Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{ the 4th place } Proch

Do pokoju dotarłem krótko przed godziną drugą w nocy. Czułem się wymarznięty i całkowicie zmęczony. Przed opuszczeniem skoczni musiałem udzielić odpowiedzi na pytania dziennikarzy, którzy sami nie wiedzieli, w jaki sposób skomentować mój występ.

Nie chciałem już o tym wszystkim myśleć. Byłem wściekły, że niby najistotniejszy konkurs, zawody, które odbywają się co cztery lata zostały przeprowadzone w taki sposób.
To miała być biało-czerwona sobota, tymczasem wyszła z tego loteryjna niedzielna zabawa.

Mogłem skoczyć lepiej. Gdybym nie spóźnił, gdybym poleciał zaledwie pół metra dalej... stałbym na podium. Gdybym tylko się postarał, byłbym w stanie obronić złoto z przed czterech lat.

Chciałoby się z łatwością o tym zapomnieć i przejść dalej. Szkoda tylko, że to nie jest takie proste. Pomimo sporo doświadczenia, nie jestem w stanie pozbyć się sportowej złości i wszystkich emocji, które się we mnie kłębią.

Wchodzę do swojego pokoju i zanim zdążam jakkolwiek zareagować, znajduję się w silnym uścisku.
Peter, mój Peter, jedyna osoba, która teraz mnie rozumie.
Wtulam się w niego mocniej i wciągam zapach jego perfum. Dłonie Petera delikatnie błądzą po moich plecach.
Po dłuższej chwili Słoweniec prowadzi mnie w stronę łóżka, kładziemy się, wciąż przytuleni, a ja opieram głowę na jego piersi. Peter splata nasze dłonie i całuje mnie w skroń.
- Kochanie, jestem z ciebie cholernie dumny. Wiem...jak to boli. Żałuję, że organizatorzy pozwolili na taki przebieg konkursu - Peter nie jest w stanie pozbyć się ze swojego głosu nutki żalu i złości.
Nie jestem w stanie pozbyć się łez, które powoli zamazują mi widoczność. Tylko tutaj, w nocy, w moim własnym pokoju mogę pozwolić sobie na odrobinę słabości. Peter delikatnie zaczyna ścierać łzy z moich policzków, po czym pochyla się aby pocałować każde miejsce na mojej twarzy.
Kiedy w końcu się uspokajam, podnoszę dłoń Petera i zbliżam ją do swoich ust.
- Na następnym podium staniemy razem, tak jak w Sochi - obaj uśmiechamy się, przypominając sobie tamte piękne chwile.
- A teraz...najważniejsze, że mamy siebie. Żaden medal nie jest dla mnie tyle warte co ty.
- Jesteś moją najważniejszą wygraną.

A jutro? Jutro będzie nowy dzień. Kolejna szansa na walkę, a mając siebie i swoje wsparcie... nigdy się nie poddamy.

~~~~
Okay. Takie krótkie, chyba już ostatecznie pozwoli mi otrząsnąć się z tych wszystkich emocji. Proch to zawsze odpowiednie lekarstwo.
Do następnego,
Nikola.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro