Anti Don't!
Sznur na nadgarstkach obcierał moją delikatną skórę w owych miejscach. Miałem już dość tego wszystkiego, zwłaszcza że Jackowi siedzacemu obok zbliżał się czas przemiany. Ale zacznojmy od początku. Jak tu trafiliśmy? Psycho fanka! Przed nami jest kamera i siedzimy związani, czasem da nam coś do jedzenia lub do picia. Warubek wolności to seks. Nie wiemy skąd ona wie że nasze drugie dusze są silniejsze i pragną nieprzemienionego. Ja wiem tyle- Anti jest tyranem jeśli chodzi o seks. Kocha zadawanie bólu fizycznego. Jack od dwóch dni stara się go zwalczyć jednak co jakiś czas on przejmuje kontrole i stara się wyswobodzic. Wtedy ja ze strachy zaczynam szukać ucieczki, więc twraz moje nadgarstki są posiniaczone a gdzie nie gdzie obdarte ze skóry. Siedzimy w zimnej piwnicy. Mimo to jest tu... Czysto. Czerwone ściany, podłoga, sufit. Wszystko jest czerwone. Za naszymi plecami jest wielkie łóżko a obok niego szafki, których oaj się obawiamy. Jack śpi jest środek nocy ja nie moge. Mam koszmary. Nagle słyszę ruch po swojej lewej stronie a potem huk i pęknięcie. Chwile potem mam przed twarzą spragnioną twarz Antiego.
-nie pamiętam abym świętował dziś urodziny ale przygotowaleś mi naprawde wspaniały prezent Markimoo
-jack opanuj się
-mark, jacka juz tu nie ma
Położył swoje ręce na mpich barkach i szybko zerwał ze mnie kurtke. Zostalem na koszulce a tak jak wspominałem było tu bardzo zimno. Niemal od razu zacząłem się trzasc
-zaraz cie rozgrzeje Mark
Wysapał zielono włosy dotykając mojego krocza
-jak się czujesz Matkimoo?
Spytał i zaśmiał mi się w twarz. Nagle jak to miał w zwyczaju rozmyl się w powietrzu a zaraz po tem uslyszalem skrzypniecie drzwi i głośny świst
-na prawde mi się podoba!
Krzyknął znowu znajdując się przede mną krzesło zniknęło a on złapał mnie za koszulke i rzucił nadal związanego na łóżko. Szybko wstałem ale on przewidział ten ruch i założył mi coś naszyje, a zaraz potem powieścił mnie prąd... Zabawka Darka, tylko nie to
-będziesz grzeczny a nic ci się nie stanie
Powiedział zielono włosy i znowu walnął mnie na łóżko. Rozwiązał mnie na krótko aby tylko zmienić moją pozycję i znowu związać. Tym razem byłem wypięty. Jack podszedł do mnie i od tyłu złapał za krocze
-co robimy mark? Nawet nie jesteś twardy...
Rzekł z dezaprobatą. Jak na moje to nie było w tym nic dziwnego. Kochałem Jacka ale nie Antiego, Datk też go nienawidził więc obaj staraliśmy się z nim walczyć. No właśnie staraliśmy się... Po chwili poczułem coś cieplego przy swoim i odbycie. Nim zdążyłem się odezwać jego język znalazł się we mnie a z moich ust uciekł jęk. Reszta była szybka. Rozciągnął mnie byle jak by potem mocno wbić się w moje wnętrze. Wtedy władzę przejął Dark. Niestety chyba mu się nie udało. Bo wróciłem do ciała czując pulsujące pieczenie w tyłku oraz rozlewającą się tam ciecz oraz białe smugi spermy na poduszkach przede mną
-nie dlugo to powtórzymy malutki, jednak mam nadzieje że wtedy nie wezpsze cie Dark
Warknął a mnie przeszył wstrząs elektryczny... Obroża...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro