Rozdział 4- Podejrzenia i plany
Rozdział dedykuję @Hetaliapl <3
^o^
Zapraszam <3
~~~~~~
-SZYBKO, RATUJCIE GO!!-krzyknął do lekarzy.
-PODAJCIE DEFIBRYLATOR!!- lekarz krzyknął do pozostałych.
-TRACIMY GO.
Widział, jak lekarze naładowali urządzenie i próbowali przywrócić chłopaka do życia. Reanimowali go jeszcze przez 3 godziny.
Po tym lekarz wyszedł z sali operacyjnej ze spuszczoną głową.
-Przykro nam. Nie udało się go uratować.
***
Norweg wszedł na szkolny korytarz marudny i roztargniony.
-Nie wyglądasz za dobrze- stwierdził Emil.
-Dzięki. Poprawiłeś mi humor- powiedział z przekąsem Lukas.
-Co się stało?- spytał zmartwiony Fin.
-Nie mogłem spać.
-Koszmary?
-Tak. Mam tego dosyć! Rozumiecie?!- silna skorupa Norwega pękła i z oczu poleciały łzy.
-Wiemy jak się czujesz. W każdym razie byliśmy u Mattiego. Obudził się i teraz odpoczywa. Jutro już będzie mógł wyjść.
-Mhm.
-Nie dąsaj się już. Przynajmniej to jest jakaś dobra wiadomość.
-O tyle dobrze. Po zajęciach do niego pójdę.
-W porządku.
Nadeszły lekcje, na których Norweg całkowicie nie zwracał uwagi na otoczenie wokół siebie.
-BONDEVIK!!!
Z ,,transu,, wyrwał go głos nauczyciela. Lukas natychmiast spojrzał na profesora, ale nie był przerażony, wręcz przeciwnie. Był zirytowany.
-Słucham?- zapytał Lukas niegrzecznie.
-Szkoda, że dopiero teraz.
-Też nie słuchałem, a wiem wszystko- wciął sarkastycznie Gilbert.
Cała klasa wstrzymała oddech.
-PO...LEKCJI DO DYREKTORA!!! OBYDWOJE!!!
-Zagilbiście. W końcu pobiję swój rekord.
-Zobaczymy, czy będziesz się tak samo śmiał, jak tam pójdziesz.
-Z pewnością.
Nauczyciel nic już więcej nie powiedział tylko dalej kontynuował zajęcia.Norweg spojrzał zdziwiony na Prusaka zaś on odwzajemnił uśmiech.Bondevik zauważył, że usta Gilberta poruszają się, układając słowa w nieme zdanie: "Nie ma za co". Po tym puścił oczko i powrócił do rysowania w zeszycie.
***
Gdy wszystkie zajęcia się skończyła, oboje stanęli przed gabinetem dyrektora.
-Czemu to zrobiłeś?- zapytał zaciekawiony Norweg.
-Z nudów. Nie chciałem żebyś był z tym sam, zwłaszcza, że za niesłuchanie go, by ci nie odpuścił. Poza tym dyrek jest zagilbisty. Byłem tam już tyle razy, że mówimy do siebie na "ty". Ponadto wiesz, że u mnie na lekcji zawsze musi się coś dziać. Dzisiaj było zdecydowanie zbyt nudno. Dobra, pukaj i włazimy.
Chłopak wykonał polecenie i po usłyszeniu "Proszę wejść", oboje weszli zamykając za sobą drzwi.
-Kogo my tu mamy?- zapytał odwracając głowę dyrektor w stronę nowo przybyłych i wstając ze swojego fotela- No oczywiście ty Gilbert.
-Strzałeczka panie dyrektorze- Prusak uśmiechał się od ucha do ucha.
-Tak myślałem, że prędzej czy później cię tu znowu zobaczę, ale twojego towarzysza nie kojarzę zbytnio. Jak się chłopcze nazywasz?
-Lukas Bondevik.
-Norweg?
-Tak.Dyrektor uśmiechnął się.
-Co zrobiliście?-Nie słuchałem lekcji- przyznał się Lukas- Po prostu zamyśliłem się.
-A ty?
-Powiedziałem mu, że nie słucham jego lekcji, bo i tak to wszystko umiem- Gilbert się zaśmiał- Szkoda, że dyrektor tego nie widział, jego twarzy, jaka była czerwona. Myślałem, że wybuchnie.
Norweg mógł przysiąc, że widział uśmiechniętą twarz dyrektora.
-Jaki nauczyciel? Chociaż chyba nie trudno się domyśleć.
-Profesor Germania.
-Wiedziałem. No cóż, nie bierzcie wszystkiego do siebie, ale też jest nauczycielem, więc starajcie się go słuchać i w miarę szanujcie. Jest starszy od was, niestety. Czasami ma nierówno pod sufitem, ale jest to do przeżycia. No dobra chłopcy, zmykajcie do swoich pokoi, albo idźcie na spacer. Piękna pogoda dzisiaj. Do zobaczenia, ale w innych okolicznościach i Gilbert...Mam nadzieję, że nie zobaczę cię wcześniej niż za tydzień.
-Spróbuję.
-Żadne spróbuję- dyrektor pogroził palcem- Bo na serio dam ci karę.
-Jasna sprawa- Gilbert się śmiał
- Do zobaczenia kiedyś tam.
-Do widzenia- odezwał się Lukas.
-Do widzenia.
Chłopcy wyszli przed gabinet. Szli błoniami i musieli przyznać, że pogoda naprawdę jest śliczna.Po kilkunastu minutach milczenia, Norweg nie wytrzymał i zapytał się albinosa, jak dyrektor się nazywa. Nigdy nie słyszał, a był ciekawy.
-Serio?- zdziwił się Prusak- Jesteś chyba z dziesiątą osobą, która mnie o to pyta.
Teraz to Bondevik był zdziwiony. Nie miał pojęcia, że prawie nikt tu nie wie, jak dyrektor uczelni się nazywa.
-Romulus...Romulus Vargas.
-Zaraz...CO?!
-Ciszej!- syknął Beilschmidt.
-Ale... przecież...Vargas...- teraz Lukas już nic nie wiedział.
-Zdziwiony? Też wszyscy byli, jak się dowiedzieli. Nasi obaj koledzy, bracia Vargas są krewnymi samego dyrektora naszej Akademii.Dyrek mówi, że mam czasami charakter podobny do Romano, a to nieprawda. Jestem jedyny w swoim rodzaju.
-Czekaj, a Germania? To jego prawdziwe imię?- zapytał podejrzliwie Lukas.
-Nie.
-To jak się nazywa?
-Jego imię to Gauthier, ale wszyscy mówią Germania, bo jest z Niemiec i jak uważają-tak łatwiej.
-A nazwisko jakieś ma? Czy tylko znasz imię?
-Hehe. Nazwisko też. Tu się tak samo zdziwisz. W sumie jak wszyscy.
-Więc...?
-Weillschmidt.
Można było rzec, że mózg Norwega potrzebuje paru minut na przyswojenie dzisiejszych informacji, które usłyszał. Ale z nazwiskiem Profesora coś mu się już kojarzyło.
-Gil- powiedział powoli, unosząc głowę i rozpraszając myśli- Mi się z czymś rymuje to nazwisko.
Prusak śmiał się już w niebogłosy.
-Witaj, ja i Ludwig jesteśmy krewnymi znienawidzonego nauczyciela.
-Ludwiga rozumiem, bo jest trochę do niego podobny, ale ty...?
-A ja? Robię wszystko, aby go jak najbardziej zdenerwować- rzekł chytrze- Raz mi się to udało. Powiedział, że mam mu się nie pokazywać na oczy, chociaż potem ogarnął, że to będzie niemożliwe, skoro muszę chodzić na jego lekcje.
-Kurde. Za dużo nowych informacji.
-Wiem. Idziesz do pokoju?
-Miałem iść do Matthiasa. Obudził się i jutro wychodzi.
-To świetnie. A teraz tak na poważnie- Gilbert zmienił wyraz twarzy w okamgnieniu- Jak wam idzie?
Bondevik chwilę myślał. Kilka chwil później zrozumiał pytanie Gilberta.
-Wydaje się, jakby zmierzało w dobrym kierunku, ale jednak nie. Ktoś go powstrzymuje, wiem to.
-Jakieś podejrzenia?
-Mam, ale inni mówią, abym się powstrzymał, bo nie mam pewności.
-Pamiętaj. Wszyscy jesteśmy tutaj, aby pomóc.
-Wiem i dziękuję wam za to.
-Nie ma sprawy, no ale teraz zmykaj już do SWOJEGO UKOCHANEGO- Gilbert zaakcentował ostatnie słowa widząc, że Lukas robi się czerwony jak burak.
Odszedł, śmiejąc się w niebogłosy.
Lukas zaś poszedł w kierunku skrzydła szpitalnego.
***
-Dzień dobry. Przyszedłem do Matthiasa.
-W porządku, akurat nie śpi. Możesz wejść.
Norweg podszedł do drzwi, za którymi leżał chłopak i lekko zapukał do drzwi.
Słysząc słabe: "Proszę" chwycił za klamkę i wszedł do środka.Duńczyk leżał na łóżku i tępo patrzył w sufit. Lukas miał wrażenie, że chłopak nie zwraca na niego uwagi jednak chwilę później Køhler podniósł się do pozycji leżąco-siedzącej. Jego twarz nabrała kolorów, a on sam uśmiechnął się od ucha do ucha.
-Hej- Bondevik przywitał chłopaka także lekko się uśmiechając.
-Cześć. Nie wiedziałem, że przyjdziesz.
-Jakbym mógł tego nie zrobić? W końcu jesteś moim przyjacielem.
-Lukas...- wyszeptał Matthias. Jego oczy się zaszkliły.
Przez krótką chwilę cisza nastała pomiędzy chłopakami.Przerwał to Køhler, który uspokoił trochę swoje emocje.
-Dziękuję Tobie jak i wszystkim za uratowanie mi życia. Nie wiem, co bym bez was zrobił.
-Nie ma za co. To był nasz obowiązek i będąc szczerym- Bondevik się uśmiechnął- Wszystkim by ciebie brakowało. Zależy nam na tobie. W końcu jesteś naszym przyjacielem.
-Mi też bardzo na was zależy. Zrobiłbym dla was to samo.
Oboje uściskali się jak prawdziwi przyjaciele.
-Chciałbym ci coś powiedzieć, ale jest to tajemnica i nie chcę też, aby ktoś inny o niej usłyszał. Mogę liczyć na to, że kompletnie nikomu o tym nie powiesz i nie obrazisz się na mnie? Chcę dla ciebie jak najlepiej.
-Jasne- odparł Duńczyk- Myślę, że się nie obrażę. Więc co chcesz mi powiedzieć?
Lukas jeszcze chwilę się zastanawiał a potem wydukał lekko poddenerwowany:
-Nie jestem zazdrosny i tak dalej-Lukas ściszył głos do szeptu- ale nie ufam Sesele. Czy mógłbyś z nią ograniczyć kontakt? Najlepiej do zera?
-Dlaczego tak sądzisz?
-Myślę, że ona jest zamieszana...
-W tą sprawę z trucizną?- dokończył Matthias.
-Tak.
-Nie za bardzo pamiętam jak to było. Nie zauważyłem nic podejrzanego. Barman normalnie się zachowywał.
-Widziałem jak skinął głową do jakiś nieznajomych typów, jakby dawał im jakiś znak do gotowości. Potem tamci wyszli całkowicie z sali.
-Sesele tam nie było.
-Bo się ukrywała. Wie, że jakby się pokazała, to podejrzenia padłyby na nią.
-Za bardzo panikujesz...
-ZA BARDZO?!- Norweg zaczynał się już denerwować- O mało nie umarłeś! Nie przejmujesz się tym?
-Będę z tobą szczery.- Duńczyk podparł rękę o podbródek- Nie za bardzo.
Lukas miał wrażenie, jakby ktoś zdzielił go kamieniem w twarz.
-Co ty pieprzysz?!- wydukał.
-Wiesz, co jest najdziwniejsze?-kontynuował niczym niezrażony Køhler- Czuję, jakbym przeżył już większość swojego życia. Mam 18 lat, a mam wrażenie jakbym miał z tysiąc.
Bondevik zastygł w bezruchu.Matthias nie wiedział, co się dzieje z Norwegiem. Pomachał mu ręką przed twarzą lecz ten dalej nie reagował.
-Ziemia do Lukasa- zawołał Duńczyk coraz bardziej martwiąc się zachowaniem przyjaciela.Norweg otrząsnął się z zamyślenia. Køhler odetchnął z ulgą.
-Co się stało?- spytał chłopak.
-Nie...nic- westchnął Lukas.
-To raczej nie wyglądało na "nic".
-Po prostu zapomnij o mojej reakcji- Bondevik się uśmiechnął- Coś mi się po prostu przypomniało.
-O...kej?- powiedział niezbyt przekonany chłopak- Niech ci będzie. Jak tam lekcje?
Norwegowi ulżyło, że Matthias zmienił temat i nie drążył już tamtego.
-Tak jak zawsze. Razem z Gilbertem wylądowaliśmy u dyrektora.
-Poważnie?- Køhler był bardzo zdziwiony- Za co? Gilberta rozumiem, ale ty?
-Nie słuchałem go, a Gilbert mnie bronił.
Norweg pokrótce opowiedział historię Duńczykowi zaczynając od momentu wybuchu nauczyciela aż do wyjścia z gabinetu od dyrektora. Pominął tylko informacje jakie powiedział mu Prusak po wyjściu. Przysiągł, że opowie kiedy indziej.Matthias śmiał się słuchając opowieści Norwega. Lukas chwilę później także zaczął się śmiać.
-No cóż- chłopak ledwo wydusił- Mógłbym się tego po nim spodziewać.
-Gilbert to w końcu Gilbert. Ale także zachował się jak przyjaciel. Chciał dodać mi otuchy, abym nie był z tym sam.
-Jej, Luka- Duńczyk otworzył szeroko oczy ze zdumienia- Nie spodziewałem się takich słów po tobie.
-Widzisz. Jednak jestem sentymentalny. Wielu rzeczy o mnie jeszcze nie wiesz.
-Będę musiał się jak najszybciej dowiedzieć.
-Nie tak prędko.
-E tam, nie zaszkodzi. Wracając do szkoły i lekcji: będę mógł przepisać od ciebie dzisiejsze tematy? Nie chcę mieć zaległości.
-Nie ma sprawy. Chcesz dzisiaj przepisać, czy już jutro, jak wyjdziesz?
-Możesz mi jutro dać.
-Jasne.
Przez chwilę panowała niezmącona cisza.Lukas spojrzał na Matthiasa i zobaczył, że ten ma skrzywioną minę.
-Coś ci jest?- zapytał zaniepokojony.
-Głowa mnie strasznie boli- wydukał Duńczyk.
-Zawołać pielęgniarkę?
Matthias coraz mocniej trzymał się za głowę, wyraźnie zaciskając zęby.
-Czekaj chwilę, biegnę po nią.
Kilkadziesiąt sekund później Lukas wrócił razem z pielęgniarką.
-Wszystko w porządku, Matthias?
-Już tak- wyszeptał Køhler, ale dalej zaciskał zęby- Głowa mnie bolała, jakby ktoś wbił mi w nią 1000 toporów.
Norweg zastygł w miejscu.
-CO?- zapytał przerażony.
-Miałem wrażenie, jakby ktoś wbił mi 1000 toporów naraz. Nie wiem czemu.
-Ale... w porządku już?- Siostra była zaskoczona.
-Już tak.
-Chcesz odpocząć?
-Nie, nic mi nie jest.
-Jednak myślę, że odpoczynek dobrze ci zrobi.
-Ja i tak będę się już zbierał- wtrącił Lukas.
-Czemu tak szybko?- widać było, że Matthias jest zasmucony.
-Muszę jeszcze zrobić lekcje i się pouczyć. Jutro dam ci notatki z dzisiaj. To do jutra.
-Do jutra. Pa- Køhler pomachał mu na pożegnanie.
***
-Co ty tutaj robisz?!
-No co? Na lekcje przyszedłem- Duńczyk uśmiechał się od ucha do ucha- Pielęgniarka mnie w końcu wypuściła.
-Ale nie musisz jeszcze odpoczywać w pokoju?- zapytał Tino.
-Muszę, ale ona o tym nie musi wiedzieć- chłopak się zaśmiał- Oj nie przesadzajcie. I tak już wystarczająco leżałem. Poza tym było mi nudno.
-Można i tak- burknął Berwald.
-Ale na pewno wszystko w porządku?- powątpiewał Emil.
-Tak.
-Hejka chłopaki.
Nordycy odwrócili się i zauważyli idącą w ich stronę Sesele. Szwed i Norweg zacisnęli dłonie w pięści, a Duńczyk niepewnie się uśmiechnął drapiąc się po włosach.
-Hej- odezwał się w końcu- Co cię tu sprowadza?
-Przechodziłam i zauważyłam was, to pomyślałam, że podejdę się przywitać. Co porabiacie?
-Aktualnie idziemy stąd- warknął Norweg.
-Bo jeszcze spóźnimy się na lekcję- dodał łagodniej Duńczyk.
-Okej, miłej nauki.
-A ty nie idziesz?
-Mam wolne dzisiaj i muszę coś załatwić.
-Co?!- wyrwało się Lukasowi zanim zdążył się uciszyć.
-Parę ważnych spraw- odpowiedziała chłodno Sesele- Pójdziemy kiedyś jeszcze na jakiś spacer?- zwróciła się do Matthiasa.
-Matthias raczej na chwilę obecną nie jest chętny na jakieś wyjścia- odpowiedział za chłopaka Emil- Więc nici z twoich chęci- uśmiechnął się.
-Poza tym jest nam potrzebny- wyrwało się Lukasowi.
-Do czego?- widać było zaciekawienie na jej twarzy.
Matthias przerażony spojrzał na nich, ale milczał.
-Nie twoja sprawa- warknął Berwald.
Sesele podniosła ręce w obronnym geście.
-Spokojnie. Nic złego nie miałam na myśli. Mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy na osobności- powiedziała do Duńczyka puszczając oczko i odchodząc.
-S*ka- pomyślał Norweg.
-Co ona od ciebie chce?- zapytał Leon.
-Chyba... po prostu się spotkać- chłopak podrapał się w głowę.
-Szczerze w to wątpię, ale niech ci będzie. Chodźmy już, bo serio spóźnimy się na te lekcje.
***
-KYAN DO CHOLERY, ZACZNIJ UWAŻAĆ NA MOJEJ LEKCJI!!!-krzyczała nauczycielka.
-Spokojnie Pani Profesor- odrzekł spokojnie Holender- Nie jestem głuchy. Słyszałbym Panią, nawet jeśliby nie krzyczała.
Nauczycielka zrobiła się czerwona ze złości, ale nie będąc taka jak Germania, nie wysłała chłopaka do dyrektora. Wpisała mu tylko uwagę za nieuważanie na zajęciach i powróciła do prowadzenia lekcji.Matthias, który robił się coraz bardziej senny, po pięciu minutach zamknął oczy i odpłynął w ramiona Morfeusza.
***
-Niczego nie potrafisz zrobić dobrze- powiedziała- Twoi przyjaciele tak ci pomagają, a ty po prostu jesteś bezużyteczny.
-Zamknij się do cholery. Co ty o mnie wiesz?!
-Wiem więcej niż ci się wydaje, a wiesz dlaczego? Bo to wszystko rozgrywa się w twojej głowie. Nie jesteś osobą, za którą się uważasz!
-Więc kim jestem?
-Tego dowiesz się niedługo. Twoi przyjaciele tyle zrobili, aby ci pomóc. Jeden zginie na pewno.
Chłopak wstrzymał oddech z przerażenia...
-Ten, którego uwielbiasz najbardziej!!
Jej śmiech można było słyszeć w całym budynku.
***
Nim uczniowie Akademii zdążyli się rozejrzeć, z lata zrobiła się jesień i nastał koniec października.
-Macie jakiś pomysł na kostium halloweenowy?- zapytał Køhler.
-Serio?!- szydził Lukas- Przebierasz się i będziesz zbierał cukierki jak małe dzieci?
-Przebierzemy się wszyscy. Inni też mają taki zamiar. Daj spokój Luka, będzie fajnie.
-W sumie- wtrącił Tino- Nie zaszkodzi spróbować.
Berwald spojrzał z przerażeniem na Fina, a Emil i Lukas otworzyli usta ze zdziwienia.
-NAPRAWDĘ?!- krzyknął podekscytowany Duńczyk.
-Lukas, zamknij się- warknął Tino, gdy zauważył, że Norweg już otwiera usta, aby coś powiedzieć.
Bondevik założył ręce i oparł się o ścianę prychając.
-Więc postanowione!- Køhler uśmiechnął się do pozostałych.
Fin odwzajemnił jego uśmiech.
-Mam pomysł- odezwał się Emil- Przebierzmy się za piratów- podsunął.
Lukas, Tino i Berwald spojrzeli na Islandczyka rozumiejąc jego aluzję i przytakując na to.
-Za piratów?- zapytał Matthias.
-Tak- powiedział Szwed- Bardzo ciekawy pomysł.
-W porządku. Niech wam będzie- powiedział i poszedł do pokoju.
-To było genialne Emil- pochwalił go Fin.
-Wiem.
-Trzeba będzie przekazać to reszcie i zobaczymy jak się sprawy potoczą.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro