Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6- Ostateczna decyzja.

Witam,
po dosyć długiej przerwie powracam z rozdziałem. Miałam trochę spraw do przemyślenia, ale udało mi się usiąść do tego opowiadania i je w końcu kontynuować.
Postaram się je dokończyć w najbliższym czasie bez żadnych dłuższych przerw, a teraz zapraszam do czytania.

_________________________


Następnego ranka zajęcia rozpoczynały się wraz z wybiciem godziny 09:00. Wszyscy za wyjątkiem Matthiasa udali się posłusznie na nie.
Norweg był zmartwiony stanem swojego przyjaciela, który obudził się z katarem, bólem gardła i gorączką.
-Ale jesteś pewien, że to tylko przeziębienie?- Lukas nie był przekonany tłumaczeniami i nie chciał iść na zajęcia.
Mówił, że zostanie z Duńczykiem, żeby mu pomagać w razie czego, na co Matthias kategorycznie odmawiał.
-Będziesz miał tylko zaległości przeze mnie-tłumaczył się- Nic mi nie będzie.
-Dobrze więc, niech ci będzie, ale gdyby było gorzej to dzwoń.
-Jasne.


To było 3 godziny temu.
Teraz Bondevik siedział zniecierpliwiony w ławce i nie mógł się skupić.
-Dobrze, a więc Lukas opowie nam poprzedni temat- z "transu" wyrwał Lukasa nauczyciel.
-Słucham?
-Nareszcie! Naprawdę nie mogłem się tego doczekać, aż W KOŃCU zaczniesz słuchać. Słuchaj, Bondevik! Mam tego dosyć. Bez przerwy łazisz z głową w chmurach, nie słuchasz i olewasz lekcje. Czy ty w ogóle chcesz skończyć tę szkołę?
-Przepraszam, ale mój przyjaciel leży chory w łóżku i martwię się o niego.
Emil i Leon się zaśmiali.
-A was co tak śmieszy?- zwrócił się do nich profesor- Może wszystkim powiecie?!
-Nic takiego, przepraszamy- odparli chórem.
-Ostatni raz zwracam wam TRZEM uwagę- profesor pogroził palcem i wrócił do prowadzenia zajęć.
Mam dosyć- pomyślał Bondevik i starał się skupić na lekcji.
3 lekcje później koszmar chłopaka się zakończył, ponieważ skończyli oni w dniu dzisiejszym ostatnie zajęcia i Norweg mógł w końcu odwiedzić przyjaciela. Zamyślonym krokiem kierował się do pokoju jego i Matthiasa
Kiedy już tam dotarł zobaczył, że Duńczyk smacznie śpi.
Mimowolnie na ten widok kąciki ust Lukasa powędrowały do góry.
Położył plecak obok swojego łóżka i położył się zakładając ręce za głowę.
Zachowanie reszty (z wyjątkiem Matthiasa) budziło w nim niepokój.
Zwłaszcza Emila i Leona, którzy na wzmiankę o nim i Duńczyku się śmiali.
Z takim rozmyślaniem nie zauważył kiedy zasnął.

***

-No i co teraz zrobisz kochaniutki?- zakpiła.
-Co cię to obchodzi s*ko?- warknął.
Dziewczyna uderzyła go z pięści w twarz.
-Oj bardzo nie ładnie zwracać się tak do damy.
-Z ciebie taka dama jak ze mnie król Norwegii.
-Zamknij pysk, bo za dużo szczekasz. Zbytnio wytrzymały jesteś z trucizną w organizmie.
-Szybko skalkulowałaś.
Dziewczyna kopnęła go w twarz.
Chłopak zawył z bólu.
-Jesteś zbyt rozmowny jak na kogoś, kto stracił ukochaną osobę- szydziła.
-Bo na niczym mi już nie zależy.
-To dobrze- nieznajoma podeszła do szafki wyciągając z niej zawiniątko- Mam dla ciebie prezent. Pamiątkę po twoim ukochanym.
Odwinęła pakunek. Chłopak zaczął krzyczeć w niebogłosy.

***

Lukas z przerażeniem zerwał się z łóżka łapiąc się za serce, które waliło mu jak oszalałe.
Te koszmary są coraz straszniejsze- pomyślał- Mam tego dosyć.
Obrócił głowę na bok i zauważył, że Matthias już nie śpi tylko patrzy na niego z uśmiechem.
-Witaj Śpiąca Królewno- uśmiechnął się szerzej.
Lukas się speszył. Jego twarz przybrała kolor dorodnego pomidora.
-Wiesz, że jesteś słodki, gdy się wstydzisz?- kontynuował Duńczyk.
-Przestań.
-Przecież nikt nie widzi.
-Ty widzisz.
-To co innego.
-Właśnie, że nie, bo też jestem facetem, a facet się tak nie zachowuje.
-Niby jak?
-Tak jak przed chwilą.
-Jesteś dla siebie zbyt ostry Luka.
-Nie zdrabniaj mojego imienia. Właśnie, że nie. Taki powinienem być a nie jak jakaś miernota.
-Lukas...-westchnął Matthias.
-Nie Lukas. Większości się pewnie wydaje, że jestem jak Feliciano w stosunku do Ludwiga. NIE, nie jestem- krzyknął.
-Lukas- Duńczykowi uśmiech zszedł z twarzy.
Zobaczył, że Norweg wstaje i wkłada buty.
-Gdzie idziesz?- spytał zaniepokojony.
-Przejść się. SAM!- dodał, gdy zobaczył, że Køhler też się ubiera.
Bondevik opuścił pokój trzaskając drzwiami.
Matthias patrzył na niego ze smutkiem kiedy zamykał za sobą drzwi.


***

Może byłem dla niego za ostry. A przecież mi na nim zależy. Zachowuję się jak ciota. Panikuję, jak jest dla mnie za miły. Jak wrócę do pokoju, to go przeproszę- pomyślał Bondevik.
-Siema- usłyszał za sobą głos i odwrócił się.
Zobaczył zmierzających ku niemu Tino i Berwalda.
-Hej- mruknął.
-Nie w sosie? Coś się stało?
-Krzyknąłem na Matthiasa, a teraz tego żałuję.
Norweg opowiedział wszystko ze szczegółami Finowi i Szwedowi.
-Teraz rozumiem- pokiwał głową Tino- Ale naprawdę byłeś dla niego za ostry. Czy coś między wami jest nie tak?- podniósł brew do góry- Czy chcesz na ten temat coś dodać? Co cię dokładnie gryzie?
Lukas zamyślił się chwilę i odpowiedział cicho:
-Chyba go kocham...-spuścił głowę.
Przez chwilę była cisza pomiędzy trójką, a potem odezwał się Berwald:
-Podejrzewaliśmy to wszyscy od jakiegoś czasu. Nie dziwi nas to. Chcemy abyście byli razem.
-Naprawdę?
-Mhm- mruknął Szwed.
-Ale co ja teraz zrobię?- złapał się za głowę- Po tym co mu powiedziałem, zrobiłem?
-Wybaczy ci, bo...on też cię od jakiegoś czasu już kocha. Dlatego nie chciał być z Gianną i wszyscy to wiedzieli, ona sama też z wyjątkiem waszej ślepej dwójki- zaśmiał się Tino- Idź do niego zanim zmieni zdanie.
-Dzięki wielkie- uśmiechnął się szeroko Norweg i pobiegł w stronę pokoju. Lecz gdy tam dotarł i otworzył drzwi, stanął jak wryty i zasłonił dłońmi usta. To co zobaczył zmroziło go.
Na podłodze nieprzytomny w kałuży krwi leżał jego ukochany.
-NIE!!- krzyknął Lukas.


***

Ciemność. Istna czerń. Pustka. Gdzie ja jestem?
-Jesteś w swoim koszmarze, słodziutki- odezwał się szyderczy głos.
-Kim jesteś?- wychrypiał chłopak.
-Twoim największym koszmarem.
-Wypuść mnie stąd!
-Ale ja się jeszcze nie pobawiłam z tobą. Moja ulubiona gra w kotka i myszkę.
-Daruj sobie s*ko i mnie wypuść!!
Dziewczyna uderzyła go w twarz.
-Jesteś tak samo nieznośny jak twój ukochany.
-Odczep się od niego. Nic ci nie zrobił.
-Za późno. Już się nim zajęłam. Pozbędę się was wszystkich. A tymczasem...
Podeszła do szafki i wyciągnęła z niej małe zawiniątko
-...pamiątka po nim dla ciebie.
Gdy ściągnęła chustę, chłopak o mało co nie zwymiotował.
-Raz od ciebie odszedł, drugi raz niestety zrobił to znowu. Oto twoja ostatnia pamiątka po chłoptasiu.
-NIEEEEE!!!!!!


***


-Wiecie co mu się stało?- spytał Leon.
-Przecież mówię, że nie- warknął Lukas- Przyszedłem do pokoju i zobaczyłem go leżącego w kałuży krwi.
-Matthias pewnie widział sprawcę, jak się włamał do waszego pokoju.
-Mhm- mruknął Norweg- Jak się obudzi, to od razu zrobisz mu przesłuchanie?- dodał sarkastycznie.
-Dobrze wiesz, że nie- odpowiedział Emil- Uspokój się.
Berwald widząc, że Bondevik chce pobyć sam na sam z Duńczykiem, zaczął wyprowadzać wszystkich na korytarz.
-Wszystko w porządku? Wszystko w porządku?- zobaczył, że korytarzem biegnie zasapana Gianna.
-Tak, ale z Matthiasem siedzi Lukas- powiedział Leon- Niech pobędą sami- dodał, widząc, że Francuzka chce już zapukać do drzwi.
Dziewczyna cofnęła rękę i spuściła głowę siadając obok reszty na szpitalnym krzesełku.
-Powiedzcie mi wszystko co się wydarzyło- powiedziała.



***

Lukas usiadł przy Matthiasie i złapał jego rękę w swoje.

-Tak bardzo mi ciebie brakuje- wyszeptał- Leżysz tu dopiero dwa dni, a ja mam wrażenie jakby to był co najmniej miesiąc. Dlaczego nas to spotyka. Czemu nie możemy mieć spokoju. Chciałbym żeby wszystko było jak DAWNIEJ. Nawet nie miałem okazji ci powiedzieć, że przepraszam za tamtą kłótnię i bzdury, które plotłem. Oraz tego..., że...mi na tobie...bardzo zależy...bardzo,... kocham cię Matthias- wyszeptał i spuścił głowę.
Przez chwilę była grobowa cisza, aż w końcu Lukas usłyszał cichy szept:
-Ja...ciebie też...Luka.
Podniósł głowę zaskoczony tym co usłyszał.
Bondevik uważając, aby nie pogorszyć stanu ukochanego lekko go przytulił.
-Czyli teraz bez żadnych wymówek- zaśmiał się lekko Køhler.
-Wiesz jak nas wszystkich wystraszyłeś- warknął Lukas, wracając na chwilę do poprzedniego stanu.
-Domyślam się.
-Wiesz, kto ci to zrobił? Osobiście go dorwę i rozszarpię!!!
-Spokojnie Lukas. Niestety nie wiem. Miał kominiarkę i tylko na chwilę odwróciłem głowę i potem poczułem ból z tyłu głowy i nic już nie widziałem.
Lukas przytulił swojego ukochanego.
-Najważniejsze jest to, że nic poważnego się nie stało. Wiesz jak się martwiłem?
-Na pewno.
-Pogadam z pielęgniarką to może jutro cię wypuści.
-W porządku. Lukas- złapał go za rękę, gdy ten już wstawał, aby wyjść- Czyli jesteśmy razem?
Norweg zarumienił się i cicho wyszeptał z uśmiechem:
-Tak- i wyszedł.
Duńczyk odwzajemnił lekko uśmiech. Było coś czego nie powiedział w całości Lukasowi, ale nie chciał go teraz martwić. Nie chciał ich wszystkich martwić, chociaż wiedział, że będą na niego o to źli.



***

Następnego dnia Duńczyk został wypuszczony ze szpitala i powrócił z resztą Nordyków do Akademii.
Chciał już wrócić na zajęcia, ale Lukas go nie puścił tłumacząc tym, że musi jeszcze odpocząć, więc biedny siedział w pokoju podczas gdy reszta poszła na zajęcia, Bondevik nie chciał, ale w końcu wszyscy, nawet Køhler go przekonali.
Duńczyk za to był niespokojny, z powodu ostatniego koszmaru, który miał. Konkretnie tych słów: Raz od ciebie odszedł...
Gdy to usłyszał zaczął mieć przebłyski czegoś, chociaż sam już nie wiedział czego. Nie mówił o tym nikomu, bo nie chciał nikogo martwić.
Ale też nie wiedział czego może to tyczyć.
-Martwisz się czymś?- spytał jego chłopak pewnego dnia, gdy siedzieli w pokoju, bo lekcje się skończyły.
Matthias gwałtownie wyrwany z zamyślenia odwrócił głowę w stronę Lukasa.
-Co...?
-Martwisz się czymś?- spytał ponownie.
-Nie...
-Nie oszukasz mnie. Chcesz o tym pomówić.
-Nie teraz. Kiedy indziej.
-W porządku- zakończył, ale nadal był niespokojny zachowaniem Matthiasa. To nie był jego Matthias.
Reszta też to zauważyła pod koniec listopada.
Matthias chodził coraz bardziej zamyślony, częściej czytał książki historyczne, gdzie nigdy tego nie robił.
Jednak nikt się od niego niczego nie dowiedział. Wszyscy się zamartwiali, lecz Duńczyk zdawał się niczego nie zauważać.
Dalej chodził z głową w chmurach, ale Duńczyk jak to Duńczyk też musi mieć wesołe dni, które spędzał cały czas z Lukasem i resztą Nordów.
Wtedy próbowali od niego wyciągnąć informacje, ale trwał przy swoim.
-Hej- Køhler odwrócił się na dziewczęcy głos- Co ty taki zamyślony?
-Em...- zaczął.
-Dawno cię nie widziałam- kontynuowała Sesele.
-Czego od niego chcesz?!!- podszedł do nich Lukas szybkim krokiem, kiedy zauważył, że dziewczyna podchodzi do Matthiasa.
-Pogadać nie można?!- powiedziała z zaciśniętymi zębami.
-Nie. Odczep się w końcu od niego!
-I co? Myślisz, że ciebie posłucham? Nie bądź śmieszny.
-Jestem jego chłopakiem- Duńczyk uśmiechnął się na to stwierdzenie- Trzymaj się od niego z daleka -warknął Lukas.
Sesele nachyliła się do ucha Bondevika i wyszeptała:
-Kiedy w końcu powiesz mu prawdę na którą zasługuje?
Uśmiechnęła się jadowicie i odeszła.
Norweg stał jak wryty. Nie mógł uwierzyć w to co usłyszłał. Czyli ta s*ka to wie- pomyślał.
-Luka- zagadnął Matthias- Coś się stało?
-N...nie nic. Chodźmy już.
Złapali się za ręce i poszli do swojego dormitorium.
-Co ona ci powiedziała?- zagadnął Duńczyk w drodze do pokoju.
-Nic- uciął szybko Lukas.
-W porządku. Powiesz kiedy będziesz chciał- westchnął Matthias- Podobało mi się twoje wyznanie.
Bondevik zarumienił się.
-Nie wstydź się...
-Przestań, wcale się ciebie nie wstydzę.
-Bardzo się cieszę, że ciebie mam. Kocham Cię.
-Ja ciebie też.


***

-Więc mówisz, że ona wszystko wie?- zapytał Tino.
-Tak. Wyszeptała mi to do ucha. Wredna zdzi**- warknął Norweg.
-Mógłbyś się opanować trochę?
-Nie. Staram się, żeby Matthias się dowiedział we właściwy, powolny sposób nie ryzykując, że ta zdz....ona mu powie wszystko naraz. Nie przyswoi sobie tego wszystkiego naraz i nie uwierzy nam a to go przerośnie i nie da rady.
-Nie możesz być tego pewnym. Nie pozostaje nam nic innego jak to wszystko przyspieszyć.
-Do kiedy mamy czas?
-Do końca tego roku- powiedział dobitnie na koniec Tino.- Za miesiąc wszystkiego się dowie.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale Lukas, to moje ostateczne słowo!


***

-Zbieraj się!
-Co jest?
-Mamy robotę do wykonania. Najwyższy czas. Wigilia Bożego Narodzenia nastąpi szybciej niż myślałam.
Wyszła. Dziewczyna podążyła za nią.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro