{ rhythm part 2} Proch
Ubrałem się w swój najlepszy niebieski garnitur. Prevc zawsze powtarzał, że podkreśla mój kolor oczu dlatego mam nadzieję, że doceni ten gest. Trzesącymi rękami poprawiam muszkę i spoglądam na zegarek. Już czas. Już czas przerwać ten pieprzony ślub i powstrzymać Petera przed popełnieniem największego błędu jego życia. Mina nigdy nie zapewni mu prawdziwego szczęścia, nieważne jak długo będzie sobie wmawiał, że to się uda. Ostatnie spojrzenie w lustro i wychodzę. A może by tak kieliszek na drogę? Nie, jeszcze Peter nie potraktuje mnie poważnie. Dobra oficjalnie czas zakończyć całe to przedstawienie. Taksówka zatrzymuje się pod kościołem, a ja wychodzę żeby dać mu ostatnią szansę. Nie chce myśleć o tym co będzie jeśli Peter nie przerwie tego ślubu, jeżeli Mina oficjalnie zostanie jego żoną. Po raz kolejny stanę się odrzuconym kochankiem, jednak tym razem na oczach wszystkich. Biorę głęboki oddech i otwieram drzwi. Widzę ich. Przy ołtarzu stoi Mina w pięknej białej sukni, a przy niej miłość mojego życia. Ksiądz jest w trakcie przemowy ale nie dociera do mnie sens jego słów. Nie jestem w stanie się skupić. Wszyscy siedząc w ławkach wpatrują się w parę, a ja stoję z tyłu, jeszcze niespostrzeżony. Nie wiem jak to kurwa rozegrać, poczekać na pytanie księdza czy zadziałać już teraz? Wcześniej się nie bałem ale chyba już zaczynam. Co jeżeli on tego tak naprawdę nie chce? Co jeżeli to tylko moje własne egoistyczne pragnienia.... stoję z tyłu i czuje się jakbym wypatrywał jakiegoś znaku. I nagle Cene obraca się i spogląda z zaskoczeniem prosto na mnie. Za cholerę nie wiem co teraz myśli ale widzę w jego oczach coś w rodzaju ulgi. Cene i Domen to jedyne osoby, które o nas wiedziały, o tym, że łączy nas coś więcej niż tylko przyjaźń. Oboje od początku dawali mi znać, że nas wspierają i szanują. Wzrok Cene teraz tylko potwierdza mnie w przekonaniu, że muszę zareagować i podjąć ryzyko. Peter jest tego wart. Nie będę już przedłużał tej ceremonii. Nie waham się już dłużej, wychodzę zza filara i z determinacją idę przed siebie, pragnąc tylko aby Peter na mnie zauważył.
- Przepraszam za spóźnienie - mówię głośno, po czym zatrzymuje się. Jestem dumny bo mój głos nawet nie zadrżał.
Peter podnosi głowę i wpatruje się we mnie w szoku, prawie jakby zobaczył ducha. Z każdej strony słyszę ciche szepty i pytania co ja właściwie wyprawiam. Mina za to stoi jakby niepewna i zażenowana całą sytuacją.
- Proszę pana skoro już pan się spóźnił to proszę siadać w ławce i nie zakłócać dalszego przebiegu ceremonii - ksiądz odpowiada mi spokojnie.
Peter nadal stoi w bezruchu i patrzy mi prosto w oczy, a ja nie jestem w stanie wyczytać z nich co właściwie czuje i czego ode mnie oczekuje. A więc czas zadziałać, rzucam spojrzenie na Cene i obracam się po zgromadzonych.
- Przepraszam ale nie usiądę. Nie chce czekać do momentu aż padnie pytanie o to czy ktoś ma coś przeciwko zawarciu tego małżeństwa - czuję jak trzesą się moje ręce, a serce kołacze mi w piersi.
- Co ty wyprawiasz i kim do cholery jesteś? Wynoś się stąd! - ojciec Miny wstaje ze swojego miejsca.
- Pozwólcie, że powiem tylko kilka słów. Co się wydarzy potem to już nie będą moje decyzje.
W kościele panuje szum, zamieszanie, ojciec Miny wygląda jakby chciał mnie zabić, a sama Mina każe Peterowi wytłumaczyć co się tutaj do cholery dzieje.
- Jestem Kamil Stoch i przykro mi, że muszę zrobić to właśnie w taki sposób. Ale być może to moja ostatnia szansa i muszę z niej skorzystać - robię przerwę na dłuższy oddech i widzę zbierające się łzy w oczach Petera - Jestem tutaj ponieważ kocham Petera Prevca i nie chcę z niego rezygnować - szum roznosi się po całym kościele.
- Peter...proszę cię, nie popełniaj tego błędu... miłość nie wybiera, a to twoje szczęście powinno się teraz liczyć. Nie oczekiwania rodziny czy też mediów. Wyjdź teraz ze mną i daj sobie szansę - czuję, że po moich policzkach lęcą łzy, a ich odzwierciedlenie widzę na twarzy Petera.
Mina krzyczy i spogląda na mnie jak na wariata ale ja czekam jedynie na odpowiedź Petera, tylko to się dla mnie liczy. Prevc wykonuje krok do przodu, krok w moją stronę, po czym obraca się do swojej narzeczonej i mówi do niej cicho
- Przepraszam, nie tak to miało wyglądać. Ja... nie chcę cię już oszukiwać. Jestem...gejem i przykro mi, że stawiam cię w takiej sytuacji.
Mina milczy, po czym obraca się w stronę zgromadzonych
- Przepraszamy ale to koniec ceremonii - Mina oznajmia, po czym szybkim krokiem opuszcza pomieszczenie, za nią wybiega jej siostra i matka.
Cene i Domen wstają po czym wychodzą na środek
- Peter, Kamil idźcie. My się wszystkim zajmiemy. Wracajcie do domu - Cene rzuca mi lekki uśmiech.
Peter chwyta mnie za rękę i ciągnie ku wyjściu. Czuję na nas spojrzenia wszystkich, w kościele słychać wiele głosów i chociaż wiem, że właśnie rozpętałem piekło to nie żałuję. Bo liczy się teraz tylko to, że wychodzimy stąd razem.
Taksówka zawozi nas na lotnisko, a dopiero kiedy z niej wychodzimy zaczyna docierać do mnie jak dużo się wydarzyło.
- I gdzie teraz? - Peter pyta cicho
Zamiast odpowiedzieć przyciągam go do siebie i delikatnie go całuje. Gdzie teraz? Co teraz? Nie mam pojęcia. Wiem, że nic nie jest w porządku i będzie trzeba naprawić masę spraw, ale teraz liczy się tylko to, że zawalczyliśmy o naszą miłość.
~~~~~~~
Druga część napisana, samo założenie mega mi się podoba, napisanie tego było jednak lekkim wyzwaniem.
Jak zawsze każda gwiazdka czy komentarz motywują mnie do dalszej pracy.
ZuzannaKruk19 nikogo nie zabiłam specjalnie na twoje życzenie ❣️
sin_its_me dziękuje za motywację do pisania ❣️
Do następnego,
Nikola
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro