{ mistake } Proch
{ 691 słów }
Wypalam kolejnego papierosa, w ostatnim czasie to jedyna czynność, która potrafi mnie uspokoić. Nieważne czy robię to koło południa czy budzę się w środku nocy. Nie wiem jak długo tak wytrzymam. Oszukując samego siebie, oszukując wszystkich dookoła.
Przypominam sobie słowa Domena, że nie mogę się tak po prostu poddać, że to moje życie i to ja muszę je przeżyć.
Sięgam po telefon i łapię się na tym, że znów chcę wybrać jego numer, żeby chociaż na chwilę usłyszeć jego głos. Cholera, nie potrafię się od niego uwolnić.
Jest środek nocy, a ja wciąż siedzę na balkonie, delektuję się papierosem i uświadamiam sobie jak żałosne stało się moje życie.
- Kochanie, co ty tu robisz? Wracaj do łóżka. - Mina wychyla się na zewnątrz, owinięta szlafrokiem.
Lekko marszczy brwi i patrzy na mnie zmartwiona.
A ja kręcę głową i wyrzucam resztę papierosa.
Wracamy razem do łóżka, a kiedy blondynka przytula się do mnie, czuję się jak ostatni drań. Nic nie odczuwam, oddałbym wszystko żeby na jej miejscu leżał on.
Kiedy Mina cicho mówi, że mnie kocha, coś we mnie pęka. Wiem, że czeka na odpowiedź zanim zaśnie, wystarczyłoby zwykle - ja ciebie też. Problem w tym, że nawet tego nie jestem w stanie siebie wydusić.
- Peter? - zaczynam oddychać niemiarowo.
- Przepraszam. - dłużej już tak nie wytrzymam.
Podnoszę się z łóżka i wybieram z szafy pierwsze, lepsze ubrania, zakładam na siebie jeansy.
- Co ty robisz? - Mina zapala lampkę nocną i wpatruje się we mnie z niezrozumieniem.
- Dłużej już tak nie mogę, przepraszam cię, Mino. Nie kocham cię. - w moich oczach pojawiaja się łzy, wcale nie chcę jej ranić.
- Kim ona jest? - blondynka pyta ze złością, a ja wyciągam walizkę.
- Co?
- Kim ona jest? W czym jest lepsza ode mnie? Od kiedy mnie zdradzasz? - jej głos jest lodowaty.
- Nie zdradzam cię. Po prostu się zakochałem. - - robię krótką przerwę. - On. Nie ona, tylko on. - przyznaję cicho.
Wyciągam z szafy wszystkie najważniejsze rzeczy i pakuję do walizki.
- Jesteś gejem? Kim on jest, do jasnej cholery? - Mina śmieje się z nutką goryczy.
- Zakochałem się w Kamilu. - nie ma sensu już kłamać.
Widzę szok, który pojawia się na jej twarzy. Po chwili zmienia się to w wyraźny grymas.
- Myślisz, że jest w stanie dać ci więcej niż ja? Ze mną miałbyś zapewnioną przyszłość, a z nim? Nic nie jest warty.
- Kocham go. Nic innego nie ma znaczenia. Przepraszam, chociaż wiem, że żadne słowa nie wystarczą, ani nic nie zmienią.
Dopakowuję swoje ostatnie rzeczy, a klucze zostawiam na stole. Nie wrócę już tu więcej. Mina patrzy na mnie ze złośliwym uśmiechem.
- Pierdol się. Miałam pożytek tylko z twoich pieniędzy. - nie reaguje na jej zaczepki, to już nie ma znaczenia.
Jest trzecia w nocy, a ja z jedną spakowaną walizką, ruszam samochodem do Polski. Do jednego domu, do osoby, którą wybrało moje serce.
Boję się, że jest za późno, odrzuciłem Kamila, kiedy wyznał mi miłość, kiedy otworzył się przede mną, nie potrafiłem wyznać prawdy. Powiedziałem, że kocham Minę, że tylko ona się liczy. Zraniłem jedyną osobę, przy której moje życie nabiera innego sensu.
Być może, zaraz zapłacę za to ostateczne konsekwencje, najwyższą cenę, stracę ostatnią szansę. Kamil przecież nie będzie na mnie wiecznie czekać. Mimo to, wiem, że jeżeli nie spróbuję to będę tego żałować do końca mojego życia.
Zakopane jak zawsze tętni życiem, zatrzymuję się przy ryneczku i kupuję bukiet polnych kwiatów, Kamil docenia małe gesty.
Kiedy podjeżdżam pod jego dom, czuję jak cały drżę, cholernie się boję. Nie jestem dobry w żadnych wyznaniach, a teraz jestem gotowy zrobić wszystko. Jeżeli będzie trzeba to padnę przed nim na kolana, spróbuję wszystkiego aby mi wybaczył. Wiem, że nie zasłużyłem na drugą szansę, ale jestem cholernym egoistą, i i tak nie potrafię od niego odejść.
Biorę głęboki oddech i pukam do drzwi. Już nie ma żadnego odwrotu. Nie wiem jak Kamil zareaguje na mój widok. Nie wiem, czy wyśmieje mnie i zamknie mi drzwi przed nosem. Nie wiem, czy pokręci głową i powie, że już za późno. Nie wiem, czy może wcale nawet nie otworzy tych drzwi przede mną. Ale jakie to ma znaczenie? Najważniejsze jest to żeby zawsze próbować. Żeby walczyć do samego końca, nawet jeśli się po drodze, popełni tysiące błędów.
~~~~~
Podoba mi się. Takie tam, nocne pisanie.
Do następnego,
Nikola
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro