Inny świat/ Zarry cz. 2
Cześć :) dostałam trzy prompty dzisiaj i skrzynka z powrotem jest zamknięta ;)
Będę je powoli pisać, a w między czasie zapraszam na moje FF.
Najczęściej aktualizowane jest opowiadanie z Zarrym "every time of midnight" reszta jak wena i czas dopisują :)
Prompt sprawdzony przez:@fine-by-me
***
Zayn z fascynacją słuchał o świecie Harry'ego, a młody tryton czerpał bardzo dużo szczęścia z poświęcanej mu uwagi. Od razu polubił mulata, który pomimo swojej początkowej dezorientacji szybko przyzwyczaił się do odmienności loczka. Tylko czasami jego wzrok nadal uciekał w kierunku ogona, tak jakby chciał się upewnić, że nic mu się nie poprzestawiało w mózgu od nadmiaru słońca. Jednak koło północy zaczęło mu doskwierać zimno i czuł jak bardzo ten dzień go wymęczył. Jednak, gdy ostrożnie przeszedł do łódki okazało się, że nie ma tam Nialla, a tym bardziej Louisa.
- Ten chujek mnie zostawił! - Sapnął oburzony.
- Spokojnie... przywiąże łódkę do skały z drugiej strony, tak żeby odpływ nie zabrał cię na pełne morze. - Powiedział syren, a Malik nie mając innego wyboru po prostu przytaknął.
- Zastanawia mnie... jakim cudem Louis zabrał twojego kumpla ze sobą? - Mruknął, kiedy Hazz pojawił się powrotem przy jego łódce.
- Jak wyschniemy całkowicie to ogon zastępują nogi... - Odpowiedział syren lekko speszony.
- Czyli teoretycznie mógłbyś posiedzieć ze mną... to nie tak, że cały czas musisz tkwić w wodzie?
- Oczywiście, że nie. Jednak nie sądzę, żeby to był dobry pomysł.
- Dlaczego? Chodzi o to, że będziesz się mnie krępował? Jestem pewien, że mam tutaj gdzieś schowaną dodatkową parę kąpielówek.
- Okay, ale nie wiem czy dam radę sam wskoczyć. Musiałbyś mi pomóc.
- Nie ma sprawy. - Malik był zadowolony, że Harry się zgodził, bo nie chciał utknąć tutaj sam, a we dwóch zawsze raźniej. Chwilę zajęło im przetransportowanie syrena do łódki, która kilkakrotnie zakolebała się niebezpiecznie. Ale w końcu Hazz leżał obok Zayna, który nie potrafił przestać się gapić na tą niezwykłą istotę. Chciało mu się śmiać z samego siebie. Rzucił syrenowi duży, plażowy ręcznik, a ten owinął się nim z wdzięcznością.
- Co Louis miał na myśli mówiąc, że już słyszał od kogoś, że nie chce być częścią królewskiej rodziny?- Zapytał zaciekawiony.
- Cóż... ja jestem, hm, księciem, ale do tronu mi daleko, na szczęście. Najlepiej jakbym nigdy nie musiał go dziedziczyć. Jednak znając mojego pecha, nastąpi prędzej niż później.
- Rozumiem. - Mruknął syren.
- A jak to jest z tobą? - Mruknął niepewnie człowiek, patrząc jak jego towarzysz posmutniał.
- Hm... nie jest tak źle, ale nie widziałem zbyt wiele świata, chociaż chciałbym. Jestem tak jakby chroniony, bo moja siostra odeszła kilka lat temu i słuch po niej zaginął. Ojciec się wściekł i pilnował mnie bardziej niż kiedykolwiek. Dopiero od kiedy myśli, że pogodziłem się z jego planami dotyczącymi mojej osoby, trochę odpuścił.
- A jest tak? W sensie, chcesz tego... rządzić. Nie wiem jak to dokładnie wygląda u was, ale my mamy mnóstwo przepisów i żyjemy z dala od zwykłych ludzi, a tego nie cierpię. Całej tej formalnej, sztucznej otoczki. Zawsze jak z kimś rozmawiam, ciężko mi utrzymać ten odpowiedni dystans, a to podobno źle wpływa na wizerunek. Miałem mnóstwo szkoleń z etykiety. - Zastanawiał się chwilę. - Dyplomacja, gierki polityczne i układy... to mnie przytłacza. Niedobrze mi się robi od tych wszystkich fałszywych ludzi, chcących wkręcić się w krąg moich bliskich tylko dla rozgłosu i swoich korzyści.
- W pewnym sensie jest tak samo, ale może na mniejszą skalę, bo nasze społeczności są dosyć małe. Zaledwie po kilkaset mieszkańców na całą osadę, a tych wcale nie zostało tak dużo. Porozrzucane po wszystkich cieplejszych wodach na świecie. Staramy się też trzymać z daleka od większych szlaków handlowych, czy popularnych plaż. Czasami, gdy nie jesteśmy wystarczająco ostrożni, ktoś nas może zauważyć, a ostatnie, czego chcemy to eksperymenty, czy zamknięcie w akwarium. - Harry dokończył smutno.
- Gdyby cię złapali to jestem pewien, że mógłbym cię uwolnić. O ile Louis by mnie nie ubiegł... jest dosyć entuzjastyczny, jeśli chodzi o takie buntownicze eskapady. To trochę dziwne, że taki mały kłębek chaosu i anarchii przyjaźni się ze mną.
- Zauważyłem, że jest dosyć swobodny i zadowolony... jego reakcja na nas była zaskakująca. Dopiero jak wspomniał o tym, że jego ojczym jest syrenem. Ciekawi mnie ile z nas mają w sobie jego siostry. Nigdy nie spotkałem mieszańca...
- Spotkałem je kilka razy, ale nie zauważyłem nic nietypowego. Jednak skoro nawet ty mógłbyś się dopasować do ludzi i żyć wśród nich nie zwracając na siebie większej uwagi, to podejrzewam, że im jest jeszcze łatwiej.
- To nasz sposób przetrwania. Ukrywanie się. Więc zgaduję, że jesteśmy w tym całkiem nieźli.
- Jednak cieszę się, że udało nam się spotkać, Hazz. - Westchnął cicho Mulat, szczelniej otulając się kocem, bo pomimo wszystkiego, nadal było mu nieco chłodno. Syren uśmiechnął się na zdrobnienie i w tej samej chwili poczuł znajome swędzenie, a po chwili zamiast ogona miał dwie cholernie długie nogi. Czuł się nieco skrępowania i korzystając z tego, że Zayn miał przymknięte powieki, szybko wsunął na siebie spodenki. Nie odczuwał aż tak dotkliwie chłodu, bo był przyzwyczajony raczej do podobnych warunków i jego organizm automatycznie radził sobie z takim problemem. Widział jednak, że człowiek szczękał zębami.
- Harold, przestań się tak wiercić. - Westchnął Malik. - Och masz nogi... całkiem niezły kawałek nóg, jeśli już mam być szczery. Jesteś pewny, że nie jesteś syrenką? - Zachichotał brunet, za co oberwał z łokcia pod żebra.
- Całkowicie pewny. Jestem nieco niezdarny, kiedy chodzę...
- Próbowałeś? - Oczy Zayna zaświeciły się z ekscytacji.
- Tak, wyciągnąłem kiedyś Nialla na mały eksperyment... Zgaduję, że wyglądaliśmy jakbyśmy byli pod wpływem waszych środków odurzających. Zajęło nam trzy godziny nauczenie się jak poprawnie przejść kawałek plaży.
- Szkoda, że nie mógł wam nikt pomóc... ja w życiu nie wszedłbym do wody, gdyby nie było ze mną Louisa. Utopiłbym się w ciągu kilku sekund.
- Wiem. - Zaśmiał się syren.
- Niby skąd... czekaj, szpiegowałeś nas wcześniej.
- Uhm... byłem tutaj poprzedniego wieczora i wyrzucałem śmieci z rafy. Trochę się zamyśliłem i o mało mnie nie zauważyliście. Schowałem się między skałami.
- Jesteśmy ciekawym obiektem obserwacji?
- Całkiem... z daleka widać, że jesteście kimś ważnym. Zgaduję, że tak samo jest w przypadku mnie i Nialla. - Powiedział niepewnie Harry. Temperatura spadła o kolejne dwa stopnie, a lekki wiatr powodował, że Zayn zadrżał kolejny raz. Popatrzył niepewnie na syrena, ale zanim zdążył zapytać, ten sam przysunął się bliżej niego. Mulat nie potrzebował większej zachęty, aby wczepić się w niego niczym koala, ale on zawsze tak miał. Louis nazywał go czasami bluszczem, kiedy zdarzało im się zasnąć w jednym łóżku. Jednak co mógł poradzić na to, że cierpiał na niedobór czułości w swoim książęcym życiu. Każdy traktował go z dystansem, a jedyna partnerka, z jaką był dłużej niż jedną noc, mogłaby z powodzeniem dostać miano królowej śniegu.
- Tommo jest jak brat i trochę niepokoi mnie fakt, że za szybko zaczyna mu zależeć i to zazwyczaj na nieodpowiednich osobach.
- Chodzi ci o to, że Niall jest syrenem? - Warknął loczek, odsuwając się dalej.
- Nie.
- To, o co?
- Nie chce go widzieć znowu kompletnie załamanego?
- Aww. Martwisz się. To dobrze, ale tym razem nie masz czym. Obiecuję. - Zaśmiał się wyższy. Coś powstrzymało go od tego, żeby wyjawić Zaynowi tajemnicę o tym, że syreny zakochują się znacznie rzadziej niż ludzie, ale kiedy tak się dzieje, to uczucie jest o wiele trwalsze. - Mam nadzieję, że ja nie muszę zamartwiać się o swojego przyjaciela?
- Jest całkowicie bezpieczny. - Mruknął sennie Malik, a chwilę później pochrapywał już cicho. Harry uśmiechnął się szeroko i przyciągnął go jeszcze bliżej tak, że brunet spał z głową na jego ramieniu i ręką przerzuconą przez talię syrena.
Rano był nieco zdezorientowany tym, że bycie tak blisko młodego trytona podobało mu się znacznie bardziej niż powinno.
***
Kolejne dni urlopu mijały im mniej więcej tak samo. Czasami siedzieli we czwórkę, a czasami Niall wyciągał Louisa na nurkowanie, albo Tomlinson wymyślał kolejne nietypowe atrakcję dla blondwłosego syrena.
Siedzieli na tych samych skałach, co pierwszego dnia, a Zayn i Harry spoglądali na nich z łódki oddalonej o kilkanaście metrów. Jednak starali się nie robić tego zbyt często, żeby nie być zbyt wścibskimi.
- Kiedy wracacie? - Zapytał Niall.
- Za dwa dni... - Mruknął niechętnie Louis. Nie chciał zostawiać chłopaka, chociaż nawet jeszcze nie wiedział, czy ten cokolwiek do niego czuł, bo sygnały wysyłane przez Nialla były czasami ze sobą sprzeczne.
- Szkoda - Zaśmiał się gorzko syren.- Zawsze lubiłem mówić... - Dodał tak cicho, żeby Louis nie usłyszał. Jednak Tomlinson mimo wszystko zrozumiał każde słowo, a skoro wiedział co nieco o syrenach, wiedział, co oznaczała ta z pozoru bezsensowna wypowiedź.
- Och, ale nie przestaniesz mówić, Blondi. Możesz wrzeszczeć, kląć, śpiewać, czy nawet nauczyć się rapować.
- Co?
- Pstro... - Louis nachylił się bliżej twarzy Nialla i zaledwie musnął ustami te jego. - Stracisz głos, jeśli jest to nieodwzajemnione, a tak się składa, że się w tobie za... - No i niedane mu było skończyć, bo Niall z piskiem radości wciągnął go do wody i przycisnął usta do tych Tomlinsona. Po chwili usłyszeli zgodne, głośne gwizdy Zayna i Harry'ego, ale Tommo tylko gestem kazał im spierdalać.
***
Niestety sprawy między pozostałą dwójką nie wyglądały już tak kolorowo, bo Malik nadal walczył z samym sobą, wmawiając sobie, że nie ma szans by zainteresował go jakiś facet, nie ważne, że syren. Był hetero do cholery. Dlatego gdy poszli na kolejne spotkanie z nowymi przyjaciółmi, starał się zachować większy dystans pomiędzy nim a Harrym, bo nie chciał robić mu żadnych nadziei, że to coś więcej. Jednak cały jego plan poszedł w cholerę, kiedy Louis przy ognisku wyciągnął naprawdę dobre wino.
- No nie wiem... - Mruknął Niall. - To raczej nie najlepszy pomysł, jeśli chodzi o naszą dwójkę. - Wskazał na siebie i drugiego syrena.
- Odrobinę Ni. - Louis uśmiechnął się nieznacznie. - Łyk, a jak Ci nie będzie smakować, ja dokończę za ciebie. - Malik tylko pokręcił głową ze zrezygnowaniem, patrząc na szczenięce spojrzenie Tomlinsona.
- Tylko jak zaczniemy śpiewać, to zlecą się ludzie z okolicy... syreni śpiew i te sprawy. - Dodał niepewnie Niall.
- Właściwie, o co z tym chodzi?
- Dla ludzi nasz śpiew wydaje się inny i przez to bardzo do niego lgną. Podążają za nim... w ten sposób dawniej mściliśmy się na tych, którzy na nas polowali. Sami wchodzili za nami do wody i tonęli z uśmiechami na ustach. - Powiedział Hazz.
- Ale nas lubicie? - Upewnił się Malik.
- Tak. - Odpowiedział Harry, patrząc na niego tak ciepło i intensywnie, że mulat nie mógł odwrócić wzroku.
***
Godzinę później obaj syreni rozśpiewali się na dobre, ale Louis szybko uciszył blondyna, całując go zachłannie. Jednak Harry nadal nucił pod nosem coś w nieznanym Zaynowi języku. Niezaprzeczalnie melodia była urokliwa i pełna lekkości, ale nie chcieli przecież dodatkowego towarzystwa na plaży.
- Chodź, zostawimy tą dwójkę samą. - Powiedział wprost do ucha loczka, a ten tylko się uśmiechnął i pociągnął go wzdłuż plaży, jednak uważając żeby nie dotknąć wody. Hazz faktycznie był nieco niezdarny na nogach i co jakiś czas potykał się o niewielkie gałązki czy nawet większe fałdki piasku, a Zayn wybuchał na to gromkim, ale życzliwym śmiechem. Aż w końcu loczek zachwiał się mocniej i runął na plażę, po drodze próbując jeszcze desperacko przytrzymać się czegoś, a pech chciał, że jedynym co miał w zasięgu rok, był Zayn. Syren upadł plecami na piasek, a brunet wprost na niego, dalej zanosząc się śmiechem.
- Och, zamknij się! - Jęknął zażenowany Harry, a to tylko wzmogło chichoty i parsknięcia mulata. - Brzmisz jakbyś się krztusił... albo umierał. - Westchnął zrezygnowany Harold i zepchnął z siebie chłopaka.
- Oi, no weź! To było zabawne.
- Jak dla kogo... ty nie byłbyś taki szczęśliwy, gdybyś znalazł się pod wodą i to byłoby dla ciebie trudne, a ja bym co chwilę się śmiał.
- Przepraszam... - Zamruczał Zayn przyciągając chłopaka bliżej i kompletnie nie panując nad tym, co robił, pocałował go najpierw w policzek, a potem kącik ust. Początkową dezorientację na twarzy syrena zastąpił nieśmiały uśmiech, kiedy nachylił się bliżej do Zayna i oddał pocałunek.
Malik niewiele myśląc, złapał Harry'ego za rękę i zaczął iść w kierunku hotelu. Gdy dotarli do pokoju, nie mógł powstrzymać drżących, niecierpliwych rąk. Na szczęście syren nawet nie próbował go zatrzymywać. Może gdyby Harold nie zataił przed nim tego, że się w nim zakochał, a Zayn nie bałby się uczucia, jakie zaczęło się w nim rozwijać do lokowanego syrena, to cała ta historia skończyłaby się szczęśliwie.
***
Niestety następnego dnia Zayn spokojnie powiedział mu, że to wina wczorajszego nastroju i wina. Przeprosił i zapewnił, że nadal są przyjaciółmi, jednak on woli kobiety i nie mógłby stworzyć związku z Harrym. Syren parę razy otwierał i zamykał usta, ale Malik przypisał to szokowi i dezorientacji, bo przypuszczał, że dla młodego trytona ta sytuacja też jest nowością. Gdy wrócił z pod prysznica, po loczku został tylko zapach oceanu i uchylone drzwi.
Co gorsze Zayn wyjechał następnego dnia, nie wiedząc, że zostawił za sobą złamane serce. Harry nie mógł wrócić do rodzinnej osady, ani objąć tronu, skoro stracił głos przez swoją miłość do człowieka. Nadal, gdy wszedł do oceanu stawał się syrenem, ale został be tytułu i rodziny. Zmuszony był zacząć życie na lądzie, które było dla niego ciężkie i pełne niespodziewanych trudności. Niall, jako najlepszy przyjaciel bruneta, również porzucił znany sobie świat i razem z nim uczył się być człowiekiem. Pomógł im Louis i jego ojczym. Załatwili dwóm trytonom mieszkanie i fałszywe dokumenty tożsamości oraz dyplomy ukończenia szkoły średniej. Niestety, po jakimś czasie Tomlinson musiał wracać na uczelnie, ale obiecał, że jak tylko dostanie tytuł, wróci do nich.
Niall starał się nie pokazywać przy Harrym tego, jak bardzo się cieszy z każdego telefonu czy maila od Louisa, ale loczek i tak to widział. W sumie to właśnie dzięki temu było mu lżej, bo przynajmniej jeden z nich był szczęśliwy.
I jak może być??
W bajce było, że księże związał się z jakąś księżniczką, a syrena zamieniła się w morską pianę, ale nie chciałam nikogo uśmiercać :D
Bezsenność to suka, ale przynajmniej obejrzałam fajny film :)
Jak ktoś nie oglądał to polecam "spojrzenia"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro