{ mistake part 2 } Proch
{ 709 słów }
Po czasie, który dłuższy mi się w nieskończoność, drzwi otwierają się. Uśmiech Kamila od razu schodzi z jego ust, a brunet zastyga w lekkim szoku.
Zauważam, że ma na sobie szare dresy, a jego włosy są roztrzepane na wszystkie strony. Wygląda uroczo i niewinnie, a wraz z moim przybyciem traci wszystkie ślady relaksu i odprężenia.
- Co ty tu robisz? - brunet pyta ostro.
Wiem, że zasłużyłem na takie powitanie ale i tak boli.
- Czy mogę wejść? Porozmawiamy? - nie mogę zmarnować ostatniej szansy.
Kamil bez słowa wpatruje się w mnie, a po chwili słyszę wyraźne kroki.
- Kochanie, co się dzieje? - od razu rozpoznaje głos Ewy.
Co do jasnej cholery? Przecież, Kamil wyraźnie powiedział, że między nimi wszystko się już skończyło. Mam totalny mętlik w głowie.
- Nic, to nic ważnego. - brunet nie patrzy mi w oczy.
Ewa staje w drzwiach, a jej wzrok pada na mnie.
Sztucznie się uśmiecha, po czym obejmuje Kamila w pasie.
- W czymś możemy ci pomóc? - blondynka pyta miło.
Stoję naprzeciwko przytulających się do siebie, Ewy i Kamila, i czuję się jak ostatni debil. Spóźniłem się, nie wykorzystałem swojej szansy.
- Peter właśnie wychodził, dostał wszystkie odpowiedzi, których szukał. - Kamil patrzy prosto w moje oczy, a jego twarz nie wyraża żadnych emocji.
Żegnam się i wchodzę do samochodu.
Przejeżdżam kilka kilometrów, po czym zatrzymuje samochód na poboczu. Uderzam pięścią w kierownicę.
Wiem, że muszę ochłonąć więc po prostu wychodzę. Opieram się o maskę samochodu i zamykam oczy.
Kurwa, zasłużyłem. Nie mogę pozbyć się ich widoku sprzed moich oczu. Wybieram dobrze znany mi numer.
- Domen, pojechałem do Polski. Kamil wrócił do Ewy.
Mój młodszy brat odzywa się dopiero po chwili, pyta czy spróbowałem wszystkiego.
Jakiś czas później wysyłam do Kamila smsa, nie chcę znów jechać do jego domu i się narzucać.
„ Proszę porozmawiaj ze mną. Obiecuję, że później dam ci spokój. Będę czekał przy skałkach. "
Wiem, że Polak będzie wiedział o jakim miejscu mówię. Początkowo chciałem wybrać się na skocznię ale tam zbytnio bylibyśmy narażeni na większą publikę.
Wypalam już kolejnego papierosa, ze smutkiem zauważam, że zaraz skończy mi się paczka. Ściemnia się, a ja wciąż czekam na tej ławce. Nie mam już wątpliwości, że Polak nie przyjedzie, a jednak nie potrafię się podnieść.
Kiedy samochód podjeżdża, podnoszę wzrok. Kamil parkuje tuż przy mnie i wolno wychodzi z samochodu.
- Wciąż tu jesteś. - stwierdza cicho.
- Mówiłem, że będę czekał.
Kamil podchodzi i siada na ławce obok mnie.
- Przyjechałeś tu i czego właściwie ode mnie oczekujesz? - oddycham głęboko.
- Niczego. Chcę po prostu powiedzieć co czuję, wytłumaczyć się. - wzruszam ramionami.
- Myślisz, że możesz tu przyjechać, powiedzieć, że coś do mnie czujesz i wszystko będzie dobrze?!- Kamil podnosi głos, po czym wstaje z ławki. - To tak nie działa, kurwa.
- Przepraszam cię, Kamil. Żałuję wszystkich słów, żałuję swoich czynów. - wstaję z ławki i łapię go za rękę.
Kamil wyrywa się.
- Cholernie mnie zraniłeś, odrzuciłeś mnie, a teraz co? Pobawiłeś się mną, potem Miną, znudziła ci się już?
W moich oczach pojawiają się łzy.
Padam przed Kamilem na kolana i łapię go za rękę.
Widzę zaskoczenie na jego twarzy.
- Kamil, cholernie cię zraniłem. Za późno zrozumiałem, że cię kocham. Błagam cię o wybaczenie. Błagam cię o danie mi drugiej szansy.
Polak ciągnie mnie do góry, kręci głową.
- Nie wiem czy potrafię. Nie wiem czy to ma jeszcze jakiś sens.
- Nie chcę cię do niczego zmuszać, ale o niczym innym nie marzę. Kocham cię, Kamil. - mówię szczerze.
Brunet przymyka oczy i przytula się do mnie.
- Pozwól mi się gdzieś zaprosić.
Mija minuta ciszy.
- Spraw żebym tego nie żałował. - na moich ustach pojawia się delikatny zarys uśmiechu.
- Dobrze, małymi kroczkami, nie zmarnuję tej szansy. - składam lekki pocałunek na jego policzku. - Co z Ewą? - decyduję się na pytanie.
- Nie wróciliśmy do siebie. Przyjaźnimy się po prostu, wie o tym co było między nami. - czuję niesamowitą ulgę.
- Co z Miną? - Kamil pyta z bólem.
- Powiedziałem jej wczoraj w nocy, że się w tobie zakochałem, zraniłem ciebie i ją, jestem prawdziwym chujem. - wyznaję szczerze.
- Jesteś, ale wciąż cię kocham. - patrzymy sobie prosto w oczy. - Musisz się jednak bardziej postarać. To nie wystarczy.
Wiem, że to dopiero początek, wiem, że muszę wynagrodzić Kamilowi wszystkie krzywdy i z powrotem zyskać jego zaufanie. Przede mną jeszcze długa droga. Najważniejsze, że jesteśmy tu razem, nawet jeśli przyjechałem do Polski z jedną walizką i bez żadnego planu. Kocham go i tylko to ma znaczenie.
~~~~~
Druga część.
Opinie pozostawiam wam.
Dziękuje za to, że udało się przekroczyć 1000 gwiazdek.
Mam nadzieję, że doceniacie ten maraton prochowych shotów.
Do następnego,
Nikola
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro