{ in sickness and in health } Proch
{ Ostrzeżenie! Nie jest to króciutki shot a historia zawarta w ponad 9000 słowach. }
Każda historia ma swój początek prawda? Moja zaczęła się całkiem niepozornie.
Wszystko powoli zaczęło się układać, w końcu sam przed sobą zacząłem się przyznawać do uczuć do mojego najlepszego przyjaciela. Tak, ja, Peter Prevc jestem zakochany w moim przyjacielu, a zarazem największym skokowym rywalu. Kamil już od dłuższego czasu nie był szczęśliwy ze swoją żoną Ewą, razem prowadziliśmy na ten temat wiele rozmów, zawsze w nocy, kiedy powierzaliśmy sobie nawzajem wszystkie sekrety. I w końcu Polak się odważył, odważył zawalczyć o własne szczęście i zakończyć nieudane małżeństwo. Jak wzorowy przyjaciel starałem się pomagać jak tylko mogłem. Kamil zostawił wszystko co mógł dla Ewy, spakował jedynie walizki i wyprowadził się z domu. Bez zastanowienia zaprosiłem go do siebie, chciałem żebyśmy mogli odpocząć razem przez kilka tygodni w Kranju.
Tygodnie mijały, skupialiśmy się głównie na treningach i wspólnych wygłupach. Kamil znów odzyskał te swoje iskierki w oczach, a ja z każdym dniem czułem, że dłużej już nie wytrzymam bez wyznania mu swoich uczuć.
~
Leżeliśmy na kanapie oglądając jeden ze słoweńskich seriali kiedy Kamil znów przestał mówić w połowie zdania i zamknął oczy.
- Ej, Kamil co się dzieje? Przecież widzę, że coś jest nie tak.
- Nic się nie dzieje Pero, po prostu boli mnie głowa, przejdzie. Czasami mi się tak zdarza, to pewnie migrena.
- Kamil jak często nachodzą się takie ataki bólu? Może warto byłoby się przebadać?
- Peter, spokojnie, to nic takiego. Przecież to zwykły ból głowy.. chyba każdemu się zdarza prawda? - Kamil wysilił się na dość przekonujący uśmiech
- Owszem, ale chyba nie tak bolesny, jeżeli to będzie się powtarzać to obiecaj, że mi powiesz
- Dobrze Pero, a teraz przestań się już stresować i skup się lepiej na odcinku bo znów ominie cię wszystko co istotne - Polak roześmiał się.
~
Czasami lubiliśmy biegać z rana przez las aby zrelaksować się przed całym dniem, nacieszyć naturą i swoją obecnością. Tak było też dzisiaj.
Zwykle biegnąc nie rozmawialiśmy, wystarczało mi, że słyszałem jego kroki tuż obok. Zamyśliłem się tak bardzo, że nawet nie zauważyłem momentu kiedy kroki ucichły. Kiedy tylko to do mnie dotarło gwałtownie się obróciłem. Kamil kucał na ziemi kilka metrów za mną i ciężko oddychał.
- Kamil co się dzieje? - czułem, że ogarnia mnie panika
- Nic, ja... po prostu słabo się poczułem.. zaczęło mi pulsować w głowie ale daj mi chwilę i zaraz przejdzie - Polak uporczywie wpatrywał się w ziemię
Usiadłem przy nim i w uspakającym geście ręką jeździłem po jego plecach. Po kilku minutach Kamil podniósł się do pozycji stojącej i pociągnął mnie za sobą. Bez zastanowienia przyciągnąłem go do siebie i objąłem ramieniem. Brunet spojrzał na mnie z zaskoczeniem wypisanym na twarzy.
- Kamyk jesteś głupi jeżeli myślałeś, że w takim stanie pozwolę ci iść samemu.
- Pero... dziękuje, a teraz chodź, wracajmy do naszego domu- zdziwiłem się, że przyjął to z takim spokojem i nawet nie próbował się wykłócać. A kiedy nazwał moje mieszkaniem naszym domem... nie byłem w stanie powstrzymać szerokiego uśmiechu który pojawił się na mojej twarzy.
~
Ból głowy napadał Kamila niemal codziennie, Polak starał się to ukrywać ale nieciężko było zauważyć spadek jego formy i ogólnie rzecz mówiąć gorsze samopoczucie. Brunet jest jedną z tych osób, która zawsze zaciśnie zęby i będzie się uśmiechać nawet w najgorszych chwilach.
Dlatego postanowiłem wziąć sprawe we własne ręce chociaż wiedziałem, że pewnie mocno go tym rozłoszczę. Zadzwoniłem do specjalisty, którego znalazł mój prywatny lekarz i umówiłem nas na wizytę w kolejną sobotę. Kamil każdą moją próbę chociażby rozmowy o lekarzu zbywał mówiąc że nic mu nie jest... teraz już nie pozostawiam mu wyboru, bo zdrowie jest ważniejsze.
~
W sobotę po skończeniu śniadania patrzyłem przez dłuższą chwilę na Kamila zastanawiając się jak mam przekazać mu wiadomość o wizycie.
- Peter coś cię gryzie? Wyglądasz na zmartwionego? - czemu on jest aż tak spostrzegawczy, teraz będę musiał się tłumaczyć
- Kamil... pojedziemy dzisiaj do lekarza. Razem. - Polak spojrzał na mnie zaskoczony
- O co ci chodzi Peter?
- Od dłuższego czasu ciągle napadają cię bóle głowy i źle się czujesz. Uważam, że warto żebyś się przebadał. Martwię się o ciebie a wiem, że sam z siebie nie pójdziesz do lekarza dlatego sam umówiłem nas na wizytę. Przepraszam.
Kamil wstał lekko zszokowany i nic nie mówiąc wyszedł z kuchni. Postanowiłem dać mu chwilę spokoju żeby ochłonął.
Jakiś czas później Polak przyszedł do mojego pokoju i wyrzucił z siebie słowa które leżały mu na sercu
- Dobrze Peter, pojadę z tobą do tego lekarza ale nigdy więcej nie decyduj za mnie i nie traktuj mnie jak dziecko
- Dziękuje Kamil, nie masz pojęcia ile to dla mnie znaczy, ja po prostu się o ciebie martwię i chciałbym żeby wszystko było w porządku.
- Wiem Pero dlatego właśnie nie chce się kłócić chociaż przyznam szczerze, że nie za bardzo podoba mi się wizja odwiedzin lekarza - na jego twarzy pojawił się lekki grymas
- Za trzy godziny mamy być na miejscu, badania przeprowadzi wybrany przeze mnie lekarz w prywatnej klinice
- ohoh Prevc widzę, że nieźle się przygotowałeś- Kamil lekko się uśmiechnął
- Wiesz przecież, że nic nie robię na odwal. Zawsze wkładam w to sto procent serca.
- Tak, Tak. Wiecznie profesjonalny Peter Prevc inaczej znany jako cholerny perfekcjonista - roześmiałem się chociaż musiałem przyznać mu rację.
~
Prowadziłem podczas drogi do kliniki. Widziałem, że Kamil siedzi na fotelu pasażera cały spięty i poddenerwowany.
- Kamil badania przejdziesz szybko i bezproblemowo obiecuje ci, że nie masz czym się stresować. A co do ich wyniku.. wierzę, że wszystko będzie dobrze, ale na wypadek gdyby okazało się inaczej to pamietaj, że jestem cały czas przy tobie i nigdzie się nie wybieram - delikatnie ścisnąłem jego dłoń, a w oczach Kamila zobaczyłem ulgę i wdzięczność.
- Peter jesteś niesamowity. Nawet nie wiesz jak bardzo cieszę, że jesteś moim przyjacielem - słowa Polaka tak bardzo mnie ucieszyły chociaż mały głosik w głowie i tak podpowiedział 'szkoda, że tylko przyjacielem'
- Dobrze Kamil to chodź, wchodzimy.
~
Spędziliśmy w klinice kilka godzin, Kamyk został zabrany na tomografię głowy i wszystkie inne szczegółowe badania. Lekarz dosyć ogólnikowo stwierdził, że są niepokojące objawy i że mamy zgłosić się za dwa dni ponieważ wtedy będą już przygotowane szczegółowe wyniki i diagnoza. W drodze powrotnej do domu żeby nas rozluźnić puściłem głośno nasze ulubione piosenki i zacząłem śpiewać pomimo słyszalnego braku talentu. Kamil najpierw się ze mnie śmiał ale po chwili sam się przyłączył.
~
Chciałem zająć nam czas i spędzić go w miłej atmosferze tak żebyśmy oboje zapomnieli o zbliżających się wynikach badań dlatego postanowiłem, że zabiorę Kamila na piknik. Dosyć romantyczne prawda? Szkoda tylko, że mój przyjaciel tak tego nie odbierze. Tak czy siak wsiadłem w samochód i pojechałem na zakupy. Świeże owoce, dobre napoje, świece i kilka innych dodatków znalazło się w moim koszyku. Jeżeli chodzi o miejsce to miałem jedno w głowie. Miejsce które do tej pory było tylko moje, miejsce, gdzie chodzę zawsze gdy chcę odpocząć od reszty świata. Moja magiczna odskocznia od rzeczywistości. Wiedziałem, że Kamil doceni ten gest gdy podzielę się z nim moim małym sekretem.
Wieczorem zapukałem do pokoju Kamila
- Stoch masz ochotę na małą rozrywkę? - na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech
- Masz coś konkretnego na myśli Prevc?
- Uznałem, że możemy jakoś urozmaić wieczór i spędzić go inaczej niż przed telewizorem
- Hmm rozumiem, że w takim razie gramy w scrabble? Czy może chińczyk?
- Oj widzę, że jesteś w nastroju na żarty Kamyk. Ja się tutaj poważnie staram, a ty co?
- No dobrze już Pero, w takim razie gdzie się wybieramy? - zlustrowałem go wzrokiem
- Przebierz się z tych dresów w coś bardziej wyjściowego i widzimy się przy aucie za 10 minut.
- W takim razie widzimy się za 10 minut panie Prevc - Kamil zmierzwił swoje włosy i ruszył w stronę łazienki.
Usiadłem w salonie żeby poczekać aż Polak się wyszykuje. Zacząłem się zastanawiać czy tak zachowują się zwykli przyjaciele. Czy to był flirt? Czy już wszystko wyolbrzymiam? Boję się, że niedługo nie będe się już w stanie zachowywać przy Kamilu jak zwykły przyjaciel.
~
- Peter możesz mi wytłumaczyć dlaczego zatrzymaliśmy się w lesie? - Kamil wydawał się rozbawiony
- Spokojnie to jeszcze nie jest nasza ostateczna lokalizacja ale resztę drogi musimy przejść pieszo
- Mhm czyli w takim razie jeszcze kolejny trening przed niespodzianką? - Zaśmiałem się
- W sumie to racja - złapałem Kamila za ręke i pociągnąłem go w góre ścieżki.
Chwilę szliśmy w ciszy do momentu gdy przybyliśmy na moją polankę. Polanka znajdowała się przy lesie, obok było źródełko wody a dodatkowo byliśmy na tyle wysoko że rozciągał się stąd piękny widok na całe miasto.
- Wow, Peter to miejsce jest niesamowite.
- Mhm to takie moje sekretne miejsce.Teraz postanowiłem, że zasłużyłeś żebym się nim podzielił. A teraz chodź zapraszam na koc - ręką wskazałem kierunek
Kamil się odwrócił i podszedł do rozłożonego koca na którym znajdowały się przygotowane przeze mnie wcześniej przekąski i napoje. Ja w tym czasie zapaliłem świeczki
- Pero no nie powiem zaskoczyłeś mnie, sam to wszystko przygotowałeś? - posłałem mu jedynie wymowne spojrzenie
- Dziękuje... to cudowna niespodzianka
Wyciągnąłem mojego ipoda i włączyłem playliste z naszymi ulubionymi piosenkami, a później zajeliśmy się przękaskami. Wieczór mijał nam we wspaniałej atmosferze, dawno się tyle nie śmiałem.
- Pero a właściwie to jak znalazłeś to miejsce?
- Eh właściwie to był dosyć ciekawy dzień. Zawody zimowe w Planicy w 2015, pamiętasz? Zepsułem pierwszy skok na tyle że nie zakwalifikowałem się do trzydziestki. Do tego w drodze powrotnej do domu zobaczyłem artykuł o tym, że zdradzam swoją dziewczynę i jestem beznadziejnym chłopakiem..
- Nie jesteś beznadziejnym chłopakiem. Umm to znaczy... jeżeli na kimś ci zależy to jesteś bardzo opiekuńczy. Myślę, że jeżeli kogoś pokochasz to będziesz cudownym chłopakiem - przez chwilę po prostu patrzyliśmy sobie w oczy
- Dziękuje Kamil. A teraz wracając do historii. Po powrocie do domu byłem tak wściekły na siebie i cały świat, że wyszedłem na dwór i po prostu pobiegłem. Prawie jak Forest Gump. No i biegłem jak ten pajac przez las i tak jakoś natrafiłem na to miejsce. Przeznaczenie czy przypadek.. nie wiem ale coś mnie tu przyciągnęło.
- I od tamtej pory przychodzisz tutaj kiedy musisz pomyśleć czy się wyluzować tak? To miejsce faktycznie ma w sobie coś takiego, że człowiek zapomina o wszystkich zmartwieniach.
Kamil wyglądał tak pięknie że nie byłem w stanie oderwać od niego wzroku
- Czemu tak się patrzysz Pero? - Polak zapytał się z lekkim uśmiechem na twarzy
- Jesteś piękny. Um to znaczy... um - czułem, że się czerwienię, dlaczego to powiedziałem?
- Lubię kiedy jesteś tak szczery, kiedy widzę tą wersję Petera Prevca, którego nie znają kamery... który jest tylko mój.
Te rozmowy które wtedy prowadziliśmy zostaną ze mną na zawsze, to jedna z moich ulubionych nocy w całym życiu.
~
W klinice ani ja ani Kamil nie byliśmy w stanie ukryć zdenerwowania. Chciałem po prostu usłyszeć, że będzie dobrze i razem wrócić do domu. Nie wiedziałem jeszcze, że słowa, które tam usłyszymy zmienią wszystko.
~
Nie wiem jak wróciliśmy do domu, nie wiem jak byłem w stanie prowadzić. Nie wiem co robić. Jedyne co słyszę w głowie to diagnoza.
Rak. Rak mózgu. Pierdolony wyrok. Lekarz powiedział to takim tonem jakby to wcale nie było tragedią, jakby takie rzeczy działy się codziennie. No cóż, właściwie to pewnie dla niego takie rzeczy dzieją się na porządku dziennym.
Chciało mi się wyć, chodziłem w kółko po pokoju i nie potrafiłem się uspokoić. Kurwa muszę teraz być przy Kamilu, muszę go wspierać jak tylko potrafię. Polak zamknął się w swoim pokoju. Od powrotu z kliniki nie odezwał się ani słowem.
Cały się trzesę i chce żeby to wszystko okazało się chorym koszmarem. Nie mogę go kurwa stracić. Dlaczego? Dlaczego takie rzeczy przytrafiają się ludziom o wielkich sercach? Czemu ten świat jest tak niesprawiedliwy. Muszę się otrząsnąć, skoro ja jestem w takim stanie to jak się czuje Kamil? To nie ja właśnie usłyszałem, że choruje na śmiertelną chorobę.
Szybkim krokiem przechodzę do pokoju Polaka i otwieram drzwi. Kamil leży na łóżku, skulony i cały się trzęsie. Bez zastanowienia kładę się na jego łóżku i przytulam go najmocniej jak tylko potrafię. Zaczynam go lekko kołysać, próbując go uspokoić. Po dłuższej chwili Kamil przestaje szlochać
- Peter ja.... cholernie się boję. Czuję się jakby to był tylko zły sen... nie chcę umierać - słyszę ból w jego głosie
- Kamil nie ma słów, które są w stanie opisać tą niesprawiedliwośc. To normalne, że się boisz, ja też się boję. Ale obiecuję ci jedno, nie opuszczę i będe przy tobie w każdej chwili. Nie jesteś w tym sam Kamil, pamiętaj o tym.
~
Następnego dnia odbyliśmy dosyć długą rozmowę w klinice w której uczestniczyło trzech lekarzy. Starali się nam wytłumaczyć jak dokładnie przedstawia się sytuacja Kamila i szanse na dalsze leczenie. Guz jest dosyć rozległy, lekarze nie są w stanie ocenić czy podczas operacji będzie możliwe całkowite jego usunięcie. Następnie Kamil będzie musiał zostać poddany silnemu leczeniu uzupełniającemu czyli chemio- i radioterapii. Oczywiście przyjmując wariant że wcześniej nie pojawią się żadne kompikacje a stan Polaka nie ulegnie gwałtownej zmianie.
~
Kamil już spał, a ja w końcu pozwoliłem sobie na płacz. Siedziałem pod prysznicem, a woda cały czas spływa po mojej twarzy mieszając się z moimi łzami. To jedyny moment kiedy mogę być słaby, później muszę być silny. Silny dla Kamila bo to on będzie przechodził przez piekło i silne leczenie.
Usiadłem na tarasie i wyciągnąłem telefon. Potrzebowałem rozmowy, porady jak mogę teraz pomóc Kamilowi, a istniała tylko jedna osoba, która wie o mnie wszystko, nawet o moich uczuciach do Polaka. Cene odebrał po pierwszym sygnale
- Telefon o niespodziewanej godzinie bracie - młodszy był w wyraźnie dobrym nastroju
- Cene... - tylko tyle zdołałem powiedzieć, nie potrafiłem wydusić z siebie nic więcej
- Co się dzieje Peter? - ton głosu brata zdecydowanie się zmienił
- Ja, ja nawet nie wiem jak ci to przekazać. Kamil... miał od jakiegoś czasu straszne bóle głowy, zabrałem go do lekarza....
- Mów dalej Peter
- Kurwa Cene, Kamil... Kamil ma raka mózgu - po drugiej stronie słuchawki zapadła długa cisza
- O mój boże, nie, nie... powiedz, że to żart. Przecież Kamil to najcudowniejszy człowiek na świecie. Ale czy są jakieś szanse na wyzdrowienie? - zrelacjonowałem mu krótko rozmowę z lekarzami
- Nie wiem co robić Cene. Jak mam mu teraz pomóc? Ja... cholernie się boję.
- Peter... po prostu póki co bądź przy nim. Pokaż mu, że ma dla kogo żyć, że warto przy nim być.
- Cene wiem, że rzadko to mówię, ale cieszę, że mam takiego brata. Zawsze mnie wysłuchasz i pomożesz.
- Pero tak właśnie działa rodzina. Słuchaj, przyjadę do was i zabiorę ze sobą Domena.
- Nie, na prawdę nie ma takiej potrzeby, nie chce żebyś rzucał dla mnie wszystko.
- Nie masz nic do gadania. Potrzebujesz mnie teraz, a Kamil potrzebuje ciebie. Poza tym dawno się nie widzieliśmy.
- Masz rację, tylko daj nam dzień żebyśmy mogli jakoś to wszystko z Kamykiem przetrawić.
- Jasne Pero, to trzymaj się i do zobaczenia. Staraj się nie stresować.
~
Wstałem wcześniej żeby przygotować dla nas śniadanie ale w kuchni czekała już na mnie niespodzianka. Kamil nakładał właśnie jajecznice na talerze, podniósł wzrok i lekko się do mnie uśmiechnął
- Nie sądziłem, że będziesz na nogach o tej porze
- Chciałem dla odmiany się postarać i przygotować dla ciebie śniadanie ale jak widać się nie da
- Siadaj do stołu Prevc, a nie gadasz jakieś głupoty.
~
- Kamil.. wiem, że minęły dopiero dwa dni od kiedy się dowiedzieliśmy i że musi ci być cholernie ciężko ale chyba nie możemy ignorować tego tematu prawda?
- Rzecz w tym, że właśnie o tym marzę. Marzę żeby zapomnieć. Nie wiem jak mam sobie z tym radzić i mam poczucie, że dopóki nikt nie wie to to nie jest prawdziwe.
- Wiem co masz na myśli ale musimy być na to przygotowani psychicznie.
- Peter spędziłem wczoraj pół nocy czytając o objawach raka mózgu i o statystykach dotyczących zgonów.
- Kamil nie powinieneś... to nie.. potrzebujesz wsparcia i podniesienia na duchu, a nie jeszcze większej dawki bólu.
- Jak mam być przygotowany jeżeli nie wiem z czym mam walczyć? Wiesz czego się najbardziej boję? Poza śmiercią, wiesz co powoduje guz mózgu? Sprawia, że człowiek może zapomnieć. Zaczyna się od drobnych spraw w stylu gdzie położyłem mój telefon a kończy na tym że patrzysz się na miłość swojego życia i nie możesz sobie przypomnieć kim jest ta osoba. Nie chcę takiego życia... a jeszcze bardziej nie chcę umierać.
Przytuliłem go do siebie mocno po czym złożyłem delikatny pocałunek na jego czole. Cieszę się, że Kamil otworzył się przede mną, że nie ukrywa swoich uczuć.
- Kamyk jesteś najsilniejszym facetem jakiego znam. Nie wiem co będzie dalej ale będziemy walczyć. Wiesz czemu? Bo twoje życie jest tego warte i jeszcze tak dużo przed tobą.
~
Otworzyłem drzwi i ujrzałem przed sobą swoich dwóch braci, Domen nic nie mówiąc wpakował się do mieszkania, a Cene po przywitaniu podał mi torby do wniesienia.
- Um młodzież na ile wy właściwie przyjechaliście? Po co wam tyle toreb?
- Nie żeby coś Peter ale przypominam ze i ja i Cene jesteśmy pełnoletni - odpowiedział najmłodszy
- Domen przypominam, że wciąż chodzisz do szkoły. A Cene, no Cene wciąż wygląda na 12 lat. Bez urazy ukochany bracie.
- No jasne. A tak dla wyjaśnienia zadecydowaliśmy z Domenem, że czas przyjąć Kamila do rodziny. A wiesz co to oznacza. Noc gier planszowych i innych głupot aby dołączyć do słynnej rodziny Prevców - Cene uśmiechnął się i przysięgam, że w tym momencie wyglądał jak podekscytowany dzieciak.
- Uhuh, a nie sądzisz, że może warto najpierw zapytać Kamila czy ma ochotę? - czy moi bracia zawsze byli tak idiotyczni?
Po chwili w salonie ukazał się sam Polak, na widok chłopaków na jego twarzy pojawił się jeden z moich ulubionych uśmiechów. Następne kilka godzin spędziliśmy śmiejąc się i wygłupiając. Jedno muszę przyznać tym debilom, faktycznie poprawili humor i mi i Kamilowi i byłem za to bardzo wdzięczny. Grę w scrabble wygrał Domen ponieważ połowa jego słów składała się z biologicznych terminów... tak właściwie nie wiem skąd wzięła się ta jego fascynacja przyrodą. A potem nadszedł czas na pytanie czy wyzwanie.
Kamil wybrał pytanie, a Domen oczywiście wyskoczył z jakże kreatywnym pytaniem
- No dobrze Stoch to zdradź nam czy jest jakaś specjalna osoba w twoim sercu - Demon patrzył prosto w moje oczy i widziałem ten jego zdradziecki uśmiech. Z drugiej strony czułem też na sobie spojrzenie drugiego brata.
- Ummm nie no.. to znaczy właściwie to może jest... ale to za szybko żeby cokolwiek powiedzieć - Kamil się zarumienił
Czułem, że ja też się rumienię, czy to możliwe żeby mówił o mnie?
- No dobra to teraz kolej Cene, wybierasz prawdę czy wyzwanie?
~
Następnego dnia moi bracia pojechali do domu, dzięki ich wizycie i ja i Kamil oderwaliśmy się od naszych zmartwień i smutków. Nieważne jak bardzo czasami mnie denerwują ci idioci to jednak cieszę się, że ich mam. W końcu to jak mówią media trójka braci Prevc jest niepokonana. Właśnie skoki... jedno jest pewne... Kamil będzie musiał ogłosić zawieszenie kariery. Wszyscy wiemy jakie to wywoła zamieszanie medialne, a już tym bardziej, jeżeli jego największy rywal i kandydat do zdobycia medalu olimpijskiego zrobi dokładnie to samo. Już podjąłem decyzję i żadne słowa Polaka tego nie zmienią. Kocham skoki ale jeszcze bardziej kocham Kamila, nawet jeśli nie jest tego świadomy. Nie wiemy jak będzie przebiegać jego leczenie i w jakim stanie będzie w zimę ale nie zamierzam go opuszczać. A sezon olimpijski to ciągłe wyjazdy, przygotowania i treningi...teraz muszę skupić się na zdrowiu Kamila. Nie wiem jak na moją decyzję zareaguje trener i koledzy z kadry, fani z całej Słowenii będą na pewno zawiedzeni ale taki jest mój wybór.
~
Minęło kilka tygodni od czasu otrzymania diagnozy. Trochę się w naszym życiu pozmieniało. Kamil rozpoczął pierwszą fazę leczenia, lekarze testowali na nim lek, który powoduje zmniejszenie objętości guza, miało to być przygotowaniem do operacji. Co do samopoczucia Kamila, no cóż, bywało lepiej i gorzej. Fizycznie stał się słabszy i musiał zrezygnować ze wszystkich treningów, znacznie szybciej się męczył i napadały go bóle głowy. Psychicznie, na pewno to go wciąż przeraża, tak jak i mnie ale w wolnym czasie starałem się nam organizować czas tak żebyśmy mogli się cieszyć z każdej wolnej chwili. Żyliśmy w mydlanej bańce, zamknięci w moim mieszkaniu może przez dwa tygodnie. To Kamil pierwszy zasugerował, że może to już czas żeby powiadomić jego rodziców. Dodatkowo należało powiadomić trenera i cały sztab szkoleniowy. Polak wyjaśnił mi, że chce załatwić to sam. Szczerze mówiąc nalegałem na to żebym mógł mu towarzyszyć w jego wyjeździe do Polski ale w końcu uszanowałem jego decyzję. Sam musiałem odwiedzić rodzinny dom i porozmawiać z Goranem Janusem.
Wizyta w domu bardzo mi pomogła, nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo potrzebowałem szczerej rozmowy z matką. Dodatkowo ostatnio bardzo zaniedbałem moje młodsze siostry. Przez to, że jest między nami tak duża różnica wieku i opuściłem nasz dom jeszcze jak były malutkie to nie miałem z nim tak dobrego kontaktu jakbym chciał. Ale starałem się być dobrym starszym bratem.
Kamil spędził jakiś czas w Zębie w domu u rodziców a oni od razu zaproponowali mu tymczasowe wprowadzenie się do nich. Polak jednak musiał odmówić ze względu na potrzebę przebywania w pobliżu kliniki. Następnie Kamil spotkał się ze swoim trenerem Stefanem Horngacherem i poinformował go o wszystkich zmian, które zaszły w jego życiu, przywiózł ze sobą wszystkie swoje wyniki badań i notatki od lekarzy. Wiadomo, że cały sztab szkoleniowy i koledzy z drużyny byli zszokowany taka informację jednak wszyscy pokazali Kamilowi wsparcie, którego potrzebował. Swoją drogą to nie wiem co właściwie powiedział trener Polakowi ale wiem, że bardzo go to podniosło na duchu. Tak więc przez te kilka tygodni powiadomiliśmy wszystkich, którzy mieli o tym wiedzieć i poprosiliśmy o zachowanie tego dla siebie. Dyskrecja i brak zainteresowania medialnego było tym czego Kamil teraz potrzebował.
~
Kamil opowiedział mi jakiś głupi polski żart po czym sam zaczął się z niego śmiać. A ja nie byłem w stanie oderwać od niego wzroku. Cholera, te uczucia zaczynają mi się wymykać spod kontroli. Po prostu... nie ma piękniejszego Kamila niż tego, który szczere się śmieje, a na jego twarzy pokazuje się ten piękny uśmiech.
- Pero? Gdzie ty odleciałeś?- odwróciłem w końcu wzrok od jego twarzy i poczułem jak okrywam się rumieńcem.
- Um, nie wiem. Zamyśliłem się chyba.
- Oj Prevc, z ciebie to taki wieczny marzyciel prawda? - jedynie przewróciłem oczami w reakcji na ten komentarz.
~
Relacje moje i Kamila uległy znacznej zmianie od czasu kiedy się do mnie przeprowadził po ostatecznym rozstaniu z Ewą. Zastanawiałem się czy to moje uczucia wpłynęły na to. Normalne stało się dla nas przytulanie na kanapie podczas oglądania filmów, trzymanie się za rece na spacerach, a zdarzały się też noce kiedy spaliśmy w jednym łóżku przytuleni do siebie... czy tak zachowują się tylko przyjaciele? Z jednej strony to chciałbym już wyznać Kamilowi to co czuję ale boję się jego reakcji. Cene zapewniał mnie wiele razy, że już zachowujemy się jak para i widać, że Polak czuję to samo. Tylko... rzecz w tym, że boję się, że zachowanie Kamila nie ma nic wspólnego z uczuciami do mnie. Przez tyle lat był przyzwyczajony do obecności żony i bycia w związku. Co jeżeli spędzanie czasu ze mną jest tylko zapełnianiem pustki bo stracie partnerki i próbą stablilizacji? Nie wiem czy byłbym w stanie znieść odrzucenie przez jedyną osobę na której mi zależy. Kamil potrzebuje teraz wsparcia a boję, że wyznając mu uczucia zniszcze nasze relacje i jak wtedy będe mógł mu pomóc. Nie chcę żeby czuł się niekomfortowo, a z drugiej strony nie wiem jak długo wytrzymam ukrywając wszystkie moje myśli.
~
- Kamil ja... muszę ci o czymś powiedzieć - wolałem mieć już tą rozmowę za sobą.
- Ohoh, jakoś nie podoba mi się ten ton głosu. Co się dzieje? - Polak zmarszczył brwi
- Odpuszczam ten sezon zimowy - i już, powiedziałem to.
- Co?! Nie Peter, chyba cię pojebało!
- Spokojnie Kamil. Wszystko przemyślałem. To moja decyzja i zdania nie zmienię
- Prevc ty chyba oszalałeś. To jest sezon olimpijski, jedyny na cztery lata. Sezon, w którym masz szansę na zdobycie złotego medalu. Pierwszego w swojej karierze. A dodatkowo jesteś w wybitnej formie i masz szansę na zdominowanie całego sezonu. Podaj mi jeden sensowny powód czemu miałbyś to robić? Tylko dlatego, że ja nie mogę- Kamil był wyraźnie zdenerwowany. Zobaczyłem łzy w jego oczach.
- Stoch... posłuchaj mnie. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu, moim najlepszym przyjacielem. Właśnie jesteś w trakcie leczenia i nie wiemy jak będzie zimą. Nie obchodzi mnie jakiś pieprzony medal olimpijski a wiesz dlaczego? Bo jesteś ważniejszy. I tak nie miałbym szans zdominować tego sezonu... moja głowa byłaby gdzie indziej niż na skoczni.
Poza tym odpoczynek od skoków dobrze mi zrobi. A sezon olimpijski. Wiesz, że już staliśmy razem na podium dwa razy w Sochi?
- Peter, nie chce żebyś się tak dla mnie poświęcał. Nie zasługuje na to. Popełnisz błąd jeżeli zrezygnujesz z tego sezonu. Przemyśl to jeszcze proszę - Polak wstał, posłał mi jedno błagalne spojrzenie i wyszedł.
~
Przez kilka dni razem z Kamilem prowadziliśmy dyskusję na temat odpuszczenia przeze mnie kolejnego sezonu. Tak czy siak Polak nie miał możliwości nic wskórać bo już postanowiłem, a on chyba w końcu zaczął się z tym godzić.
Leżeliśmy na kocu i oglądaliśmy gwiazdy. W ciszy niekiedy przerwanej by wymienić się jakimiś uwagami.
- Peter, słuchaj... ja... przemyślałem sprawę. Dalej uważam, że znacznie lepiej byłoby jakbyś jednak wystartował w tym sezonie ale rozumiem, że to twoja decyzja. Nie będe się już z tobą kłócić ale tylko pod warunkiem, że mi coś obiecasz.
- Co takiego masz na myśli? - trochę bałem się tego co zaraz miałem usłyszeć
- Obiecaj mi, że jak to wszystko się już skończy, niezależnie od tego co się wydarzy to wrócisz do skoków - Kamil spojrzał mi głęboko w oczy.
- Ja... Kamil razem wrócimy, razem będziemy skakać - bardzo chciałem w to wierzyć
- Nie, Pero. Obiecaj mi, obiecaj mi, że nawet jeśli leczenie się nie powiedzie... jeśli umrę to się pozbierasz i wrócisz do skakania.
- Kamil kurwa kiedy ja skakałem bez ciebie? No powiedz mi. Nie licząc samych początków nauki skakania, od kiedy stałem się zawodnikiem rangi światowej... od tamtego czasu zawsze skaczemy razem. I nie chcę tego zmieniać. Zawsze sprawiasz, że chce skoczyć lepiej i jako przyjaciel i jako rywal na skoczni nakręcasz mnie do dalszej walki. I wiesz co? Skakanie bez ciebie nie daje mi aż takiej przyjemności.
- Rozumiem Peter, na prawdę rozumiem co czujesz w tym momencie. Ale skoki, skoki to coś co kochasz najbardziej na świecie i nie chcę żebyś stracił to co daje ci radość. Już teraz jestem egoistą... jestem egoistą bo jestem z tobą zbyt blisko. Kiedy to wszystko się skończy najbardziej oberwiesz i boję się, że będzie ci ciężko. Ale nie wybaczyłbym sobie jakbym stał się tak wielkim egoistą, który zabrałby ci też skoki. Nie mógłbym. Więc po prostu mi obiecaj Peter, że spróbujesz... że będziesz walczył o medale, że będziesz oddawał skoki, które dają ci dużo radości - Kamil płakał podczas swojej wypowiedzi, a ja kciukiem ocierałem jego łzy.
- Kamil... obiecuję, obiecuję, że spróbuje. Dla ciebie. Ale jedyne o czym marzę to to żebyśmy razem mogli wrócić na skocznię.
Przytuliliśmy się, trzymałem Kamila mocno tak jakbym chciał przekazać mu całą moją siłę i energię do walki.
~
Zostaliśmy zaproszeni na wesele Mirana Zupančiča. Razem z Kamilem ubraliśmy się w nasze najlepsze czarne garnitury i przyznam, że wyglądaliśmy zabójczo. Miło było spędzić trochę czasu z całą kadrą słoweńską i pośmiać z odpałów Laniska. Do tego Miran razem ze swoją partnerką wyglądali na bardzo szczęśliwych.
Większość wesela już przeminęło i na parkiecie pozostały same zakochane pary tańczące do wolnych piosenek. Kamil siedział przy stole i miałem wrażenie, że zasmucił go ten widok. A więc czas, żebym zadziałał. Pociągnąłem Kamila za rękę i przeprowadziłem go przez większą część parkietu, wiedziałem, że Polak raczej nie lubi być w centrum uwagi, a nasz wspólny taniec na pewno wzbudziłby częściowo sensację. Właśnie zaczynała się nowa piosenka, rozpoznałem ją jako 'Can't Help Falling in Love' Elvisa Presleya idealny kawałek dla nas. Przyciągnąłem Kamila do siebie i zaczeliśmy się kołysać w rytm muzyki. W trakcie naszego tańca nasze spojrzenia się spotkały i po prostu zatraciłem się w jego spojrzeniu. Pochyliłem się i pocałowałem Kamila i na moment wszystko inne przestało się liczyć. Polak na początku zastygł zaskoczony, ale po chwili zaczął oddawać pocałunki. Nie docierało do mnie, że to się dzieje naprawdę. Oderwaliśmy się od siebie kiedy 'I can't help falling in love with you..' zabrzmiało po raz ostatni.
~
Wróciliśmy do domu, nastała między nami cisza. Byłem szczęsliwy ale bałem się co to wszystko dla nas oznacza. Chyba czas porozmawiać z Kamilem... jednak to on pierwszy mnie wyprzedził.
- Peter, może się przejdziemy?
- Jasne, chodź, pójdziemy w stronę jeziora.
Szliśmy przez moment, po prostu trzymając się za ręce.
- Um Peter. Chyba powinniśmy porozmawiać o tym co się wydarzyło dzisiaj prawda? - wyczuwałem lekki strach w jego głosie
- Ja... Kamil.... Uh, nawet nie potrafie się porządnie wysłowić. W każdym razie spróbuje ci coś przekazać więc proszę abyś mnie wysłuchał.
- Dobrze Pero, masz całą moją uwagę.
Cholernie się bałem ale wiedziałem, że to odpowiedni moment aby wyznać Polakowi co czuję.
- Kamil jak już wiesz jesteś moim najlepszym przyjacielem, najważniejszą osobą w moim życiu... ale też kimś więcej. Jakiś czas temu uświadomiłem sobie, że moje uczucia się zmieniły, że zacząłem patrzyć na ciebie inaczej. I wiem, że może teraz nie jest najlepszy czas aby zakłócać twój spokój więc obiecuję ci, że cokolwiek odpowiesz to dalej będe przy tobie, będe cię wspierał nieważne co. Ale chyba w życiu chodzi o to, żeby podejmować ryzyko, prawda? - zrobiłem krótką przerwę
- Kamil zakochałem się w tobie i chciałbym, żebyś był dla mnie kimś więcej niż przyjacielem.
Czułem szybkie bicie mojego serca, patrzyłem w oczy Polaka czekając na jego reakcje. Tymczasem Kamil uśmiechnął się do mnie uroczo i przyciągnął mnie do siebie aby złożyć na mych ustach długi pocałunek.
- Peter... to była najpiękniejsza przemowa jaką kiedykolwiek usłyszałem. Jestem teraz cholernie szczęśliwy... Pero kocham cię i jesteś dla mnie cholernie ważny - ulgę i szczęście jakie poczułam po tych słowach Kamila nie da się opisać
- To co to dla nas oznacza panie Stoch? - uśmiechnąłem się przebiegle
- Chyba już oficjalnie mogę wykrzyczeć, że najprzystojniejszy i najbardziej znany facet w Słowenii jest moim chłopakiem - oboje się zaśmialiśmy.
Czułem się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
~
Lekarze wyznaczyli termin operacji. Moje słoneczko za tydzień miało zostać poddane ciężkiej próbie. Cholernie się bałem, szczególnie przy tego typu zabiegach zdarzają się przypadki, że pacjent się już nie wybudza.
Z jednej strony bałem się, że ta operacja może być ostatecznym końcem, a z drugiej to właśnie ona i jej pomyślny przebieg może dać nam nadzieję. Kamil przez ostatnie tygodnie był dosłownie faszerowany tabletkami i lekami wszelkiego rodzaju. Częściowo udało się przynajmniej minimalnie pomniejszyć objętość guza, do tego leki przeciwbólowe hamują bóle głowy, ale niestety codziennością stało się wymiotowanie przez Kamila. Wiele razy płakał i przepraszał mnie, że muszę go oglądać w takim stanie. Do tego Polak wyraźnie schudł, staraliśmy się utrzymać masę jego ciała na stałym poziomie ale było to ciężkim zadaniem. A co z naszą relację? Pomimo ciężkich momentów związanych z chorobą byłem szcześliwy, że w końcu mogę nazywać Kamila moim chłopakiem. Kiedy moi bracia się dowiedzieli... hm powiedzmy, że nie wiedziałem, że Domen potrafi ukazać tyle radości, a Cene przyjechał do nas z prezentem dla Kamila i powitał go w rodzinie już oficjalnie. Ten młodszy idiota zaczął nawet określać Polaka jako szwagra. Sami też powiadomiliśmy naszych najbliższych kolegów z kadry Polaków i Słoweńców. Otrzymaliśmy wiele gratulacji i wsparcia. Szczególnie zaciekawiła mnie reakcja Piotrka Żyły który zaczął się śmiać i powiedział 'no w końcu, już myślałem, że się nie doczekam. Gratulacje chłopaki'. A co do mnie i Kamila... w pewnym momencie wywiązał się miedzy nami pewien konkurs. Tak jakoś wyszło, że raz w tygodniu jeden z nas organizował dla nas randkę i wywiązała się miedzy nami rywalizacja, kto przygotuje lepszą. Dwa tygodnie temu zabrałem nas do wesołego miasteczka, tydzień temu Kamil kupił bilety na seans w kinie samochodowym. Spodziewałem się, że wkrótce mogą zacząć kończyć się nam kreatywne pomysły ale i tak było bardzo miło spędzać czas poza domem i do tego romantycznie.
~
Wkrótce Polski Związek Narciarski wyda komunikat o zawieszeniu kariery przez Kamila z powodu choroby. Jednak wszystko ma się odbyć dopiero po operacji aby uniknąć do tego czasu szumu medialnego i tłumu dziennikarzy pod kliniką. Tymczasem co do mnie to jakiś czas temu pojechałem do domu Gorana Janusa i szczerze przedstawiłem mu sytuację. Nie mogę powiedzieć, że trener nie był zawiedziony ale zrozumiał dlaczego chcę zrezygnować z tego sezonu. Co prawda nie podaliśmy dla publiczności jeszcze żadnej informacji ale właśnie teraz trwa zgrupowanie kadry A we Francji na którym mnie nie ma. Widziałem dosyć sporo komentarzy i wiadomości od zaniepokojonych fanów, nawet pojawiło się kilka artykułów na stronach o skokach. Domyślałem się, że wiadomość rezygnacji zarówno mojej jak i Kamila wywoła burzę. Dwaj najwięksi rywale i główni kandydaci do zdobycia medalu rezygnują z sezonu olimpijskiego.
~
Leżeliśmy w łóżku i chyba żaden z nas nie mógł zasnąć. Jutro Kamil ma pojawić się w szpitalu z torbą rzeczy przygotowaną na najbliższy tydzień, wszystkie kompleksowe badania, a pojutrze operacja.
- Pero...
- Tak kochanie?
- Jeżeli podczas operacji... coś pójdzie nie tak... musisz mi obiecać, że będziesz silny i znajdziesz w sobie siłę żeby walczyć, dobrze?
- Kamyk, proszę cię. Nawet tak nie mów. Nie chce tego słyszeć. Nic złego nie ma prawa się wydarzyć.
- Pero wiesz, że nie ma stu procent gwaracji, że operacja się uda... jeżeli tak się stanie to chce po prostu żebyś był przygotowany psychicznie.
- Kochanie na takie coś nie da się przygotować, a ja nie zamierzam nawet o tym myśleć. Jesteś w rękach najlepszych lekarzy w całej Europie i jesteś najsilniejszym facetem jakiego znam, a więc wierzę, że wszystko się uda. Nie mogę stracić najważniejszej osoby w moim życiu.
Kamil delikatnie mnie pocałował i ścisnął moją ręke.
~
Minęło jakieś pięć godzin od kiedy po raz ostatni widziałem Kamila przed operacją zanim lekarze podali mu narkozę. W klinice byłem z rodzicami Kamila, jego siostrą oraz moimi braćmi. Nie potrafiłem się na niczym skupić, cały się trząsłem i gdyby nie obecność moich braci to chyba bym oszalał. Z każdą minutą coraz bardziej bałem się, że na korytarz wyjdzie lekarz ze smętną miną i oznajmi, że operacja się nie udała. Nie byłem na to przygotowany.
Nie jestem w stanie stwierdzić ile czasu minęło do momentu kiedy w końcu zostaliśmy poproszeni do gabinetu lekarza. Stałem tam i czekałem na jego słowa
- Operacja przebiegła pomyślnie, w jej trakcie pojawiły się pewne komplikacje i było zagrożenie utraty życia ale udało się nam opanować sytuację jednak pozostawimy pana Stocha w stanie śpiączki do następnego dnia. Guz został w całości usunięty, a więc jest to duży krok do przodu. W razie jakichkolwiek pytań proszę kierować je do pielęgniarek.
- Dziękujemy panie doktorze.
Byłem cholernie szczęśliwy, kolejny krok do celu, w końcu pojawiła się nadzieja.... ale pamiętajcie.. nadzieja to matka głupich.
~
W końcu wróciliśmy z Kamilem do domu. Co prawda minął dopiero tydzień od operacji i Polak odczuwał jej efekty uboczne i pojawiły się powikłania. Kamyk miał lekki problem z wyraźną mową oraz z utrzymaniem równowagi. Jego chód był lekko zachwiany, ciężko było mu też chwycić cokolwiek w dłoń. W czasie konsultacji lekarz zapewnił nas, że to normalne i często zdarza się pacjentom po operacji mózgu. Wszystkie objawy powinny minąć w ciągu następnych tygodni. Widzę, że już mocno irytuje to Kamila ale mój chłopak należy do tego typu ludzi, którzy nigdy nie narzekają. Tak więc tymczasowo asystuję mojemu słoneczku przy większości codziennych czynności.
~
- Kamil, tak zupełnie szczerze... kiedy zacząłeś patrzeć na mnie inaczej niż na przyjaciela? - ciekawość wzięła górę i zadałem to pytanie mojemu chłopakowi
- Dobre pytanie Pero. Sam długo się nad tym zastanawiałem i szczerze mówiąc to chyba jeszcze kiedy byłem w związku z Ewą... tylko, że sam sobie zaprzeczałem i starałem się ignorować wszystko co czuje żeby nie stać się niewiernym mężem.
- Rozumiem co masz na myśli. Sam powtarzałem sobie, że muszę przestać tak o tobie myśleć bo przecież masz żonę i nigdy nie będe mieć szansy. Byłeś nieosiągalny, a potem zaczęły się te wszystkie rozmowy o rozwodzie i gdzieś w głębi ducha zacząłem mieć nadzieję...
- Ciesze się, że przynajmniej oboje przeżywaliśmy to samo... chociaż z dwóch różnych stron.
- Mhm powiem ci Kamil, że chyba jestem zadowolony, że wszystko rozegrało się w odpowiednim czasie. Że nie mieliśmy romansu, że nie oszukiwaliśmy Ewy.
- To prawda... nie wyobrażam sobie takiej wersji naszej historii.
Pochyliłem się nad Kamilem i zacząłem składać na jego ciele delikatne pocałunki. Zaczynając od twarzy, a przechodząc co raz niżej i niżej... a noc jeszcze młoda.
~
Chemioterapia. Kolejny etap w leczeniu Kamila. Zdecydowanie najtrudniejszy. Spędziłem ostatnią noc czytając o wszystkich skutkach, efektach ubocznych i reakcjach pacjentów na leczenie, niektóre z rzeczy, które przeczytałem sprawiły, że w głowie miałem same czarne scenariusze. Wiedziałem, że Kamil dodatkowo obawiał się bardzo o zmiany w swoim wyglądzie. Bał się, że przestanie mi się podobać. Co według mnie jest trochę absurdalne bo nie wyobrażam sobie żeby cokolwiek mogło wpłynąć na moje uczucia do Kamila. W końcu kocham go za charakter, a jego wygląd to cieszący oko dodatek. A więc jeżeli chemioterapia może być naszą nadzieją i czymś co da nam możliwość wspólnej przyszłości, to utrata włosów, rzęs i tkanki mięśniowej nie ma cholernego znaczenia. Mam tylko nadzieję, że Polak też będzie miał do tego takie nastawienie.
~
No i stało się. Oficjalna informacja o zawieszeniu kariery sportowej przez Kamila Stocha z powodu choroby zostało podana przez Polski Związek Narciarski w mediach społecznościowych. Jak się można było spodziewać nastąpiła po tym burza. Facebook i instagram Kamila został zasypany wiadomościami od fanów z życzeniami powrotu do zdrowia i pytaniami co tak na prawdę się dzieje. W gazetach oraz na portalach społecznościowych pojawiło się wiele artykułów o tym, że Złoty Orzeł nie weźmie udziału w igrzyskach olimpijskich. Wielu skoczków narciarskich na swoje konta społecznościowe pododawało posty wyrażające wsparcie dla Kamila. Może się wydawać, że jedna wiadomość nic nie znaczy, a jednak każda z nich dodawała nam otuchy. A co do mojej rezygnacji z sezonu... doszliśmy do wniosku, że nierozsądne byłoby podawanie informacji o Kamilu i mnie w ciągu jednego dnia. Trener przekaże te wieści podczas konferencji prasowej w przyszłym tygodniu. Nie podamy żadnego konkretnego powodu ale domyślam się, że większość fanów nie będzie mieć wątpliwości, że jest to związane z Kamilem. A co do naszego związku to zgodnie z Polakiem stwierdziliśmy, że zostaje to między nami, naszymi rodzinami i przyjaciółmi, większość skoczków również zdawała sobie sprawę tak samo jak o chorobie Kamila.
~
Dzwonek do drzwi. Właściwie to nie spodziewam się żadnych gości, a Kamil też nic nie wspominał. Otwieram drzwi i widzę tam trenera. Stefan Horngacher stoi pod moim domem w Kranju.
- Witaj Peter, mam nadzieję, że zastałem Kamila? - trener wygląda na zrelaksowanego
- Oczywiście, proszę wchodzić, a ja już wołam Kamila.
Tak akurat się złożyło, że Polak w tym czasie brał prysznic więc chwilę zajęło mu ogarnięcie się. Ja w tym czasie ugościłem Stefana w salonie i przygotowałem dla niego herbatę oraz wyciągnąłem ciasto, które Kamil sam wczoraj upiekł.
- Pewnie się Peter zastanawiasz w jakiej sprawie tu przybyłem. Odpowiedź jest prosta, zależy mi na Kamilu, chcę się dowiedzieć jak przebiega leczenie a dodatkowo traktuje wszystkich skoczków z mojej kadry trochę jak moich synów więc ciężko by było żebym nie wpadł z wizytą. Mam nadzieję, że nie masz z tym żadnego problemu?
- Nie no, oczywiście, że sie cieszę, że Kamil ma tak wspaniałego trenera, który nie traktuje go tylko jak maszynki do wykonywania najlepszych skoków. Ale to naprawdę duży gest, że przyjechałeś, aż do Słowenii.
- Bez przesady Prevc, w końcu nasze państwa są sąsiadami, a akurat mam tydzień wolnego.
W tym momencie Kamil pojawił się w salonie. Stefan spędził u nas większość dnia. Szczerze porozmawiał z Polakiem o stanie jego zdrowia i rzucił kilka typowych trenerskich uwag. A co do naszego związku to stwierdził, że to niesamowite jak świat skoków łączy i że już dawno wiedział, że coś między nami jest na rzeczy. Ciekawe, że dosłownie każdy z naszych znajomych już dawno myślał, że coś jest między nami zanim my sami do tego doszliśmy. Wizyta trenera była miłym zaskoczeniem ale na pewno sprawiła Kamilowi wiele radości, szczególnie teraz kiedy jesteśmy tak na prawdę odcięci od skoków.
~
Chemioterapia Kamila trwa już od dłuższego czasu. Lekarze po zrobieniu najnowszych badań i ocenieniu wyników zaczęli mówić o przyszłości z większym optymizmem. Polak stracił już wszystkie włosy i o wiele więcej czasu spędzał na spaniu ale miałem nadzieję, że jest to mały kroczek do przodu. A Kamil... przez zmiany w swoim wyglądzie stał się troszkę niepewny siebie. Przez cały czas chodzi w czapce, czy to czapce z daszkiem czy takiej typu beannie. Dlatego staram się na wszelkie sposoby pokazywać mu, że jest najpiękniejszą osobą na świecie i to się dla mnie już nigdy nie zmieni. Wczoraj spędziliśmy razem cudowny wieczór, najpierw wzięliśmy długą kąpiel w wannie po której zrelaksowani przenieśliśmy się do łóżka. Chciałem scałować każdy skraweł ciała mojego ukochanego, a pomiędzy każdym pocałunkiem wymieniałem cechę czy rzecz którą w nim kocham. A później nasze ciała połączyły się w jedność i mogliśmy zapomnieć o całej reszcie świata.
~
Bywały momenty lepsze jak i te gorsze. Czasami wracałem do domu i znajdywałem Kamila płaczącego pod prysznicem z bólu, bezsilności, brakiem sił na dalszą walkę z chorobą, czasami sam czułem, że nie wiem jak sobie poradzę... a co się stanie jeśli Kamil nie da rady, napadały mnie wtedy czarne myśli i ciężko było sobie z nimi radzić. Ale bywały też dni kiedy wszystko było jak dawniej. Wychodziliśmy z Kamilem na długie spacery, trzymając się za ręce i śmiejąc się z błachych powodów. Urządzaliśmy maratony filmów, spędzaliśmy czas z przyjaciółmi i wciąż chodziliśmy na cudowne randki. A odkąd kochaliśmy się z Kamilem to seks stał się dla mnie nowym doświadczeniem... pełnym pasji, zaangażowania i miłości.
~
Od kilku dni nasz dom cały czas był pełny, koledzy z kadry Kamila przyjechali do nas na kilka dni. Maciek Kot, Piotr Żyła, Dawid Kubacki i Stefan Hula... wszystkich znałem ze skoków, a dzięki wyjaśnieniom Kamila byłem w stanie nawet pojąć większość ich żartów. Tak czy siak zadziwił mnie widok Piotrka ze słojami marynowanej papryki, a na moje pytanie Żyła popatrzył na mnie jak na idiotę i dodał tylko 'To jest moc hehe'. Przynajmniej miałem czas aby porozmawiać z Kotem o jego klątwie piątki a mojej dwójki, miło było znaleźć w kimś zrozumienie. Dzisiaj kadra polska stwierdziła, że czas na przygotowanie jakiś słodkości i tak o to cała kuchnia wyglądała jak po przejściu jakiejś katastrofy... Cieszyłem się bardzo z wizyty Polaków bo wiedziałem, że Kamil za nimi tęskni. Może to się wydaje dziwne ale kiedy spędza się tak dużo czasu razem z kadrą to w pewnym momencie zaczyna się ich traktować jak drugą rodzinę. Dlatego wiedziałem, że dla Kamila dużo znaczy przyjazd jego rodaków.
~
Robertowi urodziła się druga córeczka i z tej okazji dostałem zaproszenie na jego pępkowe.
Chciałem odmówić ponieważ nie zamierzałem zostawiać Kamila samego w domu ale ten tak długo mnie przekonywał, że powinienem spędzić trochę czasu ze swoją kadrą i się zabawić, że w końcu uległem. Polak wyszykował mnie w najlepszy garnitur i odprowadził do drzwi z uśmiechem. Na imprezie bawiłem się całkiem dobrze, razem z Anze wypiliśmy kilka kieliszków, a później grupowo tańczyliśmy. Super było w końcu spotkać się z kolegami i porozmawiać. Robert z dumą pokazywał nam zdjęcia swojej córeczki, a każdy z nas rzucił się na niego z gratulacjami. Na imprezie nie zabrakło oczywiście moich młodszych braci chociaż krzywo patrzyłem na Domena widząc go z piwem w ręku. Kilka godzin minęło w super atmosferze i już zaczynałem odczuwać skutki alkoholu krążącego w moich żyłach. Wyszedłem z Cene z klubu aby się na chwilę przewietrzyć. Podczas naszej rozmowy przeszkodził nam dzwonek mojego telefonu, popatrzyłem na ekran, numer nieznany, jaki chuj dzwoni do mnie w środku nocy?
- Halo?
- Czy udało mi się połączyć z Peterem Prevcem?
- Tak, o co chodzi?
- Jest pan zapisany jako numer kontaktowy pana Kamila Stocha. Pański partner został przewioziony do naszego szpitala w Kranju, stracił przytomność w mieszkaniu.
- Będe na miejscu najszybciej jak to możliwe, dziękuje za poinformowanie mnie.
Czułem, że się trzęse. Japierdole, jak mogłem kurwa zostawić go samego w mieszkaniu, a sam pójść bawić się do klubu z kolegami. Nie wybaczę sobie tego. Łzy zaczęły napływać do moich oczu
- Hej Peter, co się dzieje? - Cene złapał mnie za ręke
- Kamil... dostałem telefon od szpitala... jak mogłem go zostawić samego w domu?
- O kurwa. Dzwonię po taksówkę i już idę powiadomić chłopaków. A ty Peter siadaj i próbuj głęboko oddychać.
Zimne powietrze napływało do moich płuc, a ja miałem poczucie, że umieram. Czułem, że to już koniec. Cały alkohol chyba już zdążył wyparować ze mnie. Kurwa. Kurwa.
Byłem w takim szoku, że tylko z pomocą Domena zdołałem wejść do taksówki, a kiedy zatrzymaliśmy się pod szpitalem to po prostu pobiegłem.
- Gdzie znajduję się Kamil Stoch, został tu przywieziony dzisiaj. Jestem jego partnerem- powiedziałem wszystko na jednym wydechu.
- Sala 135, drugie piętro.
Pobiegłem, a za sobą słyszałem kroki moich braci.
Przed pokojem czekał na mnie lekarz do którego od razu skierowałem pytanie o stan ukochanego
- Pan Stoch jest nieprzytomny. Przeprowadzamy teraz szczegółowe badania aby pojąć dokładnie wszystkie uszkodzenia, które doprowadziły do tego stanu. Pacjent wykazuje silną niewydolność nerek.Objawy są niepokojące.
- Doktorze czy Kamil z tego wyjdzie? - tylko to miało teraz znaczenie.
- Nie mogę nic obiecać, stan jest ciężki. Stale będzie pan informowany.
- Czy mogę wejść do niego na chwilę?
- Dosłownie na minutę panie Prevc, jesteśmy teraz mocno zajęci.
Wszedłem do sali za lekarzem. Kamil leżał na łóżku podłączony do wielu maszyn i kabli, maszyna dźwiękami ukazywała bicie jego serca. Chciało mi się płakać na ten widok. Patrzyłem chwilę na miłość mojego życia dopóki nie poczułem, że już więcej nie wytrzymam w tej sali. Chciałem wyjść kiedy coś mnie zatrzymało. Pikanie maszyny zaczęło być co raz głośniejsze, aż w pewnym momencie kreska przestała się unosić, a pikanie stało się nieprzerwane i jednostajne. Do sali wbiegł lekarz wraz z pielęgniarkami, a ja poczułem, że to moje serce właśnie pęka na kawałki. Nie, nie, nie. Nie kurwa to nie może się tak skończyć. Pięlegniarki zaczęły wyprowadzać mnie z sali, a ja słyszałem jedynie krzyki
- Reanimacja! Na blok d z pacjentem!
Na korytarzu przejęli mnie moi bracia, czułem, że właśnie zawala się mój cały świat.
Dwie wody i kilka telefonów później czułem się choć odrobinę w mniejszym szoku. Cene wziął na siebie obowiązek wykonania telefonu do rodziców i siostry Kamila bo ja nie byłem w stanie. Ja w tym czasie wyszedłem na dwór z Domenem i wypaliłem z trzy papierosy. Paląc kolejnego pomyślałem o tym jak Kamil denerwuje się gdy sięgam chociaż po jednego. Kurwa....
- Peter musisz się uspokoić... po prostu musimy być dobrej myśli i czekać na lekarzy. Wiem, że to trudne i nawet nie wiem jak się teraz czujesz... - Domen nie dokończył myśli ale i tak byłem mu wdzięczny
Cholera na prawdę nie wiem co zrobiłbym bez moich braci. Cene poinformował mnie jakiś czas później, że rodzina Kamila jest w drodze, jednak odległość z Polski do naszego miejsca zamieszkania jest zbyt duża żeby dotarli tu jeszcze dzisiaj. Oczywiście Cene jako ten jedyny trzeźwo myślący powiadomił klinikę i lekarz prowadzący Kamila również był w szpitalu.
Nie wiem jak długo siedzieliśmy z Domenem przed szpitalem, każda minuta dłużyła się niemiłosiernie.... ta niepewność powoli mnie zabijała. Moje słońce... Kamil nie zasłużył na to co go spotkało, nie wierzę, że kiedy ostatni raz go widziałem to jego serce przestało bić.
Cene podszedł do nas z niepewną miną
- Peter lekarze proszą cię na rozmowę - wdech i wydech kurwa
Mam już dość tych wszystkich szpitali, klinik i rozmów z lekarzami. Mam wrażenie, że wieści za każdym razem są coraz gorsze.
- Panie Prevc... - kurwa nie chcę usłyszeć kolejnych słów
- Dzięki reanimacji udało nam się pobudzić serce pana Stocha do pracy. Jego stan jest stabilny ale oczywiście teraz naszym priorytetem jest pobudzenie nerek do pracy. Więcej w tym momencie nie jestem w stanie powiedzieć.
Kamil żyje. Tylko to się w tym momencie liczy, kiedy przekazuje te informacje braciom i widzę uśmiech Domena to wiem jak bardzo nierealne to było.
~
Kamil spędził w szpitalu, a następnie w klinice kilka tygodni. Powoli dochodził do siebie, na szczęście udało się pobudzić jego nerki do pracy i przeszczep nie był konieczny. Rodzaj leków stosowanych podczas chemioterapii został zmieniony, Polak nie odczuwał żadnych ciężkich efektów ubocznych. Oczywiście każdy dzień spędzałem przy Kamilu a jedynie na noce wracałem do naszego mieszkania. W ciągu tego czasu udało mi się poznać rodziców Kamila znacznie bliżej i przyznam szczerze, że bardzo ich polubiłem. A co do skoków, no cóż sezon zimowy właśnie się rozpoczął. Póki co kibicujemy naszym kolegom ogladając konkursy na ekranie telewizora znajdującego się w sali Kamila. Po każdych zawodach otrzymujemy oczywiście mnóstwo telefonów z relacjami jak tam wyglądało to na żywo.
W trakcie pobytu Kamila w klinice wielokrotnie odwiedzali nas nasi skoczni kompani, trener i członkowie rodziny, zarówno mojej jak i Polaka. Jednak jedna wizyta szczególnie mnie zaskoczyła, w drzwiach sali pojawiła się Ewa, była żona Kamila. Pojechałem do domu żeby pozwolić im na odrobinę prywatności i chociaż Polak nie powiedział mi dokładnie jak przebiegło to spotkanie to wiem, że przeprosili siebie nawzajem i po prostu Kamil czuł się lepiej, bez poczucia winy.
~
- Peter kocham cię bardzo mocno - byłem w trakcie czytania książki kiedy Kamil wypowiedział to piękne zdanie, podniosłem wzrok i uśmiechnąłem się do niego delikatnie
- Kochanie kocham cię najmocniej na świecie - Kamil zaśmiał się
- Wiesz Pero ja... nawet ci nigdy nie powiedziałem jak bardzo wdzięczny jestem... za wszystko co dla mnie robisz. Jesteś najcudowniejszym chłopakiem na świecie. Peter, zrezygnowałeś dla mnie z sezonu olimpijskiego, każdy dzień spędzasz przy moim łóżku w klinice, pomimo tego, że jestem łysy i wyglądam paskudnie zapewniasz mnie, że jestem najprzystojnieszym facetem na całym świecie. Peter jesteś niesamowity i nie wiem co bym bez ciebie zrobił. Nikt inny nie byłby w stanie tak się poświęcić.
- I widzisz Kamil tu się mylisz bo jestem pewien, że jakby nasze role się odwróciły to zachowałbyś się dokładnie tak samo. A wszystko co ci mówię jest po prostu szczerą prawdą. Miłość ponad wszystko prawda?
- Peter, jeżeli tylko będzie mi to dane to wynagrodzę ci kiedyś te wszystkie straszne miesiące
- Każdy dzień spędzony z tobą jest cudowny Kamyk a więc nie ma o czym gadać - ścisnąłem jego ręke i złożylem na jego ustach delikatny pocałunek
~
Chemioterapia zakończona, teraz czas już na ostatni etap leczenie - radioterapia. Kamil ma zjawiać się na zabiegi dwa razy w tygodniu przez cztery miesiące, po nich ostatecznie będzie można powiedzieć na jakim etapie jest walka Polaka z chorobą. Sam fakt, że pomimo wielu przeszkód dotarliśmy aż tutaj zadziwia mnie. Jestem tak cholernie wdzięczny za każdy dzień spędzony z ukochanym. To wszystko co przydarzyło się Kamilowi trochę nam przypomniało o tym jak kruche jest życie i że należy korzystać z każdej szansy aby potem nie żałować że czegoś się nie zrobiło.
~
Jakiś czas temu obiecaliśmy sobie jedno, jeżeli tylko będzie taka możliwość to jedziemy na zakończenie sezonu do Planicy, wspierać kolegów na żywo. I tak oto jesteśmy tutaj. Nie wiedziałem nawet ile radości mi to sprawi... zawody w Planicy zawsze niosą ze sobą atmosferę, która sprawia, że chce się latać. Dzisiaj rozstrzygnie się ostateczna walka o Kryształową Kulę pomiędzy Kennethem Gangnesem, a Maciejem Kotem. Wiecznie 'piąty' w najgorszym wypadku przyjmie klątwę mojej dwójki. A co do Pucharu Narodów? Jest bardzo niewielka różnica punktów pomiędzy Norwegią, a Polską, choć to właśnie naród mojego chłopaka jest na prowadzeniu. I miejmy nadzieję, że tak właśnie pozostanie. Stojąc pod skocznią, słysząc krzyki kibiców, a przy tym mając obok siebie miłość swojego życia czuję, że tu właśnie jest moje miejsce.
Podczas drugiej serii staliśmy z Kamilem w pobliżu miejsca przeznaczonego dla obecnego lidera. W ten sposób mogliśmy gratulować naszym kolegom i obserwować skoki kolejnych. Razem z nami stał za to odwieczny dobry duch Austriaków, Thomas Morgernstern. Miło było wspólnie się pośmiać i powspominać. Wielu skoczków podchodziło do nas i po prostu kłaniali się przed Kamilem, oddając mu swój szacunek za ciężką walkę z chorobą. Polak za każdym razem rumienił się cholernie uroczo i nie wiedział jak zareagować. Mogłem się tylko domyślać jak dużo energii mu to dało i kopa do dalszej walki.
Planica jest miejscem gdzie można polatać na prawdę daleko i po wybiciu się z progu zapomina się o całym świecie. Uwielbiałem tu przebywać, tym bardziej, że była to duma mojego kraju. Nawet lot na ponad 250 metrów był tutaj możliwy, w końcu udało się to właśnie mojemu chłopakowi. Dodatkowo wciąż jest obecnym rekordzistą skoczni, nikt w tym sezonie nie był w stanie przebić tej odległości.
Ostatnia dziesiątka oddaje swoje skoki. Po skoku Dawida Kubackiego jedno jest już pewne, Polska drugi rok z rzędu zgarnie Puchar Narodów. Kamil zaczyna krzyczeć na cały głos i unosi ręcę do góry. Zaraz podbiega do Kubackiego, tak jak i reszta drużyny. Na telebimie widzę, że nawet Horngacher nie zdołał ukryć uśmiechu radości.
Teraz pozostała jedynie ostatnia trójka. Stefan Kraft, Maciej Kot i Kenneth Gangnes.
Skok Maćka jest wspaniały, odległość - 246 metrów jest największym wynikiem tego konkursu, dodatkowo w jego nocie pojawia się nawet 20.
Kenneth Gangnes skacze 238 metrów w odrobinę lepszych warunkach.
Który z nich okaże się zdobywcą Kryształowej Kuli? Różnica punktowa między nimi była tak niewielka, że sam nie jestem w stanie tego ocenić.
Chwila oczekiwania i ponownie słyszę okrzyk radości Kamila. Udało się i tak o to jego kolega z kadry został najlepszym skoczkiem tego sezonu. Mazurek Dąbrowskiego zostanie zagrany trzykrotnie na słoweńskiej ziemi.
Kamil przytula mnie do siebie z całej siły, składa na moim ustach delikatny pocałunek po którym biegnie do swojej drużyny.
Podczas ceremonii Kamil staje na podium w żółtym plastronie lidera jak reszta jego drużyny. Co prawda Polak nie chciał wychodzić aby odebrać Kryształową Kulę, ale cała kadra wręcz go tego zmusiła twierdząc, że jest i zawsze będzie częścią drużyny i również dzięki niemu udało się to wszystko osiągnąć.
Jestem szczęśliwy widząc Kamila na podium śpiewającego Mazurka Dąbrowskiego.
Jestem szczęśliwy będąc w Planicy wśród kibiców i kolegów z pracy.
Jestem szczęśliwy będąc tu z miłością mojego życia.
Jestem szczęśliwy, że żyjemy.
~
- Kamilu zgodziłeś się na przeprowadzenie z nami wywiadu chociaż od dawna nie wypowiadałeś się na temat swojego życia prywatnego. Dlaczego właśnie teraz? Co się zmieniło?
- Zdecydowałem, że jestem gotowy żeby opowiedzieć moją historię. Możliwe, że jest jedną z wielu podobnych do tego co przeżywają ludzie na całym świecie... ale jeżeli chociaż jednej osobie mogą pomóc moje słowa to chcę to zrobić.
...
- Kamil skąd czerpałeś motywację do dalszej walki?
- Prawda jest taka, że nie byłoby mnie dziś tutaj gdyby nie pomoc najbliżej mi osoby. Mój obecny narzeczony Peter Prevc był i wciąż jest dla mnie niezastąpionym oparciem. Wspierał mnie każdego dnia podczas leczenie i przypominał, że jestem piękny i że damy radę. Wiadomo, że żeby przetrwać trzeba mieć wolę życia, to jest jedyny klucz do sukcesu. Trzeba chcieć żyć dla samego siebie, inna osoba nie może stać się powodem dla którego chcesz żyć. Ale kiedy ma się przy sobie kogoś kto sprawia, że życie jest piękniejsze to wszystko staje się łatwiejsze.
...
- Czy w takim razie możesz już oficjalnie powiedzieć, że zakończyłeś walkę z chorobą?
- Od ponad dwóch lat jestem wolny od raka. Oczywiście wciąż często się badam i zachowuje ostrożność. Ale tak, z dumą mogę powiedzieć, że wygrałem walkę z rakiem.
...
- Jak się czujesz od kiedy powróciłeś do skakania?
- Bardzo za tym tęskniliśmy, zarówno ja jak i Peter. Cudownie jest znów wybić się z progu i przez te kilka sekund przebywać w powietrzu. To jest coś co sprawia mi radość, a każdy wygrany konkurs jest dodatkową przyjemnością.
- Twoja forma jest na naprawdę wysokim poziomie. Dwa ostatnie konkursy należały do ciebie. Czy spodziewałeś, że będziesz kandydatem do zdobycia Kryształowej Kuli?
- Nie myślałem o tym co chcę osiągnąć. Prawdę mówiąc po prostu chciałem wrócić do skakania, dobra forma jest wynikiem ciężkiego przygotowania. Oklaski powinny się należeć raczej trenerowi Stefanowi... no i oczywiście Peterowi za to, że wiecznie mnie motywuje.
- Jak to jest być w związku z rywalem ze skoczni?
- Wiele osób nas o to pyta. A tak właściwie to praktycznie nic się nie zmieniło od czasów kiedy byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, a jednak rywalizowaliśmy. Cieszymy się ze swoich dobrych skoków i kibicujemy sobie nawzajem. Tak właściwie to Peter jest moją największą motywacją i nakręca mnie do dalekich lotów.
- Dziękuje Kamil za te wszystkie szczere słowa, czy jest coś jeszcze co chciałbyś powiedzieć swoich fanom?
- Chciałbym podziękować. Każdemu kto mnie wspiera i wierzył we mnie w tych wszystkich ciężkich momentach. Pamiętajcie aby cieszyć się każdym dniem i korzystać z każdej chwili. Czasami warto zaryzykować, ja podjąłem to ryzyko, a teraz jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, który ma u swojego boku najlepszego przyjaciela, a przy tym miłość swojego życia. Już teraz dziękuje każdemu kto przeczyta ten wywiad.
~~~~~~
Wow. Skończyłam. Ponad 9000 słów a miał być krótki one shot. Jak mam być szczera to pierwotne założenie shota było zupełnie inne ale wyszło właśnie tak, a ja jestem mega zadowolona. Głównym motywem miała być choroba, a dopiero w drugiej kolejności miłość.
W każdym razie jest to dopiero drugie opowiadanie/shot czy jakkolwiek to nazwać, które napisałam więc każda gwiazda, komentarz czy jakiekolwiek słowo będzie dla mnie wielką motywacją do dalszej pracy ❤️ + jeszcze taka malutka prośba, jestem początkująca tutaj na wattpadzie na tym koncie i mało osób wie o mojej twórczości, a więc jeżeli przeczytałaś i ci się podobało, a jest osoba, której mogłabyś to polecić to byłoby super.
Do następnego!
Nikola
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro