Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5- Impreza, wyznanie i zazdrość.

Witam. 
Miałam dodać ten rozdział parę dni temu, ale strasznie z nim zwlekałam.
Starałam się go jeszcze w miarę poprawić, ale praca mi to uniemożliwiała.
Teraz jako, że mam wolne udało mi się w końcu go wstawić. 
Powoli też będę zbliżała się do końca tej historii, w następnych już będę starała się większość wyjaśniać o co tu chodzi i postaram się wstawiać rozdziały w miarę szybko, ale też jak mi na to praca pozwoli. 

A teraz zapraszam <3

___

Tydzień później nastał wyczekiwany przez Duńczyka 31 październik a wraz z nim halloween.
Køhler zbyt podekscytowany zerwał się już o 6 rano budząc przy tym zaspanego Norwega, a wiadomo, że zaspany Norweg, to wkurzony Norweg.

-Jest wolne i 6 rano. Po jaką cholerę budzisz mnie z samego rana?!!-Oj no- jęknął Matthias- W końcu jest halloween.
-To co z tego ?! To był powód, aby budzić mnie o tak niemoralnej godzinie?!! Zresztą halloween jest wieczorem pragnę ci przypomnieć. A teraz dobranoc.
Bondevik skończył mówić, położył się znowu i odwrócił na drugi bok, plecami do Matthiasa. Duńczyk nie chciał bardziej denerwować Norwega, więc po cichu wyszedł na korytarz.
Uznał, że wyjdzie na zewnątrz zaczerpnąć świeżego powietrza.-Odpoczywasz?
Chłopak odwrócił się i zobaczył nieznajomą stojącą obok niego.
Dziewczyna była niewysoka. Miała blond, długie włosy, związane w warkocz. We włosach miała czerwoną wstążkę oraz dwie spinki. Jej oczy były błękitne, nos zadarty, a Duńczyk najbardziej zwrócił uwagę na jej pełne czerwone usta. Nie była ubrana tak jak inne uczennice w mundurek. Miała na sobie długi, do kolan różowy płaszcz, a na nogach miała brązowe kozaki. W ręku trzymała złożoną parasolkę.-Tak- odparł niepewnie- Przepraszam, ale cię nie kojarzę- dodał po chwili.
-Nic się nie stało. Nazywam się Gianna.
-Gianna? Piękne imię.-Dziękuję- dziewczyna się zarumieniła- ale ja nadal nie wiem, jak ty się nazywasz.-Matthias.-Wspaniałe imię- wyszeptała.
-Długo tutaj jesteś?
-Przechodziłam i cię zobaczyłam. Pomyślałam, że podejdę.-Cieszę się, że to zrobiłaś. A więc opowiedz mi coś o sobie. Coś czuję, że się zaprzyjaźnimy.


***
-Gdzie ty byłeś?- zapytał Norweg o godzinie 14:00 kiedy już w końcu wstał, zrobił sobie kawę i rozbudził się na dobre.
-Byłem na zewnątrz. Piękna, jesienna pogoda, to pomyślałem, że świeże powietrze dobrze mi zrobi.
Norweg podniósł brew do góry:
-Ach tak? Od godziny 6 rano aż do teraz, w dodatku rumienisz się jakbyś był zakochany.
Duńczyk zarumienił się jeszcze bardziej. Zdołał tylko wydukać:
-Zimno było.
-Czyżby? Przed chwilą mówiłeś, że piękna pogoda, a zresztą pragnę przypomnieć ci, że mamy okna w pokoju. Do tego uchylone. Jako, że oboje jesteśmy Nordykami, nam -10 stopni Celsjusza nie przeszkadza, a na zewnątrz jest 25 stopni. Jak na jesień, to bardzo gorąco. Ty za to na moje spostrzeżenia jeszcze bardziej się rumienisz.
-W Sherlocka się bawisz?- zachmurzył się Matthias.
-Gadaj! Znowu rozmawiałeś z Sesele?
-Nie. To była inna dziewczyna- Matthias powiedział powoli, ponieważ myślał, że Norweg jakimś cudem też ją zna i będzie kazał się Duńczykowi trzymać od niej z daleka, a Matthias musiał przyznać, że Gianna była najsympatyczniejszą osobą jaką w swoim życiu spotkał.
-Kto taki?
-Nazywa się Gianna.
Lukas zamyślił się chwilę, po czym odrzekł:
-Nie znam jej.
-Jest bardzo miłą osobą.
-Naprawdę?- zapytał sarkastycznie Norweg.
-Sesele też.
-ONA?! Ty sobie chyba żartujesz. Sesele taka sympatyczna, że aż z tej uprzejmości próbowała cię otruć idioto!
-Nie masz do tego pewności.
-Mam. Wiem, że to ona. Kto by inny?
-Nie wiem. Nieznajomi?
-Po co? Skoro cię nie znają? Nie ufam jej i nie zaufam.
-Jak chcesz.
-Gdzie idziesz?
Widząc, że Køhler zamierza wyjść, Bondevik natychmiast interweniował.
-Spotkać się z Gianną.
-Skąd ona w ogóle jest?
-Z Monako.
-Czy ty sobie ze mnie żartujesz czy co? Czy ona nie jest czasem krewną Francisa? Kiedyś wspomniał, że ktoś z jego rodziny pochodzi z Monako. Jeśli to prawda i to ona, to ciebie nie przekonuje fakt, że to jest krewna FRANCISA?
-Nie. Dobra, lecę.
Lukas westchnął z dezaprobatą.
-Nie zapominaj, że wieczorem jest impreza. Alfred ją urządza dla wszystkich oprócz wiadomo kogo.
-Jasna sprawa.
Kiedy Duńczyk zamknął za sobą drzwi, Lukas poczuł dziwną pustkę. W pokoju było zbyt cicho bez Matthiasa. Chodzili do szkoły dopiero 2 miesiące, ale zawsze byli razem, więc zdążyli się całą piątką zżyć ze sobą.  A teraz Bondevik siedział sam w cichym pokoju. Postanowił, że spotka się z resztą Skandynawów.
Zdążył tylko chwycić drzwi za klamkę, gdy osunął się na podłogę tracąc przytomność.

***

-Co się tak w ogóle stało?
Lukas usłyszał stłumione głosy z oddali, ale ciężko było mu otworzyć oczy.

-Nie wiem. Wszedłem do pokoju i zobaczyłem jak leży na podłodze- Lukas rozpoznał głos Emila- Zawołałem Berwalda, aby zaniósł go do skrzydła szpitalnego.

-Musimy poczekać aż się obudzi.

-Widział ktoś Matthiasa?

-Nie.
Lukas usłyszał, że ktoś wbiegł do pomieszczenia. Rozpoznał kobiecy głos:
-Pomocy, nie wiem co się stało- wysapała- Matthias zemdlał na błoniach.

-Berwald leć z nią- powiedział zaniepokojony Tino.
Zaraz po tym nastała cisza. Lukas próbował otworzyć oczy, ale był zbyt zmęczony. Zasnął ponownie.

***

Kiedy udało mu się w końcu je otworzyć zaraz z powrotem je zamknął, ponieważ oślepiło go zbyt jasne światło. Próbował powoli je otwierać, aby przyzwyczaić się do jasności dnia codziennego i lekko pokręcił głową w lewo i prawo. Po lewej stronie zauważył jeszcze jedno łóżko, a na nim śpiącego lub nieprzytomnego Duńczyka. Norweg powoli podniósł się do pozycji siedzącej i zaczął wstawać z łóżka.
-Nie wstawaj jeszcze- szepnął Emil.
-Co się stało Matthiasowi?
-Nie wiemy. Zemdlał, tak jak ty, ale nie wiemy dlaczego. Co ci się stało?
-Nie mam pojęcia. Chciałem wyjść, ale zemdlałem.
-Tak po prostu?
-Tak- uciął Lukas.
-Niech ci będzie- Islandczyk się poddał.
-Odzyskał przytomność kiedy spałem?- Bondevik zmienił temat.
-Jeszcze nie.
-A u Matthiasa jaki był powód?
-Mówiłem, że nie wiemy. Był z Gianną, która, jak tylko zemdlał, przybiegła po nas. Założę się, że jak się jego też spytamy, to odpowie tak samo jak ty.
-Dalej nie mogę zrozumieć, co się wydarzyło.
-Uwierz, nie ty jeden.

Ich rozmowa na tym się zakończyła, gdyż do pokoju weszła pielęgniarka, która po zobaczeniu przytomnego Lukasa, podeszła, aby zbadać czy wszystko już w porządku i czy może go wypisać.
-Tak w ogóle, która jest godzina?
-17:30. Jak śpioch- Emil wskazał z przekąsem na wciąż śpiącego Duńczyka. Jak niedługo wstanie, to zdążymy na imprezę. Zaczyna się dopiero o 22:00 no ale...
-Spokojnie, zdążymy- mruknął inny głos, na co cała szóstka odwróciła głowy i spojrzała na łóżko Duńczyka. Køhler nie spał, ani też nie leżał. Siedział. Po chwili zaczął wstawać i szykować się do wyjścia.
-Zapomnijcie o tym, że opuścimy imprezę.
-W porządku Matthias- powiedziała pielęgniarka, ale najpierw muszę cię zbadać.
-Jesteś tego pewny Matti?- zapytał Tino- Może lepiej, abyś się nie przemęczał.
-Daj spokój- Køhler machnął lekceważąco ręką
- Tyle czasu się do tego przygotowywaliśmy. Nie zrezygnujemy. Strój mam już naszykowany, tylko się przebiorę, a zresztą Alfred na pewno nas oczekuje.
-Okej, ale i tak mamy jeszcze czas do imprezy.
-Lepiej przygotować się zawczasu niż być spóźnionym.
-Co racja, to racja- stwierdził dobitnie Berwald.

***

Dochodziła godzina 21:00. Impreza u Alfreda zbliżała się wielkimi krokami. Każdy, kto na imprezę był zaproszony stał teraz przed lustrem i spoglądał na swój strój, czy aby na pewno wszystko jest w porządku.
-To jest beznadziejne- jęknął Arthur- Po jaką cholerę cała ta durna zabawa?
-Oj daaaj już spokój Artieee...Wiesz dobrze po co.
Anglik westchnął z dezaprobatą. Poświęcenie to w końcu poświęcenie.
-Dobra, zbieramy się. Chcę to już mieć za sobą.
-Zobaczysz, że będzie fajnie.
-Zawsze tak mówisz...
-I zawsze mam rację.
-Chodźmy już- powiedział zdenerwowany Anglik i popchnął Amerykanina do drzwi.
-To nie było miłe, żeby mnie nie zauważyć i nie zaczekać- szepnął cicho Matthew, ale westchnął i wybiegł na zewnątrz, aby dogonić tamtą dwójkę.


***

-NO TERAZ TO JUŻ PRZEGIĄŁEŚ!! DOSŁOWNIE! Przebieraj się. W życiu się z tobą tak nie pokażę przed resztą, a zwłaszcza przed Matthiasem.
-Jestem Piotrusiem Panem- Francuz zaśmiał się- To mój strój. Musisz to przeboleć, zwłaszcza, że sama znowu przebrałaś się za Wendy. Znasz plan.
Gianna złapała się za głowę.
-Niech ci będzie- dała za wygraną- Ale jak będzie Matthias, to z dala ode mnie na jakieś 500 metrów minimum.
-Moja droga- Francis się nadal śmiał- to niedorzeczne.
-Trudno. Z dala ode mnie. To moje ostatnie słowo.


***


-To strata czasu- warknął zażenowany Ludwig- Akurat robilibyśmy coś pożytecznego.
-Ludwig-san- powiedział Kiku- W pełni cię popieram, ale też muszę stwierdzić, że nawet nam raz na jakiś czas przyda się zabawa, a to jest doskonała okazja.
-Tak sądzisz?
-Owszem. Za kogo się przebierasz?
-Za Rzymianina, tak myślę. A ty?
-Za ducha z japońskich horrorów.
-Zmyślnie.
-Dziękuję.
Ich rozmowę przerwała wyglądająca zza drzwi głowa Feliciano:
-Ve~ Sytuacja awaryjna. Nie mam się w co ubrać.
-Ubierz cokolwiek. A najlepiej strój z wcześniejszej imprezy.
-Okej, dziękuję Luudiś...
-Mówiłem, abyś mnie tak nie nazywał.
Głowa Vargasa jak szybko pojawiła się w drzwiach, tak samo zniknęła.
-Tak w ogóle Kiku, widziałeś Gilberta?
-Nie dzisiaj.
-Mhm, co on znowu kombinuje?- Niemiec potarł w zamyśleniu brodę.

***

-Gotowi?- zapytał uradowany Duńczyk.
-Z niechęcią, ale tak- mruknął Norweg.
-To idziemy. Zostało nam 10 minut- powiedział uśmiechnięty Tino.
Całą piątką wraz z Leonem ruszyli w stronę Akademii, w której miała odbyć się impreza halloweenowa.

***

-No nie powiesz, że nie wprawia w zachwyt- stwierdził Duńczyk do Norwega po czym poklepał go po ramieniu z zadowoleniem.
Lukas zazgrzytał zębami. Chciał ukryć swoje zdenerwowanie. Wiedział, że Matthias ma rację, ale nie chciał tego otwarcie przyznać.
-Niech ci będzie- mruknął tylko.
Z perspektywy całej piątki, imprezę, którą Alfred urządził nie dało się opisać słowami. Wprawiała wszystkich w zachwyt. Nawet markotny Romano i zgorzkniały Lukas musieli przyznać, że jest cudownie.
-Haha. A nie mówiłem?- zaśmiał się Køhler.
-Oj cicho już bądź- warknął Norweg.
-Dobra, przestańcie- zdecydował Emil- Bo jeszcze się pozabijacie.
-Spokojna głowa- zaśmiał się Matthias- Nie mam takiego zamiaru.
-Mówiłem do Lukasa, ale okej.
Całą piątką weszli do sali, gdzie miała odbyć się cała impreza.
Pozostali przyjaciele już na nich czekali.
Z tego kto i jak był ubrany, najbardziej cieszył się Duńczyk.
Widział Arthura przebranego za Sherlocka Holmesa, Francisa za Piotrusia Pana. Od razu jak zauważył Francisa, który kłócił się z Anglikiem pomyślał, że w pobliżu może być gdzieś Gianna. Zaczął szukać jej wzrokiem. Zauważył Kyana w towarzystwie Belli i Antonio, który rozmawiał z Vladimirem. Chwilę później pojawił się Romano.
Elizaveta rozmawiała z Roderichem, starając się nie zwracać uwagi na Gilberta, który pojawił się znikąd.
Później zjawiła się Natalya z Ivanem i Yekateriną.
Ivan, który przebrany był za cara sprawił, że Matthias zaczął coś sobie przypominać.
Poczuł zawroty głowy, ale tylko przez kilka sekund potem wrócił do reszty.
Impreza rozkręcała się w najlepsze.
Duńczyk zobaczył, że Ludwig 3 godziny później wyprowadził z zabawy Gilberta, który był już tak pijany, że nie miał kontaktu z rzeczywistym światem, przez co Niemiec zaczynał się wstydzić za swojego brata.
Køhler dołączył do reszty i bawił się w najlepsze do samego rana.

***

-Zamknij się- jęknął Matthias- Głowa mi pęka.
-Nie trzeba było tyle chlać- Bondevik był zniesmaczony.
-Zdarza się. Daj mi 5 minut.
-Jest godzina 15:00.
-Chwilę.
-Jak sobie chcesz, ale później jak wstaniesz, to zapomnij o mojej pomocy dla ciebie.
-I tak wiem, że mi pomożesz- chwilę później Duńczyk znowu spał.
-Cholera. Ma rację- mruknął pod nosem Norweg i wyszedł z pokoju.
-Jak tam Matthias?- do Lukasa podszedł Tino.
-Śpi i pewnie będzie spał do późnego wieczora.
-Niech śpi. Chodź ze mną. Coś ci pokażę.
Tino zaprowadził Norwega do swojego pokoju, który dzielił ze Szwedem, którego akurat nie było.
Fin wręczył mu aparat.
-Co jest?- zdziwił się Bondevik.
-Włącz i zobacz zdjęcia- polecił mu Väinämöinen- Dzisiaj poszedłem z tym do Alfreda, ale on powiedział, że jej nie zapraszał.
Norweg włączył aparat i zaczął przeglądać zdjęcia.
Na jednym z nich zauważył, że wszyscy pozują do zdjęcia robiąc przeróżne miny. Przyjrzał się uważniej i zobaczył ukrytą w cieniu Sesele.
Wstrzymał oddech.
Zaczął przewijać zdjęcia.
Na każdym była dziewczyna. Ukryta w cieniu lub nie rzucająca się w oczy.
-Musiała wejść i jej nie zauważyliśmy- odparł Tino.
-Mam jej serdecznie dosyć- warknął Lukas- Wszędzie za nim łazi! Teraz mi wierzysz, że jest nienormalna?
-Tak.
-Mówiłem to od początku. Ona coś kombinuje względem niego. Nie będę stał i bezczynnie na to patrzył!
-Więc co zamierzasz zrobić?
-Coś wymyślę.
-Pamiętaj też, co jest naszym priorytetem.
-Wiem, ale ona działa mi na nerwy!
-Uspokój się Lukas!
Bondevik prychnął pod nosem.
-Idź powiedz to Berwaldowi i Emilowi. Ja się muszę przejść.
-Jasne.
Lukas westchnął i wyszedł.
Udał się na taras i oparł o barierkę. Czuł, że musi się wyciszyć.
-Co cię łączy z Matthiasem?
Norweg usłyszał kobiecy głos zza pleców, więc odwrócił się w tamtym kierunku.
Domyślał się, że musi to być Gianna. Dziewczyna o której tak chętnie opowiadał Duńczyk.
-W sensie?- Lukas nie wiedział o co jej chodzi.
-Dlaczego zawsze z nim jesteś? Dlaczego się tak wokół niego kręcisz?
-Jest moim przyjacielem. Co cię to w ogóle obchodzi? Umówić się z nim chcesz?
Przez chwilę była niezmącona cisza. Chwilę później chłopak usłyszał cichy szept dziewczyny:
-Tak.
Norweg zastygł w bezruchu. Miał wrażenie jakby niewidzialna igła ukłuła go prosto w serce.
-Chcę się z nim umówić- kontynuowała niczym niezrażona Francuzka- A tym mi ciągle w tym przeszkadzasz, bo ciągle za nim łazisz.
Dziewczyna założyła ręce na piersi.
-Chcę się jutro z nim umówić i nie chcę abyś ty lub twoi koledzy mi przeszkadzali.
Gianna odeszła w stronę dormitorium dziewcząt, a Lukas stał w bezruchu rozmyślając o słowach dziewczyny.

***

-Głowa do teraz mnie boli- powiedział następnego dnia Matthias- Nieźle przeholowałem.
-Mhm. Jasne- mruknął Lukas.
-Halo, ziemia do Lukasa- Duńczyk pomachał mu ręką przed oczyma- Ty w ogóle dzisiaj kontaktujesz?
Køhler był zmartwiony zachowaniem przyjaciela. Odkąd Matthias obudził się z wczorajszej drzemki, próbował zamienić słowo z Norwegiem, który był obecny ciałem, ale nie duszą, bo w ogóle nie słuchał, co się do niego mówiło.
-Hejka- obaj chłopcy obrócili się w kierunku głosu.
W korytarzu stała Gianna.
Matthias się uśmiechnął, a Norweg jeszcze bardziej spochmurniał. Opuścił głowę.
-Do zobaczenia później- rzucił do Duńczyka, obrócił się na pięcie i odszedł.
-Ej...chwila...- Køhler nie zdążył dokończyć, bo chłopak zniknął mu z oczu- No trudno. Co tam?- zwrócił się do koleżanki.
Francuzka podeszła do niego i się uśmiechnęła.
-Chciałabym coś ci powiedzieć.

***
-Co ty tu robisz?- zapytał go Emil- Czemu nie jesteś z Matthiasem?
-Nie chce mu przeszkadzać w rozmowie z jego PRZYSZŁĄ DZIEWCZYNĄ!- warknął Bondevik.
-Co?- zdziwił się Leon, który był razem z Islandczykiem.
-Gianna...Znacie ją?
-Tak- odpowiedzieli zgodnie.
-Chce się umówić z Matthiasem!
-I co z tego?- Emil uśmiechnął się pod nosem.
-To, że powinien uważać na to co robi, a nie umawiać się z kim popadnie!
Leon i Emil spojrzeli na siebie uśmiechnięci, ale Lukas jakby tego nie zauważył. Pomyśleli, że troszkę zdenerwują Norwega.
-Gianna to porządna dziewczyna...- zaczął powoli Leon.
-...Najlepszy materiał na partnerkę- kontynuował zabawę Emil- Jak już się chajtną, to będziemy ich często odwiedzać.
Lukas spojrzał na tą dwójkę z żądzą mordu.
-No co? Matthias to porządny chłopak.
-Zazdroszczę Giannie.
Norweg robił się coraz bardziej czerwony na twarzy.
Emila i Leona coraz bardziej to bawiło.
-Ciekawe jak mu teraz idzie rozmowa?- zagadnął z powrotem Leon.
-Na pewno się migdalą w jakimś schowku na miotły- wtórował mu Emil.
Lukas zacisnął dłonie w pięści, aż zbielały mu kłykcie.
-Czemu się denerwujesz?- zapytał zaciekawiony Emil.
-Nie denerwuje się.
-Tak, jasne, widzę.
-Martwię się o przyjaciela po prostu.
-Oczywiście. Twój PRZYJACIEL być może łazi już z nią pod rączkę.
-Nic mi do tego, ale martwię się tylko o niego.
-Czyżby tylko to??
-TAK!- Lukas nie wytrzymał i wybuchł.
-Jeśli tak, to pozwól swojemu PRZYJACIELOWI działać kochasiu- Emil rzekł na odchodne i odszedł z Leonem. Oboje byli w dobrym humorze.
Wiedzieli, że Norweg aż za bardzo lubi Duńczyka, a oboje znali też prawdę o Køhlerze. Wiedzieli też, że nie muszą się martwić o związek ich przyjaciela z dziewczyną.
Bondevik zdenerwowany poszedł do pokoju i czekał na Matthiasa aż do wieczora.

***

-Chciałabym coś ci powiedzieć- wyszeptała Francuzka, która charakterem nie była w ogóle podobna do Francisa, który był zawsze na tyle głośny, że prawie każdy miał go dosyć.
-Tak?- Matthias spojrzał na nią swymi błękitnymi jak bezchmurne niebo oczami. Szeroko się uśmiechnął.
Cała odwaga, którą Gianna zbierała przed rozmową, nagle ją opuściła i zdołała tylko wydukać:
-Ja...ja...
Po chwili jednak wzięła głęboki wdech:
-Ja... chciałabym się tobą umówić- gdy dotarło do niej, co zrobiła, natychmiast spłonęła rumieńcem.
Spuściła głowę i czekała na odpowiedź chłopaka.
Duńczyk zastygł w bezruchu, gdy dotarły do niego słowa dziewczyny.
Nie chciał jej ranić. Bardzo lubił Giannę, ale tylko jako przyjaciółkę.
Minęła może minuta niezręcznej ciszy.
Chłopak w końcu odchrząknął.
-Bardzo cię lubię- zaczął niepewnie- Ale nie tak jak sobie to wyobrażasz. Traktuję cię jak moją przyjaciółkę...
-Rozumiem. Czy jest ktoś inny oprócz mnie?
Chłopak nie spodziewał się takiego pytania. Zaczerwienił się, co nie umknęło dziewczynie.
-Teraz rozumiem- westchnęła i zaczęła odchodzić.
-Poczekaj- Køhler złapał ją za rękę- Nie miej mi tego za złe, proszę. Źle bym się z tym czuł. Poza tym niedawno odkryłem swoje uczucia do kogoś. Bądźmy nadal przyjaciółmi- wyciągnął rękę do Francuzki.
Gianna w końcu się uśmiechnęła i zamknęła na chwilę oczy.
-Jesteś niemożliwy- uścisnęła rękę chłopakowi, na co Matthias uśmiechnął się od ucha do ucha.
Po chwili Gianna odeszła zostawiając samego Duńczyka, który schował ręce do kieszeni i udał się na poszukiwania Lukasa.

***
Norweg leżał na swoim łóżku wpatrując się w sufit.
Rozmyślał o dzisiejszej "rozmowie" z Leonem i Emilem.
Nawet nie zauważył kiedy na zewnątrz było już dosyć ciemno, a Matthiasa jak nie było tak nie ma.
Bondevik po rozmowie ze swoim kuzynem i jego chłopakiem był jeszcze bardziej zdenerwowany i przytłoczony tym wszystkim.
-Pewnie się migdalą i obściskują, jak ci wszyscy zakochani idioci- pomyślał.
Chwilę później do pokoju wszedł Køhler uśmiechnięty od ucha do ucha.
-I jak było?- Norweg udawał zaciekawienie.
-Dobrze.
-Jesteście już niczym gruchające się ptaszki przyklejone tylko do siebie?
-Co?- Matthias spojrzał zdziwiony na chłopaka.
-Nieważne- machnął ręką Bondevik.
-O...kej? W każdym bądź razie szukałem cię...
-No i mnie znalazłeś- przerwał mu Lukas.
-Musisz być taki zgryźliwy?
-Dawno nie byłem, więc nadrabiam. Jesteś przygotowany na jutro?- postanowił szybko zmienić temat, zanim rozmowa zabrnie w to dalej.
-Co jest jutro?
-Szkoła może?
-Wiem.
-To po co głupio pytasz.
Duńczyk machnął tylko ramionami.
-Wszystko zrobiłem. Skoczę pod prysznic, jeśli nie masz nic przeciwko.
-Nie. Idź.
Matthias zamknął się w łazience, a Lukas położył się na łóżku kładąc ręce za głowę. Nawet nie zauważył kiedy zasnął.

***
-Nie lubię cię- powiedziała dziewczyna- Jesteś zbyt upierdliwy i mnie wku*wiasz! Twój przyjaciel już prawie był martwy, ale ty lubisz zgrywać bohatera no i zobacz jak na tym wyszedłeś. Siedzisz przywiązany do ściany, otruty i czekasz na śmierć. Na co ci to było?
-Przynajmniej ON jest bezpieczny- wysapał chłopak.
-Bezpieczny?!- zakpiła- Zaraz tu przylezie, aby uratować swojego drogiego przyjaciela, a może kogoś więcej. Sam się wystawi jak świnia na rzeź. Jest tak samo głupi jak ty. Reszta zresztą też. Skończę z wami wszystkimi.
Dziewczyna chwilę była cicho, aby usłyszeć trzask drzwi.
-Najdroższa Pani- powiedział jeden z jej pomocników- On już tutaj jest.
Kobieta spuściła głowę. Chwilę później zaczęła się histerycznie śmiać.
-MÓWIŁAM.
Wyszła.
-NIE!!!- krzyknął chłopak i pochłonęła go ciemność.

***
-Lukas...Luka...
Chłopak usłyszał szept.
Obudził się i zobaczył nad sobą Duńczyka.
Lukas wiedział, że musiał zasnąć czekając aż drugi się wykąpie.
-Łazienka wolna.
-Idę już- wstał i tym razem on poszedł skorzystać.
Minęło już tyle miesięcy, a zarówno jego jak i Køhlera męczyły koszmary. Norweg nic nie rozumiał. Był jednak przerażony, a najbardziej bał się o Matthiasa.
Bał się też, że wszystko spieprzy. Mianowicie to, co próbuje razem zrobić z innymi Nordykami.
Kiedy zakręcił już wodę usłyszał przytłumiony szloch z pokoju. Przerażony, bo wiedział, że to Matthias i że coś mogło mu się stać, wytarł się, ubrał i szybko wybiegł z łazienki.
-Co się dzieje?- zapytał przerażony.
-Czytałem książkę- wychlipał Duńczyk.
-I dlatego płaczesz?
Køhler uniósł książkę, którą trzymał w ręce. Bondevik spojrzał na tytuł okładki i zastygł w bezruchu.
Matthias trzymał w ręku rozbudowaną historię Danii.
-Wytłumacz mi- kontynuował słabo Duńczyk- Dlaczego płaczę, gdy to czytam?
-Co dokładnie przeczytałeś? To jest zwykła Historia- próbował wytłumaczyć Norweg.
-To dlaczego tak mi smutno?
-Co konkretnie przeczytałeś?- spytał lekko podenerwowany Lukas.
-Unia kalmarska i jej likwidacja w 1523r.
Bondevikovi zaschło w gardle. Nie wiedział jak na to odpowiedzieć.
-Najgorsze mam wrażenie, jakbym czegoś nie pamiętał i to mnie denerwuje.
-Ja... ja nie wiem- wyszeptał Lukas- Jeśli pozwolisz chciałbym się już położyć.
-W porządku. Dobranoc.
-Dobranoc.
Lukas udawał, że śpi. W rzeczywistości jeszcze przez dłuższy czas nie mógł zasnąć. Bał się, że po tym co usłyszał nie pójdzie w ogóle spać.
Postanowił, że jutro jak Matthias zajmie się swoimi sprawami, on powie reszcie, to co dzisiaj usłyszał.

***
-Wzywałaś mnie?
-Tak. Mam dla ciebie robotę.
-Co chcesz?
-Grzeczniej trochę!
-Do rzeczy.
-Jedna osoba zawiodła moje zaufanie, więc miałam dosyć jej "współpracy". Chcę abyś to ty ze mną kontynuowała to co obie zaczęłyśmy.
-Co będę z tego mieć?
-Twoja kochana siostrunia nie dowie się, co wyczyniasz z jej ukochanym.
-Ale z ciebie wredna s*ka.
-Wiem- dziewczyna się uśmiechnęła- To jak? Wchodzisz?
-Tak.

~cdn.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro