Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 13

- Hejka.- Powiedziałam, gdy wsiadłam do auta.

- Hej, masz jakiś dobry humor.

- Em, tak, słuchaj, czy mógłbyś jutro jak będziesz mnie odbierać, wziąć też Marię i ją odwieźć?

- Nie ma problemu.

- Naprawdę?

- Poważnie.

- Dziękuję.

- Nie musisz mi dziękować za takie rzeczy. Słuchaj, gadałem z Ferminem i jego dziewczyną, i zgodzili się na podwójną randkę, trzeba tylko będzie wybrać dogodny termin.

- Byłam pewna, że się nie zgodzi.

Zdziwiło mnie to. Naprawdę byłam pewna, że Fermin nie będzie chciał spędzać ze mną czasu. W końcu on był najbardziej sceptycznie nastawiony do tego pomysłu.

- Ale się zgodził. Pewnie i tak, to nie będzie jakoś szybko, ale Cię informuję.

- Okej, cześć.

- Cześć.

Zdecydowanie jedna kawa to było za mało. Dobrze, że wreszcie wysiadłam, bo jeszcze chwilę i zasnęła bym w tym samochodzie. Dobrze, że dziś tylko do 14, bo chyba bym nie dała rady dłużej. Po przekroczeniu progu uczelni, pierwszym punktem stał się dla mnie automat z kawą. Było drogo jak cholera, ale była kawa i to najważniejsze. Dobra, może i nie była najwyższej jakości, ale piłam gorsze, a dziś zdecydowanie jej potrzebowałam.

*

Ziewając wyszłam z uczelni. Zapukałam w okno od strony kierowcy i Gavi wysiadł.

- Idziemy, czy się rozmyśliłeś?

- Idziemy. Mają tam herbatę?

- Tak, nawet dość spory wybór. Zarówno herbaty jak i kawy. Do tego ciasta.

- Okej i super. Potrzebuję dawki cukru.

- Męczący trening?

- Bardzo.

Podeszłam do lady.

- Poproszę karmelowe latte ii, co chcesz?

- Herbata malinowa i ciasto pistacjowe.

- Kartą będzie.

- Czekaj, chcesz za mnie płacić?

- Ty płaciłeś w restauracji, bo mnie zaprosiłeś, więc ja płacę tutaj, bo Cię zaprosiłam. Chodź, bo blokujemy ludziom kolejkę.

Usiadłam z nim przy moim ulubionym stoliku.

- Zaraz powinni nam przynieść.

- Okej, a ty jak się czujesz? Bardzo zmęczona?

- Dziś nie. Do 14 tylko, więc fajnie.

Gadaliśmy o niczym dopóki kelnerka nie przyniosła naszego zamówienia. Och, tego mi było trzeba. Nigdzie nie mają tak dobrej kawy.

- Dobre.- Pochwalił.

- Wiem, kocham tą kawiarnię.

- Możemy częściej tu przychodzić.

- Serio?

- Tak.

Myślałam, że ten dzień będzie do dupy, ale pobyt w tej kawiarnii umilił mi czas. No i też trudno to było przyznać, ale zaczynałam przyzwyczajać się do towarzystwa Gaviego, bo polubiłam je już jakiś czas temu.

- Czyli jutro odwozimy twoją przyjaciółkę. Daleko mieszka?

- Ode mnie trochę jest. To bardziej w kierunku domu Pedriego.

- Dobra, to najpierw odwieziemy ją, a.

- Musiałam upewnić się, że to prawda.- Przeniosłam spojrzenie na osobę, która powiedziała te słowa. Piękna czarnowłosa dziewczyna właśnie stała przed nami i się uśmiechała. Nie byłam tylko pewna, co ten uśmiech oznaczał. Na dźwięk jej głosu, chłopak, którego trzymałam za rękę się spiął. Ścisnęłam go mocniej.- I mam potwierdzenie. Naprawdę sobie kogoś znalazłeś. Ciekawe na jak długo. Ostrzegam Cię kochana, on nie jest zbyt stały w uczuciach, jedyne co kocha to piłkę i nigdy nie będziesz na pierwszym miejscu.

- A ty kim jesteś, żeby mi mówić takie rzeczy?- Odezwałam się, bo mnie wkurzyła. Co za bezczelna typiara.

- Isabella, idź sobie.

Jego głos był szorstki, nieprzyjemny.

- Myślę, że to on Powinien Ci powiedzieć, kim jestem. Ciao.

- Co za suka, nie? Gavi?- W ogóle nie zareagował na moje słowa, mimo że dziewczyna już dawno się oddaliła. Nie miałam pojęcia, kim była, ale nie mogła być nikim dobrym, jeśli on zareagował w ten sposób.

- Nie słuchaj jej.- W końcu się odezwał, a jego głos brzmiał już  spokojnie.- Chodźmy.

Poszłam, więc za nim do samochodu i pokonaliśmy całą drogę w milczeniu.

- To ten, cześć?

- Przepraszam Cię za to wszystko. Musiałem się uspokoić, żeby nie powiedzieć niczego, czego bym żałował.

- No rozumiem, ale kto to był?

- Uch, nieważne.

- Okeeej.

- Tak jak powiedziałaś suka. Suka, która namieszała w moim życiu i już myślałem, że jej nie zobaczę. Satysfakcjonuje Cię taka odpowiedź?

- Tak w końcu, nie jestem nikim szczególnym byś miał mi się z czegokolwiek zwierzać, naprawdę. Nie musiałeś mówić. Tak spytałam.

- Musiałem, bo byłoby to wobec ciebie nie w porządku.

- Tak sobie pomyślałam, że skoro masz jutro odwozić też Marię, to może weźmiesz sobie jakieś ubrania na zmianę i przenocujesz u mnie. Rano i tak będziesz mnie odwoził, a zawsze trochę więcej pośpisz.

- Dziękuję.

- Za co?

- Za to, że nie będę musiał o tej godzinie wracać na drugi koniec miasta.

- To cześć.

- Cześć.

Dzisiejsza nauka w ogóle mi nie wyszła. Mimo wszystko zastanawiałam się, kim była ta dziewczyna, bo jego reakcja była naprawdę dziwna i niepokojąca.

Miłego dnia ❤️ 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro