Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{ moments } Proch


- Wciąż nie mogę się otrząsnąć po twoim drugim skoku. To była naprawdę petarda, Pero.

- Tak, tak, mój trzykrotny mistrzu olimpijski.. mów mi więcej o tych petardach - Peter przewraca oczami, po czym lekko się śmieje.

- Chciałbym chociaż raz w życiu tak ładnie się wybić i ułożyć w locie jak ty, także lepiej nie zaczynaj.

- A to akurat, niestety kochanie, musisz się pogodzić z tym, że raczej nigdy w życiu nie uda się ci się nie spóźnić na progu - Peter wystawia mi język - swoją drogą, zdradzisz mi jak to robisz, że odbijasz się z powietrza?

- Horngacher mi powiedział, żebym nawet może lepiej nie próbował trafić w próg bo jeszcze bym Letalnicę przeleciał - Pero parska śmiechem.

- Może i racja. Ale ważne, że w innych dziedzinach życia czasem uda ci się trafić - unoszę brwi i spoglądam na niego gniewnie

- Czasem, kochanie? Nie za dużo sobie pozwalasz? - Peter oblizuje swoje usta.

- To chodź tutaj i mi udowodnij, że jest inaczej.

~~

- Kamyk, rozpalisz w kominku? - leżę spokojnie na kanapie, a ten mnie już zmusza do takiej aktywności.

- Już ci zimno? - zamykam oczy bo powoli przysypiam.

- Tak, nawet twoja bluza mi już nie wystarcza - uwielbiam jak Pero zakłada moje ubrania... i staram się mu często o tym przypominać.

- To chodź tutaj. Ja cię ogrzeję. - nawet nie otwieram oczu ale wyciągam ręce przed siebie, czekając aż do mnie przyjdzie.

Słyszę jego prychnięcie ale po kilku minutach pojawia się przy mnie. Kładzie się, a ja mocno obejmuję go ramionami.

- Teraz już zadowolony?

- Mhm, całkiem mi tu przyjemnie.

Oboje zasypiamy, przytuleni do siebie na kanapie. Takie popołudnia, spędzone leniwie w domu, kiedy jesteśmy sami, lubię najbardziej. Jest to miły odpoczynek od mediów, tłumu kibiców i wiecznych treningów.

~~

- Kamil, odebrałem od fotografa wszystkie zdjęcia. I kupiłem kilka albumów - Pero wraca do domu i bierze się za rozłożenie wszystkiego w salonie.

Widzę, że wyciąga trzy wielkie albumy i zastanawiam się ile zdjęć on właściwie wywołał.

- Pero, ile ty właściwie wywołałeś tych zdjęć? Bo patrząc na ilość tych albumów to chyba zaczynam się martwić - nie mogę powstrzymać delikatnego uśmiechu.

- Mówiłem ci przecież, że musimy wszystko udokumentować. Zdjęcia z czasów kiedy jeszcze się nie znaliśmy, nasze pierwsze treningi. Zdjęcia z naszych debiutów w pucharze świata, pierwsze zwycięstwa. A potem już przechodzimy do wszystkich naszych wspomnień.

- Pero, nikt by mi chyba nie uwierzył na słowo, jakim ty jesteś romantykiem, a do tego jeszcze taki sentymentalny.

- Dobra, dobra, a teraz przestań gadać. Tylko zabieraj się do pracy, musimy wszystko ułożyć w kolejności, a każde zdjęcie podpisać.

Sięgam po pierwsze lepsze zdjęcie i wybucham śmiechem. Potrzebuję dłuższej chwili żeby się uspokoić.

- Co tam takiego znalazłeś? - Pero pyta zaciekawiony.

- Myślałem, że obiecaliśmy sobie, że zapominamy o tamtej nocy - podaję mu zdjęcie.

- Obiecaliśmy sobie, że nigdy więcej nie pijemy z Richim i Piotrkiem raczej - Peter sam zaczyna się śmiać.

- Nie wiem jak do tego doszło, że przefarbowaliśmy włosy... chyba dobrze, że tego nie pamiętam.

- Oj kochanie, jak dla mnie to dobrze ci było w niebieskim kolorze - Peter pochyla się i mierzwi moje włosy.

Resztę wieczoru spędzamy układając wszystkie zdjęcia i wspominając nasze ulubione momenty.

~~~~~
Taki luźny shocik napisany na spontanie. Bez głębszego przekazu.
Do następnego,
Nikola

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro