Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Czarna dusza

Jimin uśmiechnął się na słowa młodszego.
-Obiecujesz na paluszek?

-Obiecuje.- złączył swój najmniejszy palec z tym chłopca. - W końcu jesteś moim najlepszy przyjacielem.

-Ja...- w serduszku blondyna coś pękło. Nie wiedział co, jednak bardzo go zabolało. Do tego stopnia, że po pulchnym policzku spłynęła kryształowa łza, a zasłona oddzielająca niewinność od piekielnej natury Parka runęła.

-Jimin... Coś nie tak?- Jungkook chciał otrzeć policzek przyjaciela jednak ten odtrącił jego dłoń.

-Wiesz co? Idź już sobie. Nie chcę cię widzieć.- zimny głos rozniósł się po całym pomieszczeniu, a w umyśle chłopaka powstały ogromne pęknięcia. Niewiele myśląc od razu udał się na górę po czym zamknął w swoim pokoju.

-Jimin!- Kook ze złością potargał swoje ciemne kosmyki. Patrzył jakiś czas na drzwi od pokoju swojego hyunga mając nadzieję, że ten jednak zaraz wyjdzie i powie, że to tylko żart i obaj będą mogli się śmiać. Nic takiego się jednak nie wydarzyło. Po kilkunastu, a może kilkudziesięciu minutach Jeon opuścił dom przyjaciela. Przyjaciela? Na pewno?

Jeszcze tego samego wieczoru Jimin ubrał na siebie czarne spodnie oraz tego samego koloru koszulę i kurtkę skórzaną. Był zły. Wściekły. Krew wrzała w nim niczym smoła w piekielnym kotle. Niewiele myśląc wyszedł z domu. Nie miał konkretnego planu jednak nie on sterował teraz małym ciałkiem. Kierowała nim chęć zemsty. Mordu...

Jego wędrówka trwała kilka dni. Od baru do baru. Od klubu do klubu. Od jednej szklanki alkoholu do drugiej aż w końcu poznał przemiłą dziewczynę. Przypominała mu trochę Jeona jednak nie był w stanie zapamiętać jej imienia. Nie była tego warta, a jedyne czego chciał Jimin to zniszczyć jej drobne ciałko.

*

Podszedł do dziewczyny i ukucnął by spojrzeć jej w oczy.
- Wiesz skoro cię lubię mógłbym dać ci coś miłego, żebyś nie czuła bólu. - uśmiechnął się promiennie po cz poprawił włosy. Dziewczyna znów zaczęła się szarpać, odwróciła głowę, a jej policzki moczyły łzy. Stłumione odgłosy, podobne szlochowi odbijały się od ścian. A Park chciał być miły i to już kolejny raz! Mógł wtedy w barze zadzwonić jednak do Jungkooka jednak dla niej go zostawił. Pewnie gdyby pomyślał o tym wcześniej, jeszcze zanim uśpił ją i zamknął w samochodzie, to wyglądałoby to inaczej. Jednak teraz nie było już to ważne. Przecież mimo wszystko, mógł do niego zadzwonić, pojechać, zostać, a ją wywalić w jakiejś uliczce. Obudziła by się sama i przestraszona jednak pewnie ktoś by ją znalazł. Bądź ktoś inny zgwałcił, w końcu nie jeden skorzysta z okazji widząc naćpaną dziewczynę w takiej okolicy. Oczywiście ona o tym nie pomyśli, tylko utrudniała Jiminowi zabawę, więc postanowił nie być już taki milutki.

- Patrz na mnie! - uderzył ją w twarz pięścią. Jej drobna głowa odleciała w bok, jakby była doczepiana do sprężyny. Pokiwała głową na nie, więc złapał ją za włosy ciągnąc z całej siły. - Patrz, albo przykleje ci powieki! - pociągnął znów za jej kłaki, a w dłoni została mu spora ich garść.
- Nie będzie bardzo bolało.- zaśmiał się kładąc jej na oczach kciuki i unosząc powieki. Przez chwilę korciło go by wepchnąć palce w jej oczy jednak powstrzymał się ostatkiem sił. Kiedy już grzecznie patrzyła na niego uśmiechnął się jak dziecko widzące prezent pod choinką. - Będzie gorzej... - wyszeptał do jej ucha...

*

Jimin złapał za dłuto oraz młotek. Przystawił narzędzie swojej ofierze do czoła i wziął zamach młotkiem. W ostatniej chwili zatrzymał rękę. Przecież nie mógł skończyć tak szybko. Gdzie cala zabawa?

Stracił poczucie czasu. Jego ubrania ociekały krwią, w głowie panował przyjemny mętlik. Drobne dłonie lekko drżały z podekscytowania. Patrzył na swoje dzieło z zachwytem i nie mógł doczekać się finału. Ciało dziewczyny trzymało się w fotelu tylko dzięki pasom, głowa bezwładnie opadała. Spod cięć można było zobaczyć błyskające gdzie nie gdzie kości. Kolana pogruchotał dłutem, a całe jej nogi zalała krew. Z rąk zwisała poszarpana skóra. Jej klatka piersiowa unosiła się powoli, pewnie sprawiając jej ból przez złamane żebra. Mogło być gorzej, tym razem chyba udało mu się nie przebić płuc. Jego ostatnia zabawa skończyła się po trzech godzinach jednak wtedy był jak w amoku po tym co powiedział JEGO PRZYJACIEL.

Dał dziewczynie chwilę przerwy, a sam zaczął się zastanawiać jak ma wyglądać wielki finał. Z jednej strony był ciekawy jak to jest włożyć komuś wiertarkę w brzuch, a z drugiej kiedy ją zobaczył miała na głowie wianek ze sztucznych kwiatów i na to wspomnienie korciło go by sprawić jej nowy. Lepszy. Piękniejszy.

Rzucił paczkę gwoździ na ziemię obok fotela. Uniósł jej głowę chwytając za podbródek.
- Spokojnie, już kończymy. - uśmiechnął się niewinnie. Jego uśmiech nie pasował do tego co robił. Był dziecinny, słodki, uroczy... Chwycił za pierwszy z gwoździ przykładając go do jej czoła. Szybki zamach, dwa uderzenia i metal tkwił w jej głowie, a ciało wisiało bezwładne. Skończyły się stłumione odgłosy, szarpanie. Łzy nie spływały już z oczu jednak Jimin jeszcze nie skończył. Chwytał kolejne gwoździe, wbijając je wokół czaszki. Powoli tworzyła się żelazna korona, a on był dumny patrząc na swoje idealne dzieło.

Po jakimś czasie udał się do kolejnego pokoju. Chyba najmniejszego ze wszystkich. Przebrał się w czyste ubrania, a te, które miał wcześniej powędrowały do pieca. Ledwo to zrobił, a już zjawił się
Czerwonowłosy mężczyzna. Tak jak wcześniej się umówili, zostawił Jiminowi kilkanaście ampułek tetrodotoksyny, które szybko schował do szafki między kilka innych swoich ubrań. Postanowił, że innego dnia wszystko poukłada. Teraz tęsknił za Jeonem. Potrzebował się przytulić i poczuć niewinnie.

Wsiadł więc na motor, który kupił jakiś czas temu i wrócił do swojego domu. Szybko umył się i położył do łóżka. Długo nie mógł zasnąć. Ilekroć zamykał oczy widział dziewczynę, którą pozbawił życia. Kiedyś na samą myśl o tym zaczął by płakać. Teraz nawet nie czuł obrzydzenia. Spodobało mu się to co robił przez ostatnie kilka dni. Może i zastanowił by się nad tym wszystkim. Przemyślał... Czuł by wstręt do samego siebie. Jednak wystarczyła jedna wiadomość od Jeona by jego krew ponownie zawrzała. Kilka słów potrafiących zranić go do tego stopnia, iż jego serce rozsypało się jak kryształ, a oczy na nowo wypełniły się łzami.
Delikatny chłopiec zmieniał się w potwora za sprawą miłości.

Jungkookie:
Mam nadzieję, że wszystko w porządku. Nie wiem dlaczego tak się zdenerwowałeś tamtego dnia. Jesteśmy przecież przyjaciółmi. Dlaczego więc nie chcesz mi powiedzieć co się dzieje? Wolałeś zamknąć się w swoim pokoju...
Martwię się jednak tym razem nie przybiegnę z otwartymi ramionami Jimin. Nie jesteś już małym chłopcem. Każdy z nas powinien od tego odpocząć. My powinniśmy odpocząć od siebie.

------------------------------
Wczoraj obiecałam pewnemu skarbowi rozdział więc oto i on.
Dobrej nocy kochani

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro