Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 5

Środa jest na szczęście dniem, w który kończymy zajęcia z Marią o tej samej godzinie. Wiedziałam, że mój kuzyn już na mnie czeka, ale ja nie zamierzałam tam iść jak menel, więc przebrałam się w top i spódniczkę. Rano nie było opcji, bym się tak ubrała, ale teraz to tylko droga do samochodu.

- Nie przesadziłam?- Zapytałam Marię, która przyglądała mi się, rozczesując swoje brązowe włosy.
- Nie, idziemy?
- Tak.

Narzuciłam na siebie kurtkę i wyszłyśmy z uczelni. Już z daleka dostrzegłam jego samochód.

- Myślisz, że chciałby po nas częściej przyjeżdżać?- zapytała Maria- To auto robi wrażenie.
-Nie wiem, zapytaj go.
- Siema.- Powiedziałam, gdy usiadłam na przednim siedzeniu.
- Hej. Błagam cię, nie rozwal mi nic w mieszkaniu.
- Jasna sprawa.
- Mówię poważnie.

Przewróciłam oczami.

- Jedźmy już.

Przez całą drogę nikt się nie odezwał. Jedynym dźwiękiem było radio, w którym leciały jakieś kiepskie piosenki. Dom, a właściwie apartament, w którym mieszkał Pedri, mieścił się na obrzeżach miasta. Ostatni raz byłam tu w wakacje. Może i zdarzyło mi się rozwalić mu kilka rzeczy, ale żeby tak od razu mi to wypominać. Wjechaliśmy windą na najwyższe piętro budynku. Maria jeszcze nigdy tu ze mną nie była, stała z szeroko otwartą buzią. Bynajmniej nie była to reakcja na 5 chłopaków, którzy siedzieli na sofach, tylko na ten przepych. Uderzyłam ją w ramię, by się ocknęła i wreszcie się to udało. Chciałam podejść bliżej, by się z nimi przywitać, ale potknęłam się o dywan i nie wywaliłam się tylko, dlatego że ktoś mnie złapał. Ktoś, a mianowicie Pablo Martin Páez Gavira. Cudownie, jeszcze nic nie zdążyliśmy ustalić, a ja już wylądowałam w jego ramionach. Stanęłam prosto i odchrząknęłam, i spojrzałam na niego, co było dość sporym błędem. Zaczęłam rozumieć, dlaczego te wszystkie dziewczyny się nim zachwycają, przynajmniej z wyglądu. Gapiłam się na niego jak debil. Nie wyglądał jakby mu to przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, drgnął mu kącik ust i dopiero ten gest mnie otrzeźwił. Odsunęłam się od niego i odchrząknęłam. Boże, co ja wyrabiam?

- To.- Zaczęłam.- Kto wpadł na też jakże genialny pomysł?
- Twój kuzyn.- Odpowiedział mi chłopak, który nadal stał przede mną. Teraz to on zaczął skanować mnie wzrokiem.
- Dobra, możemy już przejść do rzeczy? Bo nie za bardzo mam czas.
- A co ty takiego masz do roboty?- Zapytał Ferran.
- Naukę kretynie, o my się jeszcze nie znamy.- zwróciłam się do chłopaka, którego widziałam pierwszy raz.
- A właśnie, moja kuzynka Valeria, a to mój przyjaciel Fermin.

Chciałam do niego podejść i podać mu rękę albo powiedzieć głupie cześć, ale nie wyglądał na zachwyconego moją obecnością, więc nie zatracałam sobie tym dupy.

- Rozumiem, że wymieniliście Nico na niego?- wszyscy chłopacy oprócz Fermina przenieśli na mnie swój morderczy wzrok.- Co? Temat tabu? Dobra, sory, miło was wszystkich znowu widzieć.
- Z pewnością.- Odrzekł Ferran.
- Co? Nie wierzysz mi? Zresztą nieważne. To możemy wreszcie ustalić wszystko, bo raczej nikt nie jest zadowolony z mojej obecności tu.

Usiadłam na kanapie i dałam znak ręką, by Maria zrobiła to samo. Po mojej drugiej stronie siadł Gavi i doprawdy nie wiem, jak ja wytrzymam z nim w udawanym związku skoro już teraz mam ochotę się odsunąć jak najdalej od niego.

- Więc po pierwsze: To zostaje między naszą ósemką, chyba, że masz jeszcze jakieś przyjaciółki, z którymi chciałabyś się tym podzielić?
- Nie, nie mam. Nawet, gdybym miała, to nie wiem, czy bym im na tyle zaufała, sobie nie ufam.
- No to kurcze mamy kłopot, bo jak to komuś powiesz, to będę spalony.- Nie potrafiłam dokładnie określić tonu, jakim siedzący obok mnie chłopak to powiedział, ale wkurzyłam się. Powinni być mi wdzięczni, że w ogóle się na to zgodziłam.
- Dobra, jak wy to sobie w ogóle wyobrażacie?- Spytałam ich.- Aha, jeszcze nie wiecie, fajnie. Zdajecie sobie sprawę, że nie możemy tak po prostu nagle ogłosić, że jesteśmy razem, bo to będzie podejrzane?
- No tak.- Odparł Ferran.- Czasami jednak umiesz myśleć.
- bardzo zabawne.
- Jakieś propozycje jak to rozwiązać?- Zapytałam.
- Domyślam się, że ty jakąś masz.- Powiedział chłopak siedzący obok mnie.
- Nic szczególnego. Zrobimy na razie wspólne zdjęcie, wstawisz je na Instagrama, wrzucisz na relację i mnie oznaczysz i ja też dodam do zdjęcie. Będą się wtedy zastanawiać, kim jestem.
- I to Ci da nowe obserwacje.- Odpowiedział.
- Nie interesują mnie obserwacje.
- Okej, zróbmy tak. Co dalej?
- To już wy musicie pomyśleć.
- Dobrze, by było jakbyś odebrał ją kilka razy z uczelni.- Powiedział Eric.
- Oprócz tego, możecie się też pojawić kilka razy na mieście, nie wiem w jakiejś dobrej restauracji, czy coś, że niby jesteście na randce.- Dodał Ansu.
- Skoro ja mam ją odbierać z uczelni, to ona musi przyjść na następny mecz ligowy.
- Przyjdę, tylko musicie mi kupić bilet, bo trochę krucho z kasą.

Wymieniliśmy jeszcze parę zdań, na temat tego, co powinniśmy zrobić, a czego pod żadnym pozorem nie robić. Będę musiała się z nim pocałować publicznie, pewnie nie raz, na samą myśl, aż mi niedobrze.

- To teraz zdjęcie.- Zakomunikował Pedri. Zaczął nam cykać fotki, ale w każdej coś mu nie pasowało.- Musicie być bardziej przekonujący, nikt wam nie uwierzy, jak będziecie się na siebie patrzeć jakbyście byli tu za karę.
- Może to ty po prostu nie umiesz robić zdjęć. Daj mi to.

Wzięłam od niego telefon i zrobiłam nam selfie, i jeszcze jedno, i kolejne. W końcu wybraliśmy jedno, na którym oboje się uśmiechamy i wstawił to na Instagrama. Na odzew nie trzeba było długo czekać, bo już po chwili przybyły mi obserwacje, a relację, którą wstawiłam obejrzało ponad 100tys. osób, a wstawiliśmy ją przed chwilą. No to zaczynamy ten cyrk.

- To się nie może dobrze skończyć.- Odezwał się pierwszy raz Fermin. Do tej pory milczał jako jedyny. Nawet moja przyjaciółka od czasu, do czasu rzucała jakieś komentarze. Zgadzałam się z nim, ale przynajmniej będzie zabawnie.

Miłego dnia 😘 ❤️





















Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro