Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY

Heather

Trzy dni później, gdy wszyscy w końcu poczuliśmy się lepiej, nadszedł czas zemsty.

Zaparkowałam samochód przed centrum handlowym i zaprowadziłam bliźniaków do środka. Głupkowaty uśmiech ani na chwilę nie schodził z mojej twarzy.

– Możemy wejść na chwilę? – spytał Luke, jak tylko dostrzegł logo sklepu z elektroniką.

Oj, możecie znacznie więcej – pomyślałam.

– Jasne.

Luke popatrzył na mnie zaskoczony, ale w końcu wzruszył ramionami i wbiegł do sklepu, ciągnąc za sobą Paul'a.

Spokojnym krokiem ruszyłam za nimi, rozkoszując się tą chwilą. Odnalazłam ich w dziale gier. Na mój widok wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami i zrobili smutne miny. Wiedziałam, co zaraz nastąpi. Przerabialiśmy to już setki razy.

– Możemy jedną grę? – spytał Paul.

– Tylko jedną – powiedział Luke.

– Prosimy – błagał Luke, wydymając usta.

– Wybierzemy taką, w którą i ty zagrasz – dodał Paul, ściągając z półki LEGO Horizon Adventures.

Luke pokiwał energicznie głową.

– Sama mówiłaś kiedyś, że ją kupimy.

– Sama zobacz, jaka jest ciekawa – powiedział Paul, czytając na głos opis gry: – Dołącz do łowczyni Aloy, która prowadzi barwną ekipę bohaterów przez tętniącą życiem puszczę, by ocalić świat i poznać tajemnice przeszłości. Nie brzmi super?

– Brzmi – przyznałam mu rację.

– To jak, weźmiemy ją? – spytał Luke, znów wydymając usta.

– Tak – odparłam.

Chłopcy wybuchnęli głośnym krzykiem, nie kryjąc swej radości. W końcu ochłonęli, lecz zamiast udać się prosto do kasy, znów wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami i postanowili uderzyć jeszcze raz.

– Wiesz, że jest promocja 4+1 gratis? – zagadnął, jak gdyby nigdy nic Paul.

Czy wiedziałam? Specjalnie wybrałam ten sklep, dobrze wiedząc, że użyją tego jako argumentu.

– Żal z niej nie skorzystać, nie? – dodał Luke.

– Dokładnie.

– Wybierzemy jeszcze trzy gry, a ta gratis będzie dla Sophie.

– No właśnie. Sophie będzie smutno, że jej nic nie kupiliśmy.

Wpatrywałam się w ich pełne nadziei twarze, ledwo powstrzymując parsknięcie. Czy można być bardziej bezczelnym? Tylko w ciągu ostatniego miesiąca oszukali Sophie na kasę, nastraszyli ją tak, że do tej pory bała się spać sama, a teraz udawali, że martwią się o jej samopoczucie?

Oj, zemsta będzie słodka. Naprawdę słodka.

Udałam, że się zastanawiam, więc bliźniaki ponowiły atak.

– Popatrz, ta będzie idealna dla Sophie – powiedział Luke, łapiąc pudełko z Barbie Project Friendship. – Barbie i Barbie wspólnymi siłami próbują ocalić ukochane Malibu Waves Community Center. Do tego bla bla bla... Ogólnie Sophie będzie grała Barbie i razem z inną Barbie ocali coś, aby tego nie zamknęli. Nawet opis mnie znudził, czyli tak jak mówiłem, idealna gra dla Sophie.

– Dobra, weźmiemy ją – powiedziałam.

Bliźniaki znów wybuchnęły krzykiem, lecz nagle Paul spoważniał i popatrzył na mnie podejrzliwym spojrzeniem.

– Ale to oznacza, że możemy wybrać jeszcze trzy gry? – upewnił się.

Westchnęłam, po raz kolejny udając, że się namyślam. W końcu skinęłam głową.

– Skoro jest promocja.

– Hurra! – krzyknął Luke, ciągnąc brata w alejkę z bestsellerami.

Nie minęła minuta, a wyszli z niej z kolejnymi trzema grami i od razu ruszyli w stronę kas, najpewniej bojąc się, że w każdej chwili zmienię zdanie. Jednak jedna wystawa zatrzymała ich w miejscu.

Idealnie – pomyślałam, znów głupio się uśmiechając. – Tacy przewidywalni.

– PS5 Pro – wyszeptał Paul, nie kryjąc swego uwielbienia.

– Tak – przytaknął Luke. – Ulepszony GPU.

– Osiem rdzeni AMD Zen 2 – recytował Paul. – Aż 67% więcej jednostek obliczeniowych i o prawie 30% szybsza pamięć, niż w zwykłym PS5.

– Zaawansowana technologia śledzenia promieni.

– Wsteczna kompatybilność.

– PSSR.

– 2 TB pamięci masowej SSD.

Zamilkli, wręcz z nabożeństwem przyglądając się konsoli. Nagle ich wzrok powędrował do wielkiego plakatu, wiszącego nad nimi. Ich twarze pojaśniały, usta otworzyły się w zdumieniu. Byłam pewna, że gdyby nie szum panujący w sklepie, mogłabym usłyszeć procesy myślowe, zachodzące w ich głowach.

Tacy przewidywalni.

– Heather, patrz – odezwał się Luke, prawie piszcząc z podniecenia. – Aż dwadzieścia procent zniżki na konsolę, jeżeli skorzystamy z innej dostępnej promocji.

– Taka okazja nie zdarza się zbyt często – dodał Paul.

– Nie możemy z niej nie skorzystać

– No właśnie.

– Jak dzisiaj ją kupimy, to oszczędzimy... – Luke urwał, marszcząc czoło – jedna piąta z ośmiuset to... jakieś sto...

– Pięćdziesiąt – podpowiedział Paul, obliczając coś na palcach.

– No właśnie... sto pięćdziesiąt to dwadzieścia procent z ośmiuset, a konsola kosztuje więcej niż osiemset dolarów, więc zaoszczędzimy prawie dwieście dolców. Nie możemy sobie na to pozwolić.

Naprawdę ich bezczelność przekraczała wszelkie granice.

– Jesteście w błędzie – powiedziałam, znów udając, że ich błagania nie są w zgodzie z moją zemstą.

– Źle obliczyliśmy? – spytał Luke.

– Nie. To znaczy tak, ale nie chodzi mi o obliczenia. Mówicie, że jak weźmiemy tę konsolę, to zaoszczędzimy dwieście dolarów, co nie jest prawdą. Jeżeli ją weźmiemy, to wydamy sześćset dolarów, których nie mieliśmy w planie wydawać.

Zmrużyli oczy, wyraźnie nie rozumiejąc mojego toku myślenia. W końcu to do nich dotarło, lecz dobrze wiedziałam, że coś takiego jak logika, nie powstrzyma ich przed kontynuowaniem.

– Będziesz miała z głowy nasz prezent na mikołajki – powiedział Paul.

– A co z moim prezentem za złamany nadgarstek? – spytał Luke.

Popatrzyłam na niego niedowierzająco.

– Niby jakim prezentem? Nic za to nie dostaniesz.

– Tyle się nacierpiałem po nic?

– Dokładnie. Cierpiałeś za własną głupotę.

Luke chciał powiedzieć coś więcej, lecz Paul uciszył go spojrzeniem.

– Będziesz miała z głowy nasz prezent na mikołajki – powtórzył, uśmiechając się do mnie szeroko.

– No nie wiem – powiedziałam, udając, że się namyślam. – Sześćset dolarów to nadal sporo pieniędzy... Do tego wasze gry.

– Pamiętaj, że jest nas dwóch – wtrącił szybko Luke. – A jedna gra jest dla Sophie, plus ty też pewnie będziesz z tego korzystać, więc tak naprawdę, to prezent dla nas wszystkich.

Dobry jest – pomyślałam. – Zdecydowanie poradzi sobie w życiu.

Westchnęłam, przyglądając się konsoli z każdej strony, jakbym nie znała jej parametrów równie dobrze, co bliźniaki.

– Prosimy – powiedział Paul.

– Tak, ładnie prosimy – dodał Luke.

Przeczesałam dłonią włosy i wypuściłam powietrze ustami, chcąc jeszcze bardziej uwiarygodnić moją grę aktorską, Musiałam wyglądać przekonująco, bo bliźniaki wpatrywali się we mnie z mieszanką obawy, strachu i podekscytowania, widoczną w ich błękitnych oczach.

W końcu się zgodziłam.

Chłopcy zaczęli się przekrzykiwać jeden przez drugiego, radość wręcz promieniowała z każdej komórki ich ciała. Złapali za pudło i prawie biegiem przepchali się do kasy.

Zadowolona, ruszyłam za nimi.

*

Podłączyłam konsolę i skonfigurowałam ją z telewizorem. Bliźniaki z podekscytowania ledwo mogli usiedzieć w miejscu. Krążyli po salonie, zasypując mnie ciekawostkami na temat PS5 Pro i zakupionych gier, zastanawiając się, w którą zagrać jako pierwszą.

Nadal nie zdawali sobie sprawy z tego, co na nich czeka.

Zalogowałam się do mojego konta PlayStation, zabezpieczyłam je specjalnym kodem i żeby jeszcze trochę podenerwować chłopaków, wybrałam opcję przesłania danych z mojej starej konsoli. Gdy wszystko było zainstalowane, złapałam za pada i włączyłam jedną z przerwanych przeze mnie gier.

– Ej! – krzyknął Luke. – My mieliśmy zagrać pierwsi.

– Niby dlaczego? – spytałam, nie odrywając wzroku od telewizora.

– Bo to my wpadliśmy na pomysł, żeby kupić konsolę i gry.

– Ale ja za nie zapłaciłam.

– Ale pieniędzmi po naszych wspólnych rodzicach.

– Które do czasu, aż osiągniecie pełnoletność, są do mojej wyłącznej dyspozycji.

– To nie fair.

Zastopowałam grę i popatrzyłam na bliźniaków. Ich twarze spurpurowiały z wściekłości, klatki piersiowe gwałtownie unosiły się i opadały.

– Wiesz, co nie jest fair? – spytałam. – To, że w kółko muszę się za was tłumaczyć. Nie zliczę, ile razy wylądowałam przez was na dywaniku u dyrektorki. Ile razy zapewnialiście mnie, że to się więcej nie powtórzy, tylko po to, aby już następnego dnia znów nabroić. Myślicie, że nie mam nic lepszego do roboty niż wysłuchiwać skarg na was? O tym, jak traktujecie Sophie, nie wspominając.

– Nic jej nie robimy – burknął Luke.

Narastał we mnie gniew. Wzięłam głęboki oddech, żeby nie wybuchnąć.

– Nastraszyliście ją tak, że do tej pory boi się otworzyć szafę u siebie w pokoju – powiedziałam zaskakująco spokojnym głosem.

Luke wzruszył ramionami.

– Nie nasza wina, że wierzy we wszystko, co jej opowiemy.

– Ona ma pięć lat! – krzyknęłam. –Nie rozróżnia jeszcze prawdy od kłamstwa. Dlatego jest taka ufna i niewinna.

– No, to mówiłem ostatnio, że przygotowujemy ją do prawdziwego życia. Pokazujemy jej, że nie może być taka ufna. Co nie, Paul?

– Noo.

Po cichu liczyłam, że Luke ponownie użyje tego argumentu. Nie ma nic lepszego, niż użycie jego słów przeciwko niemu.

– W takim razie, na pewno nie będziecie mi mieli za złe, że i ja przygotuję was do prawdziwego życia – powiedziałam, uśmiechając się szeroko. – Od tej pory do odwołania, wprowadzam wam zupełny zakaz grania na konsoli.

– Co?! – krzyknął Paul.

Luke kilkukrotnie otworzył i zamknął usta, przetwarzając to, co właśnie powiedziałam. Na jego twarz wypłynęła mieszanina emocji: szok, niedowierzanie, złość. Dobrze wiedziałam, co czuł w tej chwili. Minęło prawie piętnaście lat, odkąd tato zastosował tę szatańską karę w stosunku do mnie, lecz pamiętałam, jakby to było zaledwie wczoraj.

– Przecież dopiero co kupiłaś nam konsolę i gry, a teraz mówisz, że nie możemy w nie grać? – spytał w końcu.

– Kupiłam je, ale nic nie mówiłam, że pozwolę wam ich używać.

– Ale... ale... to... – jąkał się Paul, patrząc spanikowanym wzrokiem na brata.

– Tak nie można! – krzyknął Luke, wymachując rękami. – To przemoc!

Uniosłam brwi, kręcąc głową.

– To nie przemoc, a kara – odparłam spokojnie.

– Ale za co? – spytał Luke. – Przecież nie zrobiliśmy nic złego.

– Jeżeli naprawdę tak uważasz, to tym bardziej na nią zasługujesz.

– I jak długo ma ona trwać?

– Nie wiem, aż uznam, że wyciągnęliście z niej lekcję.

– Jaką lekcję? – Prychnął Luke. – Że nasza siostra jest głupia?

– Wyzwiska nie pomogą waszej sytuacji.

Bliźniaki znów wymienili się spanikowanymi spojrzeniami, nadal licząc, że zmienię zdanie. Nie mieli pojęcia, jak skrupulatnie zaplanowałam tę zemstę. Ile czasu poświęciłam na szukanie informacji o aktualnych promocjach w pobliskich sklepach, aby mieć pewność, że dadzą się na to złapać.

Luke tupnął stopą, Paul wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk – coś pomiędzy jękiem a krzykiem.

– Jeżeli naprawdę myślisz, że w taki sposób sprawisz, że będziemy grzeczni, to się mylisz! – krzyknął Luke.

– Noo – przytaknął Paul. – Zobaczysz, będziemy jeszcze gorsi.

– Jak chcecie. – Wzruszyłam ramionami. – Im dłużej będziecie niegrzeczni, tym dłużej nie będziecie mogli grać. Wasz szantaż na mnie nie zadziała.

– Ugh! – warknął Luke, łzy napłynęły mu do oczu, twarz zmieniła kolor na buraczkowy. – Nienawidzę cię!

Westchnęłam, spodziewając się, że padną te słowa. Sama wielokrotnie używałam ich w stosunku do rodziców.

– Porozmawiamy, jak trochę ochłoniecie – powiedziałam, sięgając po pada. – A teraz wybaczcie, ale chcę przetestować nową grę.

– Ja też ciebie nienawidzę! – krzyknął Paul.

– Ja bardziej – dodał Luke. – Jesteś najgorszą siostrą na świecie. Żałuję, że się nami opiekujesz. Ciotka Trudy ma rację, że się do tego nie nadajesz. O wiele lepiej byłoby nam, gdyby to ona się nami zajęła. Co nie?

– Tak – przytaknął Paul. – Nawet w domu dziecka byłoby nam lepiej.

Wybiegli z salonu, a po chwili rozniósł się huk zamykanych drzwi do ich pokoju.

Siedziałam nieruchomo z niewidzącym wzrokiem wbitym w telewizor. W głowie jak zapętlone odtwarzałam słowa bliźniaków.

Żałuję, że się nami opiekujesz.

Nawet w domu dziecka byłoby nam lepiej.

Myślałam, że jestem gotowa na ich atak, lecz jak zwykle wiedzieli, gdzie uderzyć, aby najbardziej mnie zranić.

Łzy spływały mi po twarzy, dłonie drżały, kiedy sięgnęłam po telefon i wybrałam numer. 

*

Nowy rozdział 27 grudnia!

Przy okazji życzę Wam WESOŁYCH ŚWIĄT <3

JO!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro