Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{ choices part 3 } Proch

{ 619 słów }

Następnego dnia wiedziałem, że czeka mnie ciężka rozmowa z Peterem.

Stojąc pod prysznicem, korzystam z dodatkowych minut ciszy i spokoju, zimna woda spływa po moim ciele. Nakładam na siebie luźną bluzę i ruszam w stronę pokoju Słoweńca.

Nie pukam, nie widzę w tym sensu bo albo jest wciąż nieprzytomny albo nigdy nie otworzy mi tych drzwi. Widzę puste łóżko, a drzwi na balkon znów są uchylone.

Peter stoi przy barierce i zaciąga się papierosem, kiedy obraca się do mnie, nie potrafię nic wyczytać z jego twarzy.

Sam nie wiem jak się zachować, dlatego podchodzę do niego i zabieram mu papierosa. Przykładam go do swoich ust i mocno się zaciągam.

Peter patrzy na mnie z lekko uniesionymi brwiami.

- Przecież ty nie palisz.

- Jak widzisz, już tak. - patrzę na góry, których widok rozciąga się z balkonu.

- Kamil, ja... - Peter milknie.

- Musimy porozmawiać, szczerze. Peter, ja nie chcę cię więcej widzieć w takim stanie. - zamykam oczy i czerpię radość z tego jednego papierosa.

- Wiem, Kamil. Jest mi teraz cholernie głupio, nie tak miało być. Miałeś się nie dowiedzieć. - lekko prycham w odpowiedzi.

- No widzisz tu jest błąd w twoim rozumowaniu. Jesteś zły bo się dowiedziałem, a w rzeczywistości dawno powinieneś był sam mi to powiedzieć.

- To i tak nic by nie zmieniło. Wiem, że jesteś z nim szczęśliwy. - wiem jak dużo musi kosztować go powiedzenie tych słów.

- Kurwa, Peter. Zrozum, że mi na tobie zależy. Nie chcę żebyś cierpiał i spróbuje zrobić wszystko żeby ci to ułatwić.

Widzę jak po twarzy Słoweńca spływają łzy, ten jednak odwraca się ode mnie.

- Peter, może...- brunet przerywa mi.

- Proszę cię, Kamil. Odejdź. Potrzebuję przerwy, od spędzania z tobą czasu. To wszystko zbyt boli.

- Jesteś tego pewien?

- Jestem. - Słoweniec ma przymknięte oczy.

Decyduje, że chociaż na jakiś czas uszanuję jego decyzję, więc jedynie szybko do niego podchodzę i mocno przytulam. I stoimy tak, przez moment, w swoim uścisku, nie odzywając się.

Wracam do siebie i kładę się na łóżku, czuję się zmęczony, chciałbym żeby to wszystko nie było takie trudne, czemu zawsze ktoś musi cierpieć?

Drzwi do mojego pokoju otwierają się, a Domen jest jedyną osobą, która mogłaby wejść bez pukania.

- Cześć, kochanie. - jego głos od razu mnie uspokaja.

- Hej, Dom. - mówię cicho, wciąż z zamkniętymi oczami.

Czuję jak materac ugina się pod jego ciężarem, a już po chwili jego ramiona oplatają mnie mocno.

- Jak się czujesz? Popatrz na mnie, Kamil.

Otwieram oczy i widzę, że Domen próbuje wyczytać z mojej twarzy wszystkie emocje, właściwie nie wiem co tam znajduje.

- Zaszły pewne komplikacje. - Czuję jak na mojej twarzy pojawia się lekki grymas.

Brunet lekko marszczy brwi.

- Kamil, czy ty paliłeś? - oboje wiemy, że przecież tego nigdy nie robię.

- Tak wyszło. Ale nie martw się, Horngacher przecież by mnie zabił, jakbym zaczął nałogowo palić. To już nie te lata młodości.

Domen delikatnie przejeżdża dłonią po moim policzku.

- Okej, co się dzieje? Coś z Peterem? Pokłóciliście się wczoraj?

- Poszedłem do niego, a znalazłem go upijającego swoje smutki w butelce wódki. Powiedziałem, że mam już dość tej ciszy i żeby w końcu powiedział mi o co mu chodzi.

Domen czeka na resztę relacji, a ja zastanawiam się jak zareaguje.

- Powiedział ci?

- Powiedział, że mnie kocha.

Szok wymalowany na twarzy Domena, to dla mnie wystarczający dowód żeby mieć pewność, że nie wiedział.

- Że pije żeby zapomnieć. O naszym widoku razem. - ciężko jest mi to nawet powtórzyć.

Domen odsuwa się ode mnie, chowa twarz w swoich dłoniach i bierze głęboki oddech.

- Kurwa, teraz już rozumiem czemu tak dziwnie się zachowywał. Jak mogłem się tego nie domyślić? - Domen kręci głową.

- Co było dalej? - muszę mu powiedzieć.

Zamykam oczy bo nie chcę widzieć jego reakcji.

- Pocałował mnie. - słyszę jak Domen mocno wciąga powietrze.

~~~~
Dobra part 4 będzie już ostatecznym zakończeniem bo co za dużo, to niezdrowo.
Do następnego,
Nikola.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro