Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2- Przeprowadzka


To znowu ja,
Nie minął nawet tydzień odkąd postanowiłam dodać 1 rozdział, bardzo się cieszę z tego, że ktoś to w ogóle czyta :D
Dziś udało mi się napisać 2, ponieważ mam tydzień wolnego, więc korzystam ^o^

Rozdział może być trochę zagmatwany. Chciałam, aby taki był. Wraz z następnymi rozdziałami, będę próbowała rozjaśniać sprawę. A teraz zapraszam do czytania ^^

~~~~~~~~~~~~~~

-Co się dzieje?- Matthias spoglądał na swoje odbicie w lustrze.

Od razu kiedy zauważył własną krew na dłoni pobiegł do szkolnej toalety. Widział Szweda, który bacznie go obserwował podczas kiedy inni nie wiedzieli co się dzieje.
Mam nadzieję, że niedługo mi przejdzie- pomyślał.
Zakaszlał ponownie krwią.
-Co do cholery?
Mówiąc to nie zauważył za sobą Berwalda opartego o ścianę z założonymi rękoma. Gdy zobaczył jego odbicie w lustrze, natychmiast odwrócił się przerażony.
-Co ty tutaj robisz?
-O to samo chciałbym zapytać ciebie.
-Ja... nic- odparł bez przekonania Duńczyk.
-Właśnie widzę. Od kiedy kaszlesz krwią?
-Od 10 minut.
-Mhm... Rano czułeś się normalnie?
-Gardło mnie bolało i kaszlałem ale nie krwią.
-Nie znam się na medycynie, więc ci nie pomogę. Pójdź do pielęgniarki i jej wszystko wytłumacz. Może nie jestem z tej dziedziny orłem, ale wiem, że kaszel krwią to raczej poważna sprawa.
-W porządku, po zajęciach do niej pójdę.
-Chodź do reszty. Martwią się.
-Okej. Już id...- nie dokończył, gdyż pociemniało mu przed oczami i zemdlał.

***

-Co się stało?!- Tino, a zaraz za nim reszta Nordyków wpadła do gabinetu pielęgniarki.
Berwald od razu, kiedy przyniósł Duńczyka do gabinetu, zawiadomił Fina i wyjaśnił mu wszystko.
Zaraz po nim dowiedzieli się Emil i Lukas, którzy przerażeni spojrzeli na siebie i potem na Tino.
-Nie wiem-odpowiedział zgodnie z prawdą Szwed- Najpierw zaczął kaszleć krwią, a potem zemdlał.
-O Thorze!- krzyknął Tino zasłaniając usta ręką.
-Na razie jest nieprzytomny- podeszła do nich młoda pielęgniarka- Powinien za niedługo się obudzić. Zrobiłam mu kilka badań i wychodzi na to, że ma lekkie zapalenie płuc. Przepiszę mu leki przeciwbólowe, które będzie musiał brać. Powiadomiłam też jego rodziców. Niedługo powinni tu być.
Kiedy pielęgniarka skończyła to mówić, do gabinetu wpadli państwo Køhler.
-Co się stało z moim synkiem?!- zapytała zdyszana mama.
-Państwa syn zemdlał w szkolnej toalecie- wyjaśniła pielęgniarka- Przepisałam mu leki przeciwbólowe, które będzie musiał brać, aż choroba się skończy.
-Choroba...? Jaka choroba?
-Zdiagnozowałam u Niego zapalenie płuc. Na szczęście choroba nie rozprzestrzeniła się w pełni dlatego musimy podjąć szybkie działania, aby ją zniwelować. Czy Matthias w dzieciństwie miał styczność z jakimiś wirusami?
-Nie- odpowiedział wstrząśnięty ojciec- Nic takiego nie miało miejsca.
-No cóż- zaczęła pielęgniarka- Jeśli zaczniemy teraz leczenie, Państwa syn szybko z tego wyjdzie. Jednak niech uważa na siebie i przez parę dni zostanie w domu.
-Dobrze- odpowiedziała roztrzęsiona rodzicielka.
-Czyli wszystko będzie z nim w porządku?- zapytał nerwowo Lukas.
-Na to wygląda- pielęgniarka się uśmiechnęła.
Nordycy odetchnęli z ulgą.
-Dobrze- kontynuowała pielęgniarka- Niech Państwo zabiorą Matthiasa do domu, a Wy- zwróciła się do pozostałej czwórki- marsz na lekcje.
Nordycy grzecznie posłuchali i chwilę później opuścili gabinet.

***

-MATTHIAS! NIE RÓB NAM TEGO, MATTHIAS!
Duńczyk zerwał się z przerażeniem na swój sen.
Otarł pot z czoła i rozejrzał się dookoła.
Był w swoim pokoju. Odetchnął z ulgą i wstał z łóżka.
-Nie powinieneś jeszcze wstawać synku- wyszeptała Anne- Połóż się.
-Wszystko już w porządku mamo- odrzekł z lekkim uśmiechem Matthias- Nic mi nie jest. Po prostu byłem trochę zmęczony, ale już wszystko dobrze.
-Tak czy inaczej pobędziesz kilka dni w domu. Miałeś zapalenie płuc. Nie wiem nawet jak to się stało, ale zemdlałeś i byłeś u pielęgniarki szkolnej, która przepisała ci lekarstwa. No i kilka dni będziesz siedział w domu. Zaraz przyniosę ci leki i je weźmiesz.
Køhler skinął tylko głową. Jego myśli powróciły do snu, kiedy był nieprzytomny.
Co się tutaj dzieje?- pomyślał.

***


-Hej Matti!- zawołał Tino i pomachał chłopakowi na przywitanie. Obok Tino stał Berwald, który tylko cicho mruknął- Wszystko już w porządku? Nie powinieneś zostać jeszcze w domu?
-Hejka. Wszystko już w porządku, po prostu odmówiłem za długiego siedzenia w domu, bo nie chciałem mieć strasznych zaległości, więc wróciłem.
-Rozumiem. W każdym razie cieszymy się, że dobrze się czujesz. Wiesz jak nas przestraszyłeś?
-Domyślam się.
Akurat w tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcje.
-Okej, zresztą pogadamy na przerwie. Chodźmy już.
Weszli do klasy. Matthias usiadł na swoim miejscu i zaczął wyciągać z plecaka zeszyt i długopis po czym zatopił się we własnych myślach nie zwracając uwagi na tłumaczenia nauczyciela.
Minęło może pół lekcji, gdy nauczyciel zauważył, że Duńczyk nie zwraca uwagi na jego tłumaczenia:
-KØHLER!!- przestraszony chłopak podskoczył z miejsca- Czy ty w ogóle słuchasz jak prowadzę lekcję?!
-Przepraszam Panie Profesorze- powiedział skruszony- Nie skupiłem się.
-A niby czym tak ważnym się zajmowałeś?!- Nauczyciel był już purpurowy ze złości.
-Błądziłem myślami- odpowiedział rozmarzony uczeń.
Jeśli w tej chwili Matthias nie miał na myśli nic złego, żadnego sarkazmu, to na jego nauczycielu zrobiło to takie wrażenia, że teraz był już cały czerwony ze złości.
-PO LEKCJI... DO GABINETU DYREKTORA!!- wydukał.
-W porządku Panie Profesorze.
Duńczyk spuścił głowę i usiadł na swoje miejsce. Po raz pierwszy w życiu nie chciał, aby lekcja się kończyła.

Gdy zabrzmiał dzwonek, chłopak wstał z niechęcią ze swojego miejsca, spakował teczkę i ruszył ku gabinetowi dyrektora, bojąc się, co go czeka.
Stojąc przed drzwiami gabinetu, lekko zapukał mając nadzieję, że dyrektora nie ma.
Jakież było jego nieszczęście, gdy usłyszał cichy głos mówiący ,,Proszę wejść''.
Westchnął i wszedł do środka.



***

-MÓWISZ POWAŻNIE?!- krzyknął Tino.
-Jak najbardziej- odrzekł uśmiechnięty od ucha do ucha Matthias.

Wszyscy oprócz Berwalda śmiali się z tego, co mówił Duńczyk, ale mimo tego, że był opanowany, wszyscy wiedzieli, że w duchu też się śmieje.

-A to dopiero. Zostajesz wysłany przez nielubianego nauczyciela do dyrektora, który mówi ci, abyś się nim nie przejmował, bo jest stuknięty.
-Nie wiedziałem, że dyrektor jest taki wyluzowany- dodał Emil.
-Nikt tego nie wiedział- odparował mu Norweg.
-Norge, mógłbyś się no... nie wiem... uśmiechnąć?
-Nie.
-Warto było zapytać.

Stali i rozmawiali tak jeszcze 5 minut.

Z początku nie zauważyli, że w konwersacji nie brał udziału Køhler, który był pochłonięty głęboko myślami, jakby próbował coś sobie przypomnieć.

Pierwszy, który zauważył zmianę w jego zachowaniu był właśnie Lukas,któremu było coś dziwnie cicho bez hałaśliwego Duńczyka.

Zaczął machać mu ręką przed oczyma, a kiedy ten dalej nie reagował, dał mu w twarz ,,z liścia,,.

Wszyscy natychmiast odwrócili wzrok w kierunku hałasu i zakryli usta ręką. Duńczyk powoli uniósł swoją rękę, aby dotknąć uderzonego miejsca i spojrzał z wyrzutem na Norwega.

-Tobie odbija do reszty?!- warknął Matthias trzymając się za obolały policzek.
- Nie reagowałeś inaczej,więc musiałem coś zrobić- zaczął bronić się Bondevik.
-Uderzając mnie w twarz?!
-Mniej więcej.
-Mam dosyć!- warknął- Zjeżdżam do domu.
-Matthias zaczekaj- zawołał Tino.
-Co?!
-Wybacz mu proszę. Wiesz jaki jest. Nie umie inaczej. Nie gniewaj się.

Twarz Køhlera złagodniała.

-W porządku- westchnął- Miałem i tak się dzisiaj spakować i jutro przenieść do akademika, więc i tak muszę iść.
-Na razie- pomachał do Berwalda, Tino i Emila.
-Cześć- burknął do Lukasa i po tym pobiegł na autobus.
-CO TY WYPRAWIASZ?! WSZYSTKO DO CHOLERY PSUJESZ.- Fin chwycił za kołnierz Norwega i zaczął nim potrząsać- JAK TAK DALEJ PÓJDZIE TO KLAPA NA CAŁEGO! ROZUMIESZ TO DO CHOLERY?!

Berwald musiał odciągnąć Tino od Lukasa.

Fin spuścił głowę i reszta Nordyków mogła usłyszeć jego stłumiony szloch.

-Jak tak dalej pójdzie, to koniec- wychlipał.Teraz dopiero Norweg zaczął zdawać sobie sprawę z powagi sytuacji.

***

-Czy jesteś tego pewny w stu procentach?

-Nie bardzo, ale mam jakiś wybór?- westchnął Matthias- Poza tym będzie mi bliżej do Akademii, więc to jest duże udogodnienie.

-No cóż. Jak wolisz, ale gdyby coś było nie tak, to zawsze dawaj znać.

-Jasne, jasne-powiedział kończąc pakowanie.

-Wiesz, że z ojcem będziemy tęsknić?- Anne podeszła do Matthiasa płacząc i obejmując go.

-Wiem, ale to tylko kilka miesięcy.

-KILKA? To wiele miesięcy rozłąki. Jak widać, nasz synek dorasta-wtuliła głowę chłopaka w swoją pierś.

-Nie mogę oddychać-wykrztusił Duńczyk.

-Oj Anne, puść chłopaka-do pokoju wszedł ojciec- Nie widzisz, że go udusisz nim jeszcze pójdzie do dormitorium?- powiedział, śmiejąc się.

Kobieta uderzyła go z łokcia.

-Zaraz ciebie uduszę- warknęła.

-Dobra, dobra, nie przeszkadzajcie sobie. Ja już lecę.

Rodzice podeszli do chłopaka i uściskali go na pożegnanie.

-Będziemy za tobą tęsknić. Uważaj na siebie.

-Jasne. Ja też będę za wami tęsknił. Pa.

***

-Tylko nie naruszaj mojej strefy prywatnej!

-O...kej?

-Rozumiesz?!

-Tak. Jeny, co za lokator- pomyślał.

-Jak ci coś nie pasuje to jazda stąd- po chwili Lukas zrozumiał znaczenie swoich słów i tylko cicho mruknął przeprosiny.

-Czy ja coś mówiłem? Łazienkę zajmujesz? Prawdą jest to, że jutro wolne, ale chciałbym się już umyć i pójść spać, bo jestem zmęczony.

-Jak chcesz to idź. Ja pójdę później.

-Dzięki.

Køhler ucieszył się, gdy Lukas odstąpił mu łazienkę. Naprawdę był zmęczony i chciał jak najszybciej pójść spać.

Wziął szybki prysznic i później poszedł prosto do łóżka rzucając szybkie ,,Dobranoc,, Lukasowi i zapadł w niespokojny sen.

***

-ŻYJESZ TYLKO FANTAZJĄ. ONI NIE ŻYJĄ. NIGDY NIE ŻYLI.

-KŁAMIESZ!!

-SPÓJRZ PRAWDZIE W OCZY, NIE JESTEŚ TYM ZA KOGO SIĘ UWAŻASZ!

***

-DOSYĆ!!!-Matthias obudził się cały zlany potem.

Zaczął ciężko oddychać rozglądając się po pokoju.

-Co się dzieje do cholery?-warknął zaspany Lukas- Co jest nie tak idioto, że budzisz o-spojrzał na zegar-3 W NOCY?! Szlag.

-Zły sen- powiedział Duńczyk- Przepraszam.

-Nieważne- machnął Norweg- Idź spać.

-Dobranoc.

-Branoc.

Matthias kręcił się jeszcze tak przez pół godziny, a kiedy w końcu zasnął, jego sny były podobne do poprzedniego.

***

-Co się stało?- martwił się Fin.

-Wyglądasz jak zombie-stwierdził Emil- Lukas też, ale on zawsze tak wygląda.

Norweg walnął go w głowę.

-Nie spał pół nocy- powiedział.

Wszyscy odwrócili głowy w stronę Norwega.

-Co...?

Norweg nie wiedział czemu są tacy zdziwieni.

-A ty?

-Też.

Emil zakrył usta ręką. Tino uśmiechał się od ucha do ucha. Berwald milczał chociaż miał wypieki na twarzy, a Matthias był tak samo wtajemniczony, jak Norweg, czyli nie wiedział po prostu co się dzieje.

-Mówisz...-zaczął powoli Islandczyk.

-Mattie wygląda jak wygląda. Zarówno on jak ty nie spaliście pół nocy. Musiało być ciekawie...

-Co?- po chwili namysłu Norweg zajarzył- Boże, NIE!! Jeny jacy wy jesteście obrzydliwie paskudni.

-Ale co...?- Lukas spojrzał z niesmakiem na Duńczyka i odsunął się kawałek od niego.

-Ty serio jesteś aż tak głupi?- warknął- Wzięli nas za gejów debilu. Widać, że jak rozdawali mózg, to stałeś w kolejce po coś innego...

-WAL SIĘ!!

Norweg przerwał wypowiedź jak sparaliżowany. Pozostała trójka spojrzała na Køhlera zaniepokojona.

Niczym nie zrażony Duńczyk rzucił im ostatnie spojrzenie i wyszedł na błonia.

-Jest źle- szepnął Tino- On nigdy by czegoś takiego do któregoś z nas nie powiedział.

***

Matthias stał na werandzie i spoglądał przed siebie.

Widział, że jakaś drużyna chłopaków gra w piłkę na boisku. Mógłby się zapytać czy może dołączyć, ale dzisiaj nie chciał.

Lukas go wkurzył i nie miał ochoty na nic.

Martwił się też tym co mu powiedział.

Może byłem trochę za ostry?- pomyślał-Ale on jest dla mnie jeszcze gorszy.

Nie zauważył, gdy podeszła do niego dziewczyna.Była ubrana w szkolny mundurek. Miała niski wzrost i brązowe włosy związane w kitki czerwonymi wstążkami. Jej karnacja w zupełności różniła się od każdego ucznia tej szkoły. Matthias pomyślał,że pochodzi z południa. Miała także śliczny, miodowy kolor oczu.

Z urody wyglądała jak dziewczynka podstawówki.

Duńczyk musiał przyznać, że była bardzo ładna.

-Hej- chłopak zagadał- Długo tu stoisz?

-Hejka- odpowiedziała nieznajoma- Trochę, ale nie przeszkadza mi to. Coś cię gnębi-bardziej stwierdziła niż zapytała.

-Można powiedzieć, że pokłóciłem się ze znajomym.

-Chcesz o tym pogadać?

-Nie za bardzo, ale tak w ogóle nie znam Twojego imienia.

-Och- widać było, że była lekko zażenowana- Faktycznie nie przedstawiłam się- po chwili zaczęła się śmiać- Przepraszam. Nazywam się Sesele.

-To twoje prawdziwe imię?

-Tak. Domyślasz się mniej więcej?

-Seszele.

Dziewczyna klasnęła w dłonie z radością.

-Jasne,że tak.

Chłopak rozmarzył się w jej uśmiechu i śmiechu.

-No, ale ty opowiedz mi coś o sobie.

***

Minęła godzina 21:00 a Duńczyka jak nie było tak nie ma. Lukas zaczął się już denerwować i niecierpliwić.

Usłyszał czyjeś kroki na korytarzu.

Podszedł do drzwi i lekko je uchylił, żeby zobaczyć czy to nie Matthias.

Nie pomylił się. To był on, ale najbardziej zdziwiło go to,że był z jakąś dziewczyną.

Norweg nie mógł w to uwierzyć.

Wychylił się lekko, aby jej się przypatrzeć.

-O nie- szepnął-To Seszele. A Matthias z nią rozmawia i jeszcze się uśmiecha.

Zobaczył jak się przytulili.

Norweg opuścił ręce z bezsilności.

Duńczyk stał do niego tyłem, kiedy Seszele go przytulała i nic nie widział, ale Norweg wstrzymał oddech,gdy zobaczył, że dziewczyna patrzy się prosto na niego z wrednym uśmieszkiem. Stała nadal przytulając Køhlera i patrząc jadowicie na Bondevika, a Lukas wyczytał z ruchu jej warg, gdy mówiła wprost do niego: ,,To wasz koniec''.

~cdn...




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro