Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{ far away } Proch


{ 627 słów }

Uśmiecham się, patrząc na spokojną twarz Petera, pogrążonego w głębokim śnie.

Wyciągam powoli rękę i przejeżdżam po jego policzku.

Jesteśmy w jednym z tych obskurnych moteli, całkowicie na uboczu, w miejscu gdzie nikt nie przyjeżdża.

Chyba tego właśnie potrzebowaliśmy, całkowitego odosobnienia.

To czego, w ostatnim czasie doświadczyliśmy...chciałbym o tym wszystkim zapomnieć.

Mój rozwód z Ewą, całkowicie medialne wydarzenie w Polsce, mnóstwo negatywnych komentarzy i nienawiści w prasie oraz w zwykłym życiu.

Próba wyjawienia prawdy rodzinie Petera.

Jego rodzice zaakceptowali to, że zakończył znajomość z Miną, gdyż zakochał się w kimś innym.

Nie zaakceptowali jednak tego, że w ich drzwiach, na uroczystej kolacji, nie pojawiła się urocza blondynka w czerwonej sukience, a brunet w niebieskim garniturze.

Zawsze odbierałem rodziców Petera jako porządnych ludzi. Niestety to się zmieniło.

Krzyk, haos, wyrzucanie walizek, tak skończyła się tamta kolacja.

Miał wybierać, albo ja i cały ten homoseksualizm albo rodzina.

Krajało mi się serce, gdy rodzice dali mu jasno do zrozumienia, że nie będą utrzymywać z nim kontaktu, jeżeli nie zakończy naszego związku.

Peter, w ciszy, z determinacją w oczach, zapiął walizkę i opuścił swój rodzinny dom.

A później?

Początek sezonu w skokach narciarskich.

Nie chcieliśmy się już więcej ukrywać.

Chcieliśmy być razem, jak każda inna para.

Jakie przyniosło to konsekwencje?

Zostaliśmy wyrzuceni z kadr narodowych, nie mogliśmy więcej reprezentować naszych narodów w skokach narciarskich.

Dlaczego?

Dlaczego nie mogę być reprezentatem Polski?

Dlaczego nie mogę wziąć udziału w Igrzyskach Olimpijskich?

Bo kocham mężczyznę?

Miłość jest wystarczającym powodem, aby odebrać komuś wszystko inne?

Nie było szans już dłużej walczyć, nie mieliśmy wsparcia.

Jedynie nasi przyjaciele, zostali przy nas. Zarówno ze świata skoków, jak i, z poza niego.

A teraz?

Odcięliśmy się od świata.

Wynajęliśmy pokój, w obskurnym motelu, na zupełnym pustkowiu.

Dajemy sobie czas aby zastanowić się co dalej.

Czy gdzieś znajdziemy swoje miejsce na ziemi?

Z mojego zamyślenia, wyrywa mnie, zachrypnięty głos mojego chłopaka.

- Dzień dobry, kochanie. - uśmiecham się lekko, słysząc jego słowa.

- Dzień dobry, uwielbiam jak mówisz po polsku.

- Tak? W takim razie, musisz mnie nauczyć więcej zwrotów.

Nachylam się nad Peterem, po czym składam na jego ustach poranny pocałunek.

Słoweniec czule głaszcze mnie po policzku.

Kiedy później, idziemy przez las, trzymając się za ręce, widzę jak wyraz twarzy bruneta się zmienia. Czuję, że staje się spięty.

- Kam?

- Tak?

-Boisz się? - nie muszę pytać, co ma na myśli.

Przechylam lekko głowę i chwilę myślę.

- Trochę. Sam nie wiem. Ja...mam ciebie i to jest dla mnie najważniejsze. Nic więcej nie mam do stracenia.

Peter wtula się we mnie mocno.

- Boję się, nie możemy wiecznie mieszkać w tym motelu. Nie wiem, co mamy dalej robić.

- Pero? Jakie miejsce na świecie chciałeś zawsze odwiedzić?

Mija zaledwie kilka sekund, kiedy pada z jego ust zdecydowana odpowiedź.

- Los Angeles. - kąciki moich ust automatycznie się podnoszą.

- W takim razie, problem sam się rozwiązał. Już wiemy jaka będzie nasza następna lokalizacja.

Peter patrzy na mnie z niedowierzaniem.

- Chyba żartujesz? Jak? - widzę rozbawienie w jego oczach.

-  A co mamy do stracenia, Pero? Nic nas tutaj nie trzyma. Mamy wystarczająco pieniędzy odłożonych, szczególnie po kilku naszych ostatnich sezonach w skokach.

- A Los Angeles zdecydowanie należy do jednego z najbardziej tolerancyjnych miast.

- Dokładnie. - przytakuję mu. - A do tego, jest tam słonecznie. Nie mogę się doczekać, aż w końcu zobaczę cię z prawdziwą opalenizną.

Pero wybucha głośnym śmiechem.

Kiedy kilka dni później, wysiadamy z taksówki, na lotnisku, uśmiech nie schodzi z twarzy Petera.

Czeka nas najdłuższy lot w życiu, ale jakie to ma znaczenie, skoro lecimy po nową przyszłość?

Kiedy w samolocie, opieram głowę o ramię Petera i przymykam oczy, proszę Boga o lepszą przyszłość.

Proszę o brak osądzających ludzi, brak nienawiści, brak plotek.

Proszę o spokój i zrozumienie.

Wszystko co najważniejsze, już mam. Jego serce bije przy moim boku.

I nigdy, nie zmieniłbym naszej historii.

Bo jest tego wart.

~~~

Pozostawiam wam do oceny.
Do następnego,
Nikola

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro