{ double date } Proch + Lellinger
Dla sin_its_me bo mnie do wszystkiego zachęca 😂 ( ale to nie jest żadna kontynuacja )
{ 547 słów }
- Kamil, czy ta koszula pasuje? - wyciągnąłem czerwoną z naszej szafy, nawet nie wiem czy to moja czy jego.
Kam wychodzi z łazienki i rzuca na mnie jedno spojrzenie.
- Boże, czy ty widzisz jak jest pogięta? Wygląda jakbyś wyrwał ją prosto z pyska psa.
Wzruszam ramionami i lekko się uśmiecham. Oj tam, przecież nikt nie będzie zwracał na to uwagi.
- Daj, wyprasuję ci ją. - brunet wyrywa mi koszulę.
Idę wziąć szybki prysznic, a Kamil krzyczy do mnie, że jak zwykle przeze mnie się spóźnimy.
Nie sądze żeby nasi koledzy jakoś szczególnie się tym przejęli.
Kiedy schodzę na dół, Kamil czeka na mnie już przy drzwiach i wygląda cholernie seksownie, aż mam ochotę rzucić wszystkie plany i zaciągnąć go do łóżka. A do tego, cholera, założył okulary.
Przyciskam go do drzwi i wpijam się w jego usta, Kam oddaje moje pocałunki. Kiedy zjeżdżam moimi rękami na jego tyłek, Polak odsuwa się ode mnie ze śmiechem.
- Kotku, później, wychodzimy teraz.
Kręcę głową i składam ostatni pocałunek na linii jego szczęki.
- Nic im by się nie stało jakby poczekali chwilę. Pewnie sami znaleźliby sobie szybko zajęcie.
Kamil wywraca oczami.
- Wiesz Pero, właśnie na tym polega wychodzenie do ludzi, na oderwaniu się od zajęć wykonywanych tylko z partnerem.
Po krótkiej kłótni, którą wygrywa Kamil, wsiadamy do jego auta. Polak odpala silnik, z uśmiechem, jakby osiągnął niesamowity sukces. Uchylam lekko okno i kładę dłoń na udzie bruneta.
W czasie drogi, zaczynam się lekko nudzić, a moja ręka przesuwa się coraz wyżej. Kąciki moich ust unoszą się lekko do góry. Kamil rzuca mi co chwilę ostrzegawcze spojrzenie.
- Peter, bo jeszcze chwila i spowoduję wypadek. Mówię poważnie. - parskam śmiechem. - Albo zawrócę.
- Nie będę protestował.
- Peter.
Zabieram rękę i podgłaśniam radio.
Kiedy w końcu dojeżdżamy na miejsce, Andreas otwiera nam drzwi.
Kamil rzuca się na niego i trwają w mocnym uścisku. Można powiedzieć, że to dwójka najlepszych przyjaciół, ich bliska relacja spowodowała, że ja i Stephan zaczęliśmy spędzać coraz więcej czasu i okazało się, że mamy znacznie więcej wspólnego niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. I w taki sposób, nasza czwórka stała się zgraną paczką.
- Gdzie Steph? - mijam ich i wchodzę do domu.
Znajduję go w kuchni i przekazuje mu wino, jak to ujął Kamil, będzie dobre do kolacji.
- No nieźle się odstawiłeś, Pero. - Stephan śmieje się ze mnie.
- Ja to najchętniej przyszedłbym w dresie, ale wiesz jaki jest Kamil.
- Taa, dobrze wiesz, że mam to samo. Andi i Kam są całkiem podobni. A z nas, dwójka pantoflarzy.
Otwieram wino i nalewam nam do kieliszków.
Steph unosi lekko brwi ze zdziwienia.
- Wypiję za to. - uśmiecham się lekko. - za najlepszą dwójkę pantoflarzy na świecie. - stukamy się kieliszkami i pijemy.
W tym momencie, Andi i Kam w końcu raczą nas swoją obecnością.
- Popatrz, Kamil, panowie już bez nas zaczęli zabawę.
- Tym to tylko jedno w głowie. - śmiejemy się wszyscy.
Siadamy do stołu i w końcu zaczynamy kolację. Zdążyłem zgłodnieć. Oczywiście nie obywa się bez głupich żartów i komentarzy, ale w gruncie rzeczy, nie chciałbym być w żadnym innym miejscu na świecie. Śmiejąc się z najlepszymi przyjaciółmi, popijąc wino, a przy tym trzymając za rękę moją miłość, czuję się jakbym odnalazł swoje miejsce.
~~~~~
Przepraszam za ten spam, maraton czy jak to tam nazwać. To już ostatni na dziś.
To już mój 49 shot, wow.
Do następnego,
Nikola.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro