{ too late } Proch
Leżę na łóżku, a Andreas śpi z głową opartą na mojej piersi.
To co jest między nami, myślałem, że to właśnie tego chcę, myślałem, że Andreas zasługuje na szczęście. Dlatego właśnie chciałem je mu dać, wiedziałem, że mnie pragnie.
Jednak, każdy kolejny pocałunek, dotyk, spojrzenie, nic nie jest w stanie sprawić, żebym zapomniał, zapomniał o tej jednej osobie, której wciąż pragnę.
Chciałem uszczęśliwić Andreasa, ale czy kiedykolwiek byłem w stanie to osiągnąć, skoro nie byłem w stanie zapomnieć o Peterze?
Wplatam dłoń w włosy Andreasa, który tak spokojnie śpi u mojego boku, i myślę o tym, jaki jest piękny. Jest piękny, tylko nieodpowiedni dla mnie. Nie potrafię go docenić, tak bardzo jakbym tego chciał.
Nie jestem w stanie oddać Andreasowi całego siebie, bo moje serce należy już do kogoś innego.
Pochylam się i delikatnie całuje Andreasa w policzek, wybudzam go tym gestem.
- Kam? Czemu nie śpisz? - ma zachrypnięty głos.
- Myślę. - następuje chwila ciszy.
- O nim?
- Tak- nie będę już więcej kłamał.
Przytulam go mocniej do siebie, a Andreas oddaje uścisk.
- Śpij, porozmawiamy rano.
Wierzę, że tak będzie, więc po prostu zamykam oczy.
Nie wiem, czy oboje wiemy, że to nasza ostatnia wspólna noc.
A kiedy, następnego dnia, wychodzę z jego domu, ze wszystkimi swoimi rzeczami, czuję dziwną ulgę.
Koniec pewnego etapu, nie będę więcej próbować uszczęśliwiać kogoś na siłę.
Wiem, że ja i Peter...to wszystko już minęło, pewnie Słoweniec traktuje mnie, jedynie jako swoją przeszłość. Ale muszę spróbować.
Żadna rozmowa telefoniczna nie wystarczy, muszę porozmawiać z nim osobiście.
Kiedy Peter otwiera mi drzwi, myślę o tym, że jest jeszcze piękniejszy.
Jednak wszystko jest inne, nie takie jakie powinno być.
Nie patrzy na mnie z miłością w oczach, patrzy na mnie jak na kogoś zupełnie obcego.
- Przypomniałeś sobie o mnie? - kręci głową, a ja nie wiem co odpowiedzieć.
Stoimy w ciszy, patrząc sobie w oczy, a ja myślę o tym, że to moja ostatnia szansa.
- Kocham cię, zawsze cię kochałem i będę kochał. - przelewam w te słowa, wszystkie moje uczucia.
Peter zamyka oczy i głęboko oddycha.
- Za późno, Kamil. Za późno.
Za plecami Petera, pojawia się Anže. Uśmiecha się do mnie smutno, po czym obejmuje Słoweńca.
Patrzę na obraz przede mną, i próbuję powstrzymać łzy.
Za późno. Słowa Petera wciąż dźwięczą w mojej głowie.
- Pamiętaj. - to ostatnie słowo, które kieruję do Petera.
Odwracam się i kieruję do samochodu.
Dopiero po kilku godzinach jazdy, zjeżdżam na pobocze i pozwalam sobie na chwilę słabości.
Przegrałem swoją walkę.
Pojawiłem się za późno.
~~~~
Takie coś powstało.
Do następnego,
Nikola
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro