Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ღRozdział trzynastyღ

JESS

Minęły dwa dni od tamtej imprezy, a ja unikałam Leo, jednak dzisiaj musiałam się z nim zmierzyć w szkole. Obawiałam się tego.

Wypuściłam ciężki oddech i pociągnęłam siebie do mojej zwyczajnej  porannej rutyny. 

- Do zobaczenia, tato! - zawołałam, zanim trzasnęłam wejściowymi drzwiami i ruszyłam chodnikiem do szkoły. Charlie zaoferował, że odprowadzi mnie do szkoły, ale to oznaczałoby również spacer z Leo, a ja nie miałam na to teraz nastroju.

Kiedy zbliżałam się do bram szkoły, żałowałam odmówienia Charliemu, ponieważ to czyniło mnie łatwym celem dla Natashy, Rhian i Tori.

Przygryzłam wargę i nerwowo skręciłam w ulicę, aby bramy szkoły były tuż przede mną. Mogłam zobaczyć trójkę prześladowczyń opierające się o ścianę. Nie miałam wyboru, więc przeszłam obok nich, mając nadzieję, iż mnie nie zauważą. Ha, chciałabym.

- Hej gnojku. - Zaśmiała się Natasha, stając mi na drodze. Szlag.

- Uh... Uh... - Moje usta zrobiły się suche, a mózg starał się wymyślić coś na szybko, ale zdawał się być zamrożony. Starałam się przejść obok niej, ale położyła dłoń na moim ramieniu i popchnęła mnie.

- Wybierasz się gdzieś? - warknęła, powodując parsknięcie śmiechem Tori i Rhian oraz przewrócenie na mnie oczami.

Zanim miałam czas na pomyślenie, znajomy głos mnie zawołał, a ja poczułam ramię okręcające się dookoła mojej talii. Charlie!

- Jeśli nam wybaczycie, musimy iść do klasy... - powiedział Charlie, ochronnie otaczając mnie ramieniem, kiedy odepchnął Natashę.

- Kochaniee - jęknęła Natasha, zwracając uwagę na Leo, który był po drugiej stronie Charliego. - Niezła impreza, prawda?

Mrugnęła do niego bezczelnie i próbowała owinąć ramiona wokół jego szyi, ale on je zepchnął.

- Odwal się, Natasha - warknął, patrząc na nią ze wściekłością. - Mam tego dość. Zostaw mnie w spokoju, okej? Nie jestem twoim kochaniem, nie lubię prześladowców jak ty, rozumiesz? I poważnie, trzymaj się z daleka od Jess! Zostawisz ją w spokoju albo będziesz miała problemy, okej?

Natasha wyglądała na zaszokowaną wybuchem Leo, ale ja prawdopodobnie wyglądałam tak samo. Myślałam, że się nie przejmował?

I po pierwsze, dlaczego pocałował Natashę?

- Ale Leo - zaprotestowała, posyłając w moją stronę groźne spojrzenie.

- Nie chcę tego słyszeć - krzyknął. - Zostaw moją Jess w spokoju, okej? Nie waż się jej znowu zranić!

Uciekł, a ja ściągnęłam ramię Charliego i szybko za nim pobiegłam.

Byłam zmieszana i potrzebowałam odpowiedzi. Potrzebowałam wyjaśnień.

- Dlaczego obchodzi cię, co się dzieje? - zapytałam, a on odwrócił się z zaskoczeniem. Jego twarz się rozjaśniła i posłał mi mały uśmiech.

- Jay - powiedział, wypuszczając westchnienie pełne ulgi. - Myślałem, że nigdy się do mnie nie odezwiesz...

- Nie rozumiem, Leo - powiedziałam, marszcząc brwi. - Co się dzieje? Mam na myśli, to co powiedziałeś... Dziękuję... Ale... Dlaczego pocałowałeś Natashę? To nie ma sensu. Okej, jasne, jest piękna, popularna i ma wszystko, czego ja nie... Ale... Zraniłeś mnie, Leo. Nie łapię tego.

- Jay, nie pocałowałem jej! - zaprotestował, wplątując dłoń w swoje włosy w geście desperacji.

- Leo, widziałam cię! - krzyknęłam zirytowana. Czy on myślał, że jestem głupia? Jak mógł mnie tak okłamywać prosto w twarz?

- Wszystko widziałam - powiedziałam, smutno wzdychając. - Chciałabym, żebyś mnie nie całował, Leo.

- Jay, nie mów tak - załkał i popatrzył na mnie swoimi smutnymi brązowymi oczami. - Nigdy jej nie pocałowałem, Jay. Ona pocałowała mnie!

- To jest to samo - przerwałam nagle. Było... Prawda?

- Właśnie, że nie - zaprzeczył. - Nie chciałem jej całować, nawet nie wiedziałem co się dzieję... Ona po prostu do mnie podeszła. Od razu ją odepchnąłem, szczerze.

Chwila... Czyli jej nie pocałował? Ona pocałowała jego? Czy on mówił prawdę?

Czy mogłam mu ufać?

- Księżniczko, czy kiedykolwiek wcześniej cię okłamałem? - wyszeptał, jakby czytał mi w myślach.

Westchnęłam, ponieważ miał silny argument... Leo nigdy wcześniej mnie nie okłamał, dlaczego miałby to zrobić teraz?

- Nie - przyznałam z westchnięciem. - Dobra, okej... Wierzę ci.

- Przyrzekasz? - zapytał.

- Tak, tak, przyrzekam.


LEONDRE

Wypuściłem długie westchnienie ulgi i wyszczerzyłem się. Wierzyła mi... Wszystko wracało do normalności.

Prawda?

- Kocham cię, Jay. - Uśmiechnąłem się szeroko i otoczyłem ją ramionami. - Naprawdę nie masz pojęcia.

Zaśmiała się i szybko oddała przytulasa zanim odsunęła się i popatrzyła na mnie w skupieniu.

- Tylko przyjaciele, okej Leo? - powiedziała mi, kiedy oboje czekaliśmy na Charliego.

- Co masz na myśli? - zapytałem, chociaż doskonale wiedziałem, o co jej chodzi. Bez całowania i przytulania mojej księżniczki...

- Myślę, że nie jestem gotowa na nic innego, Leo i nie chcę znowu ryzykować naszej przyjaźni - wytłumaczyła, wzdychając.

Poczułem oszałamiający ból uderzający w moją klatkę piersiową, kiedy wypowiedziała te słowa i mrugnąłem, aby pozbyć się łez.

- Oh... Okej - odpowiedziałem, próbując nie brzmieć tak smutno, jak się czułem. Naprawdę lubiłem Jess... Bardziej niż najlepszą przyjaciółkę. Myślałem, że może ona czuła to samo w stosunku do mnie.

Najwidoczniej nie.


JESS

Zmusiłam siebie do spojrzenia w jego oczy, kiedy mówiłam i zobaczyłam zawód malujący się na jego twarzy. Przygryzłam wargę i spuściłam głowę, aby spojrzeć na moje stopy. Nie chciałam widzieć go smutnego, chociaż starał się to ukryć.

Miałam co do niego silne uczucia, naprawdę... Ale teraz naprawdę nie byłam gotowa na takie związki. Tak bardzo jak chciałam go pocałować, wiedziałam, że to zły pomysł. Teraz był gorącą sławą i każda dziewczyna go chciała... I wiedziałam, że to skończy się tylko złamaniem mojego serca.

Nie zniosłabym ponownej straty Leo, nie z tym, co się dzieje.

Był moim najlepszym przyjacielem i nie chciałam, żeby to się zmieniło.

Nie mogłam na to pozwolić.


ta jess to powalona jakaś

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro