{ Wisla is coming } Proch
{ 500 słów }
Wtulam się mocniej w mojego chłopaka, opierając głowę o jego pierś.
Ręka Petera delikatnie kreśli wzorki na moich plecach, a jego usta odnajdują okolice mojej twarzy.
Ciepło z kominka i widok płomieni działają na mnie uspokajająco.
- Gotowy, Kam?
- To już jutro.- lekko się uśmiecham.
- Tak, chociaż wcale nie wygląda jakby zbliżała się zima. - Peter spogląda na mnie z lekkim rozbawieniem.
- Wiesz, jak to bywa w Wiśle, nieprzewidywalnie.
- Szalona jak wszyscy Polacy.- kąciki jego ust lekko się unoszą.
- Aż tak duże grono polskich fanek?
- Nie wiem, nie mogę się wypowiedzieć, co najwyżej na przykładzie szalonego mężczyzny, który uwiódł moje serce.
Lekko się śmieję.
- Chyba co innego ci uwiodłem. - unoszę jedną brew.
- Ja to chyba tobie mózg, kochanie. - za ten komentarz Pero zasługuje na kuksańca w bok.
Kiedy chwilę milczymy, czerpię przyjemność z takiego spokoju.
- To co, dostanę w końcu odpowiedzieć na moje pytanie?
- Tak, dostaniesz, i tak, jestem gotowy. Jestem już gotowy na nowy sezon, na całą adrenalinę i przyjemność z każdego skoku. Wiesz, jak to jest.
- Wiem, a gotowy na rywalizację ze swoim chłopakiem?
- Zdecydowanie.- przygryzam lekko wargę. - Wiesz, że nie ma dla mnie nic bardziej motywującego.
- Dobrze, że to działa w dwie strony. - Pero składa na moich ustach krótki pocałunek.
- Nie jestem jedynie gotowy na stracenie tego spokoju. Już nie będziemy mogli zaszyć się na dłużej, w jednym z naszych domów. Cały czas w drodze, razem z naszymi kadrami, a do tego reporterzy czekający na każdym rogu.
- Nie martw się, Kamil. Przynajmniej mamy to szczęście, że pracujemy razem. Nieważne w jakim miejscu na ziemi, na jakiej skoczni, zawsze będę obok.
- I to najważniejsze. - głaszczę Petera po policzku, a on jeszcze bardziej pochyla głowę w moją stronę.
Zanim zaczęliśmy się spotykać, nigdy bym nie zgadł, że w domowym zaciszu, jest tak kochający i delikatny w okazywaniu uczuć.
Kiedy jakiś czas później, popijamy herbatę na balkonie, Peter znów zaczyna ze swoimi zakładami. Z każdym nowym sezonem, dzieje się to samo.
- To co, zakład, że w tym roku zdobycie Puchar Narodów?
Śmieję się głośno.
- Tak, a ja wygram wszystkie konkursy Pucharu Świata. - wywracam oczami.
Peter wcale nie zaczyna się śmiać.
- Nie bądź tego taki pewny, panie wygram wszystkie możliwe nagrody jakie się da, podczas jednego sezonu.
- Nie wszystkie.
- Formalności. - Pero macha ręką.
- Tak czy siak, historia się nie powtarza, Peter.
- Oczywiście, że nie. Już zapisałeś się na kartach historii skoków narciarskich, wiesz, że masz po prostu czerpać z tego radość. Ale to nie znaczy, że nie może być jeszcze lepiej.
Uśmiechamy się przez chwilę, po prostu patrząc na siebie.
- Razem z tobą na podium. - łapię go mocno za rękę.
- Kto wie. - Pero pochyla się i łączy nasze usta w pocałunku.
Wiem, że jutro będzie dobry dzień. Polscy fani, którzy dopingują jak nikt inny, skoki, z których czerpię wielką radość i mój chłopak, skaczący razem ze mną.
~~~~
Przedpremierowe powitanie z nowym sezonem.
I'M READY.
Dla wszystkich, którzy będą w Wiśle, życzę wspaniałego weekendu! Dla tych, którzy tak jak ja, będą oglądać przed telewizorem, samych pozytywnych wrażeń.
Luźny shot, opisujący ich dzisiejszy wieczór.
Do następnego,
Nikola
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro