Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1 - Scott McCall•Śmingus Dyngus

Od autorki: Wreszcie napisałam ten rozdział ^^ trochę przed czasem go publikuje (chciałam 1 kwietnia), ale co tam. Scott McCall dla Wiikson

- Rusz się, a dostaniesz - ostrzegłam go, celując w niego pistoletem.
- Ja wiem, że mi tego nie zrobisz [y/n] - Scott zrobił krok w moją stronę. Także miał przy sobie pistolet, ale wisiał przez jego ramię na pasku.
- Jeszcze jeden krok, McCall.. - nie dokończyłam, bo alfa mnie nie posłuchał i zrobił kolejny krok w moją stronę. Od razu strzeliłam w niego wodą, która była w zbiorniku. Woda lała się tak dopóki Scott nie był przynajmniej w połowie mokry. Spojrzał na mnie, robiąc minę smutnego szczeniaka. - Mówiłam. Trzeba było się nie ruszać.
Zaczął się śmiać, a ja mu zawtórowałam po chwili, nie mogąc się powstrzymać. Moje śmiechy przerwała woda, którą dostałam. Już po niecałej minucie miałam całe mokre włosy i koszulkę. Spiorunowałam wzrokiem McCalla, który prawie turał się z śmiechu. Jego broń  leżała niedaleko niego. Szybko do niej podbiegłam i złapałam w ręce. Wycelowałam w niego dwie bronie, uśmiechając się przy tym szatańsko. Od razu spoważniał.
- Jeżeli nie przyznasz, że jestem królową to pociągnę za spusty, co będzie oznaczać twoją i Stilesa, który gdzieś się tam szwęda, klęskę.
- Ale przecież jak uznam cię za królowę to także przegram - wydął wagi, na co się zaśmiałam.
- Wreszcie użyłeś mózgu, skarbie - przybrał obrażoną minę, ale na szczęście nie podziałało to na mnie. - To jak? Poddajesz się?
- Ja? Nigdy - prychnął. Wzruszyłam ramionami i pociągnęłam za spusty. Cała woda jaka mi pozostała w zbiornikach uderzyła w McCalla, powodując, że pewnym czasie był cały mokry, co znaczyło, że przegrał.
Podeszłam do niego i zgarnęłam mokre włosy z jego twarzy. Pstryknęłam palcem w jego nos, na co się skrzywił. Dopiero kiedy otworzył swoje czekoladowe oczy zaczęłam mówić.
- To co... Jestem królową? - posłałam mu zwycięski uśmiech, zabierając dłoń od jego twarzy.
- Jeżeli będę twoim królem to przemyślę - złapał mnie w talii i obrócił w własnej osi, a następnie pocałował.
- Podobają mi się nasze umowy... królu - zawiesiłam ręce na jego szyi.
- Mi też, królowo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro