{ thanks to Domen } Proch
{ 1008 słów }
- Peter, proszę cię, przestań chodzić taki nadąsany. Zachowujesz się jak naburmuszona księżniczka, która nie dostała tego czego chce. Dobrze, że przed Kamilem chociaż to jakoś ukrywasz. - Jezu, czy mój młodszy brat może się w końcu zamknąć?
- Domen czy ty nie masz innych rzeczy do roboty niż przychodzenie do mojego pokoju żeby mi jakieś wykłady dawać? - serio, czy on nie ma jeszcze szkoły przypadkiem?
- Nie bo już mnie zaczynasz denerwować swoją biernością. Czemu nie możesz po prostu powiedzieć mu, że go ko.. - Domen przerwał bo ktoś otworzył drzwi do mojego pokoju.
- Przeszkadzam? Jakaś braterska rozmowa? - Kamil zapytał z uśmiechem.
- Nie, młody i tak właśnie wychodził - rzuciłem mu jedynie ostre spojrzenie. Lepiej żeby ten gnojek nie powiedział nic dwuznacznego do Polaka. Domen chyba wiedział co chodzi mi po głowie bo na jego ustach pojawił się ten uśmiech, który przynosi same kłopoty.
- Miło było cię zobaczyć Kamil... chociaż to Pero chyba bardziej nie mógł się doczekać - Dom powiedział wychodząc z pokoju. Lekko klepnął Polaka w ramię.
- Ciebie też, Domen. - Kamila wzrok wyrażał lekkie niezrozumienie.
- Nie próbuj nawet go zrozumieć, wiesz to chyba taki wiek. Albo chociaż ja tak wolałbym to sobie tłumaczyć - oboje się śmiejemy.
- Jasne, i tak wolę twojego braciszka w buntowniczym wieku od ciebie - Kamyk wystawia mi język, a ja jedynie kręcę głową.
- Ja ci dam... oj pożałujesz tego. - rzucam w niego poduszką, niestety Polak robi taktyczny unik.
- Dobra, dobra. To co, idziemy na siłownię? - chociaż wyjątkowo mi się nie chce to wiem, że muszę. Widok ćwiczącego Kamila będzie przynajmniej miłą nagrodą.
Mamy tydzień przerwy. Wróciliśmy z Domenem do domu, Cene też przyjechał żeby spędzić z nami trochę czasu.
Szykuję warzywa na obiad gdyż to ja dzisiaj mam obowiązek nakarmić całą rodzinkę. Mama w końcu zasługuje na odpoczynek.
- Peter... - a ten nawet nie da mi pięciu minut spokoju.
- Co tym razem, znowu nie możesz znaleźć kapci? - ten to ciągle tylko wszystko gubi.
- Nie, chcę porozmawiać o Kamilu - w tym momencie lekko nacinam sobie palec nożem.
- Ałć, może nie atakuj mnie takimi tematami kiedy w ręce trzymam nóż - Domen jedynie prycha cicho.
- Dobra, to skoro się już przygotowałeś mentalnie to wytłumacz mi dlaczego tak usilnie boisz się powiedzieć Kamilowi co czujesz - skupiam się na krojeniu warzyw żeby znów nie zrobić czegoś głupiego.
- No nie wiem, Domen. Może dlatego, że nie chce zniszczyć naszej przyjaźni? Że Kamila nie interesują faceci? - czy mam mu wymienić więcej powodów?
- Przecież rozwiódł się z żoną.
- Domen czy myślisz, że rozwód z żoną automatycznie sprawia, że facet staje się gejem? - tym razem odwracam się do niego bo chcę zobaczyć jego reakcję. Chłopak przewraca oczami.
- Jezu, jaki ty Peter jesteś uparty. Widzę jak Kamil na ciebie patrzy, on też coś czuję. Myślę, że pośrednio przyczyniłeś się do tego, że zdecydował się na rozwód.
- A w tej bajce były też jednorożce? - naprawde nie chce mi się wierzyć w słowa mojego brata.
- A wasze wyjście tydzień temu? Przecież to właściwie była randka debilu. Kolega nie zabiera drugiego kolegi do teatru chociaż sam nie lubi takich przedstawień. Kamil wyszedł z inicjatywą, a teraz czeka na twój krok.
Słowa Domena wprawiły mnie w lekkie osłupienie. Wcześniej tak o tym nie myślałem... a co jeśli on ma rację?
- Oo, widzę, że w końcu coś zaczyna do ciebie docierać. Zapytaj któregokolwiek skoczka, każdy ci powie, że między wami widać chemię. Jak tylko wracamy to masz iść do Kamila i powiedzieć mu co czujesz. Taka lekka sugestia z mojej strony - Domen klepie mnie w plecy, a ja nawet nie reaguje.
- Dzięki bracie. - niby debil, a chyba to ja teraz okazałem się większym. Domen tylko się śmieje.
Kiedy przyjeżdżamy do hotelu, z czterogodzinnym opóźnieniem czuję się wykończony. Marzę jedynie o tym by położyć się w końcu na łóżku ale i tak najpierw chcę przywitać się z Kamilem.
Kiedy tylko się widzimy to od razu rzucamy się sobie w ramiona. Kamil mocno mnie przytula.
- Tęskniłem Pero.
- Ja też Kamyk. Tydzień bez Polaków to tydzień stracony - śmiejemy się.
Spędzamy dłuższą chwilę razem, relacjonując sobie co nas ominęło w tym tygodniu. Później w końcu kieruję się do pokoju i szybko zasypiam.
Następnego dnia, wieczorem, wybieramy się razem na bieganie. W pewnym momencie kieruję Kamila w stronę skoczni, a następnie wspinam się po schodkach na samą górę. Brunet nawet nie kwestionuje mojej wędrówki, tylko rusza za mną. Siadamy na samej górze, przy belce. Stąd rozciąga się piękny widok na miasto. Śnieg cały czas mocno sypie, nadając temu miejscu wyjątkowy klimat.
- Kamil.... - słyszę w mojej głowie głos Domena. Może faktycznie warto zaryzykować?
- Tak, Peter? - widzę coś w jego oczach czego nie potrafię zdefiniować.
- Przepraszam cię za to co teraz powiem... wiem, że nie powinieniem. Nie wiem co ty czujesz ale muszę zaryzykować. Zakochałem się, zakochałem się w tobie Kamil - na ustach Polaka pojawia się szeroki uśmiech.
- Kocham cię Peter - ulga i szczęście jakie czuje są właściwie nie do opisania.
Wtulam się w Polaka, a po chwili nasze usta się odnajdują.
Kiedy później, cali zmarznięci i przemoczeni wracamy do hotelu, cały czas trzymamy się za ręce.
- Trochę czasu ci zajęło Pero, zrozumienie, że wszystkie nasze ostatnie wyjścia, spotkania i trzymanie się za ręce nie były czysto koleżeńskie. - Kamil się ze mnie śmieje.
- Kochanie, wiesz, że ja jestem jak typowy facet... trzeba było jasno dać mi do zrozumienia, a nie w jakieś sygnały się bawić.
- Dobra, najważniejsze, że już sobie wszystko wyjaśniliśmy i oboje czujemy to samo - Kamil zatrzymuje mnie, po czym przyciąga do siebie.
- Będę musiał podziękować Domenowi... młody miał rację, a do tego to on mnie do tego namówił.
- Naprawdę? Twój młodszy brat jest mądrzejszy od ciebie - mam ochotę go walnąć ale zamiast tego znów go całuje.
- Przez ostatni miesiąc, średnio co pięć minut, powtarzał mi, że mam ci powiedzieć co czuję. Myślałem, że nigdy nie da mi spokoju.
- W takim razie, jak tylko wrócimy idę go mocno uściskać.
~~~~
Taki shocik, podoba mi się friendzone bo sama byłam w friendzonie z Gregorem.
A wiadomość jest taka, że niestety kończy mi się wolne i to ostatni shocik w najbliższym czasie. Oczywiście dalej będą się pojawiać ale nie tak często bo muszę skupić się na nauce.
No i chyba tyle.
Do następnego,
Nikola
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro