1. Urodziny, drinki i niespodziewana noc
OBSADA
Nie wiem, jak bardzo naiwnie się zakochałam, ale wiem, że go kocham i nie zamierzam słuchać nikogo, kto byłby temu przeciwny. Chcę z nim spędzić resztę życia, nie przejmując wszystkim dookoła.
Może zachowuję się jak niedojrzały idiota, ale nie potrafię logicznie myśleć, kiedy spoglądam w jej duże piękne oczy, kiedy całuję jej malinowe usta. Uwielbiam trzymać ją w swoich ramionach i nie mam najmniejszej ochoty jej z nich wypuszczać.
1. Urodziny, drinki i niespodziewana noc
Głośna muzyka z lat dziewięćdziesiątych wypełnia nocny klub w centrum Dallas, stanie Teksas. Od kilku dłuższych minut zastanawiam się, czy jednak nie wrócić do domu. Złożyłam już życzenia urodzinowe facetowi mojej siostry, jestem tu już od dwóch godzin, wypiłam w tym czasie zdecydowanie za dużo i mam ochotę wrócić do domu. Kiedy mam już wyjść, widzę jej wzrok, więc wracam do stolika, przy którym prawie nikogo nie ma, bo wszyscy goście praktycznie tańczą na parkiecie. Zdają się bawić naprawdę dobrze w tłumie zupełnie obcych ludzi, jakby byli sami, tylko w swoim towarzystwie. Tina, moja starsza siostra próbuje przekonać mnie, żebym się ruszyła z miejsca, potańczyła, ale to nie była czynność, w której czułabym się komfortowo. Po jednym z utworów Michaela Jacksona wszyscy wracają do stolika wznieść kolejny toast, uśmiecham się, udaję, że siedząc przy stole, bawię się naprawdę dobrze. Z drugiej strony nigdy nie odmawiam darmowego alkoholu i przekąsek, które stoją przede mną.
– Judy, może dasz się wyciągnąć na parkiet? – Wysoki, przystojny brunet imieniem Max uśmiecha się do mnie cały wieczór i wciąż, mimo że mówię „nie", zaprasza mnie do tańca. Kiwam tylko przecząco głową i chowam delikatny uśmiech za szklanką z drinkiem. Dopijam go do końca i chcę wstać po kolejnego, kiedy barman przynosi mi mojito i informuje, że to od mężczyzny siedzącego przy barze. Przenoszę wzrok w jego stronę i uśmiecham się, widząc znajomą twarz. Przepraszam siostrę i jej znajomych. Ze szklanką w dłoni podchodzę do lady i siadam obok sporo starszego mężczyzny.
– Nie spodziewałam się ani pana tutaj, a tym bardziej tego drinka. – Uśmiecham się do niego skromnie i podnoszę delikatnie szklankę.
– Ile razy już prosiłem, żebyś mówiła mi po imieniu Judy? – Mickey Smith zadaje mi pytanie i spogląda na mnie inaczej niż zazwyczaj. Przyjemnie, z iskierką w oku, która nieco przyśpiesza mój oddech, co próbuję ukryć, pijąc alkohol.
– Mickey, więc co sprowadza cię do miejsca, w którym nigdy nie pomyślałabym, że możesz być?
– Szczerze? – przytakuję mu z uśmiechem, niemal od razu. – Uciekam przed problemami, domem. Ciebie też się tu nie spodziewałem, tak swoją drogą.
– Chłopak mojej siostry ma dzisiaj urodziny, obiecałam jej, że będę. Miałam wyjść jakiś czas temu, jednak Tina skutecznie mnie powstrzymuje. Powinnam do nich wrócić... ale myślę, że nic się nie stanie jak zrobię to za chwilę. – Uśmiecham się skromnie, wpatrując się w jego szare tęczówki, które od jakiegoś czasu patrzą mnie jak w obrazek, co niezwykle mi schlebia i nie jestem w stanie określić, dlaczego tak właściwie. Znamy się już od prawie dziesięciu lat i nigdy wcześniej tak na mnie nie patrzył. – Przed jakimi problemami uciekasz? Ruby się nie skarżyła, że coś się dzieje u was w domu. Oczywiście jeśli mogę wiedzieć, zbyt często wpycham nos w nie swoje sprawy.
– Moja córka nie miała o czym ci powiedzieć, bo razem z Chloe staramy się przy niej zachowywać, jakby nic się nie działo. W końcu jesteśmy małżeństwem od bardzo dawna i próbujemy to wszystko przetrwać, choć mnie jest coraz ciężej. Częściej zaczynam myśleć o rozwodzie, nawet naszykowałem papiery z prawnikiem, nie mam tylko na razie dość odwagi. Gadanie starych ludzi, pewnie nawet nie jesteś tym zainteresowana.
– Potrafię słuchać, a ty potrzebujesz się wyżalić. Więc jeśli tylko chcesz, moglibyśmy pójść gdzieś w spokojniejsze miejsce – proponuję mu, zupełnie nie wiedząc, czego się mogę spodziewać. Potrzebuję jednak jakiegoś pretekstu, żeby móc stąd, w końcu uciec.
– A co na to twoja siostra? – Cwany uśmiech pojawia się na jego przystojnej twarzy i, mimo że nie po raz pierwszy tak o nim myślę, to jakby dopiero teraz naprawdę dociera do mnie, że Mickey podoba mi się już od dawna. Uśmiecham się do niego, prosząc by, poczekał na mnie na zewnątrz. Wracam do stolika, siadam obok siostry.
– Musisz już uciekać Judy? – pyta Tina.
– Facet od drinka to stary znajomy, dawno go nie było w mieście, niedługo wyjeżdża z powrotem do Nowego Jorku. To może być jedyna okazja, żeby spędzić ze sobą trochę czasu. – Wymyślam coś na biegu, mając w duchu nadzieję, że mi uwierzy i nie będzie na mnie zła, kiedy wyjdę. Na moje szczęście przytakuje mi nawet z uśmiechem, więc zbieram swoje rzeczy i opuszczam lokal, zakładając na siebie skórzaną kurtkę.
– Jak studia? – pyta, kiedy ruszamy w drogę. Idzie na tyle blisko mnie, że czuję zapach jego perfum. Delikatny, przyjemny zapach wywołuje dreszcze na moim ciele, nie mam pojęcia co się ze mną dzieje.
– Trochę wykańczające, ale mam jeszcze kilka dni wolnego i zamierzam naładować akumulatory, żeby móc wrócić w odpowiedniej formie. Zależy mi na nich i staram się robić wszystko, żeby wypaść jak najlepiej. Jak na razie jestem druga na roku, więc mam czym się chwalić – odpowiadam z szerokim uśmiechem i przysuwam się jeszcze bliżej niego. Niespodziewanie obejmuje mnie ramieniem, robi mi się zdecydowanie cieplej, nie mam nawet najmniejszej ochoty się od niego odsunąć.
– Gdyby tylko mojej córce zależało tak na studiach jak tobie. Z drugiej strony to jej życie, sam nie chciałem, jak byłem w jej wieku, żeby rodzice wcinali mi się w moje wybory. – Wchodzimy do mnie do domu, nie musiałam go nawet namawiać. Jestem niemal pewna, że to alkohol dodaje nam obojgu odwagi. Ciągnę go za sobą do niewielkiego ogródka i na chwilę zostawiam go samego. Wyjmuję z lodówki dwa piwa, szukam pudełeczka z trawką i dołączam do niego. Uśmiecha się do mnie, oboje siadamy na bujanej ławce, z której za wiele nie widać. Wysoki murek osłania nas przed ulicą i ewentualnymi przechodniami.
– Ruby jest leniwa, próbowałam ją przekonać, żeby wzięła się za siebie, ale nawet mnie nie słucha. Ostatnio rozmawiamy ze sobą coraz rzadziej, ale może zwyczajnie potrzebujemy od siebie odpocząć, albo może jednak czuje, że coś jest nie tak. – Spoglądam na niego podejrzanie, on jedynie się do mnie uśmiecha.
– Nie jest głupia, pewnie masz racje. Powinienem z nią porozmawiać, razem z Chloe. O ile zdecyduję się z nią rozwieść. Nie mam pojęcia, co powinienem zrobić, z jednej strony to moja żona, spędziliśmy ze sobą dwadzieścia pięć lat, a z drugiej już jej nie kocham. Nie czuję do niej już tego samego. – Nic nie mówię, odpalam skręta, zaciągam się i mu go podaję. Zaciąga się dwa razy, zanim zacznie kontynuować. – Dawno tego nie robiłem, kiedyś paliliśmy razem, długo zachowywaliśmy się jakbyśmy wciąż byli na studiach, a ostatnio tego zabrakło. – Uśmiecha się z sentymentem wymalowanym na twarzy. Podoba mi się coraz bardziej i z każdą minutą jest mi ciężej opanować swoje ciało przed dreszczami, które mnie przechodzą. – Co zrobiłabyś na moim miejscu? Jak to wszystko widzi studentka? – Zerka na mnie nieco bardziej poważnie i czeka na moją odpowiedź.
– Rozwiodłabym się, nie wyobrażam sobie być z kimś tylko dlatego, że po tak długim czasie nie wypada się już rozstawać. Jeszcze sporo życia przed tobą, dlaczego masz je marnować u boku osoby, z którą zaczyna łączyć cię coraz mniej? Ja wiem, że to, co mówię, może nie mieć sensu, nie jestem w takiej sytuacji i łatwo mi o tym powiedzieć, ale kiedy myślę na chłodno, tak właśnie bym zrobiła. Znając siebie, zrobiłabym coś, czego nie powinnam, czego i tak bym później nie żałowała, bo życie jest za krótkie, żeby przejmować się czymś, czego nie da się cofnąć – milknę na dłuższą chwilę, a Mickey przygląda mi się bez słowa. – Czy to, co powiedziałam, ma sens? Chyba wypiłam za dużo i jestem zbyt pijana – mówię z uśmiechem. Oboje zaczynamy śmiać się, z nie wiadomo czego, dobrze czuję się w jego towarzystwie i nawet do końca nie mam pojęcia, w którym momencie decydujemy się wrócić do środka, bo robi mi się zdecydowanie za zimno. Siadamy na kanapie w salonie w dość bezpiecznej odległości, ale kiedy spogląda na mnie z kącikiem ust podniesionym subtelnie ku górze, nie potrafię nad sobą panować i siadam na jego kolanach w mgnieniu oka. Spoglądam w jego szare tęczówki, widzę w nich swego rodzaju pozwolenie i łączę nasze usta w krótkim pocałunku. Serce zaczyna walić mi jak młotem, kiedy kładzie swoje dłonie na moich pośladkach i tym razem on dotyka moich warg swoimi. Całuje mnie zdecydowanie namiętniej, przez moje ciało przechodzą przyjemne dreszcze, kiedy nasze języki zaczynają erotyczny taniec. Nerwowo zaczynam rozpinać jego koszulę, nie przerywając pocałunku. W pokoju słychać jedynie nasze przyśpieszone oddechy, odsuwam się na chwilę od niego by jednym, płynnym ruchem zdjąć z siebie sukienkę i ponownie zacząć się z nim całować. Nie wiem, co we mnie wstąpiło, nigdy wcześniej nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogłabym coś z nim robić, a teraz kiedy myślę o jego dłoniach na swoim ciele, o jego spojrzeniu podniecenie rośnie we mnie jak oszalałe.
Rozpina zapięcie stanika, który ląduje gdzieś na podłodze. Odrywa się od moich ust, żeby zaraz przylegnąć wargami do mojego dekoltu. Ciche westchnienie wyrywa mi się ust, kiedy zaczyna lizać jeden z moich sutków. Wsuwam dłonie w jego kręcone włosy, czuję, jak jego męskość nabrzmiewa, zabiera dłonie z moich pośladków, słyszę dźwięk jego rozpinanego rozporka. Wstaję z jego kolan, ściągam majtki, patrząc prosto w jego oczy. Spoglądam na jego umięśnione ciało i wracam do niego, pozwalając mu w siebie wejść. Głośniejsze jękniecie, wydobywa się z moich ust, które urywa swoim pocałunkiem. Zaczynam poruszać biodrami, kiedy zaciska mocniej dłonie na moich pośladkach. Przyśpieszam, kiedy czuję, jak orgazm zbliża się wielkimi krokami, czuję, jak jestem niemal na krańcu wytrzymałości, kiedy on kładzie mnie niespodziewanie na kanapie i sam zaczyna narzucać tempo. Zakładam nogi na jego biodra, czuję go jeszcze mocniej w sobie, jakby to w ogóle było możliwe. Wszystko staje się coraz bardziej chaotyczne i wtedy czuję jak niemal każdy mięsień w moim ciele, spina się dając cholernie przyjemne spełnienie. Oboje staramy się zebrać oddech, próbuję zebrać myśli, ale nie potrafię, kiedy patrzy na mnie z cieniem cwanego uśmiechu i iskierką w oczach, która chodzi za mną całą noc. Wsuwa się za mnie i pozwala mi się o siebie oprzeć. Sięgam ręką po koc, który leży na fotelu obok, przykrywam nas i zaraz się w niego wtulam. Całkiem normalnie, jakby to, co się między nami wydarzyło było do przewidzenia od samego początku. W ciągłym obłędzie przyjemności nawet nie wiem, kiedy zasypiam.
***
Nie mam najmniejszego pojęcia, którą godzinę może wskazywać zegarek, kiedy wybudzam się ze snu. Chwilę zajmuje mi zorientowanie się, że jestem u siebie w sypialni. Zerkam w stronę zegarka na komodzie, ósma rano nawet nie zachęca mnie do wstania choćby na chwilę, ale kiedy słyszę, jak ktoś krząta się po mojej kuchni, szukam wzrokiem po pokoju swojego szlafroka, i kiedy w końcu go namierzę, ubieram się i idę do kuchni. Opieram się o framugę drzwi, uśmiecham się pod nosem, widząc Mickeya robiącego śniadanie w samych bokserkach i rozpiętej koszuli. Uśmiecha się do mnie niewinnie, kiedy w końcu mnie zauważa.
– Pozwoliłem sobie zostać i zrobić śniadanie. Skończyłem, więc jeśli chcesz, mogę się wynieść. – Pokazuje w stronę drzwi wejściowych, a ja w ciszy zajmuję miejsce przy bufecie, na kręconym stołku.
– Skoro w nocy zachowaliśmy się jak dzieciaki, to może teraz zachowamy się jak dorośli i o tym porozmawiamy? W końcu jesteś ode mnie sporo starszy, wciąż masz żonę i przyjaźnię się z twoją córką – wymieniam wszystko, co przychodzi mi w tej chwili do głowy i dopiero teraz zaczyna do mnie powoli docierać, co zrobiliśmy. Byłam zbyt pijana, żeby zastanawiać się na tym wczoraj, było zbyt przyjemnie, żebym myślała o konsekwencjach.
– Nie wyglądasz gdybyś była tym wszystkim zmartwiona. – Stawia przede mną talerz z jajkami sadzonymi i boczkiem, zajmuje miejsce naprzeciwko mnie i spogląda na mnie poważnie.
– Bo nie jestem zmartwiona. Jak tylko stąd wyjdziesz, oboje powinniśmy o tym zapomnieć i wszyscy będą szczęśliwi.
– Chyba nawet ty nie jesteś przekonana, o tym co mówisz. – Zauważył moje zwątpienie. Miał rację, to nie będzie łatwe, żeby zapomnieć ot, tak. Przyjaźnię się z Ruby i często u nich bywam, musiałabym to wszystko skończyć, za czym ciągnęłoby się pełno niedomówień. Nie chcę przestawać przyjaźnić się z Ruby i czuję dziwny spokój, którego pewnie nie powinnam czuć. Nie mam żadnych wyrzutów sumienia.
– A masz jakiś lepszy pomysł? – pytam zaciekawiona i zaczynam jeść śniadanie.
– Nie wiem, czy jakikolwiek pomysł będzie dobrym wyjściem z tej sytuacji. Muszę przyznać, że dawno już tak się nie czułem, odżyłem. Może to głupie, ale wczorajsza noc dała mi do zrozumienia, że w sprawie małżeństwa mogę podjąć tylko jedną dobrą decyzję. Wczoraj w klubie nie sądziłem, że spotkam tam ciebie i że mnie poniesie, ale poniekąd planowałem takie zakończenie wieczoru. Nie chciałbym, żebyś poczuła się wykorzystana, bo...
– Nie czuję się wykorzystana, seks był wspaniały i cieszę się, że to ja mogłam rozjaśnić ci umysł – przyznaję szczerze i uśmiecham się szerzej, przez co i na jego twarzy pojawia się pewniejszy uśmiech. Przez dłuższą chwilę patrzymy na siebie w milczeniu, kiedy niespodziewanie słyszę dzwonek do drzwi. Zerkam na kalendarz i przypominam sobie, że Ruby miała wpaść od rana po książki. – Cholera, to Ruby. Zapomniałam, że miała wejść na chwilę od rana przed uczelnią. Idź do ogrodu. – Wstaję z krzesła, z salonu rzucam do niego jego spodniami, czekam chwilę, jak zamknie za sobą drzwi i dopiero otwieram przyjaciółce, udając totalnie zaspaną.
– Ciężka noc? – pyta od razu i wchodzi do środka, nie czekając, jak trochę przesunę się, żeby zrobić jej miejsce w drzwiach.
– Urodziny faceta siostry, dużo alkoholu i zbyt głośna muzyka. Niespodziewany zwrot akcji i ledwo żyję.
– Daj książki i znikam. Ojciec wyszedł wczoraj wieczorem, o coś się pokłócili, zanim wyszedł, matka nie mogła się do niego dodzwonić, jak wychodziłam, jeszcze go nie było. Martwię się o nich, ale nie mam teraz na to czasu. Wyjdziemy na kawę po południu? Potrzebuję się komuś wygadać. – Ruby spogląda na mnie zmartwiona, a ja nie czuję nic. Oczywiście, że się domyśla. To byłoby co najmniej dziwne gdyby nie zauważyła, że między jej starymi coś zaczyna się psuć. Powinnam czuć się nieswojo, denerwować się tym, co właśnie mi powiedziała i tym, że dokładnie wiem gdzie jest jej ojciec i co robił przez większość nocy ze mną. Dziwnie mi z uczuciem lekkości, z jaką czuję się w jej towarzystwie.
– Pewnie, napisz mi, gdzie chcesz się zobaczyć i będę. – Udaję, że nie mam pojęcia, o co chodzi i staram się wyrazić jakoś swoją empatię. Nie mogę jej odmówić, zawsze miałam dla niej czas i zawsze wysłuchiwałam jej problemów, a ona moich. Przynoszę jej książki z sypialni i uśmiecham się pokrzepiająco. Przytula się do mnie i zaraz wychodzi, a ja dłuższą chwilę stoję i wpatruję się w miejsce, w którym przed chwilą stała. Czy wciąż czułam się spokojnie i nie zamierzałam przejmować się tym, co zrobiłam? Oczywiście, że tak. Robię głupie rzeczy i już o tym mówiłam, nie mam czasu na to, żeby żałować czegoś, czego nie cofnę w czasie.
Wychylam się na świeże powietrze i nie potrafię się nie uśmiechać, kiedy widzę jego skromny uśmiech, który zdecydowanie zdradza, że coś przeskrobał. Nie wiem, o czym myśli w tej chwili, ale mam wrażenie, że cała ta sytuacja go dotyka. Na pewno wygląda na bardziej przejętego tym wszystkim, niż ja jestem.
– Droga wolna, jeśli chcesz się ulotnić. Możesz też zostać, ale na twoim miejscu zadzwoniłabym do żony. Ruby twierdzi, że pokłóciliście się z Chloe, zanim wyszedłeś z domu i nie dajesz o sobie znaku życia. – Siadam obok niego na ławce i zabieram papierosa, którego przed chwilą odpalił. – Nie moja sprawa, ale skoro siedzisz tu ze mną, to może jednak jest.
– Jakbyś chciała zapomnieć o ostatniej nocy, to nie dawałabyś mi teraz dobrych rad. Choć mam nadzieję, że jednak nie puścimy tego całkiem w niepamięć? – Spogląda na mnie poważnie.
– A chcesz, żebym zapomniała? Jeśli tylko chcesz, mogę udawać, że nic się nie wydarzyło – przerywam na chwilę, próbując się zastanowić, co powinnam powiedzieć. – Ale szczerze mówiąc, nie łatwo będzie mi zapomnieć o tak przyjemnej nocy, o twoim spojrzeniu – przyznaję szczerze. Spoglądam prosto w jego szare tęczówki, uśmiecha się do mnie delikatnie. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje, ale kiedy patrzymy na siebie w milczeniu, czuję coś, czego nawet nie potrafię określić. To tak jakbym po dziesięciu latach znajomości odkryła, że coś mogę do niego czuć. Tylko co mogę czuć do ojca mojej przyjaciółki? Zawsze go lubiłam, ale nigdy nie myślałam o nim w ten sposób. Nie miałam okazji, żeby nawet spróbować, nigdy nie dawał mi powodów do rozmyślania, a może jednak każdy jego uśmiech do mnie. Może jednak coś było na rzeczy, a kiedy pojawiła się okazja, oboje daliśmy ponieść się chwili. Wypity przez nas alkohol dodał nam tylko odwagi.
– Cofnąłbyś czas gdybyś mógł? – przerywam ciszę między nami, która przeciągała się w nieskończoność.
– Nie – odpowiada pewnie i niemal od razu. – Gdybym mógł, powtórzyłbym to bez wahania – szepcze cicho, wywołując dreszcze w moim ciele i patrzy mi prosto w oczy, szukając jakiegoś potwierdzenia. Gaszę papierosa w popielniczce na podłodze, przysuwam się do niego i pozwalam mu siebie pocałować. Robi to wolniej, delikatniej niż w nocy, ale wciąż jest w tym wszystkim to coś, czego nie potrafię logicznie opisać.
– Mam tylko jeden warunek Mickey. – Odsuwam się od niego na chwilę. – Jeśli chcesz to ze mną ciągnąć, to jak najszybciej przekażesz papiery Chloe. – Wpatruję się w niego poważnie, a on na chwilę spuszcza wzrok i zaraz bez słowa znowu mnie całuje. Nie wiem, czy robię dobrze, a tym bardziej nie mam pojęcia, jak do końca postąpi Mickey. Jednak ciągnie mnie do niego i nie zamierzam na razie odpuścić. Nie pamiętam, kiedy ostatnio pragnęłam czegoś wręcz zakazanego, nieodpowiedniego.
Witajcie kochani w mojej nowej, krótkiej historii. Całość ma pięć dłuższych rozdziałów. Mam świadomość, że opowiadanie jest dość naiwne, ale bardzo dobrze mi się je pisało i mam ochotę się nim z Wami podzielić.
Następny rozdział wrzucę za jakieś dwa, trzy dni. Mam nadzieję, że chociaż trochę umilę Wam czas spędzany przez nas wszystkich w domach.
Jak zawsze chciałabym też podziękować najlepszej Konstancja-L za przeczytanie przed publikacją i za wsparcie, które od Ciebie mam <3.
Pozdrawiama Was wszystkich ciepło, trzymajcie się i zostańcie w domach! Chociaż tyle możemy zrobić, jeśli jak najszybciej chcemy wrócić normy.
Data publikacji: 27.03.2020
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro