Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog- Wszystko wraca do normy.

To już ostatnia część opowiadania. Smutno mi, że muszę się z nim pożegnać, ale może to nie koniec i napiszę coś jeszcze. 
 W każdym razie zapraszam do czytania.

_________________________________

Dania...Dan...
Słyszał z oddali jakieś stłumione głosy, jakby z bardzo daleka. Jednak chłopak był zbyt obolały, aby otworzyć oczy i się ruszyć. Nie wiedział co się dzieje i co się stało, widział tylko przed sobą pustkę.
Z oddali usłyszał jeszcze denerwujące brzęczenie.
Po jakimś czasie uchylił lekko oczy i oślepiło go światło. Zobaczył tylko białe ściany i sufit i z powrotem odpłynął w ciemność.

Kiedy ponownie się obudził, zmrużył oczy starając się przyzwyczaić do światła codziennego. Czuł się zmordowany, próbując zrozumieć co się wydarzyło.
A więc to nie działo się naprawdę- pomyślał.
Z lewej strony usłyszał lekki szelest i zobaczył, że na krześle śpi Lukas.
Poza nim nie było nikogo w pokoju. Spojrzał tęsknie na chłopaka. We śnie byli razem, a teraz? Raczej nic z tego nie będzie.
Norweg poczuł poruszenie na łóżku i natychmiast się obudził.
Spojrzał skołowany na Duńczyka myśląc, że chłopak dalej śpi. Jakie było jego zdziwienie i ulga kiedy zobaczył, że Matthias się obudził.
-W końcu się obudziłeś- wyszeptał i przytulił chłopaka- zawołam resztę.
Podszedł do drzwi, otworzył i zawołał Nordyków, którzy szybko weszli do środka.
-Matthias- zawołał Tino- Boże, jak się cieszymy, że w końcu się obudziłeś.
-Co się tak w ogóle stało?
-Pociąg, którym wracałeś do domu uderzył w most Storebæltsbroen. Było dużo rannych i zabitych, Boże Matthias jak to dobrze, że wybudziłeś się ze śpiączki i przeżyłeś.
-Kiedy miał miejsce ten wypadek?
-Rok temu 2 stycznia 2019 roku, dzisiaj jest 2 styczeń 2020 rok.
-Cały rok? I byłem ten cały czas w śpiączce?
-Tak. O mało nie umarłeś na stole operacyjnym, na szczęście lekarze cię odratowali i zapadłeś w śpiączkę. Rokowania też nie były ciekawe, lekarze nie wiedzieli czy przeżyjesz, ale się udało i jesteś tu z nami- Tino przytulił Duńczyka.
Berwald się uśmiechnął a razem z nim Emil i Lukas.
-Ktoś chciałby z tobą porozmawiać- Tino odsunął się od Danii- Bardzo na to nalegała.
Do pomieszczenia weszła Seszele. Włosy miała zapięte w luźny kucyk, ubrana była jak zawsze, w niebieską sukienkę. Pomimo, że też przebywała w szpitalu nie było po niej tego widać.
-My na razie wyjdziemy- powiedział Emil- Jakby coś się stało to wołaj.
-Jasne- w głosie Danii można było wyczuć lekkie przerażenie.
Pomimo, że to był sen, ciężko można było zapomnieć o pistolecie wymierzonym w jego klatkę piersiową i bólu.
-Hej- odezwała się nieśmiało Seszele- widzę, że już lepiej się czujesz.
Matthias był przerażony żeby się odezwać.
-Słuchaj Dania, wiem, że nieciekawie to wyszło z mojej strony, chociaż był to tylko sen. Spróbuję ci to wynagrodzić, jak mi powiesz co mam zrobić, żebyś się mnie już nie bał do końca naszych dni.
-Nie- Køhler odzyskał w końcu głos- Spokojnie Sesele- uśmiechnął się, dziewczyna zrobiła to samo- Nie mam przerażenia, ani żalu, zwłaszcza, że to był tylko sen, przeze mnie też utknęłaś w tym śnie i też cię za to przepraszam.
-Nic się nie stało- Seszele się zarumieniła- Nie mogliśmy być pewni co się stanie, gdy proponowałeś mi wycieczkę z tobą. Pechowo się trochę złożyło.
-Tak, trochę tak- Dania też się zarumienił zakłopotany.
-Nie masz też jak się tłumaczyć i tak dalej, wszystko powiedziałam naszym przyjaciołom co się działo we śnie.
-Co?!- Dania krzyknął zszokowany- Jak to?
-Spokojnie, fakt o twoim być może przyszłym chłopaku przemilczałam- Ale nie jest głupi, domyśli się i dowie prędzej czy później. Wiesz, że w tym śnie miałam lekką nadzieję, że chociaż się zejdziemy- zaśmiała się- Miałam tak od kiedy wybraliśmy się na tę feralną wycieczkę.
-Wiem i przepraszam- powiedział z poczuciem winy Dania.
-Nie martw się. Wiem o tym, ja już pójdę, chyba chciałbyś się zobaczyć z twoją rodziną, a najbardziej chyba wiadomo z kim- uśmiechnęłam się- To cześć, wypoczywaj i wyjdź ze szpitala, brakuje nam ciebie na światowych spotkaniach.
-Jak na światowych spotkaniach? Nie było też na nich ciebie.
-Wiem, przekazuję słowa reszty świata. Mnie też nie mogą się doczekać.
-W porządku, ty też wypoczywaj, żeby wyjść z tego przeklętego miejsca- Dania się zaśmiała.
Seszele zrobiła to samo.
-Jasna sprawa- powiedziała i wyszła.
Zaraz po tym do pomieszczenia weszła reszta Nordyków wraz z Leonem, co Duńczyka bardzo zdziwiło.
-Jak było?- zapytał Tino.
Dania uśmiechnął się:
-Nie było tak źle. Było fajnie.
Lukas spochmurniał.
-Wyjaśniliście sobie wszystko?- spytał Emil.
-Tak- odpowiedział zadowolony Duńczyk.
-My też wiemy co się działo, kiedy byliście w śpiączce. Seszele nam powiedziała.
-Pielęgniarka nam powiedziała, że jeśli nic nie będzie się działo to wypiszą cię za tydzień- powiedział Leon trzymając za rękę czerwonego Emila.
-Jasne- Matthias się uśmiechnął- Tak w ogóle coś mnie ominęło?- pokazał na ręce chłopaków.
-Przez ten rok dużo się działo- Emil i Leon są parą, chociaż wszyscy się domyślali, że tak będzie tylko do nich samych to jeszcze nie dotarło, ja i Berwald też jesteśmy razem.
-Oj Matthias- westchnął Lukas- Teraz musimy cię wprowadzać w ten świat od nowa, gdyż rok byłeś nieobecny. Nie martw się, wszystkiego się dowiesz.

***
Minął tydzień i Køhler wyszedł ze szpitala. Seszele wyszła dzień po rozmowie z Duńczykiem. Po Matthiasa przyjechał Lukas.
-Hej, dzięki, że jesteś, mój samochód został w domu- Dania się zaśmiał.
-Nie ma sprawy- Lukas uśmiechnął się.
-Nie ma z tobą reszty?
-Powiedziałem im, żeby zostali i posprzątali chociaż twój dom na powitanie.
-Okej, dzięki wielkie.
-Nie masz za co.
Oboje wsiedli do samochodu i Bondevik ruszył.
Duńczyk obserwował otoczenie, choć coś mu nie pasowało.
-Mój dom jest w drugą stronę- pokazał przyjacielowi.
-Wiem, ale tam nie jedziemy.
Norwegia patrzyła na drogę.
-A gdzie?
-Zabieram cię do kina. Pora żebyś coś obejrzał od dłuższego czasu.
-Okej- Køhler się uśmiechnął- To nawet lepiej.

***
Po skończonym seansie, Lukas powiedział, że zabierze ich jeszcze na wzgórze, chcąc zobaczyć z Duńczykiem zachód słońca, pierwszy raz od roku.
Jakie było zdziwienie Danii, gdy się okazało, że jest to Yding Skovhøj, najwyższy punkt w Danii.
Stanęli przy bramce i zaczęli podziwiać zachód słońca.
Stali tak z 15 minut, w końcu Norwegia się odezwała:
-Byłem przerażony faktem, kiedy rok temu usłyszałem w telewizji o wypadku i kiedy pokazali listę rannych. Myślałem, że to koniec nadziei na wszystko-zaczął powoli- Najgorsze było to, że bałem się, że umrzesz... A ja wraz z tobą.
-Lukas...- szepnął Duńczyk.
-Daj mi skończyć- pociągnął nosem- Miałem zamiar ci wtedy powiedzieć, ale nie wiedziałem jak, reszta też widziała moje zachowanie, też mówili, żebym w końcu nie tchórzył, a ja stchórzyłem i nawet ci nie powiedziałem, a potem ten wypadek. Straciłem wszelką nadzieję na cokolwiek. Nie będę tchórzył i zastanawiał się nad wszystkimi „za" i „przeciw"...
Nastąpiła długa cisza.
-Oczywiście- kontynuował Norweg- Do ciebie jak najbardziej należy zdanie czy się zgodzisz czy nie... Dania... Od roku nie jesteś dla mnie tylko przyjacielem... Jesteś kimś więcej, ja... ja cię kocham.
Norweg skończył i się zaczerwienił. Nastąpiła cisza i zaczął się bać, że Duńczyk nie podziela tych samych emocji, wyśmieje go i nie będą mogli być nawet przyjaciółmi.
-Ja ciebie też- wyszeptał Dania- Od jakiegoś czasu- mrugnął okiem.
Lukasowi kamień spadł z serca i przytulił się do Duńczyka. Dania pochylił się i pocałował Norwega. Bondevik odwzajemnił pocałunek.
-Proszę, obiecaj, że zostaniesz już ze mną do końca.
-Obiecuję.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też .
Przez resztę dnia stali na wzgórzu trzymając się za ręce.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro