3
Will siedział pod pokojem nauczycielskim, od trzech minut trwały zajęcia, a on miał czekać na nauczyciela który zaprowadzi go do klasy i przedstawi.
Po chwili z pokoju wyszedł siwiejący mężczyzna, spojrzał na niego niechętnie i powtarzając to co wczoraj, czyli z kim ma siedzieć, ruszył w kierunku klasa.
Will spodziewał się że to jakaś sztuczka Grovera by być blisko herosa, jednak z ciekawości spytał, czemu ma siedzieć z tą a nie inną osobą.
-System edukacyjny, gorszy uczeń siedzi z tym lepszym, by się czegoś nauczyć.
Will trochę bał się spytać kto jest tu tym gorszym, a spojrzenie nauczyciela gdy zadał mu to pytanie, znaczyło więcej niż jakiekolwiek słowo.
Z niepokojem spojrzał na swoje papiery i zdusił jęk przerażenia zdając sobie sprawę że przy ocenach też kombinowali, według dokumentu ledwo zdał.
Milcząc przebyli resztę drogi.
Gdy weszli do klasy zmierzyły go różne spojrzenia. Ciekawe, znudzone, zirytowane, rozbawione i było też parę łapczywych dziewczęcych spojrzeń, powodujących że poczuł pieczenie na policzkach zawstydzony ich intensywnym wzrokiem.
-Dzieci, to nowy uczeń. Will...Papadopoulus
Po tych słowach wszyscy bez wyjątku ryknęli śmiechem, już nawet nie próbował zaprzeczać, bo po pierwsze i tak go nie usłyszą, po drugie nie uwierzą.
A nie, jednak był wyjątek, choć nie taki na jaki liczył, jedna dziewczyna siedząca w trzecim rzędzie od okna, po prostu go ignorowała. Z tej odległości był w stanie dostrzec śniadą cerę i czarny warkocz, lewą stronę włosów przykrywała ręką, a drugą skrobała w zeszycie.
Nauczyciel spojrzał na niego nagląco. Will nie od razu zrozumiał o co mu chodzi.
-No przedstaw się- warknął szeptem co kilkoro nastolatków którzy to wyłapali skwitowało śmiechem.
-Więc...jestem Will, przeniosłem się tu z nowego Jorku.-spojrzał spanikowany na nauczyciela. Miał powiedzieć coś jeszcze? Nauczyciel gestami rozkazał mu zakończyć tą szopkę.- I liczę na owocną współpracę.
Po raz kolejny uczniowie ryknęli śmiechem, a samotniczka z trzeciej ławki nie uniosła wzroku nawet na sekundę. Co ich bawiło?! Miał coś na twarzy? Najwyraźniej jeszcze nie odpocznie.
-Proszę zająć miejsce obok panny Sparrow, chłopcze.- na te słowa tajemnicza dziewczyna gwałtownie uniosła głowę z niedowierzaniem na twarzy, po kilku sekundach opuściła ją na biurko cicho warcząc.
Tu cię mam.
Zadowolony, że znalazł miejsce gdzie ma siedzieć, podszedł do ławki i usiadł po jej prawej.
Zerknął na nią kątem oka.
- A teraz przedstawcie się swoim partnerom z ławki, w tym roku zaszły drobne zmiany.
Will odwrócił się do niej a dziewczyna niechętnie podniosła się z biurka. Wymienili spojrzenia, jego niebieskie i jej jadowicie zielone. A on zauważył coś dziwnego, jej włosy z lewej strony były jakby wyblakłe, co dawało jej wizerunek Cruelli De Mon.Od razu, zaczął się zastanawiać jaka choroba wywołuje częściowy brak melaniny we włosach. Wyrwał się ze swoich myśli.
- Jestem Will- uśmiechnął się do niej zachęcająco.
-Lindsey- ona nie podzielała jego entuzjazmu.
-Fajne włosy.
-Choroba genetyczna.- skwitowała gorzko.
Emocje jak na grzybach.
-Kim chciałabyś zostać w przyszłości?
-Weterynarzem.
-Ja lekarzem.- jedynie prychnęła. Ona nie lubi lekarzy, czy mnie?
-Nie lubisz lekarzy?
-Wolę pielęgniarki. Jedna taka robi więcej niż dziesięciu lekarzy a i tak zarabia mniej. To niesprawiedliwe.
-Okej, więc to nie na mnie jesteś wściekła, tak?- to pytanie wyrwało się same.
-Źle mnie zrozumiałeś, ciebie też nie lubię.
Milczał przez chwile.
-Szczerość to podstawa dobrej współpracy.-dodał po chwili nerwowo się uśmiechając.
-I na nic więcej nie licz.-skwitowała.
Lekcja strasznie się dłużyła. Jego koleżanka pisała w zeszycie, a on z braku laku obserwował ją. Miała brzydkie pismo, co on sam doskonale znał, sposób w jaki zapisywała każdą literę był intrygujący, dodatkowo dziewczyna ciągle stukała stopą o podłogę i kurczyła mięśnie, co skojarzyło mu się z nadpobudliwością, delikatne cienie pod oczami wskazywały na dwie rzeczy, kiepski sen lub noszenie okularów, jednak ślady nie przypominały tych po oprawkach.
Dysleksja, ADHD i koszmary.
***
-Nie wyglądacie na zadowolonych z przydzielonego wam partnera.- stwierdził odkrywczo nauczyciel, po zakończeniu lekcji.
No co ty nie powiesz, z koleżanki niezadowolenie wylewało się hektolitrami. Pomyślał gorzko.
Dziewczyna skwitowała to tylko wywróceniem oczami i poprawieniem spódnicy.
-Dam wam zadanie, jeśli ono nie pomoże wam odnaleźć nici porozumienia, zostaniecie rozdzieleni. Rozumiecie?
-Rozumiemy.- odpowiedzieli synchronicznie, lekko znudzeni.
-Temat to...rodzina.
Niewiele im to mówiło, spojrzeli nagląco na nauczyciela.
-Waszym zadaniem jest odwiedzić drugą osobę w jego rodzinnym domu, podpytać o niego jego rodzinę i opisać relacje tam będące, pomoże wam to zrozumieć zachowania wyniesione z domu. Co za tym idzie, zrozumieć partnera. Dostaniecie przepustki i zwolnienia z lekcji. Jeszcze nie wiem kiedy macie wykonać to zadanie, ale macie być zwarci i gotowi, jeżeli przed tym zadaniem dogadacie się, zadanie będzie odwołane. Ma ono pomóc wam współpracować, jeżeli nie dacie rady. Zostaniecie rozdzieleni.
***
Po opuszczeniu sali nie odzywali się do siebie, szli w kierunku następnej klasy, wypadała im Historia.
-Więęęc- spróbował rozładować atmosferę.- O czym będzie?
-Starożytność- odparła głosem wyzutym z emocji.
Rozmowa się nie kleiła. Definitywnie.
-Więęęc...
-Możesz skończyć?!-warknęła
-Ale co?
-To swoje "Więęęc!".
Okej, to faktycznie było irytujące.
-Więc...
-Nie zaczyna się zdania od "Więc".
-No to...
-Tak też nie.
-Zatem...
-Kontynuuj.
-Zatem, dlaczego mnie nie lubisz?
-Jedno zdanie.
Spojrzał na nią, oczekując kontynuacji
-Wlazłeś mi do pokoju, jak ostatni zbok!
I więcej się nie odezwała.
***
Na korytarzu, podszedł do Grovera. Kozłonóg wolał nie zbliżać się do Herosa, nowy nabytek obozu, był co do niego podejrzliwy. Dlatego Will nie mógł otwarcie pokazywać się z nim, udawali więc że zbierali rozrzucone książki tego pierwszego.
-Więc gdzie jest ten heros?-zapytał przyglądając się satyrowi. Grover nic nie mówiąc wskazał punkt na końcu korytarza.
Blondyn powiódł wzrokiem we wskazanym kierunku i sapnął gdy jego spojrzenie zatrzymało się na jednej z trzech dziewczyn stojących przy szafkach. Tej która przyłożyła mu kapciem...
...i jego partnerki.
***
Rozdział pisałam na telefonie, w szkole. W razie czego piszcie jak zauważycie błędy, bardzo chciałam go dodać już teraz, zamiast czekać do powrotu, aż będę miała komputer, w domu po prostu go poprawię
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro