Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Usłyszałem cichy, dziecięcy płacz. Postanowiłem podążać za odgłosem, który był nieco niepokojący.
Po paru minutach odnalazłem szlochającą osobę. Była to dziewczynka, która siedziała skulona między krzakami zakryta swoimi długimi włosami. Postanowiłem do niej podejść.

- Hej? Dlaczego płaczesz?

Nieznajoma uniosła głowę i spojrzała na mnie swoimi czerwonymi od płaczu oczami.
Wytarła łzy o rękaw bluzki i uspokajając się trochę wytłumaczyła mi całe zajście:

- J-ja... - Zaczęła. - Zgubiłam się. Nie wiem, jak wrócić do domu...

Kiedy zacząłem jej się przyglądać, przypomniałem sobie, że jest ona dziewczyną z sąsiedniego domu. Słyszałem, że przyjechała tu kilka dni temu.

- Nie jesteś stąd, prawda?

- N-nie. Przyjechałam tu na wakacje razem z rodzicami. Chciałam się trochę zapoznać z miejscem, lecz... zdałam sobie sprawę, że się zgubiłam. - Spuściła zażenowana głowę.

- Nie przejmuj się! Ore-sama ci pomoże! - Uśmiechnąłem się szeroko.

- Naprawdę?

- Jasne. Wiem, gdzie mieszkasz. Widziałem cię pare razy obok mojej rezydencji.

- To ty mieszkasz tam?

- Mieszkam. Chodź ze mną to cię odprowadzę.

- Dziękuję. - Uśmiechnęła się słodko, pomogłem jej wstać i razem poszliśmy w stronę naszych domów.

*kilka minut później*

- No i proszę, już jesteśmy.

- Naprawdę ci dziękuję.

Chciałem odpowiedzieć jej, lecz w tym samym momencie usłyszałem głos... głos mojej matki.

- Ayato. Ile razy mam ci powtarzać, abyś przestał ciągle wymykać się z pokoju i zaczął się wreszcie uczyć?

- Ja... - Zatkało mnie.

- I w taki sposób chcesz być najlepszy?

Nienawidziłem tego ciągłego biadolenia o tym samym; ,,Musisz być najlepszy", ,,Twoim zadaniem, jest stanąć na wyższym poziomie niż inne osoby". Nie mogłem się sprzeciwić za żadne skarby.

Spojrzałem na dziewczynę, która oglądała i słuchała tej całej rozmowy. Szczerze mówiąc, zrobiło mi się dość głupio.

- Kto to jest? - Spytała nagle rodzicielka.

- To jest...

- Jestem Iki. - Wtrąciła szybko.

- Hmm... Jesteś stamtąd, nie mylę się? - Wskazała na dom obok.

- Zgadza się.

- Mamo. Pozwól mi ją odprowadzić. - Powiedziałem stanowczo, patrząc na nią błagalnym wzrokiem. Miałem minimalne szanse, że się na to zgodzi, bo przecież ciągle zaganiała mnie do nauki, która za grosz nie wchodziła mi do głowy.

- Niech będzie.

Otworzyłem szeroko oczy z niedowierzenia. Przeżyłem kompletny szok. Byłem pewien, że odpowie mi negatywnie.

- Dziękuję. - Tylko tyle powiedziałem i odszedłem razem z dziewczyną.

Po kilku minutach doszliśmy do jej domu. Nie był mały, nie był też ogromnych rozmiarów, był w sam raz.
- Masz na imię Ayato, dobrze usłyszałam? - Odezwała się nagle.

- Tak. - Uśmiechnąłem się. - A powiedz mi... będziesz tu za rok? Bo skoro przyjechałaś tu tylko na wakacje to chciałbym wiedzieć, czy będziemy się widzieć.

- Niestety za rok już mnie tu nie będzie.

- Dlaczego?

- Dom, który jest przed nami należał do mojej zmarłej babci. Chcemy zabrać stąd kilka rzeczy, ponieważ budowla będzie usuwana z tego terenu.

- Oh, rozumiem...

- Cóż... - Przekręciła głowę w moją stronę. - Spędzimy ten czas jak najlepiej. Przynajmniej mam taką nadzieję... polubiłam cię. - Uśmiechnęła się.

*Miesiąc później*

Minął miesiąc od spotkania Iki. Spotykałem się z nią praktycznie codziennie. Naprawdę się bardzo polubiliśmy.
Ale niestety, nadszedł najgorszy dzień. Czyli dzień rozstania. Musiała opuścić to miejsce i wracać do swojego prawdziwego domu. Nasze ostatnie spotkanie spędziliśmy na wielkiej łące pełnej pachnących kwiatów.

- Ayato?

- Hm?

- Czy... Naprawdę mnie lubisz?

- No tak! Skąd to nagłe pytanie?

- Chciałabym się spytać czy... - Zobaczyłem, że ze swojej małej, różowej torebki wyciągnęła złoty zamek oraz klucz. - Czy zawrzemy przysięgę?

- Przysięgę...? Jaką przysięgę?

Dziewczyna przysunęła się bliżej mnie i wręczyła zamek.

- Kiedy spotkamy się ponownie za kilka lat, pobierzemy się. I tak naprawdę nie mam na imię Iki.

- Co? To nie jest twoje imię? To jak ono w takim razie brzmi?

- Prawdziwe imię, zdradzę ci wtedy, kiedy się ponownie spotkamy.

Chwila... więc po co nadała sobie fałszywe imię? Czyżby się wstydziła? Albo stwierdziła, że pozostawi je w tajemnicy?

- To jak? Zgadzasz się na przysięgę?

- Niech będzie. - Odpowiedziałem z uśmiechem, a dziewczynka w tym czasie spojrzała na swój kluczyk.

- Ten klucz jest jedyny w swoim rodzaju. Tylko on potrafi otworzyć zamek, który teraz trzymasz. Nikogo więcej.

~~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro