zapomniałeś o niej? I od kiedy jesteś gejem?
- Masz rację Scott.- Westchnął zrezygnowany Stiles, a Derek poczuł ukucie zawodu- Nie jestem gejem. Po prostu płeć nie ma znaczenia... Spałem już z innymi chłopakami. Jak myślisz, co robiłem na parkingu gejowskiego klubu?
- Ale, co? Jak to, z kim i kiedy?- McCall wyglądał jakby ktoś go skopał
- Nie bardzo mam ochotę teraz streszczać moje dylematy dotyczące własnej seksualności... bez obrazy, ale czuję jakbym miał zaraz eksplodować, jeśli się nie dotknę, więc możemy przełożyć tą fascynującą dyskusję na inny termin?
- Stiles- Tym razem warknął Derek- Muszę wiedzieć czy mówisz serio, bo jeśli to zajdzię za daleko nie będę mógł już się wycofać... normalnie może dałbym radę, ale nie dzisiaj. Śmierdzisz podnieceniem na kilometr...
- Poważnie, ale wciąż jestem człowiekiem i byłbym wdzięczny, jeśli o tym nie zapomnisz, bo ja nie regeneruję się tak szybko jak wy.
- Nie zrobię ci krzywdy...- Sapnął alfa i powoli drapieżnym krokiem podchodził coraz bliżej dając młodszemu kilka chwil na rozmyślenie się. Jednak on uparcie tkwił w miejscu, a jego spojrzenie dokładnie lustrowało sylwetkę bruneta. Problem stanowił McCall, który mimo tego, co usłyszał nadal nie wierzył w szczerość słów szatyna. Stanął przed nim odgradzając go w ten sposób od drugiego alfy. Hale błysnął czerwonymi oczami i warknął sfrustrowany.
- Ogarnij się dzieciaku! Powiedział, czego chce... albo zejdź mi z drogi i idź w cholerę albo się przyłącz. Nie obchodzi mnie to. Nie mam ochoty walczyć, ale stoisz mi na drodze do partnera i aktualnie mój wilk postrzega cię jak jedno wielkie zagrożenie.
- Scott!- Wrzasnął Stilinski- Czego ty do cholery chcesz?! Nie jestem niewinnym dzieciakiem, za jakiego mnie cały czas uważasz... Spałem z Malią, z Edem mieliśmy całkiem niezły układ. Nawet zaciągnąłem Danny'ego do łóżka.- Szatyn podszedł o krok bliżej do kumpla i patrzył się mu zawzięcie w oczy. Dostrzegł tam iskierkę czegoś, co mogło być odbiciem jego własnej desperacji.
Stiles nie ogarniał tego. Scott go chciał, ale sam się przed tym bronił... To on Stiles miał być tym, który podejmę decyzję. Nie chciał żeby to coś miedzy nimi zmieniło. Danny to, co innego, ale Scott jest jak stróż moralności i zasad. Nie chciałby stracić najlepszego przyjaciela... Cała ta sytuacja była tak absurdalna, że aż chciało mu się śmiać. Najpierw Derek niechcący przyznał się do tego, że był nim zainteresowany odkąd się poznali i to było tak szokujące odkrycie, że nadal nie do końca w nie wierzył. No, bo pan wilk był dla niego na początku strasznie wredny i oschły. Nawet, gdy Stilinski go ratował czy mu pomagał to alfa i tak na niego cały czas warczał i odsuwał się możliwie jak najdalej.
Jednak to i tak nic w porównaniu do świadomości, że Scotty to naiwne dziecko szczęścia też ślinił się na jego widok.
- A wam to przypadkiem ten mój zapach nie odebrał wolnej woli?- Mruknął zamyślony. Bardziej chodziło mu o McCalla, bo skoro u Dereka trwało to jakiś czas to niego i prawdziwość tego, co odczuwał względem jego skromnej osoby mógł być spokojny.
- Nie... chociaż nieco przytłacza.- Odpowiedział Scott
- Och... w takim razie to już twój wybór, co zrobisz.- Wzruszył ramionami i wyminął przyjaciela. Doskonale wiedział, która z sypialni należy do Dereka, bo kiedyś przy okazji jakichś wielkich planów bitewnych czy czegoś takiego dokładnie zwiedził sobie to lokum.
***
Derek wpatrywał się uważnie w plecy osiemnastolatka do czasu, aż ten nie odwrócił się przy drzwiach do jego sypialni i nie uśmiechnął się zaczepnie. Nie znał Stilesa od tej kokieteryjnej, uwodzicielskiej strony, ale nie miał nic przeciwko poznaniu. Stłumił chęć pobiegnięcia tam ile sił w nogach i na chwilę skupił resztkę swojej uwagi na McCallu, który wyglądał tak jakby właśnie przeżywał kryzys egzystencjalny.
- Nie zdecyduje za ciebie... ja mam to dawno za sobą. Te dylematy i wątpliwości, o wiele gorzej było, gdy miał szesnaście lat. Teraz przestałem się przed tym bronić. Jest w nim coś, co przyciąga jak magnes i to najwyraźniej nie tylko mnie.- Hale miał ochotę parsknąć śmiechem na widok rumieńców drugiego alfy.
Gdy wreszcie dotarł do własnego pokoju i spojrzał na łóżko to widok sprawił, że zmiękły mu kolana. Ścieżka ubrań zaczynała się praktycznie przy samych drzwiach a kończyła obok nocnego stolika.
- Może sam chciałem cię rozebrać?
- Następnym razem- Stilinski jęknął przesuwając dłonią po własnym brzuchu gdzie widniał delikatny zarys mięśni i jakżeby inaczej kilkanaście pieprzyków. Hale oblizał wargi i zdarł z siebie koszulkę, a będąc tuż obok materaca pospiesznie odpiął pasek i zsunął z nóg buty.. Cały czas wzrokiem skanując jasną skórę chłopaka leżącego w jego pościeli. Miał wrażenie, że ten obrazek wypalił mu się na powiekach i zostanie z nim do końca życia.
- Niech będzie- wyszeptał pozbywając się reszty swojej garderoby. Czuł na sobie wzrok młodszego i słyszał jego urwany oddech i ciche sapnięcia. Chyba podobało mu się to, co widział. Uśmiechnął się do niego krzywo, na co Stiles wyszczerzył się jak diabełek i puścił mu oczko. Za grosz wstydu, ale on zdecydowanie nie narzekał. Oj nie. Lubił jego charakterek i temperament.
Jakkolwiek Stiles lubił patrzeć na ciało bruneta tak też bardzo chciał w końcu poczuć na sobie jego dłonie i usta... tak.
- Derek!- Jęknął chcąc pośpieszyć mężczyznę, ale ten nadal tylko na niego patrzył torturując siebie jak i jego. Odmawiając im ulgi, jaką niesie ze sobą dotyk. Jednak nie zamierzał czekać aż wilkołak się namyśli. Lekko ugiął nogi w kolanach i wciskając głowę w poduszkę naparł wnętrzem dłoni na wrażliwy członek, powoli przesunął kciukiem po główce. Najpierw zagryzł wargę żeby stłumić jęk, ale uświadomił sobie, że wcale nie musi, a może nawet dźwięki bardziej nakręcą bruneta. Miał rację nawet podwójnie, bo Derek szybko odsuwa jego dłoń zastępując ją własną. Nic nie robią po kolei... na litość boską nawet się jeszcze nie pocałowali, a ręka starszego już jest na jego fiucie. Hale jakby czytając w jego myślach nie przestając poruszać dłonią dociska razem ich usta i jeśli oczekiwał czegoś powolnego i delikatnego to zdecydowanie się pomylił. Usta bruneta napierają na niego mocno i pewnie. Cholera facet doskonale wie, co robi, bo Stiles sapię z zadowoleniem rozchylając tym samym wargi i wpuszczając gorący język wilkołaka do wnętrza swoich ust. To musi być coś związanego z całym tym zwierzęcym magnetyzmem czy jak to się nazywało. Kiedy starszy przenosi swoje usta na szyję nastolatka ten już wcale nie kontroluję dźwięków, jakie wydaje. Nawet nie zamierza próbować, a i Hale też się nie powstrzymuję. Warczy i przeklina ocierając ich o siebie.
***
Scott faktycznie przeżył mini zawał, kiedy Derek złożył mu czytelną propozycję. Chciał tego tak bardzo, że to aż bolało, ale z drugiej strony znał Stilesa tak długo. Wychowali się razem i kiedyś nie pomyślałby o nim w kategoriach potencjalnego partnera, ale coś się zmieniło po tym jak Peter go ugryzł. Wtedy jeszcze jakoś dawał radę się okłamywać, ale odkąd stał się alfą wszystko się nasiliło. Już wcześniej miał sny na jawie o tym jak smakują usta przyjaciela, ale zdołał to stłumić umawiając się z Kirą... no właśnie, co z jego dziewczyną? Tak po prostu ją zdradzi... Nie żeby nie podejrzewał, że lisica jest bardziej zainteresowana Mailą niż nim, ale to była jego jedyna ucieczka od tego, co czuł do Stilesa.
Usłyszał głośny, przeciągły jęk szatyna i wyczuł zapach spermy. Był zgubiony. Całkowicie. Powinien wiedzieć już dawno, że nic nie uratuje go od tej chwili. Pokręcił głową i z mocno bijącym sercem i na drżących nogach ruszył w głąb mieszkania Dereka. Jeszcze na chwile zawahał się przed naciśnięciem klamki, ale dźwięki dobiegające zza drzwi skutecznie go przekonały. Od razu po wejściu do środka zapatrzył się na splątane w pościeli ciała.
- Jednak?- Zapytał Hale zerkając na niego przelotnie.
- Tak.- Widział, że nie będzie odwrotu, ale aktualnie miał to gdzieś.- Tylko nie pilnuję się tak dobrze jak ty... gdybym stracił kontrolę to po prostu strzel mnie w pysk.
- W porządku.- Sapnął starszy, bo Stiles zacisnął zęby na jego sutku. Niechętnie odsunął się od szatyna i delikatnie pchnął go z powrotem na pościel.
-Stiles unieś biodra- Polecił całując wnętrze ud chłopaka, a gdy ten to zrobił podłożył mu pod tyłek poduszkę.- A ty się rusz... chyba, że chcesz tylko popatrzeć- McCall mruknął nieco urażony i pospiesznie zaczął pozbywać się kolejnych ubrań cały czas uważnie obserwując drugiego alfę. Sapnął, kiedy Derek zaczął lizać wejście szatyna.
Stiles czując tam szorstki język bruneta nie mógł powstrzymać się od niemal błagalnego jęczenia. Lubił to i nie zamierzał się tego wstydzić. Otworzył oczy i od razu dostrzegł wpatrującego się w jego usta Scotta. Nagiego Scotta należy zaznaczyć. Nie miał pojęcia, jakim cudem nie panikował jeszcze ze względu na to, co się działo, ale był dziwnie pewny tego, że chce to zrobić. Wyciągnął rękę do zagubionego szczeniaczka i przyciągnął go do siebie, a McCall dał całkowicie sobą sterować. Uniósł się na łokciu i cały czas gapiąc się na bruneta lekko pocałował. Jednak z każdą sekundą pocałunek nabierał mocy i stanowczości. Opadł z powrotem na poduszki ciągnąc wilkołaka za sobą. Wplótł palce we włosy chłopak i zaciskał, co jakiś czas wywołując ciężkie sapnięcia. Wyraźnie czuł wpływ tego cholernego jadu, bo było mu o wiele za ciepło i czuł dziwne mrowienie. Każdy dotyk czuł inaczej niż zwykle... był bardziej wrażliwy, a już w szczególności jego sutki.
Zaskomlał, kiedy poczuł jak język Dereka wsuwa się głębiej niż wcześniej. Miał ochotę zacząć sobie obciągać, ale wiedział, ze wtedy dojdzie w kilka minut, dlatego przyciągnął Scotta jeszcze bliżej i sięgnął między jego nogi. Nie miał pojęcia, co właściwie lubił jego przyjaciel, bo Scott zawsze był zbyt wstydliwy żeby, chociaż pisnąć słówko na ten temat. Dlatego improwizował... chociaż kąt nie był najlepszy to brunet i tak błysnął na niego czerwonymi oczami dygocząc na całym ciele. Uśmiechnął się zadowolony, a Scott zaśmiał się i przewrócił oczami na jego samozadowolenie.
Szatyn wyraźnie poczuł, kiedy Hale włożył niego nawilżony palec, a nawet nie zorientował się, że brunet wyciągnął lubrykant. Zazwyczaj, jeśli był już na dole to sam się przygotowywał, ale nie ma nic, przeciwko jeśli tym razem zrobi to ktoś inny... Derek też nie wydaję się mieć nic, przeciwko jeśli już maił wierzyć jego skupionemu spojrzeniu. Szybko dodał drugi palec wykonując nożycowe ruchy. Ilość nawilżenia i ostrożność bruneta sprawiała, że Stiles nie czuł nic prócz lekkiego dyskomfortu i rozciągania. Przy kolejnym dodanym palcu pojawiło się pierwsze lekkie ukucie bólu, ale równie szybko znikło i Stilinski domyślił się, że Hale korzysta ze swoich wilkołaczych zdolności żeby przejąć jego ból.
- Der- Jęknął, kiedy starszy odnalazł jego prostatę i zaczął ją masować sprawiając, że zaczął się wić na łóżku. Scott też w końcu przestał się tak pilnować i rumienić. Lizał i przygryzał jego sutki, skórę na brzuchu i klatce piersiowej, ale jego ulubionym miejscem była szyja i Stiles był całkowicie pewien, że przez tego szczeniaka wyglądał jakby przyssało się do niego stado pijawek.
Derek dla pewności wsunął w chłopaka jeszcze czwarty palec rozciągając go bardziej, ale Stilinski chyba nawet tego nie ogarnął. Chociaż mógł nie mieć, jak, bo McCall skutecznie tłumił jego jęki własnym językiem. Wilkołak przez chwilę zastanawiał się jak to zrobić, bo wszyscy trzej byli już nakręceni do granic możliwości. Jednak najbardziej chodziło o szatyna, którego jad inkuba pozbawiał jakichkolwiek zahamować i Hale bał się, że przez przypadek zrobią mu krzywdę, a on nawet nie zaprotestuję napędzany demoniczną substancją krążącą mu w organizmie.
Wiedział, że ani on ani McCall nie zrezygnują z wejścia w chłopaka... on mógł się dłużej kontrolować i w razie potrzeby ogarnąć młodszego. Ostrożnie wyciągnął palce z wnętrza, Stilinskiego, na co usłyszał zduszone sapnięcie. Pogładził go uspokajająco po biodrze. Uśmiechnął się na widok wypiętego tyłka Scotta, który klęczał na materacu i pochylał się nad torsem szatyna wysysając kolejne czerwone znaki. Naprawdę nie mógł się powstrzymać i klepnął go dosyć mocno w prawy pośladek, a czerwony ślad na kilka minut miał się pojawić w tym miejscu. Młodszy alfa pisną zaskoczony i popatrzył na niego spod przymrużonych oczu. Podał mu nawilżenie i pchnął płasko na łóżko, a w tym czasie Stiles zdążył podnieść się do siadu.
- Scott ma mniej kontroli skarbie- Mruknął w ramach wytłumaczenia i sam zdziwił się na swój miękki ton i czułe przezwisko, ale mógłby się przyzwyczaić do posiadania kogoś ważnego w swoim życiu. Kogoś, przy kim może okazać czułość bez narażania się na zranienie.- No i to da ci całkiem sporo władzy nad tempem i głębokością...- McCall kolejny raz przypominał dorodnego pomidora.
- Okay... Scotty?- Chłopak zerknął na przyjaciela pytająco.
- Jasna cholera- Jęknął młodszy wilkołak- Tak!- Hale patrzył jak Stiles powoli opada w dół członka bruneta, a kiedy oczy McCalla zaświeciły się na czerwono, paznokcie zastąpiły pazury to starszy docisnął go do materaca. Poczekał, aż tętno wilkołaka wróci do normy zanim zerknął na Stilinskiego i uśmiechnął się dostrzegając brązowe tęczówki wpatrujące się w niego z pytaniem. Skinął głową, a chłopak zaczął się powoli unosić i opadać.
Scott drżał i wciąż ledwo utrzymywał swoja postać, dlatego Derek masował jego ramiona, tors starając się go uspokoić.
- Włosy- Jęknął szatyn poruszając się coraz szybciej- On ma gdzieś tam swój słaby punkt- Hale od razu przeniósł jedną dłoń na głowę drugiego alfy i kila sekund wystarczyłoby ten nieco się rozluźnił i uspokoił. Jednak brunet wciąż musiał zyskać pewność, że McCall całkiem się kontroluję. Stiles był człowiekiem i był delikatny, a Derek nie wybaczyłby sobie gdyby stałą mu się z nimi jakaś krzywda. Musnął ustami szczękę drugiego wilkołaka, a potem kącik ust, aż w końcu Scott sam uniósł się na łokciach i złapał między zęby jego dolną wargę. Całowali się jakiś czas i to chyba wystarczyło żeby wilczej ja ich obu na jakiś czas całkowicie się wyciszyło.
Stiles jęknął zakwilił, kiedy Scott zaczął wypychać biodra w tym samym rytmie, w którym on ślizgał się po jego penisie. Oparł dłonie na torsie przyjaciela zmieniając tym nieco kąt uderzeń i to było to, bo teraz czuł jak przy każdym poruszeniu jego prostata ociera się o członek. Hale uspokajająco gładził jego uda i całował po karku. Wykręcił nieco szyję i od razu poczuł usta bruneta na swoich to aż zaskakujące jak ten facet szybko odgadywał to, czego Stilinski od niego chciał.
Trwało to jakiś czas: gdy dłonie i język starszego wilkołaka dokładnie zwiedzały ciała ich obu. Ale w końcu, gdy osłabł, a jego uda palił od wysiłku Derek musnął ustami jego kark, a potem nacisnął na jego plecy tak żeby pochylił się tak, że prawie całkowicie stykał się torsem z tym należącym do Scotta, a głowę mógł oprzeć na ramieniu przyjaciela. Gwałtownie wciągnął powietrze, gdy poczuł jak dwa palce Dereka wślizgują w niego obok fiuta Scotta. Domyślił się już, co brunet kombinuję i tak bardzo jak tego chciał tak bardzo też się tym stresował.
- Derek?
- Ciii... spokojnie. Spróbujemy, jeśli zdecydujesz, że to za dużo odpuścimy, ok?
- Okay...
Chwile jeszcze Hale rozsmarowywał lubrykant wokół jego rozciągniętej na erekcji Scotta dziurce. Scott masował jego uda i patrzył uważnie na coś ponad nim, a sekundę później poczuł jak Derek dociska swojego penisa do jego wejścia. Gdy główka prześlizgnęła się do środka pojawił się ostry ból jednak zagryzł zęby na skórze McCalla i dał sobie chwilę na przyzwyczajenie do takiego rozciągania. Zresztą obie alfy szybko zaczęły zabierać część jego bólu pozwalając jego ciału nieco się zrelaksować. Hale pchał do przodu aż do momentu, w który prawie cały znajdował się w jego wnętrzu.
Przez jakiś czas żaden z nich nawet nie drgnął, ale w końcu Derek jęknął cicho i bardzo powoli i delikatnie zaczął kołysać biodrami w przód i w tył. Obie gorące dłonie cały czas trzymając na biodrach. Scott całował go po twarzy i szyi wysyłając przyjemne dreszcze i relaksując go tak bardzo jak to było możliwe. Cały czas czul rozciąganie, ale ból prawie całkiem zniknął i Stilinski wiedział, ze głównie to zasługa wilkołaczych zdolności jego partnerów, ale nie zamierzał narzekać.
Gdy Hale wzmocnił swoje pchnięcia i w końcu trafił w prostatę Stilesa został nagrodzony zadowolonym sapnięciem młodszego, które z każdym uderzeniem stawało się coraz głośniejsze, aż w końcu przeszło w urwane krzyki, kiedy McCall też zaczął się na powrót poruszać. Chociaż o wiele słabiej i wolniej niż Derek. Dodatkowo jego cieknąca erekcja ocierała się o twarde mięśnie brzucha Scotta. Pchnięcia były coraz szybsze, ale wciąż za każdym razem idealnie trafiały do celu. Po mniej niż minucie Scott zatrząsł się pod nim i mocno go całując rozlał się wewnątrz niego. Czuł, że i jemu niewiele brakuję, a kiedy znajome ciepło pojawiło się w podbrzuszu. Jęknął potrzebująco, ale wciąż był na krawędzi.
- Derr-ek ja pr-awie- Załkał.
- Stiles... - Sapnął tylko wilkołak i ugryzł go delikatnie wciąż ludzkimi zębami w łopatkę, a potem wykonał kilka ostrych pchnięć posyłając ich obu na szczyt.
***
Kilka minut zebrało im ocknięcie się po orgazmach. Derek w końcu wysunął się z szatyna i pomógł mu ułożyć się na materacu obok Scotta, a sam zniknął na chwilę w łazience.
Szatyn skrzywił się na uczucie lepkości między nogami, ale nawet nie miał siły myśleć a co dopiero mówić o pójściu do łazienki. Na szczęście nie musiał, bo Hale wrócił wilgotną myjką i delikatnie go oczyścił.
- Przepraszam, jeśli przesadziłem.- Mruknął patrząc mu w oczy.
- Było zaje bieście... chociaż jutro pewnie nie ruszę się z łóżka, a wy dwaj spełniacie każdą moją zachciankę i traktujecie jak księcia.- Derek odetchnął z ulgą i ułożył się po lewej stronie Stilesa.
- A co z twoim tatą?- Zapytał ledwie przytomni Scott.
- Ty mu coś naściemniasz Scottie.
- Dlaczego ja?- Pisnął wystraszony McCall.
- Ciebie lubi, a Dereka ma za psychopatę, więc...
***
Jest szansa na kolejny prompt jutro lub w poniedziałek :)
Moja wena potrzebuję tylko pożywki :) najlepiej w formie komentarzy...
Kolejny prompt to LILO+NIALL dla @NightiWolf
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro