Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

III

Następnego dnia stawiłam się przed budynkiem już o 7, wszystko było zamknięte i musiałam z godzinę jeszcze stać na zewnątrz, ale byłam tak zestresowana, że przez całą noc nie mogłam zasnąć, więc wolałam być jak najszybciej. Myśl, że będę cały dzień obok takiej hotówy jeszcze bardziej przyspieszała bicie mojego serca, o ile to w ogóle było jeszcze możliwe.

Wraz z upływem minut obok mnie przeszła grupka ludzi, która otworzyła drzwi do budynku. Podejrzewam, że przyszli posprzątać i powłączać cały sprzęt zanim przyjdą pracownicy głowni. Skoro już o tym mowa to w sumie przydałoby się zapoznać z ekipą, która tu pracuje, ale prędzej czy później X mi ich pewnie przedstawi, więc nie będę o tym myśleć narazie.

- Powiedziałem, że masz być na 8, a nie nocować pod budynkiem do 8... - usłyszałam obok siebie już dobrze mi znany męski głos. -  Ale doceniam zaangażowanie.

- Jum... - znaczy się Pan Han! - Skłoniłam się lekko w jego stronę. - dzień dobry!

- Dzień dobry. - odpowiedział mi i w tym samym momencie usłyszeliśmy jakąś głośnią grupę ludzi idących w naszym kierunku.

- Dzień dobry Panie Han! - odpowiedzieli chórkiem, kiedy mijali nas aby wejść do budynku i zaczęli kontynuować swoją rozmowę, zrozumiałam tylko coś o latających kotach i wojnie na lasery z oczu, chyba była to główna grupa pracująca tutaj.

- Nie wchodzimy? - zapytałam patrząc na Jumina, który nadal stał na swoim miejscu i patrzył na zegarek.

-  8 jest dopiero za niecałą minute, jeśli wejdę przez próg to będę musiał odnotować spóźnienie, a jeden pracownik zawsze wbiega do budynku w ostatnim momencie. -  ledwo skończył mówić a obok nad niczym tornado przebiegł X mówiąc "dzień dobry", a przynajmniej tak mi się zdaje bo w ustach trzymał resztki kanapki. Mężczyzna tylko westchnął i wszedł do budynku, a ja zaraz za nim kierując się do windy.

Miałam już w głowie mnóstwo pytań, jednak przez stres żadnego nie zadałam. Byliśmy teraz sami w windzie, więc wszystkie słowa uwięzły mi w gardle. Czyli tak będzie wyglądać mój dzień, niczego się nie dowiem i będę tylko wykonywać polecenia bo zdominował mnie już swoim statusem, ale może to i dobrze, przynajmniej nie palnę żadnej głupoty. Chociaż w zasadzie nawet odpowiadając mu mogę się zbłaźnic, godność - brak, no kurwa!

Windą jechaliśmy parę sekund, ale dla mnie ciągnęły się w nieskończoność, stanie tak blisko kogoś takiego... Nie,  Emilia skup się. Jesteś w pracy, a nie w domu, nie myśl o rozkojarzaj się!

- Generalnie na dole będziesz mieć swoją szafkę, ale na okres próbny pozwolę Ci zostawiać rzeczy w moim biurze. - rzucił wychodząc z windy.

- Dzień dobry Panie Han. - przywitała go ta dziwna dziewczyna z recepcji, ale mnie zignorowała totalnie. -  Kawa ta sama co zawsze?

- Narazie nie chce, dziękuję.

- Dobrze... Przyszły już wyciągi i bania rynku o które Pan prosił, trzeba wypełnić też parę formalności, myślę, że to będzie dobra okazja aby nasza praktykantka nabrała doświadczenia. - powiedziała uśmiechając się sztucznie w moją stronę.

- Nie potrzebuje twojej opinii w kwestii nauczania praktykantki, powinnaś się zająć porządkowaniem moich spotkań asysentko Kang. - uśmiechnęłam się lekko widząc jak kobiecie rzednie mina na jego słowa, myślę, że będę mieć okazję zająć wyższe stanowisko od niej jeśli rozegram to dobrze. Kiedy w końcu dotarliśmy do naszego miejsca odłożyłam swoje rzeczy na wieszak obok drzwi i stanęłam parę kroków od niego, nie bardzo wiedziałam co mam teraz zrobić, więc stwierdzilam, że postoje, aż nie dostanę instrukcji co robić. Oglądałam w skupieniu każdy ruch mężczyzny, nawet w takich prostych czynnościach widać było precyzje w jego ruchach, aż zaczęło mnie zastanawiać czy zachowuje te precyzję też w innych sprawach... Boże o czym ja właśnie myślę...

- Podejdź tutaj, nie prosiłem o te dokumenty aby je wypełniać samemu. - Wykonałam polecenie i stanęłam obok jego fotela,  w tym samym czasie mężczyzna zaczął wykład o papierologii i tym podobnych nudniejszych sprawach. Nie no poważne,  co ja robię w korporacji...

Przestałam słuchać Jumina dość szybko i tylko wpatrywałam się pustym wzrokiem w to co robi, myślami błądząc gdzieś daleko, a właściwie nie aż tak daleko bo zatrzymałam się na wizualizacji przelecenia się na tym biurku, byłoby to znacz nie ciekawsze niż jakiś papier sprzedaży.

- Emilia. - z mojego stanu wyrwało mnie usłyszenie swojego imienia. -  Wypełnij ten dokument tak jak Ci mówiłem.

- ... - popatrzyłam się na kartkę, która miałam pod ręką, przymierzałam się aby coś napisać.

- Wiesz w ogóle co ja do ciebie mówiłem? - obrócił się na krześle w moim kierunku... Mi się wydaje czy ma lekko rozpięta koszule? W sumie mi też jest gorąco, ale to z innego powodu, a nie temperatury powietrza.

- Nie... Ciężko się skupić przebywając z tobą w jednym pomieszczeniu, sam twój głos rozkojarza...! - Nie... Ja tego nie powiedziałam na głos, prawda? Może od razu jeszcze powiem, że chciałabym usłyszeć jego jęki. Mężczyzna patrzył się na mnie w milczeniu by po chwili pociągnąć mnie za mój krawat, aby zbliżyć nasze twarze.

- Możemy skupić się na innym temacie. -  Ten seksowny ton głosu odbijał mi się jeszcze po uszach do momentu, aż odległość między naszymi ustami nie zniknęła całkowicie. Moje dłonie instynktownie powędrowały do guzików w jego koszuli mozolnie je odpinając. Kiedy w końcu uporałam się z wszystkimi oderwałam się od mężczyzny aby móc nacieszyć oczy jego ciałem, w między czasie pozbywając się własnej górnej części garderoby aby później zająć miejsce na jego kolanach i ponownie zacząć namiętny taniec naszych języków. Moje ręce błądziły po klatce piersiowej Jumina zblizajac się do paska.

- EMILIA!

- Ngh~!  A~

- EMILIA, DO CHOLERY! - potrząsnęłam głową po tym jak dostałam w twarz woda ze szklanki.

- Ju-Jumin? - rozglądnęłam się zdezorientowana po pomieszczeniu, mieszając się jeszcze bardziej widząc przed sobą dwójkę czerwonowłosych ludzi zamiast Jumina.

- Wydaje mi się, że przerwaliśmy jakieś bardzo ciekawe wydarzenie. - Okularnik uśmiechnął się sugestywnie w stronę stojącego obok X.

- Po tych odgłosach się domyśliłem. - Chłopak Westchnął. -  Co ty kurwa odpierdalasz? Czenu śpisz pod windą?

- Ja... Co?!

- Co, co, śpi to się w domu a nie w pracy, jeszcze pierwszego dnia! Wiesz która jest już godzina? Napewno się spóźniłaś. - popatrzyłam się na wyświetlacz telefonu. Zmroziło mnie, była 9:30 A JA MIAŁAM BYĆ O 8 W BIURZE JUMINA.

- JEZU SPÓŹNIŁAM SIĘ! - Podniosłam się błyskawicznie z podłogi i zaczęłam przyciskać guzik, aby drzwi od windy się otworzyły.

- Spóźniłaś się... - mruknął Jumin kiedy w końcu wpadłam przez drzwi od jego miejsca pracy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro