Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{ wake up with amnesia } Proch


{ 559 słów }

Otwieram oczy i oślepia mnie biel dookoła mnie, słyszę miarowe pikanie.

Zaczyna docierać do mnie ból, który wychodzi z każdej komórki mojego ciała.

Kaszlę i krztuszę się, aż znów zamykam oczy.

Słyszę jego głos, głos, który mnie woła, jednocześnie tak znajomy, a wciąż odległy.

Kiedy budzę się kolejny raz, szybciej kojarzę fakty. Muszę znajdować się w szpitalu, tego jestem pewien.

Próbuję sobie przypomnieć jak tutaj trafiłem, a jednak w głowie...mam kompletną pustkę.

Otwieram oczy i lekko ruszam ręką.

Znów słyszę ten męski głos.

- Peter, słyszysz mnie? Pero?

Podnoszę wzrok i widzę przy swoim łóżku najpiękniejszego faceta jakiego kiedykolwiek widziałem.

Widzę zmartwienie na jego twarzy, wygląda jakby płakał i nie spał od wielu godzin. A teraz spogląda mnie z nadzieją.

- Kochanie? - mówi miękko, a moje serce zamiera.

- Kim...jesteś? - widzę jak wyraz jego twarzy diametralnie się zmienia.

A ja czuję się przerażony, ból rozchodzi się po moim ciele, a mężczyzna przy moim boku jest dla mnie zupełnie obcy.

- Pójdę po lekarza. - znika za szpitalnymi drzwiami, a ja czuję, jak bicie mojego serca przyspiesza.

Jakiś czas później, jestem po wizycie czterech lekarzy, w tym ordynatora i mnóstwo pielęgniarek z odpowiednimi lekami.

Nie czuję już wyraźnego bólu, chociaż moja głowa wciąż pulsuję.

Próbuję zrozumieć co się dzieje, według...kontroli, straciłem wspomnienia z czterech ostatnich lat mojego życia.

Nie pamiętam mężczyzny, który cały czas jest przy mnie.

Chcę płakać, ale on wciąż tu stoi.

Przesuwa krzesło bliżej mojego łóżka i chociaż widzę zmieszanie na jego twarzy, łapie ze mną kontakt wzrokowy.

- Pero, ja wiem...- przerywam mu.

- Zadzwoń do mojej mamy, proszę. - ukrywam twarz w dłoniach.

W odpowiedzi otrzymuję jedynie ciszę.

Kiedy unoszę głowę, widzę ból wypisany na jego twarzy.

- Peter, nie utrzymujesz już kontaktu ze swoją mamą, przykro mi- szepcze cicho.

Co? To niemożliwe, to nie może być prawda.

Kręcę głową, a na mojej twarzy pojawiają się łzy.

- Jestem Kamil, poznaliśmy się cztery lata temu... przez skoki. Niedługo później zaczęliśmy się spotykać. Twoi rodzice, nie zaakceptowali tego, że spotykasz się z chłopakiem.

Cały się trzęsę, a Kamil wyciąga do mnie dłoń. Pozwalam mu na to i łapię jego rękę w uścisku.

- Tak bardzo mi przykro. Jestem tutaj i nigdzie się nie wybieram. Nieważne kogo teraz potrzebujesz...kolegi, przyjaciela czy partnera. Przepraszam, Peter.

W jego oczach pojawiają się łzy, a ja czuję się po prostu otępiały.

- Zadzwoniłem do Domena. On i Cene są już w drodze. My...jesteśmy w Polsce, niedaleko naszego domu.

Naszego domu? Wciąż te słowa do mnie nie docierają. Ten piękny mężczyzna nie jest nieznajomym, jest moim partnerem...jesteśmy razem od czterech lat, mieszkamy razem w Polsce?

Oddycham głęboko, próbując się uspokoić.

- Kamil, przepraszam. - testuję jego imię i czuję się, jakbym mówił je codziennie, jakby to nie była żadna nowość.

- Przepraszam, że cię nie pamiętam. - znów wybucham płaczem.

Czuję jego silne ramiona, które mnie obejmują. I tkwimy tak w uścisku, a ja płaczę w jego tors.

- O nic się nie martw Peter, teraz skup się na powrocie do zdrowia. Będzie dobrze, obiecuję.

I leżymy tak razem, dopóki bicie mojego serca nie odzyskuje zwykłego rytmu.

Nie wiem co dalej będzie, co jeśli moja pamięć nie wróci? Jak mam traktować Kamila? Co z moją rodziną?

Zbyt dużo myśli krąży po mojej głowie, a przecież muszę odpocząć, muszę wrócić do zdrowia.

Kiedy odpływam, czuję jak Kamil składa na mojej skroni lekki pocałunek.

~~~~

Szpitalna drama z amnezją to zawsze fajna sprawa.
Do następnego,
Nikola

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro