Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5

— Tatusiu. — Dziecięcy głosik zaczął przedzierać się do umysłu mężczyzny. — Tatusiu wstawaj. — Drobne rączki zaczęły szarpać i tarmosić jego ramię, a gdy to nie poskutkowało mała istotka wpełzła na bruneta, siadając na jego brzuchu okrakiem. Dopiero teraz dwudziestoparolatek zaczął rozumieć, że coś nie tak i nie jest to jedna z jego erotycznych fantazji z uczniem i fetyszem daddy kink w roli głównej. Zaraz po otwarciu oczu dostrzegł małą dziewczynkę, która niebezpiecznie pośladkami zbliżała się do jego porannej erekcji. 

— Cześć kochanie. — Wręcz od razu złapał ją pod pachy i zdjął z siebie, chcąc uniknąć niezręcznego momentu. — Czemu mnie budzisz tak wcześnie? — Skrzywił się widząc, że na budziku widniała dopiero godzina 6:10, więc on sam miał jeszcze te zasłużone 10 minut drzemki zanim będzie musiał obudzić się i zarabiać pieniądze. 

Breezy w łóżku już nie było. Najpewniej szykowała się do pracy i robiła śniadanie dla siebie i córki.

— Chciałam gumki — mruknęła, zakładając ręce za siebie i czekając aż jej ukochany tata da jej to czego chce. Ale moment. Gumki? Przesłyszał się, czy jeszcze z rana nie kontaktował.

— W sensie gumę do żucia? — zapytał po chwili, a ta ochoczo pokiwała głową. Od razu wszystko zaczęło pasować. — Są w mojej torbie. — Wskazał na swój plecak, leżący parę metrów dalej na krześle. Tak oto Amelie w podskokach udała się do wskazanego miejsca, zanurzając swoje ciekawskie rączki w wnętrzu bagażu. Jakiś czas niczego nie mogła namacać, lecz po chwili udało jej się wyciągnąć z wnętrza pudełko, które najpewniej było tym które szukała.

— Tato co to? — zapytała w końcu gdyż opakowanie, które wyciągnęła w najmniejszym stopniu nie przypominało tego z gumami do żucia. Było za to całe niebieskie, a na samym środku widniał napis "Durex". Gdy tylko mężczyzna spostrzegł się co znalazła jego córka, wręcz od razu wyskoczył z ciepłego łóżeczka i wyrwał jej pudełeczko z prezerwatywami.

— Nie ważne. Idź szykuj się do szkoły. — Skrócił rozmowę, nie chcąc się tłumaczyć przed córką po co ten nosi do szkoły paczkę kondomów. Odetchnął z ulgą gdy dziewczynka postanowiła nie zadawać już więcej pytań, a po prostu wyszła z pokoju w celu dalszych przygotowań do szkoły.

***

— I on jest taki przystojny, i te mięśnie i czarne włosy agh. — orzechowo włosa zaczęła nawijać jak opętana. Rozmawiając z Ryanem, swoim najlepszym przyjacielem, czuła się zupełnie tak jakby rozmawiała z przyjaciółką. Mogli rozmawiać o chłopakach i.... no w sumie przeważnie o chłopakach, bo na modzie brunet nie znał się totalnie.

— Serio lecisz na naszego WFiste? — Zaśmiał się, nie dowierzając jak można mieć jakiekolwiek fantazje związane ze swoim nauczycielem. Przecież to było głupie i niedojrzałe . A nie czekaj... — Wiesz przynajmniej wiesz jak on się nazywa? — zapytał, iż to była totalna podstawa. No, on sam przynajmniej znał imię i nazwisko swojego cruscha. Co prawda nie mógł wiedzieć, że ten ma 29 lat, żonę i dziecko.

— Ma coś na B... — Zastanowiła się na moment — Be, Be... — Pstrykała palcami, jakby to miało coś pomóc. — No nie, przypomnę sobie. — Pokręciła głową — Ale ma Urie na nazwisko i jest wolny. — Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, wyszczerzając się w stronę przyjaciela.

— Sarah... — Zaśmiał się Ryan, widząc jej podnietę mężczyzną. Doskonale wiedział kim była tak zafascynowana.  Otóż tajemniczy Urie był studentem, który tak właściwie przyszedł tu na praktyki i przez cały rok prowadzić ma dwa razy w tygodniu WF w klasie brunetki. 

— Już nawet go obczaiłam na FB — wyznała. — Wysłałam mu zaproszenie do znajomych, ale nie zaakceptował. — Zrobiła smutną minkę — i chyba je też usunął. — Posmutniała jeszcze bardziej. — Szkoda, ale jakoś się zorientuje jak go poderwać. — Postawiła to sobie za cel. Głupia. Przecież nigdy jej się to nie uda.  — A tobie? — zapytała, wreszcie zatrzymując się pod salą lekcyjną, gdzie obydwoje teraz mieli matematykę z nauczycielem Dallonem Jebanym Perfekcją Weekesem.

— Mi co? — Nie zrozumiał pytania, zdejmując plecak z ramion i siadając pod klasą. Szybko przeskanował dwudziestodziewięciolatka, który jeszcze przed dzwonkiem wszedł do klasy.

— No, kto ci się podoba. Wiesz... —Szturchnęła chuderlaka — może być nauczyciel — oznajmiła chichocząc.

— Nie powiem — mruknął stanowczo. — Ty wszystko wygadasz. — Prychnął, znając nierozwagę dziewczyny i to, iż ta nawet przez przypadek mogłaby coś komuś powiedzieć.

— No przestań. — Machnęła na to ręką. — przecież nikomu nie powiem. Przyrzekam. — Położyła dłoń na piersi. — Słowo harcerza. — Wypowiedziała te dwa magiczne słowa, przez co młodszy jedynie zmierzył ją wzrokiem.

— Byłaś harcerzem przez miesiąc, a potem cie wywalili. — Przypomniał, a ta wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem, przypominając sobie tamto wydarzenie.

— Co poradzę... —Chichotała — że... — Dalej nie potrafiła złożyć normalnego zdania, ba nawet jednego słowa. — Nie wiedziałam.. — Zaczęła gdy trochę się uspokoiła i już nikt na korytarzu nie patrzył się na nią jak na wariatkę. — że nie mogę wypuścić tego chomika na wolność. Przecież widziałeś jak smutno wyglądał. — Zaczęła się usprawiedliwiać i coś jeszcze chciała powiedzieć, lecz przerwał jej dzwonek na lekcje.

— Dobra. — Ryan zrezygnował i zaczął się podnosić, by ustawić się do wejścia do sali. — Pan Weekes. — Wręcz wyszeptał, gdy mężczyzna otworzył drzwi i pozwolił każdej parze wejść do środka.

— Nie pierdol. — Zachichotała, zaczynając od nowa się szczerzyć, przechodząc obok nauczyciela.

— Panno Orzechowski. — Dorosły brunet spojrzał na nią gniewnie — Słownictwo — upomniał ją, następnie zamykając drzwi na klamkę, by móc w spokoju przeprowadzić lekcje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro