Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9

Dobra dodałam jeszcze jeden, korciło mnie by i ten dodać, mam nadzieję że was nie zawiodłam, co sądzicie o końcówce, i przez kolejne dni nie pojawią się nowe rozdziały ☺
-------------
- Księżniczko, otwórz.

Otwieram drzwi, rękawem bluzki ocieram łzy. Mike siada obok mnie, wyciąga chusteczkę i trzymając mnie delikatnie za podbródek ociera łzy, patrząc mu w oczy, pytam.

- Skąd wiedziałeś że tu jestem?

- Śledziłem cię.

Wbijam wzrok w ziemię.

- Słyszałeś co mówiłam?

Wzdycha.

- Ja i cała szkoła.

Chowam twarz w ramieniu Mike' a.

- Po co jest więź mate?  Po to by sprawować kontrolę nad drugą osobą?

Spina się. Patrzy na mnie zszokowany.

- O mój Boże nie, kto ci tak powiedział?

- Tak sobie pomyślałam.

- Osoby które związani są tą więzią uzupełniają się. Wiedzą że są kochane i potrzebne, świata poza sobą nie widzą. Gdy wszystko wokół nich się wali oni trwają razem. Wilkołaki które mówią że nie potrzebują mate zazdroszczą jej. Czy warto wracać do domu wiedząc że nikt na ciebie nie czeka? Niektórzy mają szczęście i znajdują niesamowite osoby, a inni - patrzy smutno na mnie - nie mają tyle szczęścia. Ale mają za to przyjaciół którzy ich wspierają.

Ostatnie zdanie wypowiada jakby ze smutkiem. Wstaje i podaje mi dłoń.

- Chodź na lekcje.

Wstaję.

- A ty?

- Dziś jest pełnia, wiesz co to oznacza.- patrzy na mnie wymownie- Muszę się przygotować, będę czekać przed szkołą.

Przytulamy się, i wychodzi. Zbieram się w sobie, ręka w gipsie potwornie mnie swędzi. Na lekcjach same nudy jakieś funkcje wymierne na matmie, a na chemi grupy kationów. Emily dzisiaj nie było, może to złe ale nie chcę jej widzieć, moją głowę cały czas atakują wspomnienia z ostatnich dni. Po lekcjach idę do przyjaciela czekającego na mnie przed szkołą, wszystkie dziewczyny się za nim oglądają, a on nic sobie z tego nie robi.

- Ty łamaczu serc. - mówię ze śmiechem.

- Czekam na tę jedyną. - odpowiada również ze śmiechem.

- A czy ona na ciebie czeka?

- Mam nadzieję że tak.

Całą drogę do domu, mam ochotę zapytać się o Alexa. To dziwne, wiem, ale czuję jakby był częścią mnie. Nie wierzę że się poddał i będzie żył swoim życiem.

- Mike, a co u kundla?

Nie muszę mu tłumaczyć, o kogo chodzi, sam wie. A jego imię nie umie przejść mi przez gardło.

- Stał na granicy naszego terytorium i kazał nam cię mu oddać

- Mowy nie ma, nie spotkam się z nim.- zmieniam temat, bo to za dużo, po co w ogóle go zaczeła.-  Dziś wieczorem robię lasagne, przynieść Ci jutro?

Uśmiecha się.

-  Przynieś mi ten kawałek nieba.

I odjeżdża. W domu mama coś pichci coś w kuchni, nalewam sobie wodę do szklanki i opieram się o blat. Mama nieodwracając wzroku od gotującej się zupy, pyta.

- I jak było u Emily?

- Ciekawie. Jestem zmęczona pójdę się przespać.

- Zawołam cię na kolację.

W pokoju od razu padam jak długa na łóżku, budzę się dopiero dopiero o dziesiątej wieczorem. Pokój wygląda znajomo, nigdy nie myślałam że będę tak bardzo za nim tęsknić. Otwieram okno, wdycham świeże nocne powietrze, z oddali słyszę wycie wilków. Wychodzę na ganek przed domem, na przeciwko  zaczyna się las. Widzę jak z ciemności błyszczą srebrne oczy, niesamowite. Powoli podchodzę.

-Mike?

Nareszcie cię znalazłem

Nie mówi jak człowiek, tylko jak zwierzę.Cofam się coraz szybciej, ale on w jednej chwili przyciska mnie do ziemi. Obraz przed oczyma mi się rozmywa. Budzę się w małym domku letniskowym pośrodku lasu, za oknem widzę gwiazdy i pełnię księżyca. Na krześle naprzeciwko mnie siedzi Alex, jego  srebrne oczy przewiercają mnie na wylot.

- Wypuść mnie.

- Zostaniesz tu dopóki nie zrozumiesz po co tu jesteś.

- A po co tu jestem?

Mówię z autentyczną paniką w głosie.

- By słuchać co do ciebie mówię.

- Powiedz czego do jasnej cholery chcesz i nie wciskaj mi kitów o miłości!

Podchodzi i dziko mnie całuje, dopiero teraz gdy chcę go uderzyć zauważam że mam spętane ręce. Jego ręce wchodzą mi pod bluzkę, dostaję dreszczy, próbuje otworzyć mi usta do pocałunku, opieram się, wbija mi paznokcie w brzuch, jęknełam cicho, a on wcisnąć mi język do ust. Kładzie mnie na łóżku.

Powiedz że jesteś moja

Nigdy

Mocniej wpija mi się w ust, jedna ręka wędruje do góry. Całuje mnie wzdłuż szczęki aż do ucha, gdzie cicho warczy powiedz. Ściska mocno prawą pierś, przygryzam wargę by znowu nie jęknąć, drugą rękę powoli wysuwa mi pod spodnie.

Powiedz że mnie pragniesz, powiedz!

Łzy płyną mi strumykiem,  niech to się skończy, proszę, chcę się obudzić, a nie tkwić w tym koszmarze.  Zaczyna rozpinać mi  spodnie, powoli delektując się tym, jednym ruchem ściąga mi spodnie, dostaję gęsiej skórki z zimna,  mój oddech zamienia się w obłoczki pary, gładzi skórę po wewnętrznej stronie ud, ściskam nogi. Chytrze się uśmiecha.

Nie ładnie się opierać alfie

Przestań

Rozchyla mi uda kolanem, zaczyna mnie kąsać i lizać, patrzy na mnie chytrze, naciąga mi majtki, i puszcza tłumie krzyk bólu, czuję jak jego palec wskazujący porusza we mnie.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro