Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Anti Don't!

Sznur na nadgarstkach obcierał moją delikatną skórę w owych miejscach. Miałem już dość tego wszystkiego, zwłaszcza że Jackowi siedzacemu obok zbliżał się czas przemiany. Ale zacznojmy od początku. Jak tu trafiliśmy? Psycho fanka! Przed nami jest kamera i siedzimy związani, czasem da nam coś do jedzenia lub do picia. Warubek wolności to seks. Nie wiemy skąd ona wie że nasze drugie dusze są silniejsze i pragną nieprzemienionego. Ja wiem tyle- Anti jest tyranem jeśli chodzi o seks. Kocha zadawanie bólu fizycznego. Jack od dwóch dni stara się go zwalczyć jednak co jakiś czas on przejmuje kontrole i stara się wyswobodzic. Wtedy ja ze strachy zaczynam szukać ucieczki, więc twraz moje nadgarstki są posiniaczone a gdzie nie gdzie obdarte ze skóry. Siedzimy w zimnej piwnicy. Mimo to jest tu... Czysto. Czerwone ściany, podłoga, sufit. Wszystko jest czerwone. Za naszymi plecami jest wielkie łóżko a obok niego szafki, których oaj się obawiamy. Jack śpi jest środek nocy ja nie moge. Mam koszmary. Nagle słyszę ruch po swojej lewej stronie a potem huk i pęknięcie. Chwile potem mam przed twarzą spragnioną twarz Antiego.
-nie pamiętam abym świętował dziś urodziny ale przygotowaleś mi naprawde wspaniały prezent Markimoo
-jack opanuj się
-mark, jacka juz tu nie ma
Położył swoje ręce na mpich barkach i szybko zerwał ze mnie kurtke. Zostalem na koszulce a tak jak wspominałem było tu bardzo zimno. Niemal od razu zacząłem się trzasc
-zaraz cie rozgrzeje Mark
Wysapał zielono włosy dotykając mojego krocza
-jak się czujesz Matkimoo?
Spytał i zaśmiał mi się w twarz. Nagle jak to miał w zwyczaju rozmyl się w powietrzu a zaraz po tem uslyszalem skrzypniecie drzwi i głośny świst
-na prawde mi się podoba!
Krzyknął znowu znajdując się przede mną krzesło zniknęło a on złapał mnie za koszulke i rzucił nadal związanego na łóżko. Szybko wstałem ale on przewidział ten ruch i założył mi coś naszyje, a zaraz potem powieścił mnie prąd... Zabawka Darka, tylko nie to
-będziesz grzeczny a nic ci się nie stanie
Powiedział zielono włosy i znowu walnął mnie na łóżko. Rozwiązał mnie na krótko aby tylko zmienić moją pozycję i znowu związać. Tym razem byłem wypięty. Jack podszedł do mnie i od tyłu złapał za krocze
-co robimy mark? Nawet nie jesteś twardy...
Rzekł z dezaprobatą. Jak na moje to nie było w tym nic dziwnego. Kochałem Jacka ale nie Antiego, Datk też go nienawidził więc obaj staraliśmy się z nim walczyć. No właśnie staraliśmy się... Po chwili poczułem coś cieplego przy swoim i odbycie. Nim zdążyłem się odezwać jego język znalazł się we mnie a z moich ust uciekł jęk. Reszta była szybka. Rozciągnął mnie byle jak by potem mocno wbić się w moje wnętrze. Wtedy władzę przejął Dark. Niestety chyba mu się nie udało. Bo wróciłem do ciała czując pulsujące pieczenie w tyłku oraz rozlewającą się tam ciecz oraz białe smugi spermy na poduszkach przede mną
-nie dlugo to powtórzymy malutki, jednak mam nadzieje że wtedy nie wezpsze cie Dark
Warknął a mnie przeszył wstrząs elektryczny... Obroża...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro