Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

IV

- Spóźniłaś się... - mruknął Jumin kiedy w końcu wpadłam przez drzwi od jego miejsca pracy.

- Tak, wiem, przepraszam! - wydyszałam próbując złapać oddech po moim biegu. Powinnam w końcu zadbać o moją kondycję.

- Może bym przymknął na to oko, gdyby nie fakt, że spóźnienie wynosi ponad godzinę trzydzieści... Masz mi może coś do powiedzenia? - Mężczyzna cały czas przeglądał i podpisywał jakieś papiery, ani razu nie podnosząc na mnie wzroku.

- ... Zgubiłam się... - powiedziałam szybko i bez zająknięcia aby wyglądało, że to jest faktyczny powód. - Dopiero dwa dni temu się tutaj przeprowadziłam, a wczoraj przywiózł i odwiózł mnie x, więc nie do końca zapamiętałam drogę, a ludzie na ulicy są tak pomocni, że szkoda gadać... Jeszcze musiałam uciekać przed wampirami. -  Wampirami? Czy mnie już pojebało do reszty? Czemu muszę nawet usprawiedliwianie się spierdolić!?

- Wampirami...? - przełknęłam głośno ślinę,  wiedziałam, że znajdzie w tym problem. - Następnym razem bardziej uważaj na kogo wpadasz jeżeli nie chcesz skończysz martwa.

I tyle? UWIERZYŁ W TO? Myślałam, że opierdoli mnie za wymyślanie no ale dobra, ważne, że uszło mi wszystko na sucho.

- Narazie nie potrzebuje twojej osoby tutaj, możesz "pozwiedzać" budynek i poznać pracowników, będzie to bardziej produktywne niż stanie tutaj. - przytaknęłam na jego słowa i wyszłam z pokoju. Szczerze to wolałam tam stać i na niego patrzeć zamiast robić sobie wycieczkę i poznawać innych, bo jeśli reszta zachowuje się jak ta kobieta w okularach na recepcji to ja podziękuję z takich znajomości.

Zjechałam windą do miejsca w którym spotkałam X i tego okularnika, skoro już mam kogoś poznać to można zacząć od niego, problem stanowi to, że nie miałam bladego pojęcia gdzie mogą przebywać wszyscy, a nie uśmiechało mi się zaglądać do wszystkich pomieszczeń jakie się tutaj znajdują.
Po chwili usłyszałam kłótnie na korytarzu.

- Nie, to (...) wykonalne. Nie możemy (...) z gry bez (...) Jumin napewno (...) takową zacząć!

- Poprostu powiedz (...) pójść zapytać Jumina (...) pracownika!

Stanęłam przy rozwidleniu korytarza aby wychylić się trochę i zobaczyć, kto prowadzi teraz tą burzliwą wymianę zdań jednak zanim to zrobiłam uslyszalam kolejny głos, tym razem już wyraźnie.

- A oni znowu się kłócą... Jak myślisz ile musimy czekać zanim dojdzie do rękoczynów? - Podniosłam wzrok i zobaczyłam przed sobą dwóch białowłosych mężczyzn, jeden stał oparty o ścianę z kubkiem w ręce, a ten, który właśnie się odezwał stał na środku korytarza patrzac przed siebie,  prawdopodobnie tam było całe zamieszanie.

- Daje im maksymalnie osiem minut... A teraz czyja kolej aby ich rozdzielać? - Zapytał ten oparty i wziął łyk cieczy z kubka.

- Chyba twoja Ray, bo ostatnio był Luciel

- Słucham? Trzy dni temu już ich ogarniałem.

- No tak... Ale od tego czasu już przeszła cała kolejka... Tak gdzieś z 6 razy... O niebo lepsza byłaby ta robota gdyby oni się tak nie kłócili.

- Dlaczego nie zgłosicie tego do Jumina? - postanowiłam się w końcu wtrącić w ich rozmowę. Oby dwaj popatrzyli się na mnie zdziwieni po czym zaczęli się podsmiechiwać.

- Jumin by się zalał problemami wśród pracowników, zabawne. - stwierdził mężczyzna w dłuższych włosach rozbawionym głosem.

- To chyba jest ta nowa sekretarka na praktykach...

- UM... Tak,  jestem tu nowa... Ale możecie mi powiedzieć czemu to co powiedziałam tak was rozbawiło? - zapytałam zbita z tropu.

- Jumin ma gdzieś to co się dzieje wśród jego pracowników, zainterweniowałby dopiero wtedy gdybyśmy opuźniali terminy, ale nawet wtedy nie dochodzi do źródła, poprostu nam dokłada godzin i obniża czasowo pensje. - wytłumaczył mi niebieskooki.

- Naprawdę tu jest taki terror? Wygląda poprostu na perfekcjonaliste,  któremu zależy na firmie...

- Bo zależy, ale tylko na firmie, wszyscy moglibyśmy się nienawidzić i się szarpać ze sobą o największą pierdołe,  ale on i tak nie zareaguje dopuki nie dotknie to dobrego imienia firmy... Ale odchodząc od szefa to jestem Ray,  zajmuje się badaniem rynku i programowaniem, a to Hyun, prowadzi dział reklamy.

- Emilia... Praktykująca sekretarka. - uścisnełam ich ręce z lekkim uśmiechem, chyba jednak ci pracownicy nie są tutaj tacy źli jak myślałam.

- MÓWIĘ CI, ŻE (...) KURWA NO SAM IDŹ PROŚ (...) SPIERDOLI TO (...)

- A tamtym to w sumie o co chodzi? - zapytałam, kiedy krzyki stały się głośniejsze.

- Yoosung razem z X pracują ze mną w wydziale reklamy,  mamy wypromować nowy produkt, który będziemy wpuszczać na rynek, jednak nie potrafią dość do porozumienia. - Hyun Westchnął. - Kiedy przychodzi "burzliwy czas firmy" to mogą się tak przekrzykiwać nawet cały dzień.

Przez kolejne parę minut miałam wykład na temat relacji Yoosunga i X, nie miałam pojęcia, że x podszkolił się w wyrażaniu niezadowolenia i potrafi wprost powiedizec, że coś jej nie pasuje, jednak pech chciał, że pracuje z osobą w której jej cały czas coś nie pasuje. Było w miarę spokojnie, aż nie usłyszeliśmy rozbijającego się szkła, od razu pomyślałam, że coś zbili, albo co gorsza, któryś dostał w głowę.
Szybko poszliśmy obadać sytuację, kiedy doszliśmy na miejsce zauważyliśmy jak się domyślam Yoosunga, który zamiatał szkło z podłogi i X, która z kolei rozmawiała z jakimś mężczyzna w okularach przeciwsłonecznych?

- Kurde, spóźniłem się na finał... -  O proszę... Pojawił się nawet czerwony okularnik.

- Gdybyś zaczęła panować nad sobą to nie byłoby teraz tęgi syfu! - rzucił blondyn

- To niby moja wina? - Dziewczyna odwróciła się w strone klęczacego. -  Gdybyś ty nie wymyślał to bym się nie denerwował!

- Znowu zaczynacie? - pojawiła się obok mnie nagle dziewczyna z recepcji. - robicie taki raban, że Pan Han kazał mi przyjść sprawdzić co tu się dzieje.

- O proszę,  Pan wielki dyrektor interesuje się tym co się dzieje wśród pracowników? O Patrzcie państwo, w końcu się nami przejmuje. - zakpił albinos.

- I tak finalnie tylko utnie nam pensje. - stwierdził okularnik.

- A niech se ucina, ja i tak już mam obcięte o połowę.

- A ja uważam, że Juminowi naprawdę na was zależy, dlatego tutaj przysłał te dziewczynę, a obcina wam pensje bo jest zbyt zapracowany aby lepiej was ustawić do pionu. - Kiedy skończyłam skoja wypowiedź oczy wszystkich skierowały się na mnie racząc mnie wzrokiem mówiącym "zdurniałaś chyba". -  No czenu się tak na mnie patrzycie? Nie możecie zakładać, że ma was gdzieś, mimo wszystko jesteście jego pracownikami.

- On się z nami nie liczy, jak będzie miał taki kaprys to nas wszystkich wymieni,  w końcu "nie jesteście niezastąpieni". - ostatnie słowa Hyuna, ktoś wypowiedział razem z nim, więc wszyscy obróciliśmy się w strone głosu.

- J-JUMIN?! - wszyscy krzyknęli w zdumieniu. -  Co ty tutaj robisz?

- Przyszedłem zobaczyć co tu się dzieje, skoro od tak dawna stoicie na tym korytarzu zamiast pracować i wygląda na to, że lepszego czasy wybrać nie mogłem. - zgromił spojrzeniem każdego poza mną i Jaehee. -  Macie mi może jeszcze coś do zarzucenia? Chętnie posłucham wszystkich waszych skarg.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro