{ homeless } Proch
{ 2639 słów }
Byłem szczęśliwy, osiągałem niesamowite sukcesy w skokach narciarskich, a do tego odnalazłem miłość. Petera poznałem kiedy pojawił się w naszym sztabie, jako nowa osoba odpowiedzialna na nasz sprzęt sportowy. Właściwie na początku nie wiedziałem jak mam rozmawiać ze Słoweńcem, jąkałem się przy nim i cały czas rumieniłem. Był wiecznie profesjonalny i uprzejmy, a jednocześnie sprawiał wrażenie, że jest niedostępny i bardzo rzadko się uśmiechał. Tak czy siak byliśmy zmuszeni do częstego kontaktu, a Peter stał się chyba zaintrygowany moją osobą przez to, że zachowywałem się przy nim jak idiota.
A jak potem się rozwinęła nasza historia, to już sam nie jestem pewien. Wspólne rozmowy, spacery, nieustanny flirt i pisanie smsów, kiedy byliśmy osobno, aż w końcu Peter wykonał pierwszy krok i zaprosił mnie na randkę, a dalej już była stopniowa zmiana naszej relacji. Aż do momentu kiedy byliśmy w stabilnym związku i każdego dnia cieszyłem się, że mam tak cudownego chłopaka. Byłem szczęśliwy, a wielu przyjaciół i znajomych mówiło mi jaką cudowną parę tworzymy i że jesteśmy idealnie dopasowany. Właściwie to sam w to wierzyłem, tak samo jak w to, że nic nie zakłóci naszego szczęścia. Byłem głupi i naiwny. A może po prostu od zawsze za bardzo wierzę w ludzi?
W pewnym momencie wszystko zaczęło się zmieniać... nie wiem może po prostu starałem się za bardzo, może przytłaczałem sobą Petera? Prevc zaczął spędzać część wieczorów poza domem, ukrywał przede mną swój telefon, kiedy ktoś dzwonił zawsze wychodził z pokoju. A ja cały czas wierzyłem, że nic się nie dzieje, ufałem Peterowi w 100%. No i to był błąd.
Pewnego razu wróciłem do domu wcześniej ze spotkania rodzinnego, a nie poinformowałem o tym mojego chłopaka. Nie byłem przygotowany na widok jaki ujrzałem we własnym salonie, ' na szczęście' przeszkodziłem im jedynie w pocałunkach. Zamurowało mnie kompletnie. Blondynka miała w sobie taką ilość taktu żeby przynajmniej bez słowa opuścić mój dom. Tymczasem Peter.... w jego oczach widziałem dużo emocji, poczucie winy, zażenowanie ale też determinację. Chciałem zacząć krzyczeć ale byłem w stanie jedynie stać przed nim ze łzami w oczach.
- Jak... mogłeś, jak mogłeś mi to zrobić? Dlaczego kurwa? - tysiące pytań w mojej głowie i zero odpowiedzi.
Słoweniec spuścił wzrok
- Przepraszam - wyszeptał cicho po czym wyszedł z salonu.
Nie byłem w stanie się wtedy ruszyć i pójść za nim.
Jakieś 15 minut później Peter pojawił się na dole z walizką, po czym bez słowa opuścił mój dom.
I tak po prostu wyszedł z mojego życia. Kilka dni później kiedy pojawiłem się w pracy dowiedziałem się, że potrzebna jest nowa osoba w sztabie ponieważ Prevc odszedł. Kiedy tamtego dnia wróciłem do domu, na stole w kuchni czekały na mnie klucze Petera, a wszystkie jego pozostałe rzeczy zniknęły. Nie zostawił nawet cholernej kartki.
Z pęknietym sercem znów musiałem przyzwyczaić się do samotności. Na pytania moich znajomych nie miałem właściwie żadnej sensownej odpowiedzi. Nie wiedziałem co się działo z Peterem ani gdzie przebywa.
Minęło już kilka miesięcy. Było mi ciężko ale jakoś musiałem sobie radzić, skupiałem się na treningach i na oddawaniu jak najlepszych skoków, tylko to było teraz istotne. Co jakiś czas koledzy z kadry wyciągali mnie na jakiś wypad do miasta czy wycieczkę żebym nie skupiał się tylko na pracy. Wiadomo, że co jakiś czas moje myśli powracały do mojego byłego już chłopaka ale ciężko pogodzić się ze zdradą i utratą ukochanej osoby kiedy nawet nie miało się szansy porozmawiać czy wykrzyczeć to co się czuję.
Zaczynało się już ściemniać, a temperatura w szybkim tempie spadała, w końcu zbliża się zima. Wracałem z siłowni do domu, postanowiłem pokonać tą odległość na nogach, a teraz marzyłem tylko o tym żeby znaleźć się w moim ciepłym łóżku. Dlatego zdecydowałem się na krótszą drogę przez park, był właściwie zupełnie pusty, a raczej tak mi się zdawało dopóki nie zobaczyłem osoby leżącej na ławce. Ciężko było mi przejść tak obojętnie więc postanowiłem się upewnić czy ta osoba nie potrzebuje pomocy. Zbliżając się zauważyłem, że jest to mężczyzna leżący w bluzie.
- Przepraszam czy wszystko jest w porządku?
Mężczyzna uniósł głowę do góry, a wtedy przeżyłem szok
- Peter?! Co ty... co ty tu robisz? - nie mogę w to wierzyć.
Peter leży na ławce w parku otulony jedynie w cieńką bluzę. Przypatruję się jego twarzy, widać, że nie golił się od dłuższego czasu. Do tego jest cały brudny, a jego policzki wręcz się zapadają. Kurwa do jakiego stanu on się doprowadził.
- Kamil... nic się nie dzieje, proszę wracaj do domu. - jego głos jest cichy i niepewny.
- Chyba cię pojebało Peter. Znikasz z mojego życia, a następnie znajduje cię leżącego w parku na ławce bez jakichkolwiek rzeczy przy sobie, a na dodatek unosi się przy tobie woń alkoholu.
- To co robię ze swoim życiem to już nie twoje zmartwienie. Wracaj do siebie. - czemu on zawsze jest tak cholernie uparty?
- Nie Peter. Wracam do domu ale tylko z tobą. Wyglądasz tragicznie a zbliża się zimna noc. Będziesz mógł się ogarnąć, a następnie wszystko mi wyjaśnić. A uwierz mi, że mam wiele pytań. I proszę bez dyskusji.
Na twarzy Prevca zagościł widoczny grymas ale już się nie wykłócał.
Bez słowa przeszliśmy całą drogę do mojego domu, widziałem jak Słoweniec cały czas trząsł się z zimna.
Po wejściu do domu od razu ruszyłem do łazienki. Odkręciłem wodę aby przygotować dla Petera gorącą kąpiel. Nieważne jak bardzo go nienawidzę za to co zrobił, w takim stanie nie mogę go tak po prostu zostawić. Wlałem do wanny wszystkie płyny zapachowe jakie udało mi się znaleźć i przygotowałem ręczniki. Kiedy zszedłem na dół ujrzałem Petera na kanapie który siedział nieruchomo i wpatrywał się w ścianę, ironicznie, że dokładnie w tym samym miejscu w którym widziałem go po raz ostatni zanim mnie zostawił.
- W łazience czeka na ciebie gorąca kąpiel, lepiej porządnie się wyszoruj i mam nadzieję, że dzięki temu unikniesz dodatkowego przeziębienia.
- Dziękuje Kamil. - Peter popatrzył prosto w moje oczy.
- Ah i przygotowałem dla ciebie jakieś rzeczy na przebranie - Słoweniec kiwnął głową na znak, że rozumie po czym poszedł do łazienki.
Zastanawiałem się czy on też jest świadomy, że mówiąc jakieś rzeczy mam na myśli moje dresy, w którym Peter zawsze uwielbiał chodzić.
Po dłuższym czasie Peter powrócił na dół, poczułem ukłucie w sercu na jego widok w moich ubraniach. Cholernie za tym tęskniłem chociaż wolałem ignorować te uczucia. Usiadł obok mnie i hmm dobrze, że pozbył się już tego brudu i przykrego zapachu, takiego Petera pamiętałem znacznie lepiej.
- Dlaczego spałeś na ławce w parku? - tak dużo pytań, a jednak to najszybciej wypłynęło z moich ust.
- Ławka nie jest najgorszym miejscem do spania. Przynajmniej nie dla bezdomnych, a um... taki tymczasowo jestem. - na policzkach Petera pojawiła się wyraźna czerwień.
- Co się wydarzyło? Dlaczego jesteś bezdomny?
- Wszystko się zmieniło. Nie chcę cię zadręczać moją historią Kamil, już wystarczająco cię zraniłem. - Pero lekko westchnął po czym przymknął oczy.
- Kurwa Peter, zasługuje na cholerną prawdę. Więc powiedz mi chociaż co się wydarzyło. - ciężko było mi pozostać spokojnym kiedy w środku wszystko we mnie buzowało.
- Chcesz prawdy? Dobrze.... wszystko się spieprzyło kiedy wyszedłem z twojego domu Kamil. Ja.... um przepraszam za to co teraz powiem ale chce żebyś wiedział wszystko. Ta dziewczyna... Katia, po tym jak wyszedłem z twojego domu przez jeden debilny moment myślałem, że to nie będzie najgłupsza decyzja mojego życia. Następnego dnia rzuciłem pracę żeby nie mieć z tobą jakiegokolwiek kontaktu i zacząłem moje nowe imprezowe życie, codziennie hajs wydawany na głupoty i udawanie, że podoba mi się spędzaniu czasu z Katią. Myślałem, że mogę tak żyć ale się myliłem. Bo... nie byłem i nie jestem w stanie bez ciebie funkcjonować Kamil, nagle moje cholerne życie zaczęło mnie przytłaczać... zostawiłem najważniejszą osobę mojego życia, udawałem, że nie widzę jak laska mnie wykorzystuje, a do tego alkohol stał się elementem codzienności. Nie byłem w stanie spać z myślą, że tak cię kurwa oszukałem i zdradziłem. Po tygodniu zakończyłem znajomość z tą kobiętą.A potem... no cóż, przestałem pracować, a więc z utrzymaniem zaczęło być ciężko. Do tego alkohol zawładnął moją codziennością, zostałem wyrzucony z mieszkania, które do tej pory wynajmowałem no i tak trafiłem na ulice. To chyba już wszystko co powinieneś wiedzieć.
Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, próbowałem pojąć wszystko co przekazał mi właśnie Peter.
- Dlaczego... dlaczego zacząłeś spotykać się z Katią? - bałem się odpowiedzi.
- Ja... nie wiem Kamil, byłem idiotą. Po prostu nagle każdy zaczął mówić jaką idealną parą jesteśmy i że teraz już tylko czeka nas ślub, a mnie zaczęło to wszystko przytłaczać. Potem wpadłem na nią pijany na imprezie i dałej jej mój numer. Ale chce żebyś wiedział, że to była tylko odskocznia, zero uczuć bo wszystkie były skierowane do ciebie. Wiem, że to cholernia marna wymówka i żadne wytłumaczenie ale żałuje tego każdego dnia, marzę o tym żeby cofnąć się w czasie i zamiast tego zacząć doceniac skarb który cały czas miałem przed sobą. Żadne głupie przepraszam nie wynagrodzi ci tego co zrobiłem ale... przepraszam Kamil.
- Myślę, że na dziś możemy zakończyć ten temat. Ja... pomogę ci teraz jak mogę także w najbliższym czasie kanapa w salonie jest twoim nowym łóżkiem.
Peter wydawał się mocno zaskoczony i po krótkiej dyskusji, w której wyraził swoją niechęć przeszkadzania mi, doszliśmy do jakiegoś porozumienia.
Następnego dnia obudziłem się ze świadomością, że już nie jestem sam w domu i na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
Zszedłem na dół i ujrzałem Petera w kuchni.
- Cześć Kamil, robię naleśniki. Mam nadzieję, że jesteś głodny. - ton jego głosu był znacznie przyjemniejszy niż wczoraj.
- Ah, dzięki Peter, wiadomo, że na dobre naleśniki zawsze ma się ochotę.
- Chociaż w taki sposób mogę ci się odwdzięczyć za to, że pozwoliłeś mi przenocować.
- Pero, nie ma nawet tego tematu.
Zjedliśmy śniadanie w czasie którego wymienialiśmy się krótkimi uwagami. A ja zdałem sobie sprawę jak bardzo tęskniłem za nim i za wspólnym spędzaniem czasu, nawet śniadanie jadło się przyjemniej.
- Pero, proszę pozwól sobie pomóc. Zamieszkaj na jakiś czas tutaj, kanapa jest do twojej dyzpozycji.
- Kamil dlaczego to robisz? Czemu masz takie wielkie serce. Tak cholernie cię zraniłem, a ty wciąż chcesz mi pomagać. - jego głos zaczął się załamywać na końcu zdania.
- Zraniłeś mi Peter ale to nie zmienia faktu, że wciąż mi na tobie zależy i chcę pomóc jak tylko mogę.
- Kamil.... zbyt rzadko ci to mówiłem więc od teraz będę częściej... jesteś pieprzonym aniołem, człowiekiem o złotym sercu, który w każdym szuka dobra i zawszę będę cię za to podziwiał.
- Um, dziękuje Pero.
Słoweniec po chwili przybliżył się do mnie, objął ramionami i mocno przytulił. A ja poczułem się jakbym właśnie wrócił do domu, czułem się bezpieczny w jego ramionach pomimo tego wszystkiego co się wydarzyło.
Zarost Petera, określiłbym jako dość nieokrzesany i stwierdziłem, że muszę wziąć sprawy we własne ręcę. Zakupiłem maszynkę i płyn do golenia, a po powrocie do domu, złapałem Pero za ręke i pociągnąłem go do łazienki.
- Peter chyba już najwyższa pora pozbyć się tego zarostu, hm? - chłopak zaśmiał się na moje pytanie.
- Z przykrością przyznaje, że chyba już najwyższa pora, tylko, że wiesz, że zawsze się cholernie przy tym zacinam.
- Właśnie dlatego jestem tu z pomocą. Ufasz mi, że twoja twarz wyjdzie z tego cało? - dlaczego poruszyłem temat zaufania?
- Ufam ci Kamil w 100% pod każdym względem. Także zabieraj się do pracy.- Peter patrzył mi przy tym głęboko w oczy i widziałem, że mówi prawdę.
Stanąłem przed Peterem, po czym nałożyłem na jego twarz krem do golenia, a potem zabrałem się do pracy. W tamtym momencie wydawało mi się to tak intymne i wymagające zaufania, że czułem się jakbyśmy znów byli parą.
Stworzyliśmy z Peterem pewien układ, przez jakiś czas mieszka ze mną, a w zamian wykonuje prace w moim domu typu koszenie ogródka czy naprawa urządzeń domowych. Oczywiście ja wykłócałem się z Pero, że nie musi nic robić ale wolałem taką wersję niż jakby Słoweniec miałby oddawać mi później pieniądze. Namawiałem go do powrotu do pracy w kadrze, ale ten stanowczo powiedział, że i tak zbyt miesza się w moje życie i przynajmniej podczas skoków powinienem być od niego wolny. Co było dla mnie głupotą ponieważ tęskniłem za nim każdego dnia w pracy. Tak czy siak Peter zaczął wracać do normalności, zatrudnił się w sklepie spożywczych pomimo bardzo niskiego wynagrodzenia i przez mój nakaz pojawił się na spotkaniu AA.
A jeżeli chodzi o nasze relacje? Peter tak na prawdę każdego dnia przepraszał za swoje idiotyczne czyny przez piękne gesty. Sprawiał mi komplementy tak, że miałem wrażenie, że cały czas chodzę z rumieńcami na policzkach.
A co zaskakiwało mnie najbardziej? Słoweniec każdego dnia wracał do domu z innym wianiuszkiem kwiatów dla mnie, słoneczniki, róże, goździki... już możliwe wszystkie dostałem w prezencie. Można powiedzieć, że staliśmy się przyjaciółmi. Problem w tym, że cały czas go kocham i pomimo tego, że tak mnie zranił i oszukał... to chciałbym dać mu drugą szansę. Tylko czy jestem w stanie znów mu zaufać?
- Wszystkiego najlepszego Kamil z okazji imienin. - Peter rzucił się na mnie tuż po tym jak otworzyłem drzwi domu.
- Wow, nawet ja nie pamiętałem że to dzisiaj. - dalej trwaliśmy w mocnym uścisku.
- Byłbym debilem jakbym nie pamiętał kiedy najważniejsza osoba w moim życia ma swój dzień. Tak właściwie to z tej okazji chciałbym cię zaprosić na kolację, co ty na to?
- Oczywiście, że się zgadzam Pero... tylko daj mi chwilę na przebranie. - postanowiłem ubrać się w swoje najlepsze ubrania, tak żeby może zrobić wrażenie na Słoweńcu.
Kiedy pojawiłem się przy wyjściu, spojrzenie jakbym obdarował mnie Peter sprawiło, że przeszły mnie ciarki. Poczułem się pewnie i seksownie.
- Kamil wyglądasz zabójczo. Prezentujesz się tak, że nikt nie będzie w stanie odwrócić od ciebie wzroku.
- Pero... dziękuje ci, ty też prezentujesz się bardzo dobrze.
Kolacja minęła nam w miłej atmosferze, dużo wspominaliśmy i się śmialiśmy i tak właściwie to czułem się jak na drugiej pierwszej randce.
Co jakiś czas przyłapywałem się na tym, że zbyt intensywnie wpatrywałem się w jego twarz... ale odnosiłem wrażenie, że Pero również to się zdarza.
Leżeliśmy obok siebie na kanapie i prowadziliśmy jedną z tych głębokich nocnych rozmów kiedy ma się wrażenie, że można porozmawiać o wszystkim. W pewnym momencie spojrzenie Petera się zmieniło i pochylił się, po czym złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Chwilę później próbował się odsunąć ale nie pozwoliłem mu na to. Przyciągnąłem go do siebie. Tęsknota, miłość, wszystkie te uczucia starałem się przelać w nasze pocałunki. Tej nocy zaprzestaliśmy tylko na tym pomimo, że mocno go pożądałem.
- Kamil.... ja... nie jestem w stanie poradzić sobie z myślą, że tak cię skrzywdziłem. Wtedy nie chciałem wychodzić z twojego domu ale chciałem zaoszczędzić już tobie kolejnej dawki bólu. Do teraz nie jestem w stanie sobie wybaczyć i wiem, że ciężko ci będzie mi zaufać... ale musisz wiedzieć.... kocham cię bardzo mocno Kamil i dopiero kiedy cię straciłem zrozumiałem jak głupi byłem. Jeżeli tylko mi na to pozwolisz... to pragnę żeby każdego dnia pokazywać ci jakim aniołem jesteś, doceniać cię i kochać. Nie mogę ci obiecać, że nigdy już nie popełnię żadnego błędu bo każdy z nas je popełnia ale będę się starał być najlepszym chłopakiem pod każdym względem. Kamil, czy moglibyśmy spróbować? Czy byłbyś w stanie dać mi drugą szansę?
- Peter... ja... kocham cię i to się nie zmieniło. Pomimo tego jak cholernie mnie zraniłeś od tamtego dnia na ławce pokazujesz mi, że naprawdę próbujesz być lepszy i każdego dnia mnie komplementujesz. Myślę, że to już czas żeby ci wybaczyć i spróbować dać nam drugą szansę.
Takim sposobem znów staliśmy się parą.... właściwie na początku ciężko było mi znów mu bezgranicznie zaufać ale Peter pracował na to każdego dnia. Wciąż przynosił mi kwiatki, każdego dnia zwracał uwagę na mój wygląd i samopoczucie. Nasi przyjaciele zaakceptowali nas znów jako parę i chyba każdy z nich się ucieszył. A Pero po moim namowach wrócił do pracy w sztabie. Znów mogłem łączyć moją pracę z jednoczesnym spędzaniem czasu z moją miłością.
Nie wiem co przyniesie nam przyszłość ale nie żałuje, że dałem Peterowi drugą szansę.... to właśnie u jego boku czuję się najszczęśliwszy. To on sprawia, że czuję, że żyję i nie boję się być sobą. Każdy mój skok dedykuję miłości mojego życia.
~~~~~~~~
Skończyłam. Shot napisany na zamówienie black_rainbow_01 , dziękuje za bycie moją motywacją do pisania :) Twój super pomysł, a moje już troszkę gorsze wykonanie hah tak czy siak jestem całkiem zadowolona z tego co wyszło.
Jak zawsze dziękuje za każdy komentarz i gwiazdkę bo jest to wynagrodzenie mojej pracy i motywuje mnie do dalszej.
Do następnego! + Jestem otwarta na zamówienia = zapraszam na priv :)
Nikola
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro