V
Bez słowa wszyscy poszli za Juminem do jego biura. Mimo iż mnie to raczej niedotyczyło to czułam stres.
- Więc kto chce zacząć? - zapytał Jumin po tym jak usiadł na swoim miejscu, kiedy nikt się nie odezwał ponownie zabrał głos. - Więc na początek... X cieszę się, że myślisz o budżecie firmy i tak chętnie oddajesz nam kolejną część swojej wyplacy, to bardzo miły gest, że jesteś gotowy poświęcić swoje pieniędze z niedoszlego awansu na nasz rozwój.
- Co... Ja nie...
- Na jakiej podatwie niby obniżasz jej ponownie wypłatę? Sam dałeś jej awans a teraz będzie zarabiać mniej niż przeciętny pracownik. - Hyun podniósł głos i zrobił jedną nogą krok do przodu.
- Sama powiedziała, że mogę sobie ucinać, poza tym to ona jest jednym z prowoderów tej kłótni jak i innych, mylę się?
- A-ale ja nie mogę zarabiać jeszcze mniej! Ja mam do opłacenia kredyt i długi!
- Zatem zacznij się przykładać do pracy, mamy też wolne nadgodziny.
- ... Dobrze... - życie i zapał z oczów x zniknąłu momentalnie, chłopak nawet wycofał się zrezygnowany za resztę pracowników.
- Yoosung, ciebie też czekają cięcia. Jeśli tak bardzo nie potraficie dojść do porozumienia to zróbcie dwa projekty i niech reszta wybierze, to nie jest przedszkole, a tobie Hyun polecam nauczyć się ogarniać swoich pod pracowników jeżeli tak ci zależy na ich życiu prywatnym.
- Ciebie to też powinno obchodzić! Nie traktuj pracujących tutaj jak maszyny bez życia, których jedynym celem byłoby tobie służyć! - Czerwonowłosy okularnik i niebieskiwłosy podeszli do Hyuna gotowi by go powstrzymać w razie czego, w przeciwieństwie do niego Jumin nadal zachowywał kamienną powagę.
- Hyun... X napewno docenia to, że tak regujesz na JEGO problem, ale uważam, że jednak trochę przesadzasz. Mimo wszystko to tylko i wyłącznie jego wina, że teraz ma takie a nie inne problemy, jego własne świadome wybory do tego wszystkiego doprowadziły. - Odezwała się nagle szatynka. Może się mylę, ale wydaje mi się, że zaczęła się lekko uśmiechać kiedy przeszła do części o decyzjach. Zerknęłam szybko w kierunku przyjaciela, nie wyglądał jagby miał zamiar jakoś zareagować, ciągle stał z tym samym pustym spojrzeniem.
- Akurat te długi to nie była jej decyzja. - wtrącił się w wypowiedź Ray.
- Cała reszta też może spodziewać się cięć za to opierdalanie się na korytarzu, zacznie przedłużacie swoje przerwy. - Jumin zaczął kontynuować jak gdyby nigdy nic. - Skończyło się wasze obijanie, już dawno powinienem was zacząć temperować, zaczynacie sobie pozwalać na za dużo, wobec tego zwiększam też wasze godziny pracy.
- Moje też? - zapytałam zdziwiona.
- Tak. Luzując waszą atmosferę pracy za bardzo was rozleniwiłem, dlatego od jutra wprowadzamy nowe realia pracy.
- Żartujesz sobie? Już teraz zapierdalamy ponad normy! Nie możesz znowu nam zwiększyć godzin.
- Jeśli coś wam nie pasuje to za wami są drzwi, ja was tu nie trzymam, zawsze się ktoś znajdzie na Wasze miejsce.
- Może decyzja nie jest zbyt łatwa do przyjęcia, ale napewno jest najlepsza. Przyspieszony i zwiększony czas pracy napewno pozwoli szybciej się wyrobić i za jakiś czas znowu się zluzuje wszystko. - Po raz kolejny większość popatrzyła się na mnie ze zdziwieniem. - Jumin jest jednym z lepszych szefów i wierzę, że każda jego decyzja jest najlepiej przemyślana.
- Przynajmniej choć jedna osoba zrozumiała, powinniście się wstydzić, że praktykant myśli lepiej niż wy... - Jumin Westchnął i podparl głowę ręka.
- J-ja tez uważam, że podjął Pan najlepszą decyzję dyrektorze. - dopowiedziała szybko okularnica. - jak długo tutaj pracuje, jeszcze nigdy Pan nie zawiódł.
- Polecałbym wam już teraz wrócić do waszych obowiązków, każda minuta waszego opierdalania się wydłuża wam czas pracy. - po pracownikach rozniósł się pomruk niezadowolenia, po dobrym wsłuchaniu się nawet można było usłyszeć pociąganie nosem x.
- Zachowują się czasami gorzej niż dzieci... Podziwiam Hyuna, że jeszcze ma cierpliwość bronić tego sz... - sekretarka nie zdarzyła dokończyć, bo przerwał jej Jumin.
- Ciebie też się to dotyczyło Asystentko Kang. - Rzekł podirytowanym głosem, kobieta natychmiastowo opuściła pokój.
Ponownie zostałam tylko ja i on... Mimowolnie pomyślałam o moim porannym śnie, może Jumin po wypełniamy jakieś papiery? Zaśmiałam się w duchu i zorientowałam się, że mężczyzna patrzył się w moją stronę z zamyślonym wzrokiem... Może szuka mi teraz jakiegoś zajęcia?
- Chce Pan może kawy? - zapytałam po chwili wyrywając go z myśli.
- Nie trzeba, możesz posegregować te papiery ze stolika i mi je przynieść. - pokierowałam wzrok w kierunku wcześniej wspomnianego obiektu, ilość kartek mnie nieznacznie przeraziła. Miło by jeszcze było gdybym wiedziała na jakiej podstawie mam je porządkować, a nie byłam do końca przekonana czy to dobry pomysł zapytać Jumina o cokolwiek i pokazać swoją niekompetencje.
Podeszłam do sterty i wzięłam jeden z dokumentów. Jeżeli się nie mylę jest to jakaś faktura, więc to już będzie jedna z kategorii według, których to poukładam. Przeglądałam tak kolejne kartki i stopniowo zmniejszałam wielkość tej kopy kser. Według mnie, nie szło mi tak źle jak myślałam, jednak ja sobie mogę wyobrażać wszystko, to czy mi to faktycznie wychodzi zależy tylko i wyłącznie od tego jak to skomentuje dyrektor.
Po pewnym czasie bawienia się w tej stercie papierologii odwróciłam na chwilę wzrok, aby odpocząć przez moment, chociażby myślami. Nie był to chyba najlepszy pomysł, bo zaczeły mnie nachodzić reflekcje co do mojego snu pod windą.
- Ciekawe czy na żywo też wygląda tak jak sobie wyobrażam. - mruknęłam cicho, ukratkiem zerkając w strone Jumina i jego podręcznikowo pozapinanej koszuli z krawatem, chociaż marynarke ściągnął...
Ogarnął mnie przyjemny dresz przez przypomnienie sobie wcześniej wspomnianego widoku. Ile bym dala aby móc poczuć jego skórę pod swoimi palcami i z minimalnej odległości napawać nos aromatem orientalnego drewna i przypraw z prefum z który miesza się z zapachem wina, poddać się jego dominacji...
Moje myśli dalej w najlepsze krążyły sobie gdzieś w okolicach rozważań nad budową ciała mojego szefa (a w jakimś odstępie czasowym przyszłego męża) i tego co moglibyśmy teraz robić zamiast pracować. Ogarnęłam się dopiero wtedy kiedy Jumin próbował zabrać ode mnie plik kartek, który chyba miałam mu zamiar podać.
- Rozkojarzyłaś się, już się zmęczyłaś pracą? - zapytał, kiedy w końcu puściłam papiery. - Mogę tobie skrócić godziny pracy, zasadniczo to nie musisz narazie pracować równo z resztą.
- Nie, nie, nie trzeba, przy tobie mogę pracować nawet 24 godziny. - Odparłam bezmyślnie, aby za chwilę dostać białej gorączki przez to co właśnie opuściło moje usta. Nie, nie chodzi mi teraz o stwierdzenie, że mogłabym pracować całą dobę. POWIEDZIAŁAM DO NIEGO NA TY, A NAWET NIE SKOŃCZYŁ SIĘ DRUGI DZIEŃ JAK TU PRACUJE.
- Doprawdy? Nie, żebym miał jakiś problem z tym, że będziesz się tutaj kręcić, ale nie mogę pozwolić ci aż tyle pracować, choć byłoby mi to właściwie na rękę, tylko, że wizja słuchania kolejnych narzekań Hyuna nie jest moja ulubioną. - odłożył na biurko trzymane papiery i poprawił ich brzegi, aby żaden nie odstawał od stosu. - Pilnuj też, aby nie stracić oficjalnego języka jeśli będziesz mówić do mnie w obecności innych.
- O-oczywiście! - Mężczyzna delikatnie się uśmiechnął w moją stronę lekko prychając z rozbawienia. Nie wierzę w to co się teraz stało i to po tej całej aferze... Może naprawdę mam teraz szanse na ten romans.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro