Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

**2~ Mleczko**

- Lotus kurwa! Podnieś swoje cztery litery, jest już 4, a dziecko drżę pizde jak pojebane!- Słodki sen przerwał mi krzyk Rurika, który był czymś wkurwiony.

-Czego krzyczysz?!- Warknąłem podirytowany otwierając powoli oczodoły, czego szybko pożałowałem bo dostałem z pięści w biodro.

Cicho syknąłem, a zarazem jęknąłem... Nienawidzę swojego wrodzonego masochizmu.
Spojrzałem szybko na Rurika, a ten tylko dumny pokazywał swoją dominację.

Wywróciłem oczami i w końcu spojrzałem na F!Pastela, bo przez ten cały czas faktycznie płakał. Wow Rurik, czasami się do czegoś przydajesz..

-Nie płacz skarbeczku, mamusia przy tobie jest- Powiedziałem do dziecka biorąc je na ręce i przytulając do siebie.

-A ja?- Zapytał nagle Rurik, przez co spojrzałem na niego.

-Na ciebie mam focha- Odparłem i prychnąłem odwracając się do jego plecami.

-No to idę wpierdolić ci wszystkie babeczki!-Na jego słowa zirytowałem się wstając z łóżka.

-Nie przeklinaj kurwa przy dziecku!-Podniosłem ton w stronę Rurika.

-Sam do huja przeklinasz! Zresztą... Idę się najebać!- Widziałem i słyszałem, że trochę się wkurzył... No cóż... Niech idzie łajdak... Im go mniej tym lepiej dla dziecka.

Rurik wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami, przez co chciałem na niego nakrzyczeć za to, ale się powstrzymałem i spojrzałem na F!Pastela, który zasnął.

-Ciekawe kto z ciebie wyrośnie...- Powiedziałem do synka głaszcząc go po czaszce, co spowodowało, że jeszcze bardziej się do mnie wtulił.

Jak słodko!

Uśmiechnąłem się i położyłem go na chwile na łóżku, a sam ubrałem na siebie szatę bo... Nie wiem jak, byłem w łóżku nagi... No dobra... chyba jednak wiem kogo to robota.

Wywróciłem tylko oczami na tą myśl i poprawiając szalik podszedłem do szkielecika biorąc go na rączki. Wyszedłem na spokojnie z pokoju i pokierowałem się do kuchni.
Jednak szybko się zatrzymałem i zacząłem myśleć.

-Co ja mam mi dać do jedzenia?- Zapytałem sam siebie stojąc jak idiota na środku kuchni z dzieckiem na rękach.

Nagle usłyszałem otwieranie portalu i jakąś część rozmowy.

-... No i wtedy mój Genuś powiedział "Jeśli jeszcze raz wyruchasz pralkę, lodówkę i czajnik będąc najebany to do końca życia będziesz spał w piwnicy", a wiesz co ja na to?... Nic! Po prostu go przeleciałem i było po sprawie!- No nie... Dlaczego mój ojciec?! Co on tu robi?!

Wyjrzałem zza drzwi i zobaczyłem faktycznie F!Reapera wraz z... F!Inkiem... Ale... Czego oni chcą?!

-O cześć synu, który został zapłodniony przez sadystę i teraz ma bachora juniora, którym nie wie jak ma się zająć! Zrób nam kawę, ciasto, zamów jeszcze pizzę, jakąś striptizerkę i może kup choinkę na święta - Analizowałem jego słowa, ale nie dotarły do mnie, więc postanowiłem go totalnie olać i jak gdyby nigdy nic zamknąłem drzwi od kuchni.

-Ha! Widzisz... Dajesz stówę- Powiedział mój ojciec w stronę jak mniemam F!Inka.

-Ugh... Tym razem wygrałeś zakład -Usłyszałem zza drzwi wkurzony głos rodzica Rurika.

-Ja zawsze wszystko wygry... Lotus! Gdzie kawa?!- Gdy tyłku usłyszałem swoje imię, tuż obok mnie wylądowała kosa.

Odskoczyłem szybko od drzwi prawie wywracając się z dzieckiem na rękach.
Co tu się odpierdala... Ja tylko chciałem zrobić jedzenie dla... Właśnie...

Spojrzałem na synka, a ten akurat otworzył swoje śliczne oczka i spojrzał na mnie. Ten widok był naprawdę przeuroczy! Gdyby nie to, że wzrok miał po ojcu...

Cholerny Rurik...

Dlaczego nawet dziecko musi go przypominać?! W sumie... To chyba dobrze, bo wiem, że jest jego... Czekaj... Jebać!

Potrząsnąłem głową wyrywając się z chwilowego zamyślenia i podszedłem do lodówki, a gdy tylko ja otworzyłem to wypadło z niej jakieś milion pudełeczek z puddingiem.

-Rurik... Ja ci kiedyś te wszystkie puddingi do dupy wsadzę...- Powiedziałem pod nieistniejącym nosem wywalając resztę deserów z lodówki, żeby dokopać się do czegoś jadalnego.

Po długim kopaniu znalazłem w końcu coś co nie było puddingiem i okazało się to być mlekiem.

-F!Pastelku, wypijesz coś takiego?- Zapytałem pokazując dziecku butelkę mleka.

Szkielecik spojrzał na mnie z wyrazem twarzy, mówiącym, że totalnie nie rozumie co do niego pierdole i żebym mu dał jeść.

Rozumiejąc to przekazanie zabrałem mleko i zacząłem szukać czegoś do czego mógłbym nalać to. Dziecko przecież nie będzie piło z gwintu co nie?

Po żmudnym szukaniu, znalazłem tylko puste pudełka po żarciu od Rurika i kilka szklanek. Zdecydowałem się w końcu, że naleje do szklanki i tak mu dam.

Westchnąłem i nalałem mleka do szklanki, a następnie przysunąłem niewielkie naczynie do F!Pastela. Złapał swoimi małymi rączkami szklankę i zaczął pić.

Co z tego, że połowa mleka wylądowała na mojej szacie i na samym F!Pastelku...  Ten szczegół możemy ominąć.

Gdy tylko synek dopił mleko, odłożyłem szklankę do zlewu, aż nagle... Drzwi od kuchni otworzyły się i zobaczyłem w nich nikogo innego niżeli Rurika we własnej osobie.

-Oho... Widzę, że komuś... Mleczko wykipiało- Na jego twarzy pojawił się znaczący uśmieszek, przez co na moich polikach pojawiły się lekkie rumieńce z irytacji i żenady.

-Żeby tobie zaraz coś innego nie wykipiało...- Odparłem nieco wkurzony, trochę nie przemyślając swoich słów.

Fuck...

-Oooo... Takie propozycje to ja lubię- Powiedział, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.

Cholera... Wkopałem się...

-T-To nie tak miało brzmieć!- Próbowałem się bronić, lecz gdy tylko spojrzałem na synka zobaczyłem, że ten poruszył znacząco brwiami.

Co...

No i już wiemy w kogo się wdało...

- Phahah! Nawet Rurik Junior jest po mojej stronie!- Zaśmiał się i zbił piątkę z naszym dzieckiem.

-To jest F!Pastel, a nie Rurik Junior debilu!- Powiedziałem próbując jakoś zmienić temat, lecz i tak już wiedziałem co będzie działo się w nocy...

Już sam sobie postawie znicz dla mojej miednicy [*] Spoczywaj w pokoju... Byłaś dobrą kością...

-Ej kurwa, co z tą kawą?- Zapytał nagle F!Reaper wchodząc do kuchni, lecz przypadkiem dostał w ryj z drzwi od Rurika.

-Ops... A on tu skąd?- Zaskoczył się maniak puddingów.

-Przyszedł z F!Inkiem...- Powiedziałem nieco ciszej opierając się plecami o blat.

Już nic nie odpowiedział, ale gdy ojciec wstał z ziemi i chciał coś powiedzieć, ponownie dostał w ten swój głupi łeb.

Jak dobrze, że nikt nie słyszy moich myśli... Bo byłbym już.. hehe trupem... Chwila...

*****

Witam was ponownie!

Kompletnie zapomniałam o tej książce xD

Ale gdy pewna osoba napisała pod poprzednim rozdziałem komentarz to jakoś przyszła wena xD

Więc dziękuję Kulkakitalisa3

I no... Mam nadzieję, że rozdzialik po 2 latach się spodobał

I zapraszam do czekania na rozdziały, może się pojawia częściej
xD

( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro