rozdział 24
Wyjątkowo wpasowałam się w otoczenie i piłam herbatę. Maria przebrała się w ciuchy, które jej dałam, a Pedri w te, które tu kiedyś zostawił. Jedne z wielu zresztą. Pewnie Marii też, bym jakieś znalazła, ale wzięłam pierwsze lepsze.
- Więc możecie mi wyjaśnić, dlaczego przyjechaliście po nas razem?- Powiedział Pedri.
- Poważnie? To chyba my powinniśmy żądać od was wyjaśnień.- Stwierdził Gavi i miał rację. Ta żmija nic nie powiedziała.
- Wyjątkowo się z nim zgadzam.- Powiedziałam.
- Wyjątkowo się z nim zgadzam.- Prychnęła Maria.- Jasne.
- Co?
Miałam ochotę położyć się na ziemi i beczeć, o co jej chodziło?
- Dobra, no, powinnam Ci była powiedzieć. Przepraszam, ale jakoś tak nie było czasu. Poza tym- ty też nie jesteś do końca szczera.
- To może wy sobie porozmawiajcie, a my pójdziemy.- Powiedział Gavi.- Chyba macie sporo do obgadania.
- Gdzie chcecie pójść? Chcecie jechać teraz?- Spytałam.
- Nie, jeśli możemy to zaszyjemy się w twoim pokoju. My też chyba mamy do pogadania.- Powiedział z sarkazmem. Na co mój kuzyn przewrócił oczami.
- Dobra.
Oni poszli do mojego pokoju, a ja wreszcie mogłam pogadać z przyjaciółką.
- Nie byłam wobec ciebie nieszczera.
- Jak to?
- Powiedziałam Ci, że jesteśmy przyjaciółmi, ty mi za to nie powiedziałaś, że kręcisz z moim kuzynem. Od kiedy to trwa?
Wyraźnie się zdenerwowała. Westchnęła.
- Od czasu, kiedy mnie odwiózł, gdy wracałyśmy z tej rozmowy na temat waszego ,, związku ".
Słucham? To bardzo dużo czasu. Minął prawie miesiąc. Jak mogła mi nie powiedzieć.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- A, bo ja wiem. Bałam się chyba twojej reakcji.
- Że co?!- Usłyszałyśmy krzyk z mojego pokoju, na który aż się wzdrygnęłam.
- Właśnie, bałam się, że zareagujesz właśnie tak.
- Ale przecież i tak byś mi musiała kiedyś powiedzieć. Czy co zamierzałaś zrobić?
- Nie wiem, nie myślałam. Do tego widziałam, że się do siebie zbliżacie i myślałam, że ty też coś przede mną ukrywasz.
- Powiedziałam Ci przecież, że jesteśmy przyjaciółmi.
- I nic więcej?
- Nie.
- Wtedy na haloween, nie ubraliśmy się tak przypadkowo, tylko specjalnie.
Poskładałam to w logiczną całość i miało to sens. Może chcieli nam tym coś przekazać?
- Przepraszam.- Powiedziała.- Powinnam była Ci powiedzieć.
- Ja też Cię przepraszam. Nie powiedziałam Ci, że on czasem u mnie nocuje, bo rano i tak po mnie przyjeżdża, a mieszka na drugim końcu miasta. Powinnam była Ci powiedzieć.
- To już zgoda?
- A czy ja byłam na Ciebie obrażona? Nie. Po prostu było mi przykro.
Przytuliłam się do przyjaciółki i poszłam nastawić jeszcze jeden czajnik wody na herbatę. Gdy zrobiłam cztery kubki zapukałam do mojego pokoju i weszłam. Nie zdemolowali mi pokoju?
- Skończyliście?- Spytałam.
- Yhy.- Powiedział Gavi.
- To świetnie, bo my też. Chodźcie, a teraz pomożecie nam ułożyć puzzle skoro już jechaliśmy po was do innego miasta.
Nie wyglądali na zachwyconych. Wiedziałam, że tego nie lubią, ale to była rekompensata za to wszystko.
- Domyślam się, że i tak nie mamy, co dyskutować.
- Zgadłeś kuzynie.
Układaliśmy te puzzle. Po tej fatalnej atmosferze nie było śladu. Cieszyłam się, że tak szybko to wszystko naprawiliśmy.
*
- Dobra, rozłóżmy kanapę.- Powiedziałam.- Wy pójdziecie spać do mojego pokoju, a my prześpimy się tutaj.
Wiem, że Maria i Pedri chcieliby spać razem, a ja nie miałam nic przeciwko, by spać w jednym łóżku z Gavim, ale to raczej nie był najlepszy pomysł.
Miłego dnia ❤️ 😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro