Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

V

Bez słowa wszyscy poszli za Juminem do jego biura. Mimo iż mnie to raczej niedotyczyło to czułam stres.

- Więc kto chce zacząć? - zapytał Jumin po tym jak usiadł na swoim miejscu, kiedy nikt się nie odezwał ponownie zabrał głos. -  Więc na początek... X cieszę się, że myślisz o budżecie firmy i tak chętnie oddajesz nam kolejną część swojej wyplacy, to bardzo miły gest, że jesteś gotowy poświęcić swoje pieniędze z niedoszlego awansu na nasz rozwój.

- Co... Ja nie...

- Na jakiej podatwie niby obniżasz jej ponownie wypłatę? Sam dałeś jej awans a teraz będzie zarabiać mniej niż przeciętny pracownik. - Hyun podniósł głos i zrobił jedną nogą krok do przodu.

- Sama powiedziała, że mogę sobie ucinać, poza tym to ona jest jednym z prowoderów tej kłótni jak i innych, mylę się?

- A-ale ja nie mogę zarabiać jeszcze mniej! Ja mam do opłacenia kredyt i długi!

- Zatem zacznij się przykładać do pracy, mamy też wolne nadgodziny.

- ... Dobrze... - życie i zapał z oczów x zniknąłu momentalnie, chłopak nawet wycofał się zrezygnowany za resztę pracowników.

- Yoosung, ciebie też czekają cięcia. Jeśli tak bardzo nie potraficie dojść do porozumienia to zróbcie dwa projekty i niech reszta wybierze, to nie jest przedszkole, a tobie Hyun polecam nauczyć się ogarniać swoich pod pracowników jeżeli tak ci zależy na ich życiu prywatnym.

- Ciebie to też powinno obchodzić! Nie traktuj pracujących tutaj jak maszyny bez życia, których jedynym celem byłoby tobie służyć! - Czerwonowłosy okularnik i niebieskiwłosy podeszli do Hyuna gotowi by go powstrzymać w razie czego, w przeciwieństwie do niego Jumin nadal zachowywał kamienną powagę.

- Hyun... X napewno docenia to, że tak regujesz na JEGO problem, ale uważam, że jednak trochę przesadzasz. Mimo wszystko to tylko i wyłącznie jego wina, że teraz ma takie a nie inne problemy,  jego własne świadome wybory do tego wszystkiego doprowadziły. -  Odezwała się nagle szatynka. Może się mylę, ale wydaje mi się, że zaczęła się lekko uśmiechać kiedy przeszła do części o decyzjach. Zerknęłam szybko w kierunku przyjaciela, nie wyglądał jagby miał zamiar jakoś zareagować, ciągle stał z tym samym pustym spojrzeniem.

- Akurat te długi to nie była jej decyzja. -  wtrącił się w wypowiedź Ray.

- Cała reszta też może spodziewać się cięć za to opierdalanie się na korytarzu, zacznie przedłużacie swoje przerwy. -  Jumin zaczął kontynuować jak gdyby nigdy nic. - Skończyło się wasze obijanie, już dawno powinienem was zacząć temperować, zaczynacie sobie pozwalać na za dużo, wobec tego zwiększam też wasze godziny pracy.

- Moje też? - zapytałam zdziwiona.

- Tak. Luzując waszą atmosferę pracy za bardzo was rozleniwiłem, dlatego od jutra wprowadzamy nowe realia pracy.

- Żartujesz sobie? Już teraz zapierdalamy ponad normy! Nie możesz znowu nam zwiększyć godzin.

- Jeśli coś wam nie pasuje to za wami są drzwi, ja was tu nie trzymam, zawsze się ktoś znajdzie na Wasze miejsce.

- Może decyzja nie jest zbyt łatwa do przyjęcia, ale napewno jest najlepsza. Przyspieszony i zwiększony czas pracy napewno pozwoli szybciej się wyrobić i za jakiś czas znowu się zluzuje wszystko. - Po raz kolejny większość popatrzyła się na mnie ze zdziwieniem. - Jumin jest jednym z lepszych szefów i wierzę, że każda jego decyzja jest najlepiej przemyślana.

- Przynajmniej choć jedna osoba zrozumiała, powinniście się wstydzić, że praktykant myśli lepiej niż wy... - Jumin Westchnął i podparl głowę ręka.

- J-ja tez uważam, że podjął Pan najlepszą decyzję dyrektorze. - dopowiedziała szybko okularnica. - jak długo tutaj pracuje, jeszcze nigdy Pan nie zawiódł.

- Polecałbym wam już teraz wrócić do waszych obowiązków, każda minuta waszego opierdalania się wydłuża wam czas pracy. - po pracownikach rozniósł się pomruk niezadowolenia, po dobrym wsłuchaniu się nawet można było usłyszeć pociąganie nosem x.

- Zachowują się czasami gorzej niż dzieci... Podziwiam Hyuna, że jeszcze ma cierpliwość bronić tego sz... - sekretarka nie zdarzyła dokończyć, bo przerwał jej Jumin.

- Ciebie też się to dotyczyło Asystentko Kang. -  Rzekł podirytowanym głosem, kobieta natychmiastowo opuściła pokój.
Ponownie zostałam tylko ja i on... Mimowolnie pomyślałam o moim porannym śnie, może Jumin po wypełniamy jakieś papiery? Zaśmiałam się w duchu i zorientowałam się, że mężczyzna patrzył się w moją stronę z zamyślonym wzrokiem... Może szuka mi teraz jakiegoś zajęcia?

- Chce Pan może kawy? - zapytałam po chwili wyrywając go z myśli.

- Nie trzeba, możesz posegregować te papiery ze stolika i mi je przynieść. - pokierowałam wzrok w kierunku wcześniej wspomnianego obiektu, ilość kartek mnie nieznacznie przeraziła. Miło by jeszcze było gdybym wiedziała na jakiej podstawie mam je porządkować, a nie byłam do końca przekonana czy to dobry pomysł zapytać Jumina o cokolwiek i pokazać swoją niekompetencje.

Podeszłam do sterty i wzięłam jeden z dokumentów. Jeżeli się nie mylę jest to jakaś faktura, więc to już będzie jedna z kategorii według, których to poukładam. Przeglądałam tak kolejne kartki i stopniowo zmniejszałam wielkość tej kopy kser. Według mnie, nie szło mi tak źle jak myślałam, jednak ja sobie mogę wyobrażać wszystko, to czy mi to faktycznie wychodzi zależy tylko i wyłącznie od tego jak to skomentuje dyrektor.

Po pewnym czasie bawienia się w tej stercie papierologii odwróciłam na chwilę wzrok, aby odpocząć przez moment, chociażby myślami. Nie był to chyba najlepszy pomysł, bo zaczeły mnie nachodzić reflekcje co do mojego snu pod windą.

- Ciekawe czy na żywo też wygląda tak jak sobie wyobrażam. - mruknęłam cicho, ukratkiem zerkając w strone Jumina i jego podręcznikowo pozapinanej koszuli z krawatem,  chociaż marynarke ściągnął...

Ogarnął mnie przyjemny dresz przez przypomnienie sobie wcześniej wspomnianego widoku. Ile bym dala aby móc poczuć jego skórę pod swoimi palcami i z minimalnej odległości napawać nos aromatem orientalnego drewna i przypraw z prefum z który miesza się z zapachem wina, poddać się jego dominacji...

Moje myśli dalej w najlepsze krążyły sobie gdzieś w okolicach rozważań nad budową ciała mojego szefa (a w jakimś odstępie czasowym przyszłego męża) i tego co moglibyśmy teraz robić zamiast pracować. Ogarnęłam się dopiero wtedy kiedy Jumin próbował zabrać ode mnie plik kartek, który chyba miałam mu zamiar podać.

- Rozkojarzyłaś się, już się zmęczyłaś pracą? - zapytał, kiedy w końcu puściłam papiery. - Mogę tobie skrócić godziny pracy, zasadniczo to nie musisz narazie pracować równo z resztą.

- Nie, nie, nie trzeba, przy tobie mogę pracować nawet 24 godziny. - Odparłam bezmyślnie, aby za chwilę dostać białej gorączki przez to co właśnie opuściło moje usta. Nie, nie chodzi mi teraz o stwierdzenie, że mogłabym pracować całą dobę. POWIEDZIAŁAM DO NIEGO NA TY, A NAWET NIE SKOŃCZYŁ SIĘ DRUGI DZIEŃ JAK TU PRACUJE.

- Doprawdy? Nie, żebym miał jakiś problem z tym, że będziesz się tutaj kręcić, ale nie mogę pozwolić ci aż tyle pracować, choć byłoby mi to właściwie na rękę, tylko, że wizja słuchania kolejnych narzekań Hyuna nie jest moja ulubioną. - odłożył na biurko trzymane papiery i poprawił ich brzegi, aby żaden nie odstawał od stosu. - Pilnuj też, aby nie stracić oficjalnego języka jeśli będziesz mówić do mnie w obecności innych.

- O-oczywiście! - Mężczyzna delikatnie się uśmiechnął w moją stronę lekko prychając z rozbawienia. Nie wierzę w to co się teraz stało i to po tej całej aferze... Może naprawdę mam teraz szanse na ten romans.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro