Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Mei


Kołysanie powozu sprawiało, że chciało jej się spać. Co prawda nie było nawet południa, ale wyjechali wcześnie rano, a Mei lubiła sobie dłużej pospać. Poza tym, zdążyła się już przyzwyczaić do rutyny spożywania wspólnych posiłków z rodziną Reoite. Dlatego dzisiejsze śniadanie odbyło się za prędko, a mała królewna zwyczajnie się nie wyspała.

Poprzedniego wieczora książę Raig zarządził przygotowanie aż dwóch oddzielnych karawan. W jednej Lynn, Zinaid, Mei i Stellan wraz z potrzebną służbą i strażą, mieli oddalić się na południe do górskiej twierdzy Perlael, gdzie będą bezpieczniejsi niż w stolicy położonej zaledwie dwa dni drogi od granicy z Serandanem. W drugiej jechał Raig, Audre, Cessy, Nashy i Kiril, a także większość żołnierzy ze stolicy i część nowych zaciągów, którzy udawali się do Oka Sokoła.

Początkowo Raig zabraniał jechać Cessy i Audre, ale potem ustąpił, gdyż Audre przekonywała go, że muszą tam być. Mei nie wiedziała, dlaczego.

Próbowała skupić na czymś uwagę, ale za każdym razem trwało to tylko chwilę, a powieki znów opadały. Zinny był zajęty czytaniem, co drażniło Mei, bo chciała z nim porozmawiać, albo zagrać w jakąś podróżną grę, jedną z tych, którymi zabawiał ją Borgas. Siedząc obok chłopca widziała, co czyta, ale była to lektura trudna i nużąca, a Zinny czytał dużo szybciej niż Mei, zanim więc zdążyła doczytać jeden akapit, on już przerzucał stronę.

— Zinny — zagaiła z nadzieją, że nie zbeszta ją za to, że mu przerywa. — Nudzi mi się. I chce mi się spać!

Młody książę zatrzasnął księgę i westchnął, a potem obrócił twarz ku Mei. Dziewczynka uśmiechnęła się lekko, odrobinę przepraszająco.

— Jeśli jesteś znużona, to się zdrzemnij. Przed nami długa droga.

— Kiedy ja nie chcę. Wtedy przegapię wszystkie ładne rzeczy za oknem.

— Mei, co w takim razie chcesz robić? Nie ma tu zbyt wielu możliwości zabawy. Możemy porozmawiać. Czytałaś tą książkę, którą ci ostatnio przyniosłem, czy czytasz w kółko o Brue?

Jak na zawołanie Mei odnalazła w fałdach spódnicy przytulankę, którą obdarował ją Borgas. Przycisnęła ją do piersi, lekko urażona insynuacjami Zinny'ego. Tak, czytała tą książkę kilka razy, i co z tego? Bardzo jej się podobała, a to była jedyna, jaką miała tu na własność.

— Tak, ale wiesz Zinny, ja chyba jestem na nią za głupia. Nic nie zrozumiałam — odparła zgodnie z prawdą.

Chłopiec dał jej książkę o historii kontynentu. Miała kolorowe obrazki, ale była bardzo stara, a język w niej trudny, słowa jakieś pogięte i niesmaczne. Niewiele z niej wiedziała.

— Nie jesteś głupia — zaoponował Zinny. — Czasami tak się zdarza, że niektóre książki są dla nas za trudne. Masz sześć lat, jeszcze zdążysz ją przeczytać gdy podrośniesz.

— Prawie siedem — burknęła Mei. — Ale ty nie odkładasz książek, kiedy są za trudne. Ja się tym denerwuję i wtedy nie chcę dalej czytać.

— No dobrze, siedem prawie — Zinny uśmiechnął się do towarzyszki. — Nie odkładam i nie odkładałem, ale ja to co innego niż ty. Ja nie mam odwagi się przyznać, że czegoś nie umiem i nie rozumiem, dlatego doczytuję. A ty potrafisz powiedzieć, że to za trudne i odłożyć. To bardzo mądre.

Mei poczuła się dumna z tego, że Zinny ją tak pochwalił. Całe znużenie minęło jej jak ręką odjął. Chciała, żeby Zinny ją lubił, nigdy nie przyjaźniła się z innymi dziećmi. To ładny i mądry chłopiec i Mei też marzyła o tym, by być taka mądra. A teraz powiedział jej, że już jest!

— To prawda, że kiedyś nie było oddzielnych krajów na kontynencie? — spytała, bo wiedziała, że Zinny uwielbiał imponować swoją wiedzą. Chciała, by on także miło się poczuł, a przy okazji Zinny wszystko jej opowie i nie będzie musiała tamtej książki czytać.

— Tak. Dawniej wszyscy żyliśmy pod panowaniem jednej rodziny królewskiej. Niektórzy wierzą, że pewnego dnia znów tak się stanie.

— Opowiesz mi o tym?

Zinny uśmiechnął się i odłożył książkę na bok. Mei przysunęła się bliżej do niego, wciąż wtulając się w pluszaka. Książę odchrząknął by oczyścić gardło i spojrzał na matkę. Księżna Lynn kiwnęła mu głową, by opowiadał, podczas gdy ona podróżowała z zamkniętymi oczami. Odpoczywała, bo Stellan był z mamką w drugim powozie.

— Całkiem niedawno, bo około czterysta lat temu, istniało tylko jedno państwo, Cesarstwo Kontynentalne. Rządził nim wówczas starszy już człowiek, cesarz Ludovis. Magia była dozwolona, handel wolny, a kapitalizm kwitł w najlepsze.

— Kapitalizm? — zapytała Mei, kładąc ociężałą główkę na ramieniu Zinny'ego.

— Nie ważne, chodzi o system gospodarczy. W każdym razie, ludzie nie byli całkiem zadowoleni z rządów cesarza. Między mieszkańcami cesarstwa narastały konflikty - magowie wykorzystywali swoją pozycję, a arystokracja rodów nieobdarzonych magią buntowała się przeciw temu. Mniejsi handlarze zadłużali się, by się utrzymać, bo ich towary nie mogły konkurować z tymi wytwarzanymi magicznie, które były tańsze i lepsze. Ludovis jednak nie zwracał na to najmniejszej uwagi, był całkowitym hedonistą...

— Hedonistą? — ziewnęła Mei. — Kto to taki?

— Ktoś, kogo najwyższym celem życiowym jest czerpanie przyjemności z życia i unikanie cierpienia, Mei. Ludovis więc korzystał, bawił się, pił, ignorując wszelkie kłótnie, konflikty i zatargi. W końcu rody magnackie jak i handlarze zmówili się przeciwko magom i cesarzowi. Zebrali swoje armie, opłacili najemników. Twój przodek, niejaki Grau Keilige, powiódł armię ku Yedan, dokonał przewrotu pałacowego i po wymordowaniu rodziny Ludovica co do nogi, ogłosił się królem. Magowie, będący mimo wszystko w miejszości, skapitulowali i ucielki na południe, gdzie wyszarpali górom kawałek lądu. Początkowo układy między arystokracją a handlarzami były poprawne, ale potem także zaczęły się psuć. Podpisano więc ugodę, na mocy której handlarze osiedli po drugiej stronie gór na południu, ale nie byli królestwem, a zwierzchnictwem. I tak zostało do dziś.

— Dlaczego Marendon jest księstwem, a nie królestwem? — ostatnim wysiłkiem zapytała Mei. Jej oczy kleiły się niczym usta po słodkich karmelkach.

— Bo magowie nigdy nie wypowiedzieli władztwa cesarstwu, nie są lennem Serandanu. Ustanowili księstwo, bo oczekujemy na króla, który na powrót zjednoczy kontynent.

— Ty byłbyś dobrym królem — mruknęła. — Jesteś mądry, a król musi być mądry. Mogłabym być twoją żoną.

Zinny zadrżał na te słowa, ale po chwili skonstatował, że Mei już przysypia i powoli odpływa do krainy marzeń, więc nie mówi całkiem do rzeczy.

— Nie pragnę w życiu władzy, Mei, tylko wiedzy.

— To nie będę twoją żoną.

Zinny zachichotał i zerknął na opartą o niego główkę królewny. Jej oddech spowalniał i zapadała w sen. Lynn także zasnęła zmęczona. Chłopiec wrócił do książki.

Mei ukołysana powozem i historią opowiedzianą przez towarzysza zanurzyła się w opowieść o zimowych ptakach, która odzwierciedlała jej największe marzenie i fascynację. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro