Pływasz po morzu bezwenia na dziurawym statku skleconym z własnych ambicji i marzeń o rozdziale idealnym, który powali na kolana Twoich czytelników. Rozważnie planujesz poczynania swoich postaci, nieudolnie próbując przejąć nad nimi kontrolę [bo jak wiadomo, postać z mocnym charakterem tak łatwo zamysłom autora się nie poddaje]. 

Wtem wibruje Twój telefon.

Cóż to? Czyżby powiadomienie na Watt?

Tak! To właśnie ono! Ktoś zostawił komentarz, który zapewne za chwilę natchnie Cię weną! Utwierdzi w przekonaniu, że trud Twój nie jest daremny! Oto ktoś postanowił podzielić się z Tobą swoim zdaniem o Twojej twórczości, może nawet pragnie rozpocząć dyskusję!

Pełen nadziei przechodzisz do komentarza i atakuje Cię:

kffiatuszek: Niedy next?

rossssliNNka: Halo? Next?

Nawet bez użycia pełnego zdania, których Ty musisz nasmarować kilkaset. 

Bo, jak powszechnie wiadomo, nexty, w przeciwieństwie do kolejnych rozdziałów, rosną na drzewach. Tylko autorzy są zbyt leniwi, żeby po nie sięgać. 

Wszelka zbieżność nicków i pseudonimów przypadkowa.